Konferencja “Wiatr w żagle – jak ożywić rynek kapitałowy w Polsce”

28 listopada 2016 r. Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie.

Prezentacja Raportu i debata zaproszonych panelistów, m.in.:

Pani Małgorzata Zaleska, Prezes Zarządu Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie,
Pani Iwona Sroka, Prezes Zarządu Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych,
Pani Małgorzata Rusewicz, Prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych,
Pan Paweł Borys, Prezes Polskiego Funduszu Rozwoju,
Pan Mirosław Kachniewski, Prezes Zarządu Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych.

 

 

Wiatr w żagle. Obywatelska strategia dla polskiego rynku kapitałowego.

Raport.

 

Executive summary

Nowoczesna, innowacyjna i szybko rosnąca gospodarka potrzebuje rozwiniętego rynku kapitałowego. Taki rynek łączy wysoką jakość usług pośrednictwa inwestycyjnego z szeroką skalą działania. Dzięki szerokiemu wachlarzowi instrumentów finansowych dopasowanych do indywidualnych potrzeb różnego typu inwestorów, jest na nim miejsce dla firm reprezentujących w zasadzie całą gospodarkę. Rozwinięty rynek charakteryzuje wysoka płynność oraz odpowiedni poziom stóp zwrotu wynagradzający ponoszone ryzyko i przyciągający tak inwestorów instytucjonalnych (fundusze emerytalne, inwestycyjne, firmy ubezpieczeniowe), jak indywidualnych o bardzo różnej zamożności. Wszystkie te cechy posiadają światowi liderzy – Wielka Brytania, USA i Kanada. Nie tak spektakularny, choć godny naśladowania sukces w rozwoju lokalnego rynku kapitałowego odniosły również Szwajcaria, Hiszpania, Norwegia, Szwecja i RPA.

Polski rynek nie należy i nigdy nie należał do rozwiniętych. Do końca 2010 roku można się jednak było spodziewać, że w horyzoncie kilkunastu lat nasza prężnie rosnąca giełda dołączy do tego grona. Pod koniec 2016 roku takie prognozy formułują już tylko najwięksi optymiści, a miejsce w gronie zachodnioeuropejskich maruderów: Włoch, Austrii czy Portugalii wydaje się szczytem możliwości. W toku minionych sześciu lat doszło bowiem do tylu niepomyślnych zdarzeń, że trzeba mówić nawet nie o zahamowaniu korzystnej dynamiki, lecz o o cofnięciu się w rozwoju. Myliłby się jednak ten, kto przypisywałby taki stan rzeczy wyłącznie zewnętrznym – wobec rynku – czynnikom, takim jak sukcesywne ograniczanie strumienia środków płynących ze strony OFE, dyskusyjna aktywność Skarbu Państwa jako dominującego akcjonariusza i nie zawsze bezstronnego regulatora poszczególnych rynków, czy też kolejnym odsłonom światowego kryzysu globalnego.

Wszystkie te kwestie odegrały istotną rolę w stopniowym pogarszaniu się żywotności polskiego rynku kapitałowego, jednak nie mniej ważne okazały się być jego słabości wewnętrzne. Jak zauważył Warren Buffet, „gdy przychodzi odpływ, okazuje się, kto pływał nago”. Światowy kryzys finansowy z 2008 roku był dla polskiego rynku właśnie takim odpływem, obnażającym strukturalne i instytucjonalne niedoskonałości, do tej pory maskowane przez lata dobrej koniunktury. Szczegółowemu badaniu tych niedoskonałości oraz wypracowywaniu wychodzących im naprzeciw konstruktywnych rozwiązań poświęcone jest niniejsze opracowanie.

Argumentujemy, że doświadczenia międzynarodowe wskazują na trzy główne czynniki sprzyjające rozwojowi rynku kapitałowego: (i) zaufanie do rynku, wynikające przede wszystkim z ogólnie sprzyjającego otoczenia regulacyjno-instytucjonalnego, (ii) skuteczną i efektywną ochronę akcjonariuszy mniejszościowych oraz (iii) stały dopływ dużego strumienia kapitału na rynek. Każdej z tych kwestii poświęciliśmy osobny rozdział, omawiający specyficzne dla niej bariery dotyczące Polski.

