Związek Banków Polskich i jego rola w transformacji gospodarki

Rozmowa z Prezesem ZBP, Krzysztofem Pietraszkiewiczem

Pionierska działalność

ZBP jest instytucją, która powstała na początku procesu transformacji ustrojowej w 1991 roku. Chciałbym prosić o krótkie przedstawienie jego głównych celów i zadań.

Tak naprawdę decyzja o powstaniu Związku Banków Polskich została podjęta w pierwszej połowie 90-tego roku, kiedy okazało się, iż tuż po rozpoczęciu procesu transformacji mieliśmy już w Polsce bardzo wiele banków natomiast nie było samorządowej reprezentacji sektora bankowego, a funkcjonująca przy prezesie NBP Rada powoływana w inny sposób wyczerpywała swoją zdolność do zapewnienia dobrej reprezentacji całego, już wówczas zróżnicowanego sektora bankowego. Powstanie izby samorządowej, izby gospodarczej polskich banków, miało na celu stworzenie takich platform współpracy w obszarze przede wszystkim poszukiwania dobrych rozwiązań prawnych, ale także standaryzowania i określania pewnych technicznych i technologicznych warunków współpracy sektora bankowego, budowy systemu płatniczo- rozliczeniowego, budowy systemu monitorowania klientów, określania standardów i wymogów kwalifikacyjnych dla pracowników banków. Naszym celem było także budowanie sądownictwa polubownego do rozstrzygania sporów i utworzenie Komisji Etyki do określania wymogów etycznych stawianych pracownikom sektora bankowego. Wszystko to było bardzo istotne i ważne.

Myślę, że ważne i prawdziwe jest stwierdzenie, które zostało wypowiedziane przez pierwszego prezesa ZBP kilkanaście miesięcy po założeniu Związku, że sami twórcy Związku nie spodziewali się, że zakres działalności tej izby samorządu gospodarczego bankowego będzie tak rozległy, i że Związek będzie podejmował tak ogromną ilość inicjatyw odpowiadając na potrzeby zgłaszane przez członków Związku także wynikających z podejmowanych inicjatyw regulacyjnych przez rząd i NBP. Związek rozpoczął także wkrótce po swym powstaniu aktywną działalność na arenie międzynarodowej nawiązując kontakty z innymi związkami bankowymi. Tutaj wielką pomocą służyli koledzy z Austrii, później także z Holandii i Francji, i muszę przyznać, iż asocjacje bankowe innych państw bardzo otwarcie wspierały swoją wiedzą i doświadczeniem różne inicjatywy podejmowane przez ZBP. Ich życzliwość była bardzo wyraźna. Myślę także, iż wszyscy uważali, że Polska to kraj dużych perspektyw rozwojowych.

I nie pomylili się

Wszystko to odbywało się w dużej euforii tworzenia systemu finansowego i niektórzy doradcy, którzy przebywali w Polsce okresowo i doradzali różnym instytucjom, byli zachwyceni, bowiem w przeciągu 2- 3 lat mogli obserwować powstawanie całego segmentu systemu bankowego, co w ich krajach zabierało 50 czy nawet więcej lat. Trzeba jednak powiedzieć, że ten pierwszy okres powstawania ZBP nie był wolny od bardzo trudnych momentów. Po pierwsze w 1992- 93 roku bardzo wyraźnie dotknął nas kryzys transformacyjny- brakowało kapitału w sektorze bankowym, także pewnych konkretnych doświadczeń u bankowców oraz dobrych rozwiązań prawnych. Np. w 1993- 94 roku kilkaset banków powinno być zamkniętych z dnia na dzień z powodu wysokiego poziomu kredytów nieregularnych i braku niezbędnych kapitałów do pokrycia strat. To wtedy właśnie powstały specjalne regulacje dotyczące restrukturyzacji i komercjalizacji banków, a później ustawa o restrukturyzacji banków spółdzielczych i BGZ-tu, następnie ustawa o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym. We wszystkich tych przygotowaniach rozwiązań prawnych bardzo aktywnie uczestniczyli przedstawiciele samorządu bankowego i banków.

