O zmianach w UE, NATO oraz w polityce zagranicznej i bezpieczeństwa III RP

Od początku byłem przeciwny ulokowaniu w Polsce elementów tarczy antyrakietowej. Uważałem tak, ponieważ od zarania tego projektu polityka amerykańska nie była wobec nas polityką fair. Amerykanie swoim projektem w jego pierwszej wersji generowali coraz większe napięcie na linii Warszwa – Moskwa, komplikując nam tym bardzo życie w UE. Z jednej strony wystawiali nas na coraz większe ryzyko polityczne, a drugiej nie chcieli wziąć na siebie części odpowiedzialności za to ryzyko. Było to widać szczególnie wyraźnie w sferze wojskowej, kiedy to w efekcie oferty amerykańskiej doczekaliśmy się rosyjskiej odpowiedzi w postaci rozmieszczenia rakiet Iskander w Kaliningradzie, za czym nie szło wzmocnienie polskiej obrony przed tym zagrożeniem. Innymi słowy Amerykanie bardzo instrumentalnie grali Polską, zresztą Polska postępowała podobnie.

Nigdy nie uważałem, że ulokowanie w Polsce baterii „Patriotów” czy wcześniej tych 10 wyrzutni antyrakietowych wzmocniłoby w jakikolwiek sposób bezpieczeństwo Polski. Mam wrażenie, że był to swego rodzaju ersatz poważnego zaangażowania politycznego USA w Polsce. Oczywiście w Pentagonie paliłaby się gdzieś maleńka lampka na mapie, ale w sumie gra nie warta była świeczki.

To natomiast, co było fajne w tym całym projekcie, i o co Polska powinna grać, a co paradoksalnie udało się, to zmuszenie Amerykanów do autorefleksji na temat roli, jaką oni chcą odgrywać w regionie Środkowej Europy. Tzn., czy chcą stać murem za tym regionem i go wspierać, a zatem i ponosić też tego konsekwencje, czyli tak, jak było w latach 90 – tych, kiedy przede wszystkim dawali polityczne oparcie, czy też są państwem, które załatwia swoje interesy, ale jeśli chodzi o problemy, jakie te ich interesy wygenerowały w relacjach z UE czy Rosją, odpowiada swoim sojusznikom: przykro nam bardzo, ale nie jesteśmy w stanie wam pomóc. To, że administracja Obamy zmieniła koncepcje tego projektu i wprowadzono reset, to oczyściło atmosferę. To nie jest tak, że dzisiaj wszystkie problemy zostały rozwiązane, ale mam wrażenie, że to paradoksalne odblokowało nie tylko dialog polsko – amerykański, który zaszedł w ślepą uliczkę, ale też odblokowało dialog polsko – rosyjski. To nie znaczy, że problemy zniknęły, że nie ma pytania o docelową amerykańską obecność polityczną w Europie w ogóle, a w tej części Europy zwłaszcza, że nie ma pytania o długofalową strategię Rosji wobec tej części Europy, i o przekształcenia instytucjonalnych podstaw bezpieczeństwa europejskiego, natomiast sytuacja, która powstała po tym resecie i po zmianie planów, powoduje, ze Polska ma dzisiaj większą możliwość manewru politycznego w strefie atlantyckiej, niż miała poprzednio.

Dziękuję za rozmowę
Rozmawiał Ryszard Bobrowski

Artykuł dodano w następujących kategoriach: polska scena polityczna.