W poszukiwaniu bezpieczeństwa. Europa Środkowa między Trumpem a Putinem

Debata w Fundacji Batorego w Warszawie, 22 stycznia 2019 r. Uczestnicy debaty: 

Bartosz Cichocki, Podsekretarzstanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Polski
Gustavem Gressel, Senior Policy Fellow w ECFR
Rolf Nikelem, Ambasador Niemiec w Polsce
Riina Kajlurand, Radczyni w Departamencie Planowania Ministerstwa Spraw Zagranicznych Estonii

Teksty nieautoryzowane,. Śródtytuły pochodzą od redakcji 

Bartosz Cichocki

Podsekretarz Stanu MZS Warszawa

Rosja i jej polityka źródłem niebezpieczeństwa

Jesteśmy coraz mniej bezpieczni a źródłem tego niebezpieczeństwa jest polityka  bezpieczeństwa i zagraniczna Rosji. Prezydent Trump oferuje odpowiedź na te zagrodzenia. Postępowanie rosyjskie jest wbrew traktatom międzynarodowym i wbrew podstawowym zasadom, które także Rosja podpisała. Gotowość do użycia siły w rozwiązywaniu sporów międzynarodowych, nielegalne aneksje terytorialne, porwania łącznie z ostatnim atakiem na oktety ukraińskie na Morzu Czarnym i uwięzienie marynarzy, to właśnie to w pierwszej kolejności opisuje sytuację bezpieczeństwa Europy Środkowej. Rosyjska jest koncepcja podziału Europy na strefy – strefę wyłącznych wpływów w najbliższym, bezpośrednim sąsiedztwie, jak np. Ukraina, Białoruś. Dalej jest strefa, ja bym to nazwał, pakietu blokującego w Europie Środkowej, łącznie z państwami bałtyckimi, gdzie Rosja oczekuje, że  będzie współuczestniczyć w najważniejszych, strategicznych decyzjach, To, oraz gotowość do użycia siły zbrojnej by te koncepcje zrealizować, jest powodem, z racji którego jesteśmy coraz mniej bezpieczni. Musimy zacząć wyciągać wnioski z faktu, że Rosja w relatywnie krótkim czasie zbudowała ofensywny potencjał militarny daleko wykraczający poza jej potrzeby obronne, i który sprawia, że Rosja dziś jest w stanie przeprowadzić operacje o wysokiej intensywności w dowolnym punkcie Europy.

Prezydent Trump i sojusznicy północnoatlantydzcy zaczęli proces dostosowania NATO do tej sytuacji. I to jest jak gdyby druga strona, która opisuje nasze bezpieczeństwo. W rezultacie dzisiaj jesteśmy w znacznie lepszej sytuacji niż byliśmy jeszcze trzy lata temu, niż przed szczytem sojuszu w Newport. Mamy IF Peace gdzie stacjonują nie tylko żołnierze amerykańscy, ale także żołnierze niemieccy, francuscy kanadyjscy, co jest właściwie jednoznaczną demonstracją jedności sojuszu, która ma także bardzo praktyczny, wojskowy wymiar. Ćwiczą w rytmie 5-ci, 6-cio dniowym,  a nie raz na kwartał, raz na pół roku, ćwiczymy mobilność wojskową i trwa niezwykle ważny proces reformy struktur dowodzenia. Tym samym jesteśmy na dobrej drodze i to jest kolejny element, który opisuje bezpieczeństwo i jego bilans. I tutaj rola Stanów Zjednoczonych pozostaje przywódcza, albo też, jak utrzymują niektórzy, Stany Zjednoczone powróciły zza tylnego siedzenia w aucie do roli kierowcy. Niektóre kwestie, które muszą być kontrowersyjne, tj. tam, gdzie buduje się konsensus, jak odwrócenie spadku wydatków na obronność, wymagają silnego głosu.

Budujemy także wspólnotę, czy konsolidujemy stanowisko wokół innych problemów, które podminowywuja sytuację bezpieczeństwa. I tutaj zwróciłbym się bardziej do wymiaru unijnego, tj. UE. To jest imigracja, kryzys związany z napływem imigrantów spoza Europy. Tutaj też jesteśmy w dużo lepszej sytuacji, politycznie czy pod względem bezpieczeństwa, niż 3 lata temu.

