Polityka zagraniczna i bezpieczeństwa Polski według Jarosława Kaczyńskiego

10. Dziedzictwo prezydenta Lecha Kaczyńskiego

Mówił Pan, że chce przejąć dziedzictwo prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Co to dokładnie znaczy?

To kilka spraw. Na pewno obrona praw socjalnych obywateli. Także stosunek do historii, ale rozumiany tak, jak widział te sprawy prezydent: jako kwestie nie tylko przeszłości, ale także przyszłości. I jeszcze jeden element kontynuacji polityki Lecha Kaczyńskiego: polityka zagraniczna. Zgadzałem się z prezydentem, że prezentowane przez obecny rząd podejście jest postawą nieasertywną. Co premier Tusk tak naprawdę dostał od Niemiec czy Rosji? Nic. Żadnych ustępstw w sprawie tak zwanego Centrum Wypędzonych, żadnych ustępstw w sprawie bardzo dla nas niebezpiecznego gazociągu. To jest walka o status Polski, kraju i narodu, który nie powinien być traktowany gorzej niż inny.

Wielu Polaków ma jednak poczucie, że Polska nie budzi dziś takich emocji w świecie, nie pisze się o niej w atmosferze skandalu.

Może, ale czy to dobra cena za rezygnację z własnych ambicji? Ze starań o pozycję kraju? Wątpię. Są kraje, o których w prasie zagranicznej pisze się krytycznie, ale one konsekwentnie walczą o swoje interesy. Inne znowu dla kilku pozytywnych artykułów gotowe są rezygnować z ważnych dla siebie spraw. Ja wolę podążać tym pierwszym przykładem. Czy Anglicy przejmują się bardzo tym, co napiszą o nich w prasie niemieckiej i na odwrót?

Można zapytać — a co więcej od obecnej ekipy osiągnął Pana rząd i prezydent Lech Kaczyński?

Uzyskaliśmy znaczne ustępstwa w Traktacie Lizbońskim. W Europie było to przyjęte jako nasze wielkie zwycięstwo. Zaczęto nas traktować jako ważnego partnera, pytać o zdanie, negocjować. Staliśmy się liderem regionu, potrafiliśmy budować koalicje, zmusić Unię do obrony naszych interesów w relacjach z Rosją. O prezydencie w wewnętrznych dokumentach najważniejszych państw Unii pisano: „niezależny i potrafiący budować koalicje”. Czyli — skuteczny. Chciałbym też być takim prezydentem.

Naprawdę wierzy Pan w zwycięstwo?

Wierzę, bo Polska jest najważniejsza. Zasługuje na dobrą, aktywną prezydenturę, która skutecznie realizuje polskie interesy. Wygrana Bronisława Komorowskiego byłaby tylko poszerzeniem władztwa Donalda Tuska. A, jak wiadomo, monopol władzy nie przynosi niczego dobrego.

Na podst. info. przekazanych przez: PAP, Interia.pl, salon24.pl, Polska The Times oraz nieautoryzowanych wypowiedzi J. Kaczyńskiego w czasie debaty programowej z prof. J. Staniszkis i debaty telewizyjnej TVP 1 z kandydatami na urząd prezydenta RP z partii parlamentarnych.

Artykuł dodano w następujących kategoriach: polska scena polityczna.