Chiny u bram: Europejskie i japońskie spojrzenie na nowe globalne ambicje Chin

Debata zorganizowana przez Warszawskie Biuro ECRF w dniu 25 01 2018 r

Tłumaczenia nieautoryzowane. Śródtytuły pochodzą od redakcji: 

Francois GodementDyrektor programu Azja i Chiny i Senior Research Fellow w ECFR

Jak uporać się z rosnącą rolą Chin

10 lat temu Europa wierzyła w konwergencje, w przejście od gospodarki centralnie planowanej do gospodarki rynkowej. Europa była wtedy zupełnie nierealistyczna i opowiadaliśmy się za pojęciem bazującym na wzajemności w naszych stosunkach. A więc przede wszystkim wzajemność. Dzisiaj wzajemność jest pojęciem często używanym przez Komisję Europejską, przez Parlament Europejski, jeśli chodzi o tematykę związana z Chinami, szczególnie w kwestiach gospodarczych. Ale sytuacja jest zupełnie inna.

9 lat temu zastanawialiśmy się jak możemy usprawnić gospodarkę europejską, natomiast dzisiaj raczej zastanawiamy się nad rolą Chin w Europie pod katem gospodarczym, ale także kulturowym, i innymi kwestiami łączącymi się z ich obecnością w Europie. Niestety, muszę powiedzieć, że w naszym „Raporcie” brakuje trochę krytycyzmu w stosunku do UE. Mamy takie wrażenie, że KE wykazuje się trochę większym realizmem i zdaje sobie sprawę, że radzenie sobie z Chinami nie jest łatwym zadaniem. Musimy jednak pamiętać o tym, że wyłącznie dzięki takiemu podejściu, bazującemu na jedności, i na wspólnym działaniu,  będziemy w stanie uporać się z rosnącą rolą Chin.

Raport składa się z trzech części. Pierwsza mówi o tradycyjnych relacjach bilateralnych, o spotkaniach, o szczytach, jakie się odbywają, i o wszystkich płaszczyznach dialogu między Europejczykami a Chinami. Korzystając z bardzo wielu źródeł doszliśmy do wniosku, że w ramach spotkań, jakie odbywają się od kilku lat w dziedzinie bezpieczeństwa i współpracy,  Chiny poszły naprzód tylko w bardzo ograniczonym zakresie w dziedzinach, które  interesują bezpośrednio je, jak np. wizy dla dyplomatów, czy zwalczanie terroryzmu. Natomiast, jeśli chodzi o inne kwestie to Chiny nie są zbyt chętne by się z nami komunikować, lub w ogóle nie przyjeżdżają na spotkania, nie chcą brać udziału w debatach makroekonomicznych, a w międzyczasie okazuję się, że Chiny odwracają się plecami do bilateralnych stosunków z poszczególnymi państwami członkowskimi UE. Oczywiście kryzys ekonomiczny odgrywa w tym istotną rolę, ale wydaje mi się, iż, mimo, że Chiny zdawały się akceptować postęp integracji europejskiej to po roku 2008, czy 2011, coraz bardziej odwracają się do nas plecami, co wynika również z braku jedności na szczeblu unijnym. Tym samym okazuje się, że Europa staje się coraz bardziej zjednoczona w stosunku do Chin, ponieważ boi się, że zostanie gdzieś w tyle za Chinami i rozumie, że musi się zjednoczyć, musi się obudzić i wypracować jakieś wspólne podejście, gdyż inaczej trudno jej będzie zmierzyć się z rolą Chin.