Na jakimś wyższym poziomie naszą sytuację bezpieczeństwa w Europie Środkowej opisuje też ideologiczna przesada, z jaką mamy do czynieni w UE, i ryzyko kryzysu elit w Europie, w wyniku którego to elity mogą, w sposób burzliwy i radykalny, utracić władzę i legitymizacje do niej. I wtedy może będziemy mówić, że brexit będzie jedynie początkiem jakiegoś większego problemu. To jest jakiś długofalowy cykl, ale jak widzimy po cyklach wyborczych w niektórych państwach starej Europy, i sile tych głosów, radykalnie stawiających pytanie nawet o sens europejskiej integracji, tj. pytanie, jakiego w naszej części Europy się nie stawia, co jest dla nas niezwykle istotne. Więc zgadzam się, że pod względem bezpieczeństwa bilans jest mieszany, ale jesteśmy w gronie sojuszniczym, przede wszystkim natowskim, i dzięki umiejętności wspólnego obecnie wypracowywania decyzji, z niemieckimi sojusznikami,  z francuskimi, włoskimi, brytyjskimi,  czy szwedzkimi, będziemy  za rok,  i za dwa lata w coraz lepszej sytuacji.

Traktat INF

Traktat INF jest do uratowania, ważne jest abyśmy zrozumieli, że 2 lutego Stany Zjednoczone zawieszą realizację postanowień Traktatu, ale on będzie obowiązywał, i Rosja może do niego powrócić. Oczekiwanie nasze jest takie, że system SS8C został zniszczony, a nie rozbrojony. Wydaje mi się, że nie jest jednak tak, że, jak się pisze, debata ekspercka jest oderwana od rzeczywistości negocjacyjnej, ministrowie spraw zagranicznych NATO w grudniu przyjęli tutaj wspólne stanowisko. I to jest bardzo dobrze gdyż wspólnota powinna być zachowana,  tak, aby naciskać na Rosję,  by wróciła do Traktatu. Tak jak w NATO, i w UE zresztą też, zbudowaliśmy wspólną postawę wobec Rosji i powinniśmy się tego trzymać. Rozbrojenie nie jest jeszcze martwe, z tego, co rozumiem, żadna ze stron nowego traktatu START, START Threaty, nie ocenienia go negatywnie; odwrotnie – jest chyba nawet z niego zadowolona. Przez te minione 20 lat powstały zupełnie nowe systemy, a wiemy już, że powstaną kolejne, których nie obowiązuje żaden traktat. I tutaj jest problem. Rozwinęły się bowiem państwa, które nigdy nie były stronami niektórych reżimów, a które już teraz posiadają uzbrojenie o ogromnym potencjale niszczenia.

Jeśli Rosja nie powróci do Traktatu IMF, to my w Europie, niestety, i to  jest potężny problem, nie jesteśmy zdolni do zbudowania systemów, które byłyby wojskową odpowiedzią na takie systemy jak SS8C. W minionych latach staraliśmy się utrzymywać naszych wyborców w przekonaniu, że skoro Traktat INF obowiązuje to jesteśmy bezpieczni, pomimo tego, iż od kilku już ładnych lat on jest łamany. I to jest niebezpieczne, gdyż wyborcy nie są przygotowani do zaakceptowanie kosztów budżetowych celem dania tutaj stosownej odpowiedzi.

W tej sytuacji, i to jest minimum, nie powinniśmy, inicjować żadnych rozmów o nowym reżimie rozbrojeń z Rosją dopóki ona nie powróci do INF. Jeśli natomiast Rosja nie będzie powracać do tego Traktatu, i będzie nadal go,  jak i inne reżimy, łamać w sposób tak oczywisty, to my w Polsce bedziemy oczekiwali, że Stany Zjednoczone, gdyż tylko one są do tego zdolne, zaczną podejmować działania w obszarze wojskowym, które będą odpowiedzią na to zagrożenie.

