Amerykańska polityka wobec wschodniej flanki NATO

8 grudnia 2015 Center for European Policy Analysis (CEPA)

zorganizowało w Warszawie debatę poświęconą amerykańskiej polityce wobec wschodniej flanki NATO. Poniżej zamieszczamy obszerne fragmenty wypowiedzi Prezesa CEPA Wess Mitchella przedstawione w trakcie tej debaty.

Tekst nieautoryzowany. Śródtytuły pochodzą od redakcji.

Niepokojący i niebezpieczny moment

Na samym początku powiem, że znajdujemy w bardzo niepokojącym i niebezpiecznym momencie. Uważam, że bardzo charakterystyczną wskazówką będzie coraz bardziej wzrastające przekonanie, że w tej chwili nie ma możliwości realizowania przedłużonego systemu odstraszania. Wiemy, jaka może być tego konsekwencja, natomiast nie mamy jeszcze wystarczająco dużej woli politycznej na Zachodzie, by podjąć określone kroki, które są potrzebne ażeby ten problem rozwiązać. Równocześnie uważam, że ważne jest ażeby Polacy, Amerykanie a właściwe wszystkie narody zrozumiały jak bardzo ważne dla naszego życia jest rozszerzone odstraszanie.

To jest tak naprawdę opoka i w zasadzie wszystko, co my w tej chwili na świecie bierzemy pod uwagę, przyjmujemy, tak jak to znamy – właściwie nic na temat politycznego i ekonomicznego kształtu obecnego świata nie byłoby możliwe bez tego systemu odstraszania, który obecnie istnieje. Konkretnie rzecz biorąc założenia sojuszników amerykańskich, takich jak Polska, są takie, że Stany Zjednoczone będą gotowe na to, by stawić czoła wszelkim złożonym zagrożeniom, które mogą być przed wami.

Zbliżamy się do szczytu NATO w Warszawie. Oczywiście pojawiły się określone kwestie w polskim ekosystemie, chodzi tutaj o wojnę na Ukrainie, które pozwalają nam wyobrazić sobie, że w przyszłości system odstraszania poniesione porażkę, co może prowadzić do egzystencjalnego zagrożenia dla Polski. W ciągu ostatniego półtora roku w Waszyngtonie ujawniła się większa wola rozmowy na temat zagrożenia wojskowego, które stwarza Rosja. Po raz pierwszy w mojej karierze zawodowej ludzie są chętni by rozmawiać o Rosji jako o czymś innym niż tylko jako o partnerze. I myślę, że trzeba rozwijać strategię amerykańską w Europie Środkowo-Wschodniej. Myślę, że wzrasta w tej chwili poczucie, wzrasta świadomość, że NATO jest podatne na porażkę w Północnej i Środkowej Europie.

W obecnej sytuacji, w obecnym stanie NATO prawdopodobnie przegrałoby konfrontację wojskową z Rosją, przynajmniej we wczesnych jej etapach, jeżeli dotyczyłoby to Polski i państw bałtyckich. A problem ma dwojaki charakter – metody rosyjskie i narzędzia stosowane przez Rosję. Nie chodzi tu przy tym o wojnę hybrydową, ale o ograniczoną wojnę, czyli kinetyczną wojnę, która jest realizowana w południowo-wschodniej Ukrainie. Chodzi o to, by uniknąć mechanizmu odstraszania. Z kolei narzędzia używane przez Rosjan, są naprawdę bardzo poważne. Rosjanie zbudowali regionalną równowagę wojskową, która jest bardzo niekorzystna, z perspektywy wskaźników sił, dla NATO. Np. w północno-wschodniej części teatru europejskiego ilość żołnierzy natowskich i rosyjskich ma się tak jak 1:3. Rosjanie prócz tego te konwencjonalne zdolności wspierają przewagą w broni jądrowej, taktyką, a także możliwością eskalacji. Chodzi tutaj o używanie taktycznej broni jądrowej dla strategicznego efektu.

Nic się jeszcze nie wydarzyło, NATO nic takiego nie zrobiło w ostatnim okresie, by odpowiedzieć na ten kluczowy problem. My moglibyśmy podjąć dobre działania, ja z przyjemnością o nich porozmawiam, ale ważne jest abyśmy zrozumieli, iż przychodząc do kolejnego szczytu mamy do czynienia z zasadniczym, fundamentalnym problemem dla bezpieczeństwa.