Oczywiście możemy mówić o tym, co Chiny sprzedają w Europie, i ile tych produktów jest sprzedawanych tutaj, oczywiście musimy wspomnieć również o inwestycjach chińskich, tj, o napływie ich inwestycji do Europy, i tutaj mamy wiele różnych aspektów. Mamy już rok 2018 i wiele już się zmieniło w stosunku do poprzednich lat, i w Raporcie możemy zapoznać się szczegółowo o danych dotyczących inwestycji, ale najważniejsze jest, aby podkreślić, że ta fala inwestycji z bardzo wielu powodów się zmniejszyła. Po pierwsze Chiny starają się kontrolować swoje rachunki zagraniczne, zwalniają eksport kapitałowy, i to dotyczy zarówno przedsiębiorstw państwowych, jak i lokalnych, prywatnych, i nie należy oczekiwać, że sytuacja w bieżącym roku będzie taka sama jak w roku 2016, czy 2017. Jeśli Chiny wydają miliardy dolarów ażeby pozyskać europejską firmę chemiczną to jest to z pewnością bardzo duża kwota pieniędzy, ale możemy zastanawiać się co Chiny zrobią z tymi pieniędzmi?

Natomiast w innych dziedzinach te inwestycje przebiegają bardzo pomyślnie. Chiny kupują firmy europejskie, firmy high tech., i próbują je rozwijać. Oczywiście każdy kraj jest zainteresowany w rozwijaniu własnych firm, to samo odnosi się do Korei, czy Japonii. Natomiast sama skala tego przedsięwzięcia, i ambicje, jakie Chiny mają, są z pewnością nieporównywalne. Tutaj mamy aero space, high tech, usługi finansowe, mamy sprzedaż internetową, to są te dziedziny, w których Chiny pozyskują firmy w Europie. Z pewnością rośnie sektor usług, ale musimy podkreślić, że na tym polu borykamy się z brakiem wzajemności.

Prawdopodobnie Chiny staną się największą gospodarka świata z derogatywnymi zasadami. Czy jest jednak możliwe, ażeby największa gospodarka świata nie podlegała zasadom, jakim podlegają inne gospodarki, Czy to ma jakimkolwiek sens? Musimy się nad tym zastanowić. Z pewnością wszyscy korzystają z kart kredytowych – z Visy, z American Express,  i innych tego typu kart, a w Chinach korzystanie z tego typu kart nie jest tak proste, jak w Europie ze względu na wiele różnych restrykcji. Co ciekawe ten chiński system kart kredytowych rozwija się w innych częściach świata. A więc z jednej strony mamy problemy z korzystaniem z naszych kart kredytowych w Chinach, z drugiej strony chińskie systemy kart kredytowych rozwijają się na całym świecie, co z pewnością jest paradoksalne.

Mamy oczywiście sprzedaż internetową i tutaj Alibaba wykazuje się większą platformą niż Amazon. A zatem widzimy tutaj taką jednokierunkowość działań. Chiny dokonują ekspansji na cały świat i jednocześnie sytuacja wewnątrz Chin jest bardzo trudna i mamy tam do czynienia z wieloma restrykcjami w zakresie nowoczesnych technologii. W grę wchodzą także duże bazy danych, tzw., Big Data,  Tutaj Chińczycy nie mają żadnych barier, ten system przyswaja sobie wszelkie dane, nie ma tam żadnych ograniczeń prawnych.

Format 16 + 1

Teraz bardzo dużo mówi się, szczególnie w Brukseli, o formacie 16 + 1. Z pewnością warto pochylić się nad tym formatem. Kraje Europy Środkowej i Wschodniej z pewnością mają pewne konflikty z Europą Zachodnią, szczególnie, jeśli chodzi o kwestie konstytucyjne i kwestie związane z praworządnością, co zapewne pomaga im szukać innych modeli, poza Europa Zachodnią. Tutaj Chiny są z pewnością swego rodzaju konkurentem, w stronę, którego można by się zwrócić. Europa Zachodnia odwraca się od Europy Środkowej i Wschodniej. Słyszymy także o rozczarowaniu jeśli chodzi o ofertę chińska , np. jeśli mowa o kwotach pożyczek oferowanych przez Chiny, czy o chińskie firmy, które nie chcą  dostosowywać się do reguł przetargów UE, nie są chętne. Dlaczego tak się dzieje, że  rozmiar tych inwestycji się zmniejsza. O tym wszystkim przeczytać można w naszym Raporcie.

