O zmianach w UE, NATO oraz w polityce zagranicznej i bezpieczeństwa III RP


Unia jest dobra na wszystko

Bezpieczeństwo państwa wynika także z jego pozycji na arenie międzynarodowej. Rząd premiera D. Tuska wielokrotnie podkreślał podmiotową rolę naszego kraju na scenie unijnej. O randze i znaczeniu kraju decyduje wiele czynników, w tym jego zdolność do budowania siły regionalnej. Kroki w tym kierunku podejmowały poprzednie rządy, zwłaszcza śp. prezydent L. Kaczyński, m. in, poprzez aktywną politykę wobec Ukrainy, Gruzji, Litwy, czy bliskie stosunki z prezydentem Czech. Aktualnie Polska realizuje zupełnie inną koncepcje wpisując swoją politykę w tzw. „mainstream polityki unijnej”. Czy i jakie widzi Pan tutaj szanse na znaczący sukces?

To, co się zdecydowanie zmieniło, to przede wszystkim to, że ten region się zmienił. Jeśli mówimy o Grupie Wyszehradzkiej, czy o Wschodzie, czy o państwach bałtyckich, to tam równolegle dokonały się procesy, które sprawiły, iż dzisiaj, jeśli chcemy budować współpracę regionalną, to bardzo często Unia jest jedynym wspólnym mianownikiem. Estonia uważa się np. za kraj nordycki, Litwa kieruje wzrok w stronę Bałtyku, i jest w silnym sporze z Polską, na Węgrzech mamy nową odsłonę, która stwarza poważne szanse, ale też i rodzi nowe wyzwania, w relacjach ze Słowacją, czy z Rumunią. Ta zmiana, która dokonała się w Polsce, wynika zatem także ze zmiany nastawienia naszych partnerów regionalnych, myślenia o tym czym jest współpraca regionalna, i czym jest Unia Europejska.

Mam wrażenie, że w ostatnich 20 latach przeszliśmy drogę od budowania współpracy jako wspólnoty dysydentów, czego bardzo wyraźnym przykładem jest tutaj Grupa Wyszehradzka, do osłabnięcia tej współpracy, co było wynikiem zmiany pokoleniowej w elitach politycznych. Potem weszliśmy w fazę budowania silnej polityki regionalnej z uwagi na silne kontakty personalne, co zaczęło od prezydenta Al.Kwaśniewskiego i jego relacji z prezydentem Ukrainy L. Kuczmą a kontynuowane było przez prezydenta L. Kaczyńskiego. To miało swoje dobre strony, wystarczy wspomnieć pomarańczową rewolucję, ale okazało się, że na dłuższą metę, niestety nie wystarcza. Zawsze można było się spotkać z przywódcami Litwy, Ukrainy czy Czech, ale niewiele potem z tego wynikało dla realnej polityki. Dzisiaj mam wrażenie, że wchodzimy w bardzo ciekawy etap, nowej regionalizacji w ramach UE, która oparta jest w dużej mierze na czynniku geograficznym, infrastrukturalnym….

….który występował od samego początku rozwoju Unii, przykład – kraje Beneluksu..

…tak, ale tego do tej pory nie było w tej części Europy. Jeśli mówiliśmy o regionie to myśleliśmy głównie kategoriami historycznymi, lub patrzyliśmy przez pryzmat problemów politycznych– np. stosunku do Rosji, Stanów Zjednoczonych, itd. Dzisiaj natomiast wspólnym mianownikiem jest to, że w coraz większym stopniu te peryferie północno czy południowo – wschodnie zdają sobie sprawę, że UE i unijne projekty infrastrukturalne mogą zostać wykorzystane do procesu oddolnego budowania regionów, który może przełożyć się na poprawę jakości życia ich mieszkańców. Innymi słowy, proces budowania odgórnie regionu osiągnął swe granice i dlatego musi być uzupełniony o perspektywę oddolną związaną z budowaniem korytarzy transportowych, interconnectorów, tworzeniem wspólnych projektów naukowych itp., itd.. Strategia UE dla Morza Bałtyckiego, a także w jakiejś mierze Strategia Naddunajska dają pewną nadzieję na przyszłość, że może stworzyć model współpracy regionalnej, która pchnie nas do przodu.

Artykuł dodano w następujących kategoriach: polska scena polityczna.