Po drugie ważne jest, aby zrozumieć, że w przeciwieństwie do poprzedniego szczytu, to teraz, gdy będziemy zbliżać się do szczytu w Warszawie, będziemy uświadamiać sobie, że coś jeszcze się zmieniło. Tym czymś jest to, iż coraz trudniej jest zlokalizować kryzys wojskowy w północno-wschodniej części Europy. Jest to absolutnie warunek wstępny dla globalnej strategii Stanów Zjednoczonych, tzn. byśmy mieli zdolność do radzenia sobie z wieloma różnymi kierunkami, które są zlokalizowane w innej części niż położone są Stany Zjednoczone. Równocześnie, biorąc pod uwagę znaczenie Rosji w Syrii, Rosjanie pokazali przewagę swojej geografii. Chodzi tutaj o zdolność operowania na centralnej pozycji a także o wzniecania problemów na peryferiach. Każdy z tych tematów, widziany w perspektywie strategicznej, może stanowić problem dla Stanów Zjednoczonych

Przed szczytem NATO w Warszawie

Przechodząc do szczytu w Warszawie widzimy, że zmienia się sytuacja – Rosja ma przewagę na wschodzie i północy Europy. Nawet pozycjonuje się jako kraj, który posiada pewne rozwiązania, czy możliwe rozwiązania, w walce z PI widziane z perspektywy niektórych państw Europy Zachodniej. Ważną kwestią, która musimy wziąć pod uwagę, jest zdolność wygrania tej wojny przez Rosję, a ona z kolei zakorzeniona jest w słabości wojskowej Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych w Europie Środkowo- Wschodniej. Przede wszystkim mówimy tutaj o tym, iż zaangażowanie w Syrii może stać się transakcją gdyż Zachód jest tam postawiony na słabej pozycji, w miejscu bardzo ważnym dla Rosji i Europy Środkowo – Wschodniej.

Od początku wojny ukraińskiej bardzo dużo się zmieniło, co daje NATO szanse. Ale o pewnych kwestii nie możemy zapominać. Do wojny ukraińskiej NATO mało jasno określoną politykę wobec Rosji, ale Putin odpowiedział na nią. Teraz, szczególnie państwa frontowe, robią więcej dla własnej obrony. Wydaje mi się, że pozytywną sprawą jest to, że nasz rywal pokazał swoją twarz. Nie mówimy już o Rosji, wobec której mamy jakieś nierealne oczekiwania. Ukraina to jest ogromna lekcja zarówno w sensie działań wojskowych, jak i niewojskowych. Także po stronie amerykańskiej jest wola włączenia się w dyskusję na temat angażowania sił natowskich czy amerykańskich na terenie państw Europy Środkowo-Wschodniej, i co jeszcze ważniejsze, w szerszym kontekście, tzn., biorąc pod uwagę faktu, iż Europa Środkowo -Wschodnia dołączyła obecnie, w dyskusji amerykańskiej, do Azji i do Bliskiego Wschodu. O tym do tej pory nie mówiło się

Patrząc na szczyt warszawski, i patrząc na bardziej niebezpieczny etap międzynarodowej gry, musimy być umotywowani i mieć poczucie pilności. A także bardziej się koncentrować pod względem politycznym. Są tu przed nami dwa zadania. Jednym z nich możemy już się zajmować podczas szczytu, drugie jest bardziej długofalowe. To pierwsze zadanie to natychmiastowe odstraszanie, tj. robienie czegoś już dziś, co uczyni mniej prawdopodobną wojnę w Europie Środkowo-Wchodniej. Drugie zadanie jest trudniejsze, tu chodzi o umocnienie bezpieczeństwa w Europie Północno-Wschodniej. Pierwsze zadanie już zaczęliśmy realizować. Wojskowe statystyki są tutaj bardzo otrzeźwiające. Nie jest to chwila, kiedy powinniśmy spocząć na laurach czy powiedzieć, że zrobiliśmy wystarczająco dużo. Trzeba pamiętać o tym, że rozmieszczanie sił amerykańskich w tym regionie ogranicza się do wielkości kompanii, podczas kiedy Rosjanie mają ponad 300 tys. wojsk. Nasze manewry w tym regionie angażują 10, 15 może 20 tysięcy żołnierzy, podczas kiedy Rosjanie rzucają 150 czy 160 tys. wojska. Ważne jest by być tutaj szczerym. Nawet najszybsza reakcja z naszej strony wymaga dni, a to, co zaobserwowaliśmy na wschodniej Ukrainie, to są fakty – terytoria zajmowane w ciągu kilku godzin. Trzeba pamiętać, że tradycyjne zaangażowanie państw, jeśli chodzi o teorie, nie rozwiązuje problemu.