Napisaliśmy też bardzo ważny rozdział poświęcony wpływowi Chin, który jest nieco podobny do wpływu Rosji. Moje wrażenie jest takie, że Chińczycy trzymają pewnego rodzaju, koło, ale to Europejczycy sami decydują czy chcą przez to kółko przeskoczyć, czyli czy chcą tańczyć tak, jak Chińczycy im zagrają. Oczywiście w przypadku Chin mamy do czynienia z ogromna propagandą, o czym należy także pamiętać. Ale też Chiny nie są Australią czy Nową Zelandią. I należy też zwrócić uwagę, że prasa coraz więcej uwagi poświęca tym wszystkim kwestiom, o których mówimy, szczególnie, co ciekawe, prasa na Bałkanach – tam dużo się pisze o takich historiach, W moim kraju bardzo rzadko pisze się o tego rodzaju skandalach, mnie wręcz dziwi ta nieobecność skandali w prasie. To, czego dokonują Chiny to jest pewnego rodzaju neutralizowanie i według mnie Chiny nie chcą otwarcie krytykować Europy, tylko próbują zwodzić każdego, tworzyć pewien miraż pozytywnych wiadomości, pozytywnych komentarzy, pomijają strony negatywne, a podkreślają pozytywne dzięki czemu ludzie zapominają o tym, co negatywne. W tym sensie podejście Chin jest inne od tej manipulacji uprawianej przez Rosję, i ono jest tutaj różne, ale należy także pamiętać, że Chiny nie miały nigdy aż tak silnej pozycji w Europie, jaką mają obecnie, dlatego mogą pójść z tą manipulacja dalej i dość do poziomu, jaki osiągnęła Rosja.

Chciałbym też podkreślić, że stanowisko Komisji jest teraz bardziej realistyczne niż w przeszłości. Kraje członkowskie zdają sobie sprawę, że muszą prowadzić negocjacje, muszą iść na ustępstwa, z pewnością rola Chin nie będzie się zmniejszała i na pewno Chiny pod przywództwem Xi Jen Pinga wyglądają inaczej pod władzą Dang Szao Pinga,  i o tym też musimy pamiętać. Ale dzięki wypracowaniu kompromisu w ramach Europy będziemy mogli uporać się z Chinami, dzięki czemu Chiny będą mogły także wejść w relacje z nami ponieważ dla nich obecny poziom złożoności i niejasności w relacjach z nami także jest przeszkodą w nawiązywaniu relacji.

 

Bogdan GóralczykDyrektor Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego, politolog, sinolog, dyplomata, publicysta

Chiński „ przewrót kopernikański”

Chiny zmieniają się tak szybko, że nawet my, naukowcy, mamy problem ażeby za tym nadążyć. Chiny to taki uciekający króliczek – ciągle go gonimy, Dzisiejsze Chiny są inne niż Chiny jutrzejsze, a pojutrze będzie to zupełnie inny kraj. W związku z tym mamy problem jak możemy złapać tego króliczka, który jest naprawdę duży i przybiera na znaczeniu. Drugi punkt pochodzi z Raportu, który przygotowali wspólnie Francoise i Abigail, kiedy cytowali w tym Raporcie ówczesnego ministra spraw zagranicznych Niemiec S. Gabriela, który powiedział, że jeśli nie uda nam się wypracować jednej strategii wobec Chin, to wówczas Chinom uda się podzielić Europę. Warto pamiętać o tym zadaniu gdyż to jest właśnie ta historia z A. Hitchcocka. Z moich badań wynika, że mamy zupełnie inne narracje,  jeśli chodzi o relacje Chin i Zachodu. Szkoła numer jeden głosi, że Chiny się skończą, że odniosą porażkę, Druga szkoła twierdzi, że Chiny są zagrożeniem, tj. są nie tylko wyzwaniem, ale również zagrożeniem. Kolejna kwestia to to, iż kraj ten nieprzewidywalny, nikt nie wie, co będzie się tam działo. Pogląd numer trzy, i proszę to zapamiętać, ponieważ będzie to ważne w drugiej części mojego wystąpienia, to to iż Chiny to możliwość, to kapitał, pieniądze, to szansa na zaangażowanie. I wreszcie pogląd numer cztery wypływa z faktu, iż osądzamy Chiny patrząc z naszych liberalnych pozycji.

