Polsko – włoski dialog strategiczny

Konferencja PISM, Ambasady Włoch w Warszawie i  Instituto Affari Internazionali, 17 10 19

Nieautoryzowane fragmenty wypowiedzi – redakcja

Jak ożywić europejską integrację

Karolina Borońska- Hryniewiecka, PISM

(….) W okresie kryzysu imigracyjnego w UE nasze rządy nie podzielały tej samej wizji jego rozwiązania. W 2018 r nowy rząd włoski, rząd Ligi i 5 Gwiazd, był dla polskich władz pewnym wsparciem, co zmaterializowało się w spotkaniu wicepremiera Salvininiego  z polskim  ministrem spraw wewnętrznych ( styczeń 2019 ). Media komentowały to spotkanie w ten sposób, że być może oto tworzy się nowa oś włosko – polska, która będzie przeciwwagą dla osi francusko- niemieckiej. To, co zapamiętałam z tego wystąpienia, to przede wszystkim to, że Włochy i Polska chcą nadać nowy ton integracji europejskiej, który zbliży Unię do obywatela i zarazem zapewni jej bezpieczeństwo. Jednakże po upadku we Włoszech tamtej rządzącej koalicji współpraca między naszymi krajami, która w dużej mierze, wg mnie, była symbolicznym gestem przed wyborami do Parlamentu Europejskiego,  stanęła pod znakiem zapytania. Nowy włoski rząd, który tworzy koalicja partii lewicowych, z pewnością jest dużo bardziej skłonny do powrotu do dialogu z Francją i z Niemcami. Prezydent Macron stawia wyraźnie na Włochy, Włochy ostatnich tygodni, i otwarte pozostaje pytanie jak Włosi widzą w tym nowym rozdaniu kwestie współpracy włosko – polskiej.

Jednak pomimo tego wszystkiego, co nas dzieli mamy jeden wspólny punkt, który nas łączy – łączy nas przede wszystkim to, że jesteśmy takimi krajami UE, które nie wykorzystują swojego faktycznego potencjału na arenie europejskiej. Jest to zrozumiałe biorąc pod uwagę ostatnie lata. W przypadku Polski jest to z pewnością wynikiem sporu na linii Warszawa – Komisja Europejska dotyczącego rządów prawa, natomiast w przypadku Włoch jest to sprawa spełnienia wymogów fiskalnych UE. W tym przypadku kolejnym podobieństwem jest to, że o ile Włochy stoją przed wielkim wyzwaniem obrony wartości europejskich, to są przekonane, że Unia ma sens, Unia to wartość nadrzędna, że więcej daje korzyści niż przysparza problemów. Dlatego postawy eurosceptyczne będą maleć, a euroentuzjastyczne – wzrastać. Natomiast Polska, która jest tak bardzo euroentuzjastyczna,  ma zadanie inne –  jej zadaniem jest utrzymanie poziomu euroentuzjazmu,  ponieważ zbliża się okres, w którym może się to zmienić. Nowe ramy finansowe UE, które od 2021 będą obowiązywać zmianą naszą pozycję z kraju beneficjenta w kraj płatnika netto. Będzie to po raz pierwszy w naszej historii w UE. Nasze społeczeństwo być może nie jest jeszcze tego świadome a dyskurs polityczny do tego jeszcze nie doszlusował, ale za chwilę będziemy mieli sytuację, w której będzie można usłyszeć,  jak to dużo my Polacy musimy dokładać do Unii. Postarają się o to środowiska bardzo eurosceptyczne. Proszę pamiętać, że w ostatnich wyborach po raz pierwszy do parlamentu weszła Konfederacja, tj., reprezentująca zlepek bardzo różnych poglądów, które spaja wizja wyjścia Polski z UE. Bardzo dużo młodych ludzi głosowało na tę partię.

Wg Eurobarometru z 2019 r 56 proc. Polaków ufa Unii. Jeśli zaś chodzi o Włochy, to  znajdują się na początku skali, tj. 36 proc, razem z Wielką Brytanią i z Czechami, naszym sąsiadem z V4. którzy mimo geograficznej bliskości tak inaczej postrzegają UE. Natomiast studiując bliżej dane dotyczące Włoch widać, że  70 proc. Włochów nadal chce pozostać w UE. Włosi zdają się mówić – nie ufamy Unii, ponieważ nie do końca nam pomogliście nam, kiedy was potrzebowaliśmy. Jeśli natomiast chodzi o Polskę, to eurosceptycyzm nadal jest na niskim poziomie, ale mamy oddolne ruchy, tj. partie, których wcześniej nie było, a które próbują zbudować swoja agendę polityczną przy pomocy hasła – opuścić Unię. Jeszcze bardziej jest to niebezpieczne, gdyż głosują na nich młodzi ludzie, którym Unia stworzyła dużo możliwości.