Oddział margines w Estonii to wspaniała rzecz, ale „ zielone ludziki” przechodzą przez to, przenikają, podobnie taktyczna broń nuklearna. Jeśli chodzi o natychmiastowe powstrzymanie to szczyt warszawski będzie szansą by wyszczególnić np. to, jakie powinny być większe siły, jakie działania powinny być podjęte. Nie będziemy chyba świadkami nowego konsensusu, jakim byłaby np. zmiana umowy amerykańsko-rosyjskiej, ale chodzi o zwiększenie impetu, szczególnie chodzi o większe konkrety, większe, bardziej indywidualne podejście, siłę ognia, itd.

Natomiast zadanie długofalowe to jest umocnienie porządku i bezpieczeństwa Europy. I tutaj mandat jest bardzo jasny. Dopóki nie zmienimy równowagi sił wojskowych będzie to powtarzający się problem – tj., że my musimy zwiększyć siły a Rosja po prostu może nas trzymać jako zakładnika. To będzie przetarg – coś za coś, musimy bardzo zmienić równowagę sił wojskowych na Wschodzie. Koniec końców to wymaga ażeby Stany Zjednoczone, ale i pozostali członkowie NATO, zaczęli mówić, że trzeba umieścić większą infrastrukturę i zasoby wojskowe w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Ta wola polityczna istnieje w Stanach Zjednoczonych, nawet w administracji, która czasami się wahała. Ale nasze długofalowe zadanie nie skończy się nawet wówczas, kiedy tymi sprawami teraz się zajmiemy; to wymaga powagi, konsensusu i długofalowego zadania.

Unikalna sytuacja Polski

Myślę, że ze strony Stanów Zjednoczonych musimy przede wszystkim zrozumieć, że jest to jedna z tych bardzo delikatnych granic dotyczących bezpieczeństwa, którą trzeba odpowiednio zarządzać, najbardziej od trudnego okresu zimnej wojny. W przeciwieństwie jednak do zimnej wojny naszą uwagę musimy teraz rozdzielać przynajmniej na trzy teatry strategiczne, które wymagają alokacji, twardej władzy, siły, także wsparcia politycznego, również ze strony sojuszników. Uważam, że Polska jest w Europie w unikalnej sytuacji by pokazać swoje przywództwo, ponieważ niedawno odnieśliście znaczący sukces gospodarczy, jesteście w stanie wydawać sporo środków na obronę narodową, a także w Polsce istnieje konsensus narodowy, który wspiera zdecydowany rozwój zdolności wojskowych. W pozostałych krajach wyszehradzkich brakuje jednego, albo obydwu tych czynników. W państwach bałtyckich natomiast po prostu nie ma takich zasobów, które byłyby w stanie odpowiedzieć na podobne długofalowe wyzwania.

Jeżeli chodzi o sprzęt to są pewne kwestie, które oczywiście będą wymagały czasu jeśli chodzi o budowanie konsensusu dla NATO. Są jednak inne obszary gdzie ten konsensus istnieje w tej chwili– np. jeżeli chodzi o kraje flankowe, które są najbardziej narażone na potencjalny kryzys bezpieczeństwa w Europie Północno-Wchodniej. Są sposoby, ażeby nawet takie małe kraje, jak państwa bałtyckie, były w stanie zwiększyć odstraszanie, odstraszanie, które w ostatecznym rozrachunku jest taką mglistą koncepcją i nikt naprawdę nie wie, kiedy to odstraszanie działa. Wiadomo tylko, gdy ono się nie powiedzie. Odstraszanie tak naprawdę to jest pewna psychologia, tj. mentalność, to jest strach, który jest w umysłach naszych rywali, i poczucie bezpieczeństwa u przyjaciół, że jesteśmy w stanie pokonać wroga, i jesteśmy chętni ażeby to zrobić. Stany Zjednoczone nawet w tej chwili, z cięciami wydatków na zbrojenia, są najsilniejszą potęgą wojskowa na świecie. Myślę, że Stany Zjednoczone muszą mocniej pracować również w zakresie swojej politycznej siły. A tutaj Stany Zjednoczone w ostatnim okresie, szczególnie generał Hodges, oraz inni jego ludzie, są bardzo ważni dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej.