To z inicjatywy ZBP, przy współdziałaniu z NBP i z największymi bankami utworzono Krajową Izbę Rozliczeniową, później powołano Bankowe Przedsiębiorstwo Telekomunikacyjne Telbank, gdyż w Polsce po prostu nie mieliśmy łączności. Stworzyliśmy także system informacji o klientach, szczególnie tych klientach, którzy nie wywiadywali się ze swoich zobowiązań. Następnie współtworzyliśmy szkoły bankowe, ustalaliśmy ich programy, określiliśmy standardy kwalifikacyjne w polskiej bankowości, powstała Komisja Etyki Bankowej, Sąd Polubowny przy ZBP, później Biuro Informacji Kredytowej, Biuro Informacji Gospodarczej, Centrum Prawa Bankowego i Informacji, tj. bardzo nam potrzebne zaplecze prawnicze, wreszcie kilka lat później Arbiter Bankowy do rozstrzygania sporów pomiędzy bankami a klientami z obszaru detalicznego, itd. Można też wymienić pierwszą agencję ratingową na terenie Polski, która dzisiaj funkcjonuje w postaci Fitch Polska czy rynek kartowy rozwinięty przy naszym wsparciu przez firmę Polcard, ale także innych agentów rozliczeniowych na terenie kraju.

Ilu i jakich członków zrzesza dzisiaj ZBP?

Związek tradycyjnie starał się gromadzić 100 -110 członków. Związek założyło 104 banki, aktualnie mamy 109 członków, ale przez cały okres dwudziestu lat istnienia Związku przewinęło się przez niego blisko 300 banków. Z tej pierwotnej grupy założycieli funkcjonuje 21 banków. A zatem Związek był dla banków zarówno zaczynających, jak i kończących swoją aktywność pewną ostoją. Często zresztą Związek asystował przy narodzinach niektórych banków, łączeniach innych, a także w niektórych przypadkach musiał uczestniczyć w przejęciach i połączeniach banków, bo tak dyktowała logika gospodarki rynkowej.

Unia w Unii

Zgodnie z postanowieniami ostatniego szczytu UE przyjęty został program tzw. paktu dla konkurencyjności UE, który wyraźnie podzieli UE na kraje strefy euro i te pozostające poza nią. Polska znajduje się w tej drugiej grupie co, z punktu widzenia możliwości kreowania polityki gospodarczej przez nasze władze jest korzystne. Jak ten problem postrzegają bankowcy?

Przede wszystkim bardzo liczymy na to, że kraje należące do strefy euro uporają się ze swoimi problemami, że strefa euro będzie rzeczywiście synonimem stabilności, przewidywalności, i że osiągnie ona osiągnie zamierzone cele, tzn., że nie będzie źródłem niepokoju dla tej przestrzeni gospodarczej. Fakt, że powstały w ramach Unii Europejskiej właściwie dwa ugrupowania musi spowodować, i powoduje to, że zarówno politycy, jak i biznes zanalizują, i będą analizować bardzo dokładnie tego konsekwencje. Na razie mamy głownie deklaracje polityczne, zobaczymy, jakie za tymi deklaracjami pójdą decyzje, szczególnie w sprawie wspólnej polityki fiskalnej, wspólnej polityki społecznej, bo polityka monetarna jest już w ogromnej mierze homogeniczna. Natomiast na pewno nie będzie się to odbywać bez pewnych trudności i wstrząsów.

Dla krajów takich jak Polska niewątpliwie pozostają własne problemy, które mamy do rozwiązania, bez względu na to, czy powstała Unia w Unii, czy też nie. Po pierwsze to jest reforma finansów publicznych. Ale żeby to nie brzmiało bardzo sloganowo, to muszą być zawarte nowe porozumienia, nowe swego rodzaju umowy społeczne z obywatelami dotyczące chociażby wieku emerytalnego..

…,czyli jego podniesienia..

…tak. Tu chodzi o większą aktywność zawodową osób, które są w wieku produkcyjnym a dzisiaj nie pracują. To jest także kwestia pewnej polityki demograficznej, ale również polityki imigracyjnej, to jest kwestia organizacji państwa, redukcji kosztów jego funkcjonowania, co oznaczać powinno zredukowanie kosztów administracji publicznej. To z kolei może oznaczać decyzje dotyczące wielkości składek emerytalnych, czy emerytalno-rentowych, jak i ew. decyzji dotyczących wielkości podatków. A zatem niezależnie od tego, czy powstała Unia w Unii Polska musi uporać się z różnymi problemami wewnętrznymi. Polska musi zadbać, podobnie jak i inne kraje, które nie są w grupie euro, o swoją wiarygodność, i to zarówno względem tej „ 17”-tki , jak i innych krajów na świecie. To przyczyni się do skłonności do inwestowania, tak inwestorów krajowych, jak i zagranicznych. To także zwiększy skłonność do zawiązywania stabilnych więzów gospodarczych i wieloletnich porozumień.