Mimo prawie trzydziestu lat budowy gospodarki rynkowej i niewiele krótszego okresu działania rynku kapitałowego, inwestorzy światowi patrzą na Polskę  w podobny sposób jak na inne rynki wschodzące. Jednym z powodów tego stanu rzeczy jest niestabilność polityki publicznej w sferach kluczowych dla rynku. Przejawia się ona z jednej strony w zmienianiu reguł gry bez zwracania uwagi na długofalowe konsekwencje, jakie tego typu sposób działania ma dla aktywności gospodarczej prywatnych podmiotów, a z drugiej strony w przypadkach nadużywania pozycji dominującego akcjonariusza w spółkach publicznych, których Skarb Państwa jest współwłaścicielem. Brak konsekwencji zachowania się polskiego państwa wynika naszym zdaniem z braku wyraźnego drogowskazu wskazującego zamierzenia i plany rządu na kluczowym dla gospodarki polu, jakim jest rynek kapitałowy.

Otwiera to drzwi do źle rozumianej pragmatyki, czyli działań, które jak w sprawie OFE, przynoszą doraźne korzyści polityczne mimo, że na dłuższą metę szkodzą potencjałowi gospodarczemu. Takim drogowskazem może i powinna być rządowa strategia dla rynku kapitałowego. Dwanaście lat po ogłoszeniu pamiętanej jeszcze dobrze przez rynek, choć niestety w większości niezrealizowanej, „Agendy Warsaw City 2010”, przyszedł czas na stworzenie – we współpracy z rynkiem – podobnego dokumentu, wpisanie jego fundamentalnych tez w priorytety rozwojowe Polski, a nade wszystko wdrożenie ich w życie.

Dwanaście lat po ogłoszeniu pamiętanej jeszcze dobrze przez rynek, choć niestety w większości niezrealizowanej, „Agendy Warsaw City 2010”, przyszedł czas na stworzenie – we współpracy z rynkiem – podobnego dokumentu, wpisanie jego fundamentalnych tez w priorytety rozwojowe Polski, a nade wszystko wdrożenie ich w życie.

Skuteczna ochrona interesów akcjonariuszy mniejszościowych przed nadużyciami ze strony dominujących udziałowców najsilniej koreluje z rozwojem lokalnego rynku kapitałowego. Problem ten łatwo przeoczyć, jeśli sfera formalna rozmija się ze sferą realną. Tak też jest i w Polsce, gdzie wielu uczestników rynku podziela przekonanie, że prawo właściwie rozwiązuje tę kwestię. Jednak, jak dowodzą wyniki przeprowadzonej przez nas wśród analityków domów maklerskich ankiety, problem z poszanowaniem praw akcjonariuszy mniejszościowych jest w Polsce bardzo poważny. Aż jedna czwarta ocenionych przedsiębiorstw otrzymała najniższą notę, co oznacza, że analitycy jednomyślnie zakwalifikowali te spółki do grona firm przedkładających interesy akcjonariuszy dominujących nad interesy własne. Dodatkowo, ocena poziomu ochrony akcjonariuszy mniejszościowych okazała się mieć duże znaczenie dla osiąganych wyników z inwestycji w badane firmy. Większość prawa dotyczącego ładu korporacyjnego uchwalana jest na poziomie UE i w każdym kraju członkowskim jego ogólny zarys jest podobny. Na poziomie praktycznym decydują jednak szczegóły – od implementacji dyrektywy, przez jej interpretację, aż do orzecznictwa sądów. W Polsce trudno wskazać choćby jeden przypadek skutecznego pozwu odszkodowawczego skierowanego przez akcjonariusza przeciwko władzom spółki z tytułu działania na jej szkodę. Wynika to przede wszystkim z braku kompetencji polskich sądów w specjalistycznej dziedzinie, jaką jest rynek kapitałowy, ale także z wysokich kosztów zainicjowania pozwu. Lekarstwem na ten drugi problem mogłyby być pozwy zbiorowe, niestety jednak w opinii polskich sądów akcjonariusze jako grupa nie spełniają koniecznych dla skorzystania z tej formuły formalnych kryteriów.