Odstraszanie to nie jest tak bardzo płynna koncepcja. Chodzi również o kwestie jądrowe. Oprócz tego odstraszanie jest tym, co może być wzmocnione w kategoriach lokalnych. Jeżeli jest się takim krajem jak Litwa, Estonia czy Łotwa, jeżeli popatrzy się na ostatni raport CEPA, to widać ile poszczególne kraje wydają, a ile nie wydają na zbrojenia. Ale jeżeli jest się krajem bałtyckim to wówczas strategia odstraszania poprzez zaprzeczenie czy wyparcie ma sens, jest ona efektywna kosztowo. Widzieliśmy to np. na Ukrainie – tam słabością jest rosyjska taktyka z uwagi na to, że opancerzenie rosyjskie jest podatne na pociski, które są tanie. Naprawdę stosunkowo łatwo można kupić amunicję przeciwpancerną odpalaną przez pojedynczego człowieka i zdecydowanie zniszczyć opancerzenie tych pojazdów rosyjskich. Trzeba, aby agresorzy zrozumieli, że gdyby chcieli was połknąć, to będzie ich to kosztowało.

W przypadku Polski sytuacja wygląda inaczej. Kraj taki jak Polska, który jest obszarowo duży i charakteryzuje go konsensus, nie musi patrzeć tylko na zaprzeczanie, czyli system A2AB samodzielnie, ale może patrzeć na odstraszanie jako karę – posiadacie przecież broń ofensywną. Myślę, że należałoby rozmawiać o tym, co Polska może stworzyć, albo wzmocnić odstraszanie na poziomie narodowym, które będzie wzmacniało waszą odporność w sytuacji kryzysu i będzie pozwalało na pewien poziom przetrwania do czasu. kiedy „Szpica” NATO będzie w stanie do was dotrzeć. Myślę, że jest konsensus co do tego, że Polska posiada takie zdolności, i że w przyszłości będzie posiadała je w jeszcze większym zakresie. Stany Zjednoczone zdają sobie z tego sprawę.

Uważam, choć wielu ekspertów CEPA nie zgadza się ze mną, że odpowiedni obszar koncentracji dla Polski to obrona terytorialna. NATO musi być w stanie przejąć na siebie operacje zarówno w zakresie obrony terytorialnej, jak i poza terenem traktatowym. Polska w ostatnich latach jest jednym z najlepszych sojuszników i argument utrzymywania zdolności poza terenem traktatowym zawsze zwiększa znaczenie Polski w Waszyngtonie. Pozycja Polski w Waszyngtonie jest wysoka i najlepsze, co Polska może zrobić to utrzymywanie wysokiego poziomu zdolności oraz odporności, i pewności w tej części Europy.

Potrzeba zmian w Sojuszu

Myślę, że istotną kwestią w sprawie odstraszanie będzie to, co pojawi się w Sojuszu. Będzie to wysiłek długofalowy dotyczący budowania konsensusu. Pewne podejścia muszą się zmienić, np. takie ortodoksyjne podejścia dotyczące operacji poza terenem traktatowym. One muszą się zmienić. Przede wszystkim chodzi tu o Stany Zjednoczone. Opublikowaliśmy ostatnio Raport CEPA, jednak nie wszyscy jego członkowie, którzy podpisali Raport, zgodzili się z jego rekomendacją. My rekomendowaliśmy by NATO ustanowiło obronę terytorialną, i nie tylko kolektywną, w takim płynnym znaczeniu, lecz terytorialną na swoim terytorium, co będzie bardzo klarownie określone, a wszystko to, co jest daleko od tego miałoby niższy poziom priorytetu. Natomiast status sił natowskich jest taki, że NATO ma dogłębnie realizować system obronny. NATO jest zbudowane w taki sposób, by zamieniło przestrzeń na czas. Ukraina również to zrobiła na wczesnym etapie kryzysu na wschodzie, ze względu na to, że nie miała wyboru, ale to nie poszło dobrze. Bez względu to, co sami sobie mówiliśmy na Zachodzie przez ostatnie 25 lat mamy takiego wroga, który naprawdę chce ziemi, chce terytorium.