Zaczęliśmy dyskusje od pytania czy Amerykanie są wiarygodni, czy z nimi jesteśmy bezpieczniejsi, a kończymy na pytaniu – po co Amerykanie przysyłają nam tutaj wojsko. Musimy się zatem zdecydować – czy oczekujemy od Stanów Zjednoczonych obecności w Europie jako bezpieczeństwa, jako jego filaru, i temu właśnie służą polsko- amerykańskie rozmowy, tak, jak wcześniej niemiecko- amerykańskie rozmowy doprowadziły do stacjonowania wojsk amerykańskich w Niemczech, a włosko- amerykańskie – we Włoszech,  i  jak kilkanaście jeszcze innych państw umówiło się dwustronnie na stacjonowanie wojsk USA w Europie. Zaczęliśmy od tego, że ten proces postępuje nie multilateralnie, tylko unilateralnie. Organizujemy zatem konferencję zapraszając na nią kilkadziesiąt państw żeby multilateralnie przedyskutować jeden z najważniejszych problemów globalnych – pokój i stabilność Bliskiego Wschodu. A teraz słyszymy, że to jest zła konferencja. Staramy się wsłuchiwać w głosy nawołujące do multilateralizmu, i zachęcać USA do pozostania w Europie, i stąd te inicjatywy.

Konferencja dowodzi też, że Polska nie jest państwem jednego zagadnienia – one issue country. Bliski Wschód to jest region, którym jesteśmy historycznie, tożsamościowo, ekonomicznie, energetycznie, itd., zainteresowani. Ale strategicznie, z naszego punktu widzenia, z punktu widzenia Polski, największym dla nas zagrożeniem jest  transatlantyckie rozejście się. I powodem, dla którego zgodziliśmy się gościć tę konferencję, jest chęć zmniejszenia tego zagrożenia, a może nawet jego likwidacja. Nie ma tutaj wspólnego, unijnego podejścia, wspieramy JSPOA, natomiast sprzeciwiamy się niektórym kontrproduktywnym propozycjom mającym za cel podważenie polityki Stanów Zjednoczonych zanim spróbowaliśmy porozumieć się z nimi. I bez względu na kontrowersje będziemy starali się osiągnąć ostateczne porozumienie, co do spraw wojskowych, na którym na pewno skorzysta Sojusz, na pewno region. To ma być to rozszerzone stacjonowanie wojsk USA w Polsce. Ono tak naprawdę będzie regionalne. Ale jak rozumiem, ono będzie budziło kontrowersje, do których jesteśmy już dobrze przyzwyczajeni przez takie projekty, jak NordStreem 2, którego budowa, mimo licznych, nawet większościowych głosów protestu, jest kontynuowana. Jesteśmy przyzwyczajeni do kontrowersji, co do przyszłych ram finansowych UE, itd. I jakoś z tym żyjemy. Mam nadzieję, że po podpisaniu porozumienia polsko- amerykańskiego przyjdą kolejne dobre dni.

Fort Trump

Czasy Johna Weyna odeszły i oczywiście nie będzie to tradycyjny Fort Trump, ani żaden fort. Będą różne komponenty wojskowe umieszczone w różnych lokalizacjach. To nie będzie wyłącznie, a może przede wszystkim personel, to będzie sprzęt, to będą elementy dowództwa, rozmawiamy i szlifujemy ostateczną jego wersję. Może nie wszyscy w polskim rządzie będą z niej zadowoleni, ale myślę, że członkowie niektórych innych rządów będą zaskoczeni.

A tak w ogóle to my już mamy do czynienia z trzema Fortami Putin: Kaliningrad, Krym i  Syria. Ta debata o Forcie Trump, który nie będzie Fortem Trump,  przypomina mi trochę postawę zgodnie z którą – jak nie będziemy reagować, to będziemy bezpieczni. Otóż nie będziemy bezpieczni. Jak już powiedziałem Putin jest w stanie w przeciągu kilku dni przeprowadzić operacje o wysokiej intensywności w dowolnym punkcie Europy a głowice nuklearne z Kaliningradu do Berlina dolecą dzisiaj w kilka minut. I na to trzeba zacząć reagować. Cokolwiek uzgodnimy z Amerykanami będzie zgodne z zobowiązaniami NATO; jest to transparentne, informujemy o tym naszych sojuszników, więc nie wiedzę tu żadnych powodów do zaniepokojenia wśród naszych sojuszników.

