Europa jest bezbronna?

Europejskie siły obronne praktycznie nie istnieją, napisał Marek Majssner na portalu  Onet.pl , bo budżety Francji, Niemiec, Włoch, Wlk. Brytanii i Hiszpanii zostały zredukowane. To USA utrzymują obecnie 3/4 wydatków militarnych NATO. W tej sytuacji Polska musi liczyć na własne siły, co przyznają władze Sojuszu.

Sytuacja w NATO jest „tak zła, że trudno wyobrazić sobie, aby mogła być gorsza” – stwierdził w wypowiedzi dla „The Wall Street Journal” Camille Grand, współzałożyciel francuskiej firmy analiz polityczno-militarnych Fondation pour la recherche stratégique.

USA finansuje obecnie 75 proc. ogólnych wydatków wojskowych NATO, co oznacza wzrost o 12 proc. – z 63 proc. w 2001 roku. W sojuszu 28 państw, według ekspertów francuskich, tylko Wlk. Brytania, USA, Grecja i Polska starają się utrzymać swoje cele strategiczne i wydawać około 2 proc. PKB na cele militarne. Najwięcej wydają USA na utrzymanie armii oraz badania i rozwój technologii wojskowych.

Kryzysowe cięcia

Francja obcięła te wydatki najbardziej – w 2014 r. będzie to 1,3 proc. PKB , podczas kiedy w obecnym roku sięgną one 1,9 proc. Swoje budżety zbrojeniowe redukują też Wlk. Brytania, Niemcy, Włochy i Hiszpania. Razem z Francją, kraje te stanowią ok. 70 proc. wszystkich europejskich wydatków militarnych. Według International Institute of Strategic Studies (IISS), liczba europejskiego personelu wojskowego, czyli zarówno żołnierzy, jak i cywilnych pracowników wojska w ramach NATO, spadła o jedną czwartą – z 2,51 mln w 2000 r. do 1,86 mln w 2012 r.

Łącznie wydatki Unii Europejskiej – największej obecnie struktury i politycznej i militarnej w Europie – spadły z 251 mld euro w 2001 r. do 194 mld euro w 2012 r., zaś na badania i rozwój technologii wojskowych przeznaczono o 9,7 mld euro mniej niż w 2005, co oznacza 14,7 proc. spadek w ciągu 7 lat.

USA wydają 7-krotnie więcej na ten cel niż wszystkie pozostałe państwa NATO łącznie. Jednak i USA z racji kryzysu musiały dokonać cięć w budżecie Pentagonu – w ciągu następnych 5 lat ubędzie z niego 487 mld dol., zaś dodatkowe redukcje w czasie następnej dekady sięgną 600 mld dol.

Takie cięcia wydatków na obronę wywołały już nerwową reakcję sekretarza generalnego NATO. W lipcu br. Anders Fogh Rasmussen wystosował ostre ostrzeżenie do europejskich członków NATO. Stwierdził, iż planowane przyszłoroczne redukcje ich budżetów obronnych o 45 mld dol., czyli o wielkość niemal całego budżetu obronnego Niemiec, stawiają pod znakiem zapytania sprawność Paktu Północnoatlantyckiego, a nawet możliwości wykonywania przez niego zadań traktatowych.

Już brakuje bomb

Skutki tych redukcji widać już obecnie. Kiedy Francja rozpoczęła interwencję w Mali, bardzo szybko ujawniły się słabości militarne armii byłego imperium kolonialnego. Wojnę w Mali odczuło zwłaszcza francuskie lotnictwo. Już w drugim tygodniu walk zabrakło bomb odłamkowych i po dwóch nalotach cementowymi bombami ćwiczebnymi, Francja wystosowała nieoficjalną prośbę o pomoc do USA. Lista niezbędnego wsparcia obejmowała amunicję, bomby i rakiety, w tym wyspecjalizowane systemy do niszczenia radarów i wyrzutni obrony przeciwlotniczej, przeznaczone dla samolotów uderzeniowych i myśliwców, wspomaganie danymi systemu bezzałogowego rozpoznania francuskiego, tankowce powietrzne oraz samoloty transportowe.