Dlatego potrzebujemy wysuniętych jednostek, chodzi tutaj o obronność lokalną. 75 proc. wszystkich zdolności sojuszniczych znajduje się na zachód od Niemiec. My cały czas jesteśmy przygotowani na to ażeby walczyć zimną wojnę, a 75 proc. wszystkich zasobów, sił i środków wojskowych NATO znajduje się na zachód od Niemiec, podczas kiedy 75 proc. naszego zagrożenia jest na wschód od Niemiec. W związku z tym będzie musiało w którymś momencie dojść do zrozumienia, że NATO musi ustanawiać strukturę techniczną w tych miejscach, gdzie jest ona najbardziej potrzebna.

Kraj o zasobach Polski, i taki, który osiągnął wewnętrzny konsensus, ma możliwość jednocześnie „iść i żuć gumę”. Nie wydaje mi się, że wy musicie faktycznie wybierać czy chcecie to, czy tamto. Myślę, że gdybyście byli takim krajem jak Estonia to nie mielibyście specjalnie wyboru – macie bardzo mały budżet, potrzebujecie zdolności typu „odrzucenia”, „wyparcia” i taniej broni, która jest bardzo nieprzyjemna dla przeciwnika, po to by zasugerować stronie, która będzie was chciała zaatakować, że nie będziecie tacy łatwi do połknięcia. Natomiast jeżeli jesteście takim krajem jak Polska możecie być krajem, który będzie posiadał bron typu A2AD, trochę broni typu stand-off, trochę broni ofensywnej o charakterze konwencjonalnym, natomiast kluczem jest to, że mamy do czynienia z doktryną, która zawsze powinna działać w taki sposób, żeby cementować powiązania sojusznicze Polski z NATO, ze Stanami Zjednoczonymi.

Największym aktywem, które posiada Polska jest NATO. NATO jest oczywiście polityczne, jest tam bałagan, nie wszyscy się oczywiście zgadzają i nie zawsze zachowują się tak, jak byśmy chcieli, ale ostatecznie jesteśmy znacznie silniejsi na Zachodzie, jeśli mamy taki Sojusz, niż gdybyśmy go nie mieli. Polityczne dla Polski ważne jest by sygnalizowała gotowość włączenia swojej postawy obronnej, np. integracji Polski, w natowski system obrony przeciwrakietowej. Ważne jest ażeby zasygnalizować waszym przeciwnikom, że jesteście nieoddzielni od waszych sojuszników.

Kwestia broni nuklearnej

Jeśli chodzi o broń jądrową to ona nie powinna być jakimś tematem tabu. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo w Stanach Zjednoczonych zawsze jest to część dyskusji głównego nurtu. Mówiąc o Polsce komponent nuklearny jest, jeśli chodzi o powstrzymywanie, odstraszenie obecny już od lat, tj. zanim jeszcze mieliśmy do czynienia z wojną na Ukrainie. Ale najważniejsze tutaj jest to żeby zrozumieć, że odstraszanie ma twarz zarówno konwencjonalną, jak i nuklearną. W Raporcie CEPA jest cały rozdział poświecony właśnie powstrzymywaniu i odstraszaniu nuklearnemu. Jeśli chodzi o taktyczną broń jądrową to biorąc pod uwagę przeciwnika różnica sił wynosi 27 do 1. Kreml chce eskalować konwencjonalny konflikt, jeśli będzie go przegrywał, a to zniechęca jakiegokolwiek dowódcę NATO, żeby wygrać konwencjonalnie. Dlatego mówimy o potrzebie zasadniczego przeglądu i przekalibrowania strategii jądrowej NATO, a to uwzględnia także Stany Zjednoczone.