Reasumując – na pewno powinniśmy zrobić wszystko, aby współpraca polskich przedsiębiorców i obywateli z obywatelami tej „17”-tki była jak najlepsza i na pewno powinno zależeć nam na tym, żeby uczestniczyć w jak największej liczbie programów podejmowanych i realizowanych w ramach eurogrupy. Natomiast być może nasza nieobecność w strefie euro pozwoli na łatwiejsze dostosowanie i sprostanie różnym wyzwaniom, o których mówiłem, ponieważ wydaje się, że kilka najbliższych lat będzie w skali świata obarczonych dużą niestabilnością ze względu na dekompozycje układu sił gospodarczych.

Nie brak głosów wśród ekonomistów utrzymujących, iż krajach euro jest jednak nieunikniony ponieważ wspólna waluta została wprowadzona zbyt szybko i gospodarki unijne nie są do niej przygotowane. Czy należy poważnie liczyć się z takim scenariuszem?

Myślę, że taki scenariusz nie leży w interesie zarówno Unii Europejskiej, jak i innych wielkich organizmów gospodarczych w świecie. Ten kryzys, z którym mamy do czynienia nie miał przecież charakteru czysto lokalnego. To jest bardzo poważny kryzys w skali globalnej, który się nie zakończył, z którym się nadal zmagamy, i który wymaga wielkiej współpracy pomiędzy Chinami, Brazylią, Indiami, Stanami Zjednoczonymi, UE, Rosją, Japonią a także innymi krajami. Myślę, że przywódcy polityczni świata rozumieją to, iż jesteśmy dzisiaj w zupełnie innej rzeczywistości, Na świecie żyje blisko 7 miliardów ludzi a instytucje, które były stworzone do współpracy, zarówno międzynarodowe, politycznej, gospodarczej czy naukowej, powstawały wiele lat temu. Stąd pytanie – czy organizacja tej współpracy jest adekwatna do wyzwań. W związku z tym wydaje się, że nowa konstrukcja współpracy międzynarodowej wymaga nowego spojrzenia, dużej otwartości i wielkiego współdziałania, jeśli procesy dostosowawcze maja przebiegać w sposób pokojowy.

Jest jednak także potrzeba udzielenia odpowiedzi na pytanie o kształt instytucji finansowych i systemów finansowych w niektórych krajach, czy jest on odpowiedni, czy czasami zbyt wiele osób nie jest wykluczanych z obrotu finansowego i gospodarczego. Być może trzeba myśleć o tworzeniu dodatkowych rozwiązań finansowych aniżeli tylko typowe banki uniwersalne. I tutaj najlepsze praktyki z niektórych krajów powinny być wykorzystane. Wato przeanalizować, dlaczego niektóre kraje nie ucierpiały i dlaczego nie ucierpiały w czasie tego kryzysu zbyt mocno, lub dlaczego szybko z tego wielkiego załamania zaczęły się wydobywać.

Czy tu polski przykład może być punktem odniesienia?

Częściowo tak. Nasz przykład może być punktem odniesienia ze względu na dość restrykcyjne regulacje bankowe, odpowiedzialną politykę monetarną i dość rozsądną fiskalną, ale także klasyczny rodzaj uprawianej bankowości. Ale jednocześnie są pewne niedostatki w organizacji polskiego systemu finansowego.

Tzn., jakie?

Myślę tu przede wszystkim o niedostatku w postaci instytucjach o charakterze poręczeniowo – gwarancyjnych, o niedostatku instytucji pożyczkowych, a także pewnych rozwiązaniach w zakresie stymulowania współpracy świata nauki ze światem gospodarki. Do tego potrzebne są dobre rozwiązania o charakterze finansowym, ale żeby to zrobić potrzebne są dobre, strategiczne polityki państwa.

Jaka zatem widziałby Pan realistyczną ścieżkę dojścia dla Polski do euro?