I mamy tutaj problem, ponieważ wszyscy w Europejskiej Radzie Spraw Zagranicznych, czy w Europie muszą sobie uświadomić, iż Chinach dokonał się pewien „ przewrót kopernikański”. Po pierwsze inwestycje chińskie, które wychodzą z Chin są znacznie większe od tych napływających do Chin. Tzn. trzy razy więcej inwestycji płynęło z Chin do Europy, niż odwrotnie. To były głównie fuzje i przejęcia, a nie tzw. „ green field”, Po drugie mamy różne chińskie inicjatywy instytucjonalne, np. Nowy Jedwabny Szlak, Azjatycki Bank Inwestycyjny, czy regionalna współprace gospodarczą, która jest podobna do inicjatywy japońskiej. A więc mamy nie tylko inwestycje, ale i instytucje chińskie, przy czym jedna z nich, co jest zadziwiające, Szanghajska Organizacja Współpracy znajduje się zaledwie 170 km od Warszawy, czyli na Białorusi, i jest bardzo silnie dekapitalizowana. Wiec pod tym względem podejście liberalne rozpoczyna i tworzy nowe wyzwania, i ta perspektywa liberalna poniekąd nie jest zbieżna z podejściem Chin, które w coraz większym stopniu jest nieliberalne. Możemy się z tym godzić, lub nie, ale poprzednia strategia, Denga, czy innych przywódców już się skończyła.

W tej chwili Chiny są coraz silniejsze, i coraz potężniejsze, prowadzą ekspansję na zewnątrz i staja się coraz bardziej autorytarne, w związku z tym mamy coraz większy problem. Francois mówił, iż możemy po raz kolejny zobaczyć w Chinach rządy imperialne, rzadcy jednej osoby. Stąd pytanie, co robimy w tej części Europy w reakcji na zmiany w Chinach?

Niegotowi na nadejście Chin

Moje pierwsze stwierdzenie jest takie, iż my tym regionie jesteśmy instytucjonalnie i polityczne niegotowi na to, co dzieje się w Chinach, i nadejście Chin w naszym kierunku.

Punkt numer dwa, który nie dotyczy tylko UE, ale w szczególności inicjatywy tzw. „ 16 + 1” , tj. inicjatywy środkowoeuropejskiej. Mamy bardzo duże różnice w podejściu do Chin. Premier Węgier, V. Orban, jest jedynym politykiem w tym regionie, który prowadzi politykę, która polega na wizytach w Chinach, na wizytach w Rosji, a podczas swego cotygodniowego wystąpienia w radiu powiedział, że będą nowe inicjatywy, nowy bank Grupy Wyszehradzkiej  przy zaangażowaniu kapitału z Chin, i zasobów chińskich.

W ślad za Węgrami idą Czesi, ale musimy zaczekać na wybór nowego prezydenta i w konsekwencji także premiera. Ale Chińczycy to na Polskę patrzą jako na potencjalne okno możliwości. Z polskiej perspektywy mamy przekonanie o naszym przekleństwie, tj. położeniu między Rosją a Niemcami. Czasami jedni nas napadali, czasami drudzy, a czasami razem, tak jak w przypadku konsekwencji Paktu Ribbentrop- Mołotow. A w tej chwili Chiny są jeszcze większe w porównaniu do Berlina, czy Moskwy, a kiedy był w Polsce ówczesny mer Czang-wu to stwierdził, iż Chińczycy chcieliby zbudować koło Łodzi specjalny punkt komunikacyjny, który będzie miał połączenia do portu w Pireusie w Grecji, i na północy Europy. Polskie serce nie było jednak takie chętne do współpracy, więc Czesi stwierdzili – skoro Polacy nie są tym zainteresowani, to my stworzymy u siebie taki węzeł komunikacyjny.