Głównymi inwestorami na rynkach akcji na świecie są fundusze emerytalne i inwestycyjne. Choć w Polsce obie te grupy podmiotów są obecne, obie znalazły się na rozwojowym zakręcie. Relatywnie wysoki udział funduszy emerytalnych w kapitalizacji warszawskiej giełdy jest następstwem reformy emerytalnej z 1999 r. – w ciągu niespełna piętnastu lat polskie fundusze osiągnęły, relatywnie do rynku, rozmiar porównywalny z funduszami amerykańskimi, tworząc jego ważny fundament. Jednak po zmianach z 2013 roku, obowiązujące do dziś prawo, jeśli nie zostanie zmienione, będzie skutkowało znaczącym spadkiem znaczenia oszczędności emerytalnych w finansowaniu polskich firm, oddalając Polskę od standardów właściwych dla krajów rozwiniętych. Sytuacji nie poprawia trwający od lat impas, jeśli chodzi o upowszechnienie dobrowolnego oszczędzania na emeryturę oraz ciągle podnoszące się głosy zmierzające do nacjonalizacji aktywów OFE, a tą drogą istotnej części najlepszych polskich firm prywatnych. Z kolei w wypadku funduszy inwestycyjnych lokujących w krajowych aktywach, problem z na pływem środków ma inną genezę. Tu główną przyczyną są wysokie opłaty rzutujące na uzyskiwane przez klientów stopy zwrotu biorące swój początek w opłatach pobieranych przez dystrybutorów jednostek uczestnictwa, w tym banki. Nie bez znaczenia są także niewłaściwe praktyki sprzedażowe stosowane zwłaszcza w latach 2006-2007, które na trwale zniechęciły całą rzeszę klientów do giełdy i TFI po fali spadków, która dotknęła polski rynek w 2008 roku.

Problemy, które powyżej skrótowo zarysowaliśmy, nie są niemożliwe do przezwyciężenia. Wystarczy sięgnąć po najlepsze wzorce i zaadaptować je zręcznie do polskich realiów. Tabela 1. Zbiorcze rekomendacje dla polskiego rynku kapitałowego. prezentuje zbiorcze rekomendacje, których wprowadzenie w życie istotnie przybliży nasz rynek do najwyższych światowych standardów. Niestety trudno jest nie zauważyć, że wysiłki na rzecz budowy rynku kapitałowego, nawet w krajach rozwiniętych, częściej kończą się porażką niż sukcesem. Naszym zdaniem wynika to przede wszystkim z niezrozumienia i przez to niedoceniania kosztów zaniedbywania rozwoju rynku kapitałowego przez politykę publiczną. Fundamentalne dziś problemy ze spowolnieniem tempa wzrostu, niedostatkiem innowacyjności, uzależnieniem gospodarek od banków, narodowością kapitału czy niskimi emeryturami są znacznie mniej dolegliwe w gospodarkach wspieranych przez silny ekosystem giełdy. Rynek kapitałowy ma niebagatelne znacznie dla tego, co i jak efektywnie się produkuje – użyty w Agendzie 2010 termin „przemysł finansowy” ma głębokie dosłowne znaczenie. Inwestycje kierowane poprzez rynek kapitałowy nie obciążają przy tym rządów rachunkiem za ponoszone ryzyko z tytułu gwarancji depozytów. Giełdy z rozproszonym akcjonariatem dostarczają zaś gospodarce kapitału w najczystszej postaci, zainteresowanego tylko i wyłącznie maksymalizacją długookresowej stopy zwrotu bez oglądania się na ideologię, z którym państwo może spotykać się na przewidywalnych dla obu stron zasadach. Wreszcie, rynek kapitałowy otoczony odpowiednio efektywną infrastrukturą pośrednictwa finansowego przenosi korzyści gospodarcze w ręce szerokiego społeczeństwa, wspierając obywateli w realizacji ich długofalowych celów oszczędnościowo-inwestycyjnych, zwiększając legitymizację fundamentalnych zasad gospodarki rynkowej.

Od dalszego działania uczestników rynku i polityków zależy, czy bieżące trudności w budowie silnego rynku kapitałowego w Polsce z perspektywy czasu będą jedynie epizodem, czy też będzie się tym mianem nazywać okres „porywu” pierwszych dwóch dekad transformacji. Utrzymująca się niepewność każe przypomnieć myśl, zręcznie ujętą przez Petera Druckera, że najlepszą metodą przewidywania przyszłości jest jej tworzenie. W tym niewątpliwie trudnym momencie, nie pozostaje nam więc nic innego, jak najskuteczniej pracować nad tym, by polski rynek kapitałowy znów złapał wiatr w żagle.

Debata ( fragmenty) 

Relacje między państwem a rynkiem kapitałowym.