Ta droga w każdym przypadku wiedzie przez uporządkowanie sfery finansów publicznych i poprzez zawarcie kilku porozumień strategicznych wiodących sił politycznych kraju. A także poprzez wielka pracę edukacyjna wśród polskich obywateli i przedsiębiorców. Ale trzeba też powiedzieć, że ze względu na niestabilność na arenie międzynarodowej droga ta może być nieco wydłużona z powodu szoków zewnętrznych, które mogą uniemożliwiać szybkie wchodzenie do strefy euro. Nie wystarczy bowiem tylko to, że my spełnimy warunki – jeszcze muszą chcieć i móc to uczynić kraje klubu, do którego chcielibyśmy przystąpić. A zatem nieodzowne jest zbudowanie stabilnej i przewidywalnej polityki gospodarczej oraz zbudowanie dużej wiarygodności Polski na mapie Europy. To nie jest tylko zadanie rządu, to jest zadanie wszystkich świadomych sił politycznych i różnych elit naszego kraju. Trzeba bowiem pamiętać, że po przyjęciu euro zmniejszy się elastyczność w stosowaniu niektórych elementów w polityce fiskalnej dlatego też analiza racji za i przeciw musi być przeprowadzona bardzo solidnie.

Polski sektor bankowy

Kryzys finansowy ostatnich lat zachwiał bankami nie tylko w USA, ale daleko poza ich granicami. Jaka jest dzisiaj kondycja sektora bankowego w Polsce i jak ocenia Pan perspektywy jego rozwoju

Polski sektor bankowy wszedł w okres kryzysu naprawdę w dobrej kondycji. Po pierwsze banki oferowały raczej klasyczne usługi bankowe, z dobrze technologicznie zmodernizowaną infrastrukturą w większości placówek, i z dobrymi perspektywami rozwojowymi, ponieważ w 2008 roku ponad 25 proc. ludności nie korzystało u nas w ogóle z usług bankowych. Sektor legitymizował się również bardzo dobrymi zwrotami z kapitału i przyzwoitymi innymi wskaźnikami efektywnościowymi. Ale to, co było takim niebezpieczeństwem to fakt, iż z racji szybkiego rozwoju, ekspansja kredytowa polskich banków oparta była na pozyskiwaniu finansowaniu transgranicznego. Przy ogromnej zmienności i fluktuacji kursów walutowych zarządzanie bankami stało się wówczas trudniejsze, dlatego też potrzebne były stabilizacyjne działania banku centralnego. Wystąpiły także pewne wahania nastrojów wśród klientów, szczególnie tych, którzy zaciągnęli swoje kredyty w walutach obcych, przede wszystkim we franku szwajcarskim. Na szczęście działania podejmowane przez NBP, rząd i nadzór a przede wszystkim przez same banki działały kojąco na sektor bankowy, który dzisiaj jest w dobrej kondycji i osiąga zadawalające wyniki ekonomiczne.

Poziom kredytów zagrożonych w wielu bankach zaczyna się zmniejszać, obserwujemy, że z większym zainteresowanie spotyka się oferta kredytowa banków wśród przedsiębiorców, utrzymuje się wysokie, ale na bezpiecznym poziomie kredytowanie gospodarstw domowych, głównie mieszkalnictwa, a także nawiązywane są dobre relacje do współpracy banków z jednostkami samorządu terytorialnego. To, co jest przedmiotem troski sektora bankowego, to są strategiczne linie polityki gospodarczej i fiskalnej, oraz perspektywa reformy finansów publicznych.

Dziś ok. 70 proc. banków w Polsce znajduje się w posiadaniu kapitału obcego. PKO BP przegrał niedawno walkę o BZ WBK, który został sprzedany hiszpańskiemu Santanderowi.

Ta ekspansja zagranicznych grup kapitałowych może tylko pogłębić efekt nierównowagi na rynku. Jak niebezpieczny dla państwa jest ten proces?

Z moich obserwacji i bardzo praktycznych doświadczeń wynikałaby taka rekomendacja, ze w dobrze pojętym interesie każdego kraju jest dywersyfikacja systemu finansowego, ale także obecność istotnej część kapitału krajowego w instytucjach bankowych. Leży to zarówno w interesie inwestorów krajowych, jak i zagranicznych. W instytucjach finansowych, gdzie zarządza się ryzykiem, bardzo ważne jest to, jak władze, jak społeczeństwo, traktują instytucje finansowe. Inwestorzy zagraniczni mogą obserwować jak traktują władze danego kraju własne instytucje finansowe i jednocześnie, jak obywatele traktują własne instytucje, i te z kapitałem zagranicznym. Mogę powiedzieć, że po kryzysie w wyniku bardzo dobrego zachowania inwestorów zagranicznych, to zaufanie wzajemne inwestorów zagranicznych do polskich władz i polskich władz do nich istotnie wzrosło, gdyż jest ono oparte na solidnych fundamentach.