Rumunia zawsze była prochińska, jeszcze od czasów Mao. Jest ona bliska Turcji, Morza Czarnego, więc jej lokalizacja również przemawia za rolą Rumuni jako drugiego, największego kraju w regionie. Bałkany Zachodnie, a zwłaszcza Serbia, również znajdują się w tej szkole zaangażowania w relacje z Chinami – uznają one, że Chiny są pewna szansą. Polska natomiast się waha i jest niepewna. To trochę jak na huśtawce – czasami jesteśmy pionierami, jak np. w przypadku przystąpienia, jako pierwsi, do Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych. Natomiast po wizycie różnych polityków w Warszawie, w szczególności D. Trumpa Chiny się wycofywały, w związku, z czym mamy nową huśtawkę i nową sytuację w relacjach z Chinami.

Polska zastanawia się ponownie, co zrobić. Pod tym względem cała ta inicjatywa „ 16 + 1” to nie jest nasza inicjatywa, nasz pomysł. To jest pewien twór chiński,  i on jest sztuczny. Mamy zatem kraje bałtyckie, które w dużej mierze zależą od bezpieczeństwa w ramach NATO, Polskę – wahającą się, i inne kraje angażujące się w relacje z Chinami. Generalnie nie jesteśmy gotowi mentalnie i politycznie na zaangażowanie Chin w naszym regionie. W Chinach bywam dwa, trzy razy w roku, i kiedy znajduje się w drodze do Chin, to widzę, że  90 proc. pasażerów to Chińczycy, a nie Europejczycy. To znaczy, że oni już tutaj są, i coś tutaj robią. My w Polsce, jak i w Europie Środkowej, mamy jedną lekcję do zapamiętania – niestety, nie mamy wspólnego podejścia i wspólnej relacji z Chinami. Jak podała to firma niemiecka, tj.  Sigmar Gabriel – jeżeli  nie uda nam się wypracować wspólnej strategii z Chinami, to Chinom uda się podzielić Europę.

Maaike Okano-HeijmansSenior Research Fellow w Instytucie Clingendael, ekspertka ds. Japonii i Chin

Możemy  uczyć się od Japonii

Jak Japonia i inne kraje azjatyckie reagują na coraz bardziej wyraźny, coraz bardziej widoczny kraj w ich sąsiedztwie? Nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie gdyż ono jest zbyt skomplikowane, zbyt złożone. Niemniej wydaje mi się, że Japonia jest mentalnie i politycznie gotowa na zmierzenie się z tym problemem. Wydaje mi się też, że możemy się wiele od Japonii nauczyć.

Przez ostatnie 30 lat istniał taki swoisty biegun między chińskimi i japońskimi organizacjami pozarządowymi, które utworzyły specjalną grupę, której z pewnością warto się przyjrzeć. Dzięki funkcjonowaniu tej grupy możemy się dowiedzieć tego jak społeczeństwo japońskie postrzega relacje japońsko – chińskie. Te dane pokazują, że perspektywa japońska jest zupełnie inna niż perspektywa Europy.

Społeczeństwo japońskie w ostatnim roku, tj. 2017, twierdziło, iż relacje z Chinami są złe. Ale procent osób, którzy tak twierdzą spadł poniżej 15 proc., i to jest pierwszy raz, kiedy tam mało osób ocenia relacje japońsko- chińskie w tak zły sposób. A zatem to jest ogromny postęp gdyż ludzie w Japonii oceniają te relacje w coraz lepszy sposób. W ostatnich kilku, kilkunastu latach obserwowaliśmy taki trend, że najgorzej te relacje były poostrzegane w 2012 roku, kiedy doszło do nacjonalizacji wyspy Sekkoku. I to był początek bardzo trudnych czasów między Chinami a Japonią. Co ciekawe tylko 7 proc, osób w Japonii twierdzi, że relacje bilateralne między tymi krajami to są relacje dobre. A zatem z jednej strony mamy fakt, iż bardzo niewiele osób ocenia te relacje jako złe, a z drugiej strony także niewiele osób widzie je jako dobre.