Jeśli pytamy, co należy zrobić, aby wzmocnić integrację europejską, to myślę, że jesteśmy w najlepszym momencie, aby tego dokonać. Mamy Brexit, tj. umowę, która prawdopodobnie się zrealizuje. Brexit wzmocnił, obudził tzw. „ European politics”, czyli przyczynił się do tego, że obywatele są bardziej świadomi i zainteresowani tym, co się dzieje w Unii, nie tylko Brytyjczycy, ale również nasi kontynentalni współobywatele. Pokazują to badania opinii publicznej, pokazuje to również najwyższa od kilkunastu lat frekwencja w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Ale pokazuje to również Eurobarometr, który ogólnie, na poziomie dla UE, notuje poparcie na wysokości 55 proc. To jest dobry punkt startowy, ponieważ nie jesteśmy już w czasach lat 2014, 2015, kiedy kierownictwo Unii musiało zażegnywać kryzysy, tylko jesteśmy w momencie otwarcia na nowe projekty. Będziemy mieli za chwilę nową Przewodniczącą UE, nową Komisję, i nowego Przewodniczącego Rady Europejskiej. Unia, zatem musi podjęć działania, Oto, do czego nawoływałabym Unię.

Mamy już zbudowaną wspólnotę gospodarczą. Mamy wspólny rynek. Mamy unię monetarną, niepełną, ale mamy, zreformowaną, wzmocnioną, z pewnymi mechanizmami absorbcji szoków. Mamy również unię bankową, która nie jest jeszcze dokończona, ale się finalizuje. Podobnie – unię rynków kapitałowych. Czego nie mamy? Nie mamy „ trade union”. Nie mamy unii, która redystrybuuje zdobycze integracji europejskiej, w sensie finansowym, pośród obywateli europejskich. Nie bójmy się tego powiedzieć. Jeżeli zapytamy Europejczyków, czego chcą, czyli będziemy populistami, wyjdziemy do ludzi i zapytamy ich czego oczekujecie od Unii, to odpowiedzą nam – oczekujemy ekonomicznego bezpieczeństwa, Włosi oczekują pewnej pracy i zatrudnienia, a Polacy oczekują, że dalsze etapy integracji będą miały odzwierciedlenie w ich dobrobycie. Innymi słowy nic tak nie zjednuje ludzi do jakiegokolwiek projektu jak żywa gotówka w kieszeni. Myślę, że jest teraz czas aby nie bać się mówić o efekcie redystrybucyjnym w Unii, i o tym jak powiększyć możliwości samofinansowania europejskich dóbr publicznych dla obywateli Unii.  Jednym z flagowych pomysłów, który bardzo popieram, popierają go również rządy obu państw, to opodatkowanie gigantów cyfrowych. Czyli opodatkowanie największych, jak chociażby przykład Googla, Aplla, i innych wielkich korporacji. Ten pomysł leży na stole UE. Natomiast problemem jest, że nie wszystkie państwa Unii zgadzają się na to, aby przyjąć takie rozwiązanie. Czekamy, zatem na krok OECD, która ma przedstawić rozwiązanie na jeszcze wyższym meta-poziomie, ale przecież nie musimy czekać, ponieważ na własnym podwórku możemy wprowadzić takie rozwiązania. Dlaczego jest to moralnie, ekonomicznie i politycznie uzasadnione? Wiemy przecież, że największe firmy najwięcej skorzystały na integracji wspólnego rynku natomiast najmniej zapłaciły za to podatków w kraju prowadzonej działalności, wyprowadzając zyski poza wspólny rynek. Dlatego też uważam, że na tym polu Włochy i Polska powinny współpracować.

Pójdźmy dalej. Ogromnym problemem Europy, ale przede wszystkim Włoch, jest z pewnością luka podatku VAT, czyli konieczność uszczelnienia systemu podatkowego. Prawdopodobnie gdyby Włochom udałoby się to zrobić to w dużym zakresie mogliby pokryć swój dług publiczny. Polska jest przykładem kraju, który przez ostatnie lata doskonale poradził sobie z tym problemem.  Jest to zasługa zarówno poprzedniego rządu, który tę legislacje implementował na poziomie parlamentarnym, ale w dużej mierze i obecnego, który zoperacjonalizował ściągalność tych należności. Nasza luka vatowska w ciągu ostatnich 8 lat zmniejszyła się do 9 proc. z wysokiej dwucyfrowej liczby, i teraz jest jedną z najniższych wśród krajów naszego potencjału. A teraz staramy się te dobre praktyki dyfuzjonować, natomiast apelujemy do Włochów, jako państwa i rządu, do zajęcia się tym na poziomie super- narodowym. Natomiast walka z rajami podatkowymi to nie tylko pomysł ustępującego Przewodniczącego KE, ale także nowej Przewodniczącej. Tutaj, na tym poziomie,  przed Włochami otwiera się bardzo duże pole do działania z Polską.