Te solidne fundamenty to po pierwsze fakt, iż wówczas, kiedy pojawiła się niepewność na rynkach międzynarodowych inwestorzy zdecydowali o reinwestowaniu zysków w polskich bankach. Inwestorzy nie wycofali również się z kredytowania na polskim rynku, co mogłoby doprowadzić do bardzo przykrych konsekwencji w wielu przedsiębiorstwach, i w wielu bankach. I to jest solidny fundament wzajemnego zaufania. Również istotne jest to, że dzisiaj sektor bankowy poszukuje wspólnie wraz z nadzorcami dróg dalszego postępowania, i oczywiście te dostosowania mają miejsce. Po kryzysie sektor bankowy nabiera rumieńców, zatrudnia wiele nowych osób, i myślę, że świadczy to o normalności.

Czy nie dostrzega Pan jednak konieczność polonizacji banków? Jak to osiągnąć sukces?

Często zastanawiam się nad tym, w którym momencie krajowi inwestorzy mogą się zdecydować na zainwestowanie w instytucję finansową. Tu jest pewien problem. Instytucja finansowa, bank, która chce mieć szanse odniesienia sukcesu już na w miarę dojrzałym rynku, a tak można definiować rynek polski, musi posiadać duże zasoby. Jest pytanie czy polscy przedsiębiorcy, czy polscy obywatele, są już na tyle zamożni ażeby wykreować własne, duże instytucje finansowe zdolne do konkurowania. Powiedziałbym raczej, że największy sukces można odnieść poprzez spokojny, organiczny wzrost. Tu warto udzielić sobie odpowiedzi czy otoczenie prawne sprzyja tworzeniu nowych instytucji, które wymagają specyficznych kwalifikacji, nie tylko od ich zarządów, ale i od właścicieli. To jest bowiem szczególny rodzaj biznesu, bardzo restrykcyjnie regulowany, nadzorowany, licencjonowany i wymaga naprawdę świetnej współpracy właścicieli z zarządami, oraz właścicieli z regulatorami i nadzorcami. Niektóre mniejsze banki, świetnie potrafią realizować strategię wzrostu i nie wykluczam, że część z nich będzie wzrastać właśnie w ten sposób.

Bankowości spółdzielcza i bezpieczeństwo obrotu elektronicznego

Sektorem, który nadal pozostaje w naszym właścicielskim władaniu jest bankowość spółdzielcza. Jakie są jego szanse rozwojowe?

Bankowość spółdzielcza od kilkunastu lat bardzo dobrze radzi sobie, choć przeszła ogromnie wyboistą drogę gdyż trzeba pamiętać, iż spośród 1750 banków spółdzielczych obecnie na rynku działa tylko 570. Są to jednak banki bardzo wzmocnione, ich sieć została wręcz rozbudowana o setki nowych oddziałów we wszystkich regionach , stale zwiększa się liczba osób tam zatrudnionych, itd. Stoi ona jednak przed zasadniczymi wyborami – czy ograniczać się będzie głównie do aktywności w społecznościach lokalnych, w terenach wiejskich i małomiasteczkowych, czy też uczyni krok dalej, tzn. jakąś wyspecjalizowaną formę bankowości skieruje na działalność w wielkich miastach. Po to, aby zbudować sieć gromadzącą depozyty, ale także sieć kredytującą, szczególnie w obszarze consumer finance i mieszkaniówki.

A są takie zamiary?

Myślę, że skoro dzisiaj mowa o rozwoju, a nie tylko o obronie pozycji, to trzeba o takiej ekspansji myśleć, ale wymaga to głębokiego porozumienia wśród właścicieli banków spółdzielczych

Kredyty mieszkaniowe udzielane są także w obcych walutach. Jak groźne jest zjawisko spekulowania na walucie przez banki i klientów,

Jest to jest problem, ale nie tylko w Polsce, występuje on w wielu krajach. Zaciąganie kredytów w walutach w jakich nie otrzymuje się wynagrodzenia jest, w niektórych negatywnych scenariuszach, po prostu bardzo groźne dla klientów, i może być groźne także dla banku. Szczęśliwie w Polsce blisko 6 lat temu przeprowadzona została poważna debata na temat kredytów walutowych i wówczas wprowadzono odpowiednie zalecenia Komisji Nadzoru Finansowego. Jednak i same banki były w tej mierze ostrożne i kredyty walutowe zostały zaoferowane głownie w ostatnich kilku latach osobom o wyraźnie wysokiej zdolności kredytowej, tj. najbardziej zamożnym i dysponujących niezbędnym buforem bezpieczeństwa na wypadek realizacji negatywnego scenariusza walutowego. To w wyniku tego rozwiązania dzisiaj kredyty mieszkaniowe udzielone w obcych walutach są mniej zagrożone aniżeli kredyty aniżeli kredyty mieszkaniowe udzielone w złotych. Generalnie jakość portfela mieszkaniowych kredytów walutowych jest dwukrotnie lepsza niż złotowego.