Polska widzi bezpieczeństwo w kategoriach bezpieczeństwa 360 stopni. Już dziś na Sycylii dyslokowany jest oddział polskich sił specjalnych, 150 osób, Boarding Team, który operuje z platformy włoskiej. Prowadziliśmy takie rozmowy z  Francuzami; one nie są jeszcze zamknięte, może w którymś momencie taka jednostka będzie operowała z platformy francuskiej. Tam są inne zdolności wojskowe, które kontrybuowalismy do operacji unijnej na morzu, której celem jest stabilizacja wybrzeży libijskich. Jesteśmy też w Afganistanie, w Iraku. Generalnie Polska jest państwem bezpieczeństwa w kategoriach 360 stopni. Bezpieczeństwo trzeba postrzegać całościowo i  solidarnie,           

Rolf Niklem

Ambasador Niemiec w Polsce 

Problem, prze którym stoimy w Europie, to jest problem związany z Rosją, 

Muszę powiedzieć, że zgadzam się w wielu punktach z tym, o czym mówił Bartosz Cichocki, w szczególności, jeśli chodzi o najważniejsze zagrożenia, które wiążą się, powiedzmy to sobie jasno. z rosyjskim rewizjonizmem, To zachowanie się Rosji w ostatnich latach spowodowało, że powstało mnóstwo problemów w zakresie bezpieczeństwa. Rosja naruszała traktat INF, mamy też rozwój stanowisk wojskowych rosyjskich w Kaliningradzie, Rosja próbuje manipulować wynikami wyborów w różnych krajach, także w Niemczech. Tym samym jest oczywiście jasne, że głównym źródłem zagrożenia w Europie jest Rosja, i to trzeba sobie wprost powiedzieć. Jest też jasne, że zmieniła się rola geopolityczna Stanów Zjednoczonych, i nie wynika to tylko z tego, że prezydent Trump objął urząd. Trump jest raczej symptomem, a nie źródłem tego, co obserwujemy. Wcześniej, gdy urząd sprawował prezydent Obama mieliśmy też takie tendencje izolacjonistyczne, one zawsze były obecne na kontynencie amerykańskim. Ale też nie możemy przesadzać, liderzy zmieniają się, wygrywają wybory a potem odchodzą, i oni nie mogą mieć aż takiego znaczenia. Ważniejsze są interesy poszczególnych krajów, a nie kto personalnie sprawuje urząd.

Mówiony tutaj o nowym zjawisku, i to jest też część zagrożenia dla Europy. Chodzi o to, że widzimy znów konkurencję, jeżeli chodzi o sprawowanie władzy między największymi mocarstwami. Teraz jest to wyścig, w którym udział również biorą Chiny, które są liderem pod względem gospodarczym, też technologicznym, a tutaj interesy są już różne. I musimy tutaj w Europie być świadomi tego, że interesy europejskie nie muszą zawsze pokrywać się z interesami chińskimi. I nie możemy zawsze wywierać wpływu na to jak będzie wyglądała polityka amerykańska. Nie było tak w przeszłości, i nie jest też tak i teraz. I te sojusze z USA, jak się okazuje, nie są już teraz tak istotne, jak to Ameryka utrzymuje. Mam tu na myśli sojusz z Europą, bo być może Europa też uległa zmianie.

Problem, przed którym stoimy w Europie, to jest problem związany z Rosją, z rosyjskim rewizjonizmem, z tym, że zmienia się geopolityczna rola USA, i dodatkowo komplikuje to nowa konkurencja między mocarstwami.

Temat Traktatu INF od wielu lat jest mi bardzo bliski. Przyglądam się temu, w jaki sposób Rosja wyłamuje się z tego Traktatu. Już w 2013 roku mieliśmy rozmowy na ten temat. Rosja produkuje nowe pociski, m. in. pociski manewrujące, które nie są zgodne z zapisami Traktatu rozbrojeniowego i minister Maas bardzo wyraźnie powiedział podczas wizyty w Moskwie, że teraz piłka znajduje się teraz na połowie Rosjan, że to oni muszą się teraz oczyścić z oskarżeń, i muszą podjąć stosowne kroki. Chodzi o to, by redukować potencjał zbrojeniowy, ale także o to by robić to w sposób weryfikowalny, tj. tak, byśmy mogli to sprawdzić. Wydaje mi się, że wszystkie kraje, które są reprezentowane przy tym stole nie mają, co do tego możliwości, również w kontekście NATO. Nie możemy rozgrywać przeciwko sobie żadnych członków NATO, Rosja dokonała naruszeń i musi teraz zmienić swoje postępowanie. To po pierwsze.