Przez ileś lat w naszej polityce nuklearnej byliśmy pod złudnym wrażeniem, że skoro bardzo zmniejszymy nasze siły jądrowe to nasi rywale też będą chcieli zmniejszyć ich arsenały jądrowe. Na szczeblu strategicznym musimy ponownie to przeszacować, Wydaje mi się najważniejszą, że taką pojedynczą sprawą, która jest w tym Raporcie podkreślana, jest to, że musimy wzmocnić zdolność NATO do ograniczonych operacji jądrowych. Nasi sojusznicy, którzy mają udział w projektach jądrowych NATO, bardzo często mają przestarzały sprzęt, który nie będzie w stanie spenetrować terytorium przeciwnika podczas kryzysu. Więc jeśli bylibyście przeciwnikiem NATO i patrzylibyście gdzie jest NATO, to takie rozmieszczone może by was odstraszyło, a może nie, ale wydaje mi się, że mamy ważne powody ku temu ażeby zakwestionować skuteczność zdolności odstraszania przy pomocy sił jądrowych.

Jeśli chodzi o Polskę to CEPA w Waszyngtonie była od dziesiątek lat przekonana, że NATO nie może być jedynie dwustronnym sojuszem. Istotne są kraje Zachodu i Środkowo-Wschodniej Europy. NATO nie osiągnęło jeszcze takiego punktu że chciałoby odwołać umowę z Rosją, ale Putin, mówię to prywatnie, unieważnił ten akt. Tak, jak mówimy otwarcie w NATO o potrzebie ponownej oceny rozmieszczenia sił konwencjonalnych na Wschodzie, tak samo powinniśmy mówić o odstraszaniu przy pomocy broni jądrowej.

Jeśli chodzi o odstraszanie przy pomocy broni jądrowej to ono jest, czy też będzie, integralną częścią procesu wzmacniania zdolności obronnych i odstraszania. W debacie na szczycie NATO powinno to się łączyć także z bronią konwencjonalną. Dla nas odstraszanie przy pomocy tej broni jest ważne, ale w odróżnieniu od pewnych krajów nie chcielibyśmy, żeby ono zastąpiło środki konwencjonalne, ponieważ są niektóre kraje, które stwierdzają, że skoro mamy broń jądrową, to nie powinniśmy myśleć o umocnieniu środków konwencjonalnych. Nasze myślenie nie jest takie. A analiza dotycząca odstraszania przy pomocy środków jądrowych jest bardzo uzasadniona w świetle tego, co w chwili obecnej Rosja robi.

Jeżeli chodzi o bron jądrową taktyczną to dobrze jest określić, o czym mowa. Dyskusja na temat odstraszania jądrowego dotyczy tego, że w NATO jest program, zgodnie, z którym członkowie Sojuszu używają pod dowództwem natowskim swoich samolotów do przenoszenia broni taktycznej podwójnego zastosowania. Debata dotyczy tego, czy Polska powinna uczestniczyć w tym programie. Nikt nie sugeruje tego by Polska, czy inne państwa członkowskie, powinny rozwijać swoją własna, niezależną zdolność jądrową. Nikt tego nie sugeruje. Pyta się raczej czy nadszedł czas dla Polski, tak jak dla Holandii i dla Belgii, by uczestniczyły one w operacjach jądrowych prowadzonych przez sojusz.

Polska, Finlandia, Rumunia

Jeśli chodzi o broń ofensywną, odstraszanie, to mamy wspólne podejście analityków amerykańskich by zaakceptować, że na europejskiej granicy wschodniej istnieją przynajmniej trzy państwa średniej wielkości, które posiadają zdolności, a także możliwość mentalną, aby przyjąć rakiety „JASSM” – mówię tutaj bardzo klarownie- tj. Polska, Finlandia i Rumunia. Rumunia trochę jest w tyle, trochę się opóźnia, ale myślę, że cały krajobraz odstraszania w XXI w będzie dramatycznie różny od tego, co było w czasie zimnej wojny. Oczywiście są pewne kontrowersje i zmiany. W czasie zimnej wojny podstawową była zasada dotycząca jednego przeciwnika – mieliśmy bardzo klarowną politykę odstraszania i mieliśmy bardzo klarowne grono sojuszników. Natomiast w kontekście tego, do czego w tej chwili zmierzamy, – jeżeli Stany Zjednoczone są gwarantem dla trzech głównych regionów, czyli Bliskiego Wschodu, Europy Środkowo-Wschodniej, oraz regionów w Azji, to wówczas następuję stopniowa erozja przekonania, co tego poziomu odstraszania, który jak widzimy, sugeruje, że moglibyśmy ponieść porażkę w różnych regionach. Oznacza to, że porażka w Estonii będzie również porażką na Morzu Chińskim. Oznacza to, że dyskusja strategiczna Stanów Zjednoczonych zmierza w kierunku akceptacji odstraszania w Europie, która akceptuje sojuszników jako aktywnych uczestników budowania murów i odstraszania barbarzyńców.