W ostatnich kilku latach nie widzieliśmy żadnych otwartych konfliktów między Chinami a Japonią,  co z pewnością przyczyniło się do coraz lepszej oceny stosunków japońsko-chinskich. Co więcej – widzimy coraz więcej spotkań na szczeblu bilateralnym. Jeszcze kilka lat temu premier Abbe i prezydent Xi w ogóle się ze sobą nie spotykali, albo spotykali się ze sobą, ściskali ręce, ale patrzyli się w zupełnie różne strony. Teraz nie tylko się spotykają, ale się do siebie uśmiechają. To jest z pewnością ogromna zmiana, która wpływa na odbiór stosunków japońsko – chińskich w społeczeństwie japońskim, gdyż te obrazki są obecne w mediach i to wpływa na ich ewolucje.

Jest też trzeci powód, tj. Korea Północna. Pomimo wielu problemów związanych z Korea Północną to są także dobre wieści w tym zakresie, gdyż wydaje się, że zagrożenie ze strony Korei Północnej nieco się zmniejsza, co także wpływa na rozwój stosunków chińsko -japońskich. Waga relacji bilateralnych między Japonią a Chinami wzrasta w oczach bardzo wielu osób, zarówno w Japonii, jak i Chinach. W oczach Japończyków relacje z Chinami zajmują drugie miejsce. Pierwsze miejsce zajmują relacje ze Stanami Zjednoczonymi. A więc widzimy, ż społeczeństwo japońskie postrzega relacje z Chinami jako bardzo ważne.

Pojawia się pytanie czy Chiny i Japonia powinny ze sobą współpracować i wzmacniać te relacje. Na to pytanie więcej Chińczyków odpowiada, że powinniśmy te relacje wzmacniać, podczas kiedy Japończycy nie są do tego aż tak przekonani, Natomiast, jeśli chodzi o inwestycje, to tutaj też odsetek Japończyków, którzy twierdzą, że poziom inwestycji chińsko-japońskich powinien rosnąć jest także mniejszy, niż odsetek Chińczyków, którzy chcieliby mieć tego typu wzrost w inwestycjach.

Kolejna kwestia, która nie jest już tak pozytywna – odsetek Japończyków, którzy mają negatywny wizerunek Chińczyków wynosi aż 88 proc., natomiast ok. 75 proc Japończyków twierdzi, że nie chce jeździć do Chin i odwiedzać tego kraju. Natomiast ten trend w Chinach nieco się odwraca, ludzie są bardziej chętni by jeździć do Japonii, ludzie czytającą o tym kraju, są nim zaciekawieni, i coraz częściej tam się wybierają, natomiast postrzegania Japończyków, i tego jak chętnie pojechaliby do Chin, jest nieco bardziej negatywne.

Jedyne konsekwencje, które uniemożliwiają wzrost inwestycji ze strony Japonii to są konflikty terytorialne, i brak zaufania pomiędzy rządem a społeczeństwem po obydwu stronach. Postrzeganie ludzi w obydwu krajach jest bardzo zależne od tego, jak dany kraj jest prezentowany w mediach. A więc postrzeganie drugiego kraju przez społeczeństwo jest rezultatem tego jak dany kraj się pozycjonuje w mediach. Np. jeśli chodzi o inicjatywę Nowego Jedwabnego Szlaku to tutaj postrzeganie Chin jest coraz lepsze, coraz bardziej pozytywne, ponieważ rządy po obu stronach angażują się w to, by postrzeganie tej kwestii było jak najlepsze. W zeszłym roku premier Abe powiedział, że jest bardzo skłonny tutaj do współpracy, ogłosił uruchomienie pewnych wspólnych inicjatyw, chociażby w dziedzinie energii. Natomiast Japonia nie jest chętna do przystąpienia do Azjatyckiego Banku Inwestycyjnego i tutaj niewiele na razie się zmienia. Odnosi się to do relacji między Japonią i Stanami Zjednoczonymi, ponieważ te kraje ze sobą ściśle współpracują a USA nie są chętne temu porozumieniu. Natomiast Wielka Brytania w Europie była pierwszym krajem, który odmówił poparcia Stanom Zjednoczonym w tym zakresie. I tutaj pośrednio taktyka Chin się zmienia, a raczej ewoluuje, i okazuje się, że rząd Chin coraz więcej uwagi poświęca współpracy z innymi rządami i przedstawia swoje propozycje różnego rodzaju. Po tym jak Chiny przedstawiły inicjatywę powołania nowego banku, do której to Japonia odmówiła przyłączenia się, Chiny zaproponowały pewna kontrinicjatywę, co jest o tyle ciekawe, iż pokazuje, że Chiny wychodzą też naprzeciw oczekiwaniom innych krajów, i w tym zakresie podejście rządu chińskiego zmienia się.