W Raporcie wskazaliśmy na kilka grzechów polityki publicznej ostatniego pięciolecia, jak np. pewne zaskakiwanie rynku daleko idącymi regulacjami, dość agresywną polityką właścicielską, czy mata-regulacja dotycząca OFE, która dość drastycznie ograniczyła napływ kapitału. Czy podzielają Państwo pogląd, że problem relacji państwo- rynek jest rzeczywiście problemem poważnym, że trzeba go szybko uporządkować, czy też jest to taki moment, który za chwilę przeminie.

Małgorzata Zalewska
Prezes  Zarządu Głównego Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie,

Oczywiście bardzo ważna jest postawa państwa wobec rynku kapitałowego. To, co było od początku wadą rynku kapitałowego to chyba niedostateczne podkreślenie roli rynku kapitałowego, między innymi z punktu widzenia pozyskiwania źródeł finansowania. Możemy zaryzykować także stwierdzenie, że wygenerowaliśmy swego rodzaju ryzyko systemowe polegające na tym, że to głównie sektor bankowy finansuje polską gospodarkę. To, co w poprzednich latach szeroko rozumiane państwo zrobiło, to także nadszarpniecie zaufania do rynku kapitałowego, które to zaufanie traci się dosyć szybko, natomiast jego odbudowa w krótkim terminie nie jest prosta. Kolejny element, który bym podkreśliła, to kwestia odniesienia do OFE. Nie dyskutując już z tym, co zrobiono, i jak zrobiono, nie zaproponowano w momencie reformy systemu emerytalnego od razu jakiegoś zamiennego dobrego mechanizmu. A regulacje coraz bardziej wpływają na rynek kapitałowy, wpływają na niego często płynąc wprost z UE. Tutaj podzielam problem przedstawiony w „Raporcie”, iż często chcemy w Polsce coś jeszcze lepiej doregulować. Wydaję się, że to, co płynie z UE jest już wystarczające. Reasumując, powiedziałabym, że rola państwa, ta widzialna ręka jest potrzebna, tylko odpowiednio skierowana i we właściwym kierunku.

Mirosław Kachniewski

Prezes Zarządu Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych

Ja niestety zgadzam się z tym. Jeśli chodzi o relacje państwo – rynek to to, co najlepsze, i  co mogłoby się rynkowi przydarzyć,  to to, by państwo o nim nie myślało. Dlatego też trochę sceptycznie patrzę na propozycje rekomendacji, gdyż boję się, że z tego nie może wyniknąć nic dobrego. Gdyby państwo o rynku zapomniało, to prędzej by się rynek odrodził niż wtedy, kiedy państwo o nim pamięta. Natomiast, jeśli mówimy o najważniejszych elementach, które w ostatnim czasie z tej polityki publicznej odnosiły się do rynku, to skoncentrowałbym je w  dwóch workach. Pierwszy worek to polowanie z nagonką, a drugi to regulacyjne zakrzyczenie środowiska rynkowego. Pierwszy worek to te wszystkie rodzaju poglądy w rodzaju:

„ na biednego nie trafiło’, tj., taka retoryka, która generalnie powoduje, że rynek kapitałowy nie jest tym, dzięki czemu wszyscy się bogacimy, nawet, jeśli ktoś nie ma rachunku inwestycyjnego. Jeśli natomiast chodzi o to regulacyjne zakrzyczenie środowiska, to mamy mnóstwo regulacji, które powstają na poziomie krajowym, w szczególności unijnym, regulacji, które z punktu widzenia wielkich spółek na wielkim rynku są jeszcze w jakiś tam sposób do strawienia, ale dla małych spółek na mniejszych rynkach oznaczają one często koniec ich działalności.

 

Iwona Sroka

Prezes Zarządu Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych

 

Czytając te rekomendacje powiem, że się z nimi zgadzam. Dodam jeszcze fiasko budowy akcjonariatu obywatelskiego, co też angażuje nasze państwo. Pamiętajmy, że były zapisy na  spółki z udziałem Skarbu Państwa, czyli teoretycznie bardziej wiarygodne. Zachęcaliśmy do tego ludzi, którzy często pierwszy raz zakładali rachunki papierów wartościowych. I tutaj na dzień dzisiejszy Tauron notuje minus 42 proc., a Jastrzębska Spółka Węglowa, gdzie było mnóstwo akcjonariatu pracowniczego, minus 92 proc. A więc tutaj nie można winy zrzucać na globalną koniunkturę gospodarczą, ponieważ na rynkach zagranicznych w tym czasie panowała hossa, tylko właśnie na niepowodzenie programu, w którym znajdowały się spółki z udziałem także Skarbu Państwa, co daje do myślenia.