W tych samych kategoriach, co o Polsce można mówić o Japonii. Niektóre kraje np. Bliskiego Wschodu – Izrael, Arabia Saudyjska, posiadają potencjał. A może siły i środki, by mogły prowadzić pewną wojnę ofensywną. Odstraszanie jest utrzymywaniem w świadomości przeciwnika, że atak na te kraje będzie bolesny. Jeżeli Polska posiada rakiety „JASSM”, to nie oznacza to, że Polska będzie realizowała doktrynę ofensywną. Oznacza to, że Polska czy Finlandia, która już poszła w tym kierunku i jest chyba najmniej ofensywnym krajem na świecie – Izrael to jest inna sprawa – ale i Japonia, która również idzie w tym kierunku, to są kraje, które bardzo klarownie mówią, że my doceniamy odstraszanie strategiczne na poziomie międzynarodowym, ale na poziomie narodowym, jest to coś, nad czym mamy kontrolę, mamy zdolność posiadania nowoczesnej broni, która jest tak samo dobra, jak broń naszego przeciwnika. Może nie mamy jest aż tak dużo, ale jest tak samo bolesna.

Cele Putina

Jeżeli chodzi o cele Putina, to podpisuje się pod przekonaniem, że działa on w oparciu o strategię. A jeżeli działa w oparciu o jakąś amatorską grę, to gra w nią bardzo dobrze. Natomiast w kategoriach krótkoterminowych to chyba chodzi mu o rozwalenie NATO, rozwalenie NATO politycznie. Ja patrzę na Rosje jako na oportunistycznego rewizjonistę, na drapieżnika, który nie chce płacić zbyt dużej ceny, czyli wywołuje kryzysy o małej skali, które udowodnią, że NATO to tylko pusta skorupa, i jednocześnie wystawia Rosję na jak najmniejsze ryzyko. Teren europejski jest pełen takich punktów zapalnych, które mogą być użyte dla realizacji takiej strategii – od państw bałtyckich po granice Mołdawii. Myślę, że celem długofalowym jest użycie obecnego momentu zmiany w środowisku bezpieczeństwa międzynarodowego, po to żeby w sposób znaczący podnieść rangę polityki rosyjskiej na świecie.

Myślę, że myliliśmy się na Zachodzie w naszych ocenach Rosji, przynajmniej przez ostatnie parę lat, zakładając, że Rosja, a przynajmniej przywódcy Rosji, chcą tego samego co my chcemy. Uważam, że słuszne byłoby zidentyfikowanie celów politycznych Rosji w klasycznym pojęciu XIX w., czyli ekspansja wpływów, czy stworzenie chaosu u rywali. Myślę, że rosyjskie cele rozwijają się tak, iż coraz więcej ludzi w Waszyngtonie zaczyna to rozumieć.

Jeśli zaś chodzi o zaangażowanie Rosji w Syrii to zasadniczo widzimy tutaj bardzo starą praktykę rosyjską polegającą na tworzeniu punktów kryzysowych w dwóch różnych częściach teatru europejskiego po to, by dokonać później transakcji wiązanej. Jest to bardzo zła wiadomość dla Stanów Zjednoczonych, gdyż one mają w tej chwili duży problem z wyznaczeniem określonych priorytetów, ponieważ są zaangażowane w wielu miejscach. Jest to także złe dla Polski, gdyż zdolność Rosjan w tej chwili związana jest z tym, iż ono mogą zaoferować jakąś pomoc dla państw zachodnich w obszarze Państwa Islamskiego, np. współpracując z Francją, w czasie, kiedy Stany Zjednoczone nie są zbyt aktywne, czyli dokonać jakieś wiązanej transakcji.

Artykuł dodano w następujących kategoriach: Analizy.