Podwyżka VAT-u zagrożeniem dla polskiego hotelarstwa

Paweł Perz: W Izbie reprezentuję interesy firm pracujących na rzecz hotelarstwa. To, co powiedział pan prezes Pietyra, dotyczy zatrudnienia w hotelarstwie, natomiast przy każdym hotelu pracuje kilkadziesiąt, a niekiedy kilkaset firm dostawczych, kooperantów, którzy dostarczają na bieżąco wszystkie rzeczy potrzebne dla hotelarstwa. W momencie, w którym zostanie podniesiony VAT na usługi hotelowe, co będzie skutkowało ewidentnym zmniejszeniem frekwencji klientów, hotele będą szukać oszczędności. W ten sposób duża część dostawców pracujących na potrzeby hotelarstwa również zacznie odczuwać trudności, ponieważ hotele będą chciały zmniejszać zamówienia, obniżać ceny, być może będą przechodziły na gorsze jakościowo produkty, co nikomu nie przyniesie korzyści, gdyż wiadomo, że hotelarstwo jest usługą, która powinna korzystać z produktów wysokiej jakości.
Tym samym na zasadzie domina spodziewam się negatywnych efektów w branży dostawców na rzecz hotelarstwa, a to już są setki tysięcy miejsc pracy.

Tyłem do klienta

— Kolejną kostką tego domina są klienci hoteli, tj. ci, którzy zatrzymują się w nich, lub ci, którzy korzystają np. weekendowo z rodzinnych obiadów, czy innych oferowanych im atrakcji. Czy oni także odczują ten wyższy VAT?

Paweł Perz: Moim zadaniem absolutnie tak. Myślę, iż polskie społeczeństwo, dziś dużo bogatsze niż kiedyś, jest jednak cały czas na dorobku i w momencie, kiedy jest już odczuwalny kryzys globalny, to jego zainteresowanie turystyką będzie się coraz bardziej zmniejszać. A w przypadku pojawienia się trudności ludzie zaczną rezygnować z usług, które nie są usługami pierwszej potrzeby, a do takich turystyka przecież nie należy. Tym samym ludzie tak łatwo nie pójdą na kolację do restauracji, a zamiast wyjazdu na wakacje zabiorą się np. za remont mieszkania. Dla mnie jest oczywiste, że większy VAT spowoduje zmniejszenie wewnętrznego ruchu turystycznego jako takiego, który przecież jest jedną z ważniejszych gałęzi gospodarki polskiej.

Aleksander Pietyra: Podnosząc stawki, tzn. licząc na większe przychody z tego tytułu, w efekcie możemy odstraszyć zagranicznych klientów od przyjazdu do Polski. Jest rzeczą oczywistą, iż turyści, czy to przyjeżdżający indywidualnie, czy grupowo, wybierają swoje wyjazdy wakacyjne na podstawie katalogów, w których zamieszczane są ceny. Już dzisiaj odnotowujemy bardzo wyraźny spadek wśród turystów przyjeżdżających do Polski. Mimo tego, iż wymiana euro na złotego jest bardziej korzystna dla osób przyjeżdżających ze strefy euro, to wcale nie zwiększa się liczba turystów przyjeżdżających do Polski. Nie wiemy jak długo ta sytuacja potrwa, ale takie są fakty.

Dobrym przykładem może być Francja, gdzie przez wiele lat prowadzono walkę o obniżenie stawki podatku VAT na usługi gastronomiczne i która została obniżona do poziomu 5,5 proc. Zrobiono to po to, by poprawić konkurencyjność tego sektora gospodarki, by stworzyć więcej miejsc pracy i pozwolić społeczeństwu korzystać także z turystyki.

— Skoro państwa tak bogate, jak Francja, których przemysł hotelarski i gastronomiczny od lat ukształtowany jest na najwyższym poziomie i gdzie nie trzeba nowych, gigantycznych inwestycji ponieważ cała baza istnieje, walczą o obniżenie stawki VAT-u w celu stworzenia nowych miejsc pracy i pozwolenia ludziom korzystania z tego rozwoju, tj. umożliwienia im wydawania pieniędzy, a co za tym idzie wnoszenia wpływów do kasy państwa, tak postępują, to dlaczego my musimy robić to na odwrót?

Krzysztof Wojtkiewicz: Wydaje się rzeczą dziwną planowanie wprowadzania tego typu podwyżek, w momencie, kiedy mamy do czynienia z wyraźnym osłabieniem koniunktury w gospodarce i wyraźnym spadkiem popytu na usługi hotelowe i gastronomiczne. Podwyżka stawki podatku VAT o 15–16% może jeszcze skuteczniej ograniczyć popyt na te usługi, a to jeszcze bardziej obniży rentowność tego biznesu spowodowanego spadkiem przychodów. To z kolei ograniczy podatki do budżetu państwa płacone przez hotele. Nie jest przecież jednoznaczne, że podwyższenie stawki podatku VAT oznacza wzrost przychodów budżetowych. Może się okazać coś odwrotnego, tj. że ten znaczny wzrost podatku skutecznie ograniczy dodatkowe wpływy. Dlatego też my, jako Izba Gospodarcza reprezentująca środowisko hotelarzy i restauratorów, staramy się dotrzeć z tą informacją do osób decydujących o polityce fiskalnej państwa, staramy się uświadomić im negatywne skutki takich decyzji, ponieważ, jak pokazuje rzeczywistość, nie zawsze polityka osiąga skutki zamierzone przez ustawodawcę, a zarazem może skutecznie doprowadzić do zahamowania rozwoju tego biznesu.

Artykuł dodano w następujących kategoriach: Biznes, finanse.