Widzieliśmy też inicjatywę będącą kontrpropozycją do tego Nowego Szlaku Jedwabnego, która był Korytarz Wzrostu w Regionie Azji i Afryki. Chiny również coraz częściej wychodzą z propozycjami współpracy w regionie Pacyfiku i Oceanu Indyjskiego.

Postrzeganie Chin w  regionie

Na zakończenie pozwolę sobie powiedzieć o Instytucie Badawczym w Singapurze, który zapytał kilkuset ekspertów z regionu Azji Południowo-Wschodniej rozmawiając z nimi na temat postrzegania Chin w Japonii, ale także w innych krach regionu dociekając kto jest najbardziej silnym graczem w regionie. Większość pytanych odpowiedziała na to pytanie – Chiny ( ponad 70 proc), Stany Zjednoczone zajęły tutaj 3 miejsce, ale tylko 3 czy 4 proc zapytanych wskazało tutaj USA. Uczestniczyłam w konferencji w Singapurze, podczas której eksperci twierdzili, że Japonia to jest jedyny kraj, który jest chętny, i jest w stanie w tym regionie zaoferować pewne kontrpropozycje, i coraz więcej krajów regionu jest chętnych na te kontrpropozycje, ponieważ martwią się tym, co Chiny robią w regionie. W tych sondażach, o których przed chwilą była mowa, zadano jeszcze jedno pytanie, a którym wspomnę już na sam koniec, tzn. zapytano o pewność, o przekonanie, że danemu państwu będzie się dobrze powodzić w ogólnym sensie. I okazało się, że tylko Japonia, w tym regionie została wskazana przez ponad 50 proc. osób pytanych, jako ten kraj, który będzie sobie dobrze radził w regionie. Jeśli chodzi o wszystkie inne kraje, to okazało się, że poniżej 50 proc. oceniało je jako te, które sobie w przyszłości dobrze poradzą.

Jeśli chodzi o Chiny to 78 proc pytanych odpowiedziało, że nie ma pewności, czy Chiny będą postępowały we właściwy sposób. A zatem widzimy tutaj, jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy – wszyscy boja się, że Pekin będzie tworzył sztuczne wyspy, kraje boją się, że Chiny będą je zastraszać, że będą bojkotować turystów, itd., Trudno jest nam sobie to wyobrazić w Europie, ale Chiny groziły już, że przestaną oferować pakiety turystyczne dla turystów z określonych państw, i już takie wydarzenia miały miejsce w stosunku do pewnych państw z regionu. A więc ze względu na tego typu działania podejmowane przez rząd chiński bardzo wiele osób obawia się jak Chiny będą zachowywać się w przyszłości.

To jest ogromna szansa dla Europejczyków, powinni oni uczyć się tego, co dzieje się w regionie, patrząc na sytuację tam na miejscu, i wyciągać wnioski. W 2009 r byłam w Australii gdzie uczestniczyłam w debacie dotyczącej wstępnego oceniania inwestycji. Opublikowano tam raport z „Financial Times’a”:, którego tytuł: Europa powinna krzyczeć o inwestycje. To nie był właściwy czas by zastanawia się nad kwestia wczesnego screeningu inwestycji zagranicznych. Obecnie dużo mówi się o wpływie Chin na rynki europejskie, i o tym jak Chiny pozycjonują się w mediach, i powinniśmy tutaj korzystać także z doświadczenia innych krajów regionu.

 

 

 

 

Artykuł dodano w następujących kategoriach: Analizy.