OFE zachwiały potężnie rynkiem, a przecież była to ta silna polska noga, która zapewniała ciągły napływ kapitału krajowego na polska giełdę, co przyczyniło się do jego płynności. Bez płynności, bez zapewnienia substytutu dopływu kapitału mamy przełożenie na niepewność rynku, złe wyceny spółek, działania spekulacyjne, itd. Nie zapewniliśmy zastąpienia OFE, a mówiąc jeszcze bardziej brutalnie, zapewnienia narracji ratowania bezpieczeństwa emerytur Polaków. Nieporozumienie to dodatkowo rzutowało na zaufanie, które jest najcenniejszym dobrem.

 

Nieprzewidywalność regulacji – tak, też się pod tym podpisuje, zwłaszcza, że zmiany regulacyjne powinny być nie tylko zapowiadane, ale też wstępnie wydyskutowane, nie przedyskutowane, ale wydyskutowane z rynkiem, gdyż często są one niezrozumiałe przez inwestorów. Są wprowadzane bardzo pospiesznie poczynając od podatku sektorowego a kończąc na sektorze bankowym, co się ostatnio dokonało. Trzeba przyznać, że jest jeszcze dużo do zrobienia, jeśli chodzi o zaangażowanie banków na giełdzie. Przyszłość rynku kapitałowego bez mocniejszego zaangażowania sektora bankowego, bez uruchomiania instrumentów finansowych, w tej chwili nie ma specjalnie sensu. I oczywiście kwestia zdolności kredytowej Polski. To też jest ważny czynnik. Obniżanie wskaźnika przez agencje ratingowe nie powinno być bagatelizowane.

 

Paweł Borys

Prezes Polskiego Funduszu Rozwoju

 

Jeśli ma być dobry rynek kapitałowy to z jednej strony muszą być inwestorzy, a z drugiej podaż atrakcyjnych spółek. Cały czas mówimy, co się nie udało, i jak jest źle, i rzeczywiście ten rynek w ostatnich latach jest w dosyć mocnej defensywie i warto pomyśleć o tym, co można zrobić, by pójść do przodu. Jeśli popatrzymy od strony inwestorskiej to ewidentnie mamy problem z inwestorami, którzy potrzebują impulsu w postaci dobrych stóp zwrotu. Jeżeli giełda od pięciu lat ma trend boczny, lub spadający, to wcale nie zachęca to ciekawych ofert publicznych. To są chyba takie dwa najważniejsze czynniki dla tego by pobudzić inwestorów indywidualnych. O edukacji już nie wspomnę, gdyż o tym mówi każdy i pewnie jest prawdą, że trzeba edukować ludzi w zakresie zarządzania ich finansami.

 

Jeżeli chodzi o lokalnych inwestorów instytucjonalnych tu tu chyba jest z jednej strony największe zagrożenie, ale z drugiej być może to jest największa szansa. Żebyśmy mieli solidny rynek kapitałowy to potrzebni są długoterminowi lokalni inwestorzy. A to, czego cały czas brakowało w Polsce to trzeciego filaru, tj. funduszy emerytalnych. Mam nadzieję, że jeżeli uda się wdrożyć elementy dotyczące budowy trzeciego filaru, to da to bardzo silny impuls dla rozwoju rynku.

 

Trzecią główną grupą są inwestorzy zagraniczni i my musimy mieć taką perspektywę międzynarodową. Jak popatrzymy na to gdzie inwestorzy zagraniczni chcą lokować pieniądze to Europa Centralna ma problem z tym by być atrakcyjna. Tutaj trzeba pomyśleć, ze strony giełdy i rynku kapitałowego, jak być atrakcyjnym by przyciągnąć inwestorów zagranicznych do Polski, co zapewniłoby napływ świeżych pieniędzy i pociągnęłoby giełdę do przodu. Chciałbym zwrócić jeszcze na jedno uwagę, tzn. na regulacje dotyczące ładu korporacyjnego. Ich jest już bardzo dużo, natomiast jest ewidentny problem w ich stosowaniu. Cały czas widać, i to w dużej mierze dotyczy spółek skarbu państwa, ale nie tylko ich, gdzie prawa akcjonariuszy mniejszościowych nie do końca  są stosowane z należytą uwagą, co oczywiście  podważa zaufanie do rynku kapitałowego. To znaczy bardziej bym się zastanawiał jak skutecznie wdrożyć istniejące

regulacje, niż tworzył nowe.