Po drugie – fakt, że o tym mówimy, że 2 lutego upłynie okres 60- dni pozostawionych Rosji na zastosowanie się nie oznacza, że Rosja nas posłucha, i że 2 lutego wszystko się zakończy. Nawet po tym terminie ta piłka wciąż będzie się znajdowała w polu gry Rosjan i decyzja będzie należała do nich. Kolejna kwestia to fakt, iż nie jesteśmy już w latach 70-tych XX w. Mieliśmy wówczas bardzo tradycyjną sytuację, mieliśmy ZSRR z jego bronią, z jego pociskami, i mieliśmy decyzję, o której teraz tak wiele się mówi, tzn. by sprzeciwić się temu, że Rosja posiada taką broń. I doszło do tego sprzeciwu.

Ale obecnie kontrola poziomu zbrojeń jest zupełnie inna, i ma zupełnie inny wymiar. Nie mówimy już o broni konwencjonalnej, mówimy o aktywach, które mają swoje źródło gdzieś w przestrzeni kosmicznej. To jest zupełnie nowa kategoria. Nie możemy powiedzieć, że potrzebujemy rozbrojenia żeby zmierzyć się z tymi nowymi wyzwaniami. Tak naprawdę nawet dzisiaj, nawet w sytuacji, gdy Traktat INF dotyczy tylko naziemnych pocisków, mamy bardzo wiele innych komponentów, które są bardzo ważne, bardzo silne i maja mniej destabilizujący charakter, i są też mniej bezpieczne w przypadku pierwszego ataku. Więc spójrzmy na to poważnie, nie wyprzedajmy faktów, postarajmy się ochronić ten Traktat rozbrojeniowy. Oczywiście będzie to bardzo trudne, ale może nam się uda.

Ponadto musimy sprawić by Sojusz był zjednoczony, nie możemy dać się podzielić, nie możemy pozwolić Rosji na to, by udowadniała nam, że ma broń, która możemy zobaczyć, którą możemy dotknąć, a zatem ona nie jest groźna. Nie możemy dać się przekonać, że tak wygląda rzeczywistość. To jest bardzo złożona debata, powinniśmy poświęcać jej bardzo wiele uwagi, i nie powinniśmy zbyt pochopnie wyciągać wniosków, które po prostu okażą się niewłaściwe.

Riina  Kajlurand

Radczyni w Departamencie Planowania MSZ Estoni

Jedność polityczna Sojuszu jest ważniejsza niż potencjał militarny

Estonia to mały kraj, graniczymy z Rosją i jesteśmy „ na froncie”. Dla nas zawsze ważne jest by uczestniczyć w integracji europejskiej celem zabezpieczenia sobie stabilności i bezpieczeństwa. To, że jesteśmy małym krajem sprawia, że czujemy się zgniecieni przez sąsiadów, i przez ilość inicjatyw, które nas otaczają. Musimy brać w nich aktywny udział w  procesach integracyjnych, jakie mają miejsce w Europie  Zachodniej, w takim zakresie, jak to tylko jest możliwe.

A teraz po wyborze prezydenta Trumpa, pojawił się dla nas pewien problem gdyż widzimy, że wraca polityka mocarstwowości, widzimy, że zarówno instytucje, jak i polityka multilateralna, nie mają już takiego znaczenia. Mamy Rosję, mamy Chiny, mamy Indie, mamy USA, i inne rosnące w Azji potęgi, ale też i na Bliskim Wschodzie. To jest bardzo trudna obserwacja, ponieważ okazuje się, że UE staje się w pewnym sensie peryferyjna jako siła geopolityczna. I widzimy też pewnego rodzaju jednostronność, która się pojawia ze strony działań USA, np. wycofanie się z Traktatu INF, też z porozumienia w sprawie o wolnym handlu, trudności związane z podpisywaniem tych porozumień. To rzeczywiście jest czymś nowym i wielkie mocarstwa muszą sobie z tym wyzwaniem jakoś poradzić.