Mówił Pan o problemach wynikających z niepewnego wzrostu gospodarczego świecie. Jaką należy zatem prowadzić politykę dywidendową w związku z ta niepewnością?.

Polityka wypłacania dywidend ma kapitalne znaczenie. Mogę tylko powiedzieć, że polscy inwestorzy od wielu lat większość wypracowywanych zysków reinwestują. I to dzięki takiej postawie z 3 mld 394 mln w 1993 r. funduszy własnych dobrnęliśmy do pułapu blisko 100 mld na koniec 2010 roku. I co ważne te kapitały w ponad 95 proc. są najwyższej próby. W związku z tym bezpieczeństwo depozytów mierzone wskaźnikami wypłacalności jest wysokie i bardzo wysoki jest poziom bezpieczeństwa sektora bankowego. Niezależnie od tego mamy Bankowy Fundusz Gwarancyjny, który dysponuje poważnymi zasobami – blisko 8 proc. funduszy własnych polskiego sektora bankowego, może być użyte na interwencje w przypadku zaistnienia jakiejś potrzeby.

Widać, że zarówno inwestorzy krajowi, szczególnie bankowości spółdzielczej, jak i zagraniczni, ufają że ten rynek będzie wzrastał, inwestują w bezpieczeństwo, inwestują w rozwój wiedząc, że jest to bardzo obiecujący rynek – kilka milionów przedsiębiorców, 38 mln obywateli, to dobre perspektywy rozwojowe, a Polska, pomimo tych dwudziestu kilku lat intensywnej transformacji jest krajem nadal niskiego ubankowienia. Jeśli porównamy fundusze własne do PKB, czy oszczędności do PKB, to one są znacząco niższe niż w innych krajach. Także liczba zatrudnionych ma 100 tys. mieszkańców jest znacząco niższa, liczna placówek jest znacząco niższa, ale to, co jest ważne, to, iż polska bankowość postawiła na nowe technologie – 17 milionów klientów ma dostęp do rachunków poprzez Internet.

Bankowość elektroniczna jest obecnie dynamicznie rozwijającą się częścią działalności bankowej. Ale jak bezpieczne są dzisiaj operacje on line?.

Polskie banki nigdy nie szczędziły środków na wdrażanie nowych technologii, ale jednocześnie na bezpieczeństwo elektroniczne obrotu finansowego. Dlatego jesteśmy pod tym względem jednym z najbardziej bezpiecznych systemów finansowych. Ponadto udało się od początku, od zarania budowy tej elektronicznej bankowości, zawrzeć dobre porozumienia o współpracy z organami ścigania i wykrywania wszelkich nieprawidłowości, i mam nadzieję, że w tym dobrym stylu i w tych dobrych ramach w dalszym ciągu będziemy mogli pracować, ponieważ wiarygodność i zaufanie, to jest bardzo ważne w tym biznesie. ZBP, ale i także inne banki angażują się w działania edukacyjne i poprawiające poziom bezpieczeństwa. Niewątpliwie polska bankowość jest jednym z najbardziej technologicznie zaawansowanych działów gospodarki narodowej – te 17 mln klientów posiadających dostęp do swoich rachunków poprzez Internet, a korzystających 12 mln, 400 tys. małych średnich przedsiębiorstwach, które korzystają, na codzień z bankowości elektronicznej, nie mówiąc o wielkich korporacjach, to są wielce wymowne fakty.

Dzisiaj możemy powiedzieć tak – nowoczesny, przewidujący przedsiębiorca i obywatel wykorzystuje także okres kryzysu ażeby się zastanowić, z którego typu usług korzystać, gdzie płacić mniej. Kryzys to jest zagrożenie, kryzys to są wyzwania dla ludzi biznesu, dla regulatorów rynku, i tym wyzwaniom trzeba sprostać, ale kryzys tworzy także szansę, i te szanse trzeba wykorzystać.

Dziękujemy za rozmowę – redakcja

Artykuł dodano w następujących kategoriach: finanse.