Jak pisze „The New York Times”, powołując się na ekspertów US Army, jeszcze gorsza jest sytuacja w Wlk. Brytanii, gdzie gros wydatków militarnych pochłania utrzymanie nieefektywnego, starzejącego się i nieużytecznego własnego strategicznego arsenału atomowego. Według amerykańskich wojskowych Wlk. Brytania ma do wyboru: „albo być potęgą nuklearną, albo mieć sprawną armię”.

Jak wskazują informacje ujawnione przez gazetę, te dwa najsilniejsze militarnie kraje UE do tego stopnia wyczerpały swój potencjał wojskowy interwencjami w Libii i Mali, że przez najbliższe 5 lat nie będą w stanie podjąć żadnej znaczącej operacji militarnej poza granicami Europy.

Z kolei rządząca w Niemczech koalicja CDU-CSU-FDP chętnie zwiększyłaby wydatki militarne – według „Der Spiegel”, kanclerz Angela Merkel widzi we wzroście wydatków wojskowych możliwość promocji niemieckiego przemysłu wysokich technologii. Jednak plany te napotykają na twarde „nie” wszystkich innych partii politycznych Niemiec, zaczynając do SDP, która prawdopodobnie będzie koalicjantem CDU-CSU w nowym rządzie po wyborach.

Znikające Eurokorpusy

Tymczasem jeszcze w 1999 r. w ramach Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa Unia Europejska wyznaczyła jako cel utworzenie Eurokorpusów gotowych do działań bojowych zarówno na terenie państw UE, jak i poza nimi. Siły te miały liczyć 60 tys. żołnierzy oraz niezbędną liczbę personelu pomocniczego. Plany te po cichu zarzucono, zastępując je „elastycznymi grupami bojowymi” liczącymi 1500-2500 żołnierzy, utrzymywanymi na zasadzie rotacji kontyngentów z państw UE.

Jak powiedział „The New York Times” Tomas Valasek, dyrektor słowackiego Central European Policy Institute, „tylko niektóre z tych grup mogą być gotowe do działania”. W rzeczywistości obecnie z dwóch grup w „uzyskujących gotowość bojową”, do działania gotowa jest tylko jedna.

Z kolei licząca 5500 żołnierzy sformowana w 1987 r. brygada francusko-niemiecka padła ofiarą rozgrywek pomiędzy politykami obu państw. Niemcy widzieli dla niej zastosowanie tylko w operacjach „zatwierdzonych przez wszystkie państwa Sojuszu”, zaś Francuzi chcieli wysłać ją na operacje przeciw Al-Kaidzie do Mali. Spowodowało to, że najbliższym zadaniem bojowym brygady będzie udział w jesiennych manewrach NATO.

Polska wzorem

Problemy widoczne są nawet w kwestiach podstawowych – kiedy w ramach spotkania ministrów obrony narodowej państw Unii Europejskiej podjęto uchwałę, iż do Mali zostanie wysłanych 550 instruktorów z państw UE, aby wspomóc rekonstrukcję tamtejszej armii, ślimaczące się negocjacje wewnątrzeuropejskie spowodowały, iż do Mali pojechało wyłącznie kilkudziesięciu Francuzów i Brytyjczyków. Zamiast żołnierzy z UE, w kraju tym zjawią się instruktorzy amerykańscy.

Według zastępcy sekretarza generalnego NATO, Alexandra R. Vershbowa, „kryzys finansowy ujawnił korozję Paktu”. Jak dodał Vershbow państwa, które jak Polska utrzymują wydatki na obronę w okolicach 2 proc. PKB „dokonują najlepszego wyboru, gdyż nie będą później musiałby płacić wielkich sum na modernizację starzejącego się sprzętu wojskowego, zachowując jednocześnie zdolności obronne swoich armii”.

Marek Majssner

Źródło:

Onet, pl 06 10 12

Artykuł dodano w następujących kategoriach: Nie czytaliście..., UE.