Oczywiście Rosja to wykorzystuje, bo tą są słabości, różnego rodzaju nieporozumienia, czy  wrogości w ramach tych wcześniej istniejących sojuszy, w ramach też UE, a Rosja na tym korzysta. I oczywiście Rosja to wykorzystuje. I bardzo często okazywało się, że obarczaliśmy Rosje winą za wszystko, i mówimy nawet czasami, że fakt, iż Trump wygrał wybory, to było coś bardzo dobrego dla Rosji. Zgadzam się z analizami, które wskazują na to, iż polityka  Trumpa wcale nie jest dobra dla Rosji. Chodzi bardziej o to, co Trump zrobił z wizerunkiem liberalnej demokracji i wizerunkiem USA. To jest dobre dla Rosji, i stwarza jej okoliczności aby rozgrywać nas przeciwko sobie.

Estonia była jednym z krajów, mam na myśli kraje bałtyckie, ale również i Polskę, które nie krytykowały bardzo USA. Być może nie krytykowaliśmy USA, za to, że chcą wystąpić z tego Traktatu, ale wspieraliśmy USA w tym argumencie, zgodnie którym, Rosja naruszyła jednak Traktat. To było dla nas najważniejsze. Estonia jest bardzo zmartwiona w kontekście tego, co dzieje się wokół Traktatu. Byłam na konferencji w New Delhi i tam jeden z rosyjskich  emerytowanych wojskowych powiedział, że oni nie pozbędą się broni, która może odstraszać.  Trakt INF był takim filarem kontrolowania zbrojeń stworzonym jeszcze w czasie zimnej wojny. Gdyby ten Traktat miałby przestać obowiązywać to nie będziemy mieli już prawnych ograniczeń, jeżeli chodzi o rozwój tej broni w Europie, i w Azji Wschodniej. I to jest coś, co nas bardzo martwi, zwłaszcza, jeśli przypomnimy, jakie mamy położenie geograficzne. A bardzo blisko naszych granic stacjonuje 400 tys. żołnierzy rosyjskiej, nie mówiąc o Kaliningradzie,  podczas kiedy po stronie zachodniej jest tylko 200 tys. wojska. Dlatego też rola NATO jest niesłychanie ważna. Oczywiście chcielibyśmy, aby wojska amerykańskie były tutaj na stałe obecne, ale w tym momencie ta sprawa jest bardzo trudna i skomplikowana, zwłaszcza teraz, kiedy Polska rozmawia o porozumieniu z USA dotyczącym powstania Fortu Tramp.

W tym kontekście mogę potwierdzić, że staramy się brać aktywny udział w każdej inicjatywie, jaka jest podejmowana. Chcemy zachować jedność w ramach NATO, chcemy, aby nasz głos był słyszalny, ponieważ jesteśmy najbardziej narażonym ogniwem Sojuszu z racji położenia geograficznego i tak naprawdę Estonia boi się wszelkich rozwiązań bilateralnych, wszelkich porozumień zawieranych tylnymi drzwiami. Tak jak powiedział minister spraw zagranicznych Norwegii to jedność polityczna Sojuszu jest ważniejsza niż potencjał militarny.

 

 

 

 

Gustav Gressel

Senior Policy Fellow w ECFR

 

Rosyjskie rozważania kierują się głównie kwestiami militarnymi

 

To, że USA chcą się wycofać z tego Taktatu  jest to symptom aktualnej polityki USA. Tam mamy różne polityki zagraniczne, mamy politykę zagraniczna Senatu, Kongresu, Departamentu Stanu, także byłych doradców prezydenta ds. bezpieczeństwa, urzędników byłego ministerstwa,  i wreszcie mamy Trumpa. I te różne polityki zagraniczne USA czasami są ze sobą zupełnie sprzeczne. Kongres bardzo dobrze pracował, jeśli chodzi o sankcje nakładane na Rosję, ale okazało się, że te sankcje straciły wiarygodność, ponieważ przewidziano różnego rodzaje wyjątki od nich w postaci specjalnych poprawek. I okazało się, że osoby, w które te sankcje były skierowane zostały częściowo zwolnione. Okazało się też, że brakuje w takiej współpracy komunikacji między różnymi siłami w Europie a  Stanami Zjednoczonymi. Np. tzw. format normandzki – tu wiele osób uważa, że jest to format, który ma służyć rozmową między Francją, Niemcami a Rosją, ale tutaj ważna jest także rola USA. Jest oczywiste, że Putin zdaję sobie sprawę, że np. Obama go popierał, ale kanclerz Merkel tak nie uważała, i Putin o tym wie. W tym momencie Niemcy mogą proponować różne rozwiązania, ale nie mogą mieć pewności, czy administracja amerykańska będzie je popierać.

