Podwyżka VAT-u zagrożeniem dla polskiego hotelarstwa

Rozmowa z Aleksandrem Pietyrą, Krzysztofem Wojtkiewiczem i Pawłem Perzem

Aleksander Pietyra — Prezes Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego (IGHP), Krzysztof Wojtkiewicz — Dyrektor Generalny IGHP i Paweł Perz — Skarbnik IGHP w Warszawie.

Niebezpieczny scenariusz

— Prasa doniosła, iż władze zamierzają podnieść wysokość stawek podatku VAT na niektóre towary i usługi, w tym na usługi hotelarskie, do wysokości 22 czy nawet 23 procent. Podobno jest to niezbędne z racji trudności budżetowych państwa. Decyzja ta pociągnie za sobą liczne konsekwencje, z którymi branża hotelarska musi się liczyć. Zacznijmy jednak od przedstawienia stanu aktualnego.

Aleksander Pietyra: W chwili obecnej stawka podatku VAT dla usług hotelarskich wynosi 7 proc. i jest taka sama zarówno dla usług hotelarskich, jak i gastronomicznych. Do tej pory branża hotelarska traktowała ten poziom VAT-u jako jak najbardziej akceptowalny i nie spodziewała się jakichkolwiek zmian w tej dziedzinie. Jedyny powód do niepokoju to zmiana stawki VAT-u w gastronomii, która jest bardzo ważna dla całego sektora „gościnnego” w Polsce, tj. dla hoteli i dla restauratorów. Ta aktualna stawka nie jest ani najniższa, ani najwyższa w Europie, dlatego też byliśmy przekonani, iż pozostanie na tym poziomie.

— Czy był zakreślony jakiś czasowy okres obowiązywania tych stawek?

— Jeśli chodzi o VAT na usługi hotelarskie to nie było takiego okresu, natomiast jeśli mowa o usługach gastronomicznych to 7% stawka VAT miała obowiązywać do końca 2010 roku. Jednakże w międzyczasie Komisja Ekonomiczna UE podjęła decyzje, zgodnie z którą nie jest już wymagana wspólna akceptacja państw członkowskich dla ustalania stawek VAT na usługi gastronomiczne — teraz leży to w gestii poszczególnych członków Unii.
— Co oznaczać będzie tak znaczne podniesienie stawek VAT-owskich?

— Z pewnością zagrożenia, a jest ich bardzo wiele. Pierwszym efektem zmiany stawek VAT-u będzie oczywiście wzrost cen, czyli podrożeją usługi. W Polsce ciągle mamy do czynienia z procesem budowy sektora hotelarstwa i gastronomii. Porównując się do innych krajów UE, do której przecież nie tak dawno dołączyliśmy, trzeba stwierdzić, iż nasza baza hotelowa, nasze usługi hotelowe, nasze restauracje itd. — to wszystko istnieje, ale nadal doganiamy kraje, które zbudowały tę bazę wiele lat przed nami. Inwestycje w tym sektorze to nie są inwestycje finansowane z budżetu państwa, ale inwestycje prywatne. Nie są one tanie. Większość inwestorów zainwestowała znaczne środki, bez względu na to czy były to inwestycje sieci hotelowych, czy drobnych inwestorów w całej Polsce, tworząc wiele nowych miejsc pracy. Wszyscy oni brali kredyty, by móc funkcjonować na rynku, które oczywiście trzeba spłacać. Zwiększona stawka VAT-u przełoży się na wyższe ceny usług, co z kolei ograniczy liczbę hotelowych i gastronomicznych klientów, a więc i dochody tego sektora rynku. Tymczasem już dziś widzimy, iż kryzys przyczynił się do tego, iż ludzie rzadziej korzystają z usług hoteli i restauracji, i jest to zjawisko odnotowywane na terenie całego kraju. Są też obiekty hotelarskie stojące, przy obecnych obciążeniach podatkowych, na skraju bankructwa. A co będzie, kiedy VAT tak znacznie wzrośnie. Myślę, iż na to pytanie trzeba sobie odpowiedzieć już teraz, a nie po tym fakcie.

— Dużym sieciom hotelowym przypuszczalnie łatwiej będzie uniknąć bankructw, ale jak z tym poradzą sobie małe firmy rodzinne?

— W jednym z artykułów poświęconych tej kwestii, jaki ukazał się w prasie, były minister finansów skomentował to w ten sposób — jeśli ktoś chce podróżować i zwiedzać świat powinien się liczyć z kosztami. Jest to prawda — trzeba się liczyć z kosztami i większość z nas tak robi. W konsekwencji małe hotele w znacznym stopniu doświadczą skutków tej oszczędnościowej polityki, tzn. klienci jadą tam, gdzie oferowane usługi są tańsze, np. za granice naszego kraju, tylko czy o to nam chodzi?

Prawdopodobny wzrost bezrobocia

— Oddzielnym problemem będzie sytuacja ludzi zatrudnionych dzisiaj w tych hotelach, czy to etatowo, czy w ramach tzw. prac zleconych. Czy oni muszą się obawiać o swoje miejsca pracy?

— Jest to kolejny, ogromnie istotny aspekt tej planowanej przez rząd zmiany. Jest to oczywiście aspekt społeczny — mam na myśli zarówno ludzi zatrudnionych w hotelarstwie, jak i zwykłych klientów hoteli, restauracji, pubów, gospód itp. My, hotelarze, nie jesteśmy oczywiście tak mocni, jak są stocznie czy kopalnie, natomiast zatrudniamy znacznie więcej osób niż one. Jesteśmy małymi pracodawcami, ale jest nas po prostu dużo. Powiem więcej — dajemy prace tym, którzy mają małe możliwości zdobycia pracy — np. studentom, którzy opłacają swoje studia dzięki temu, że mogą pracować w hotelach, barach czy pubach, także tym młodym ludziom, którzy są u początków swojej pracy zawodowej, jak również tym, którzy, mimo iż nie posiadają wyższego wykształcenia, znajdują u nas odpowiednią pracę. W hotelach zatrudniamy przecież panie pokojowe, które są angażowane tylko wtedy, kiedy są klienci; gdy ich nie ma, nie ma też dla tych pań pracy.

Artykuł dodano w następujących kategoriach: Biznes, finanse.