 

Aneta Piątkowska

Ministerstwo Rozwoju

 

Wiele tu mówimy o regulacjach i o zakłóceniach związanych z demontażem OFE  i faktycznie te zmiany miały bardzo duży wpływ na GPW,  i na cały rynek kapitałowy. Chciałabym do tego dodać trochę szerszy kontekst związany m. in. z globalnym kryzysem finansowym, i to nie od strony makroekonomicznej. Generalnie ten kryzys rzutował na wszystkie rynki kapitałowe i gospodarki wszystkich krajów świata, rzeczywiście tak było. Ale przede wszystkim kryzys wpłynął też na poziom generalnego zaufania wśród inwestorów, inwestorów instytucjonalnych, ale szczególnie tych drobnych, czyli akcjonariatu obywatelskiego, gospodarstw domowych. W naszym kraju tak naprawdę kapitał społeczny nadal jest na dość niskim poziomie i zaufanie do tych form inwestowania, jak inwestowanie na giełdzie, nadal jest bardzo niskie, a światowy kryzys finansowy jeszcze bardziej zachwiał tym zaufaniem. To na pewno nie umacnia parkietu warszawskiego. Powinniśmy zwrócić też uwagę na to, że w tej chwili już nie wyobrażamy sobie polskiej gospodarki bez GPW. Dlatego też powinniśmy jak najbardziej patrzeć w przyszłość i szukać pewnych szans rozwoju, pewnych zmian linii rozwoju, które prowadzi giełda, i dostrzegać te nowe elementy. Powinniśmy dokładnie przeanalizować deficyty warszawskiego parkietu. Dobra diagnoza może nas doprowadzić do dobrych rozwiązań, które będzie można przenieś do finalnego strategicznego dokumentu. Giełdzie potrzebny jest taki wiatr, bo flauta, pomimo, iż wiąże się z pewną stabilnością, na pewno nie jest oczekiwana ani przez sektor finansowy, ani przez inwestorów, ani też przez giełdę, która jest sercem tego rynku.

 

Maciej Ługowski

Baker and McKenzi

 

Jako przedstawiciel kancelarii prawnej nawiązałbym do krytyki polskiego organu nadzoru. Kwestia długotrwałości postępowań przed Komisją, kwestia braku komunikacji w języku angielskim, czy faktyczne trudności w spotkaniu się z przedstawicielami Komisji, to są problemy, które powodują, że wielu przypadkach prospekt, który jest już zatwierdzony za granica jest tylko paszportowany do Polski. Niewątpliwie by się przydało bardziej rynkowe podejście nadzorcy. Druga sprawa to wspomniane zanieczyszczenie regulacyjne, czyli multum regulacji, dokumentów dla przeczytania,  do czego potrzeba armii ludzi, a jeszcze kolejnych by je stosować. Duże podmioty europejskie poradzą sobie z tym, dla nas natomiast jest to ogromny kłopot i wysiłek.

 

Wydaje się też, iż taką istotną sprawą, o której można w tym kontekście wspomnieć,  jest to, iż bardzo dużo europejskich instytucji, czy w ogóle przedstawicieli rynku, ma swoje przedstawicielstwa w Brukseli, które dbają o to, by zmiany regulacyjne, które są tam decydowane były po ich myśli. I to są naprawdę przedstawicielstwa liczące dziesiątki osób, a w przypadku niektórych instytucji nawet setki osób. Zadaniem tych ludzi jest dbanie o to, by zmiany regulacyjne uwzględniały również punkt widzenia instytucji, które reprezentują. To jest to, czego nam w Polsce trochę brakuje.

 

Jeszcze inną kwestią są procedury sadowe. W USA rozwiązanie sądowej sprawy Madoffa zajęło półtorej roku, natomiast u nas rozwiązanie sprawy WGI trwało bodajże 10 lat. To też jest symptomatyczne.

Artykuł dodano w następujących kategoriach: Biznes, poglądy.