Strategiczna (nie)obecność UE w Afryce

Dominik Jankowski — Redaktor naczelny „Komentarza Międzynarodowego Pułaskiego” wydawanego przez Fundację im. Kazimierza Pułaskiego (www.pulaski.pl). Współpracownik Fundacji Aleksandra Kwaśniewskiego Amicus Europae. Absolwent Szkoły Głównej Handlowej na kierunkach stosunki międzynarodowe oraz zarządzanie i marketing.

bardzo-ludzkiPostępujący spadek znaczenia Stanów Zjednoczonych na arenie międzynarodowej stał się jednym z powodów coraz dokładniejszego analizowania przyszłego obrazu biegunowości świata. Chiny, Indie, Unia Europejska czy ostatnio Brazylia coraz częściej goszczą na geopolitycznej szachownicy. Kluczowym wyzwaniem dla całokształtu stosunków międzynarodowych będzie rywalizacja wschodzących oraz dawnych mocarstw o jeden z regionów na świecie. Michael Klare przewiduje, że będzie to region Zatoki Perskiej i obszar basenu Morza Kaspijskiego, co ma przede wszystkim związek ze znajdującymi się tam złożami ropy naftowej1. Z kolei Zbigniew Brzeziński w swojej najnowszej książce „Druga szansa” określa potencjalny obszar starć i konfliktów mianem „globalnych Bałkanów”, rozciągających się od Suezu po Xinjiang2. Coraz częściej prognozuje się jednak, iż takim miejscem stanie się kontynent afrykański, od kilku lat znajdujący się na liście priorytetów chińskich i otrzymujący coraz wyższe przeszeregowanie w hierarchii strategicznych celów USA. Co prawda jak na razie chińsko-amerykańska geopolityczna konfrontacja w Afryce wydaje się być ogłoszona przedwcześnie, niemniej jednak interesy obu mocarstw coraz częściej ścierają się na polu surowcowym, militarnym3 i politycznym4. Na tym tle Unia Europejska, pomimo posiadania uprzywilejowanej pozycji historycznej i bogatej gamy środków do rozwiązywania afrykańskich konfliktów, wciąż jawi się jako debiutant. Największy dawca pomocy rozwojowej dla Afryki nadal nie jest bowiem w stanie wypracować spójnej i odpowiadającej globalnym wyzwaniom polityki zagranicznej, a co się z tym bezpośrednio wiąże również polityki bezpieczeństwa i obrony. Brak równowagi między wymiarem północnym, południowym i wschodnim tylko pogłębia wewnątrzunijne spory. Kiedy Guy Sorman przeciwstawiał sobie dwie wizje UE — „liberalną” (polegającą na rozbudowie obszaru pokoju i wolnej wymiany handlowej) oraz „imperialną” (rywalizującą z USA o prymat nad światem) — nie wziął pod uwagę, iż zapewnianie pokoju na obszarach konfliktogennych będzie niekiedy wymagało użycia „imperialnych” form nacisku, jakimi są skutecznie przeprowadzone operacje wojskowe. Europejska Polityka Bezpieczeństwa i Obrony (EPBiO) i misje wojskowe w Afryce są dzisiaj doskonałą formą reprezentacji poglądów zwolenników „liberalnej” koncepcji UE, na czym cierpią przede wszystkim afrykańsko-europejskie stosunki strategiczne.

Strategia UE wobec Afryki


Wpływ narastającego rozwarstwienia i coraz większych nierówności jako zarzewia konfliktu na linii Północ-Południe po raz pierwszy został zaprezentowany w 1980 roku w raporcie Niezależnej Komisji na rzecz Rozwoju Międzynarodowego pod przewodnictwem Willy’ego Brandta. Do dziś wnioski z tego raportu nie straciły nic ze swojej aktualności, pomijając może zagrożenie ze strony komunizmu i niebezpieczeństwa wynikające z istnienia świata bipolarnego, dodając jednak wyzwania w postaci globalizacji, terroryzmu i rozprzestrzeniania się AIDS na kontynencie.

Artykuł dodano w następujących kategoriach: bezpieczeństwo.