 

Jest jasne, że Rosja naruszyła Traktat INF – jak możemy wobec tego pójść do przodu? Nie możemy zagrozić Rosji, argumentując, że jeżeli będzie naruszała Traktat, to my będziemy mieli w pogotowiu jakieś rakiety, ponieważ nie mamy systemu antyrakietowego. Nie możemy napędzać wyścigu zbrojeń, którego nie możemy wygrać, Musimy w tym momencie skoncentrować się na tym, aby przygotować naszą opinię publiczną do walki z Rosją, która nas może czekać, bo to jest też wojna informacyjna. A jeżeli mamy już wojnę informacyjną to chodzi o to, aby przejąć kontrolę nad narracją. Nie możemy oddawać pola w kontrolowaniu tej narracji naszemu wrogowi. I Trump o tym wyraźnie mówi. W tym momencie nie mamy jeszcze systemu antyrakietowego, nie mamy też kontroli nad narracją. I tutaj szczyt NATO mówił o ultimatum, i to była taka próba, żeby ponownie odzyskać kontrolę narracją nad debatą, żeby zyskać po prostu trochę czasu, i wysłać też sygnał do opinii publicznej, tak, aby wiedziała, na co się przygotować.

 

Mówiąc szczerze wydaje mi się, że cała ta debata na temat tego, czy USA odgradzą się od Europy, czy nie wszystko, to jest hipotetyczne. Dlaczego? Dlatego, że USA w tym momencie zachowuje się tak, jak większość krajów Europy. Jest to państwo, które ma niedziałający aparat polityki zagranicznej, społeczeństwo jest bardzo spolaryzowane, podzielone, USA ma dokładnie takie same problemy jak większość państw w Europie, tutaj widzę bardzo wiele podobieństw. My jesteśmy zależni od USA, a oni mają dokładnie takie same problemy, co my, więc to nie może nas w tej chwili uspokoić.

 

W Związku Radzieckim celem było powstrzymanie potencjału militarnego na Zachodzie i wywarcie presji na Zachód. I to się Rosjanom udało. Związek Radziecki podpisał Traktat  rozbrojeniowy INF, i  kilka jeszcze innych traktatów, nie ze względu na zaufanie do kilku innych krajów, ale ze względu na to, że Rosja nie mogła sobie pozwolić na porażkę. A nie podpisanie Traktatu właśnie na taką porażkę by wskazywało. Fakt, że Rosja nie przestrzega  postanowień Traktatu, i nie chodzi tylko o Traktat INF, ale o każdy traktat. Oczywiście poziom niezgodności z Traktatem w  każdej dziedzinie zbrojenia, jest bardzo różny; wynika z tego, że Rosja nie widzi potrzeby ich przestrzegania. Ona widzi swoją przewagę na wschodniej flance i wie, że może ją przekuć w korzyścią dla siebie. I nie chce poświęcać korzyści płynących w danym momencie z tej przewagi militarnej. Rosyjskie rozważania kierują się głównie kwestiami militarnymi. Oczywiście możemy wpłynąć na te ich rozważania wyłącznie zmieniając sytuację strategiczną/ taktyczną po naszej stronie. To zależy już od Europejczyków i Amerykanów jakie wybiorą podejście. Natomiast główną konsekwencją tych broni jest to, że w momencie kryzysu te sojusze się po prostu posypią dlatego, że okaże się, że np. Ameryka nie jest zagrożona tak, jak Europa, a Europa Zachodnia nie jest zagrożona w takim samym stopniu jak Europa Wschodnia. I dlatego odpowiedź Amerykanów na kryzys może być inna niż odpowiedź Europejczyków, co stawia nas w bardzo niebezpiecznej sytuacji. W takiej samej sytuacji był Helmut Schmidt na początku lat 70-tyvch XX w. I bardzo trudno jest wydostać się z takiego impasu.

 

Artykuł dodano w następujących kategoriach: Analizy, polityka zagraniczna.