Inna spawa, którą chciałabym zaproponować, to to, by UE przeznaczyła jakieś tzw. 500 + na poziomie europejskim. Dlaczego by osiemnastolatkowie, którzy wchodzą w dorosłe życie,  nie  otrzymaliby jednorazowo od Unii takiego pięknego bonusu na nową drogę życia?. Czy nie uważacie państwo, że to doskonale pobudziłoby ich identyfikację z projektem europejskim? To, co pokazał polski rząd w ostatnich latach (program  500 +) dowodzi, jak doskonale integruje redystrybucja dochodu,  jeżeli ją mamy.

I ostatnia kwestia – komunikacja. Bez poprawy komunikacyjnej nigdzie nie dojdziemy. Nie bójmy się tego, że to będzie odczytane, jako indoktrynacja. Tego bała się KE w okresie kampanii Brexitu i dlatego nie kiwnęła palcem. Uważam, że Unia powinna jak najbardziej dofinansować taki element komunikacji i edukacji ponieważ  obywatele chcą wiedzieć, tylko nikt nie mówi do nich w zrozumiały sposób.

Ambasador Stefano Stefanini, Były stały przedstawiciel Włoch przy NATO

Zacznę od stwierdzenia, że mamy różne granice. Ale czy te dwie granice są tak bardzo od siebie odseparowane? Nie wydaje mi się. Problem Rosji nie jest odłączony od problemy Morza Śródziemnego czy tego, co się dzieje na południu Europy. Spójrzmy na zachowanie Putina w kontekście kryzysu syryjskiego i jego wszystkich następstw. To łączy te granice i wydaje mi się, że to wyzwanie łączy nas. Musimy zajmować się obroną, nie możemy być tylko asystentami, którzy nie reagują na to, co się dzieje Środkowym-Wschodzie,  i to nie tylko z emigracyjnego  punktu widzenia. To, że  migracja wg włoskiej opinii publicznej jest za to odpowiedzialna, że jest wydaje się  podsycane  przez liczne głosy polityczne, które są tym zainteresowane, W sondażach pytano Włochów jak duży jest procent emigrantów, którzy znajdują się we Włoszech? Odpowiedź – jest ich więcej niż 30 proc., podczas kiedy liczba poprawna to 8 proc. To pokazuje, jaki jest nasz stosunek do emigracji i jak wielką drogę musimy przejść w percepcji opinii publicznej by zbliżyć się do prawdziwy danych. Problemem polityki włoskiej jest jak z integrować tkankę państwową, jak zintegrować społeczeństwo włoskie.

Jeżeli w naszej sytuacji gospodarczej zbliżymy się teraz do Francji i do Niemiec to będziemy jeszcze w gorszym położeniu. Nie będziemy rozmówcami na tym samym poziomie. Jestem pewny, że Włosi muszą szukać solidarności w Europie, ale w taki sposób, aby być razem z innymi partnerami, ale na tym samym poziomie. I wydaje mi się, że Polska w tej sytuacji jest idealnym partnerem. Także z punktu widzenia gospodarczego i politycznego współpraca, jaka jest między nami, ale także z punktu widzenia wojskowego, komputerowego, kosmicznego, wasz przemysł i nasz przemysł, ta współpraca bardzo nas łączy. Te związki winny być jeszcze bardziej owocne. Europa nie może istnieć tylko, dlatego, że jest silnik francusko-niemiecki, jeśli taki w ogóle istnieje. Myślę, że powinniśmy rozwijać ten temat, że winien on być coraz bardziej realny, winniśmy też informować o tym opinię publiczną.

Mówiliśmy tutaj o integracji zróżnicowanej. Za wcześnie jest by mówić o europejskim wojsku, dlatego, że siły zbrojne to są narzędzia polityki zagranicznej. Stąd jasne jest, że powinniśmy mieć wspólną politykę zagraniczną, inaczej to narzędzie jest kompletnie niepotrzebne. W 1998 r Włosi, Francja, Hiszpania, Portugalia zdecydowali się powołać wspólną jednostkę  Eurofor do przeprowadzania pewnych akcji. Np., do jednostki „ premieri, zostały zaproszone jednostki wywiadu dla działań w Kosowie prowadzonych tam przez Eurofor. Szkolenie było bardzo dobre, narzędzia były też odpowiednie. Wszyscy wrócili zadowoleni do domu, ale po jakimś czasie Eurofor musiał znowu wrócić do Kosowa, ale niestety tydzień wcześniej Prisztina zdecydowała się ogłosić niezależność. Madryt nie mógł tego zaakceptować gdyż istniało zagrożenie dla jego polityki wewnętrznej.  Eurofor przeżył, ale został rozwiązany. Dlatego ważne jest byśmy zindywidualizowali wspólną politykę.                               

Wydaje się, że można stworzyć zróżnicowaną integrację dla mniejszej ilości zainteresowanych. Interesy poszczególnych krajów są tak różne, że można to osiągnąć w węższym zakresie. Trzeba tu wspomnieć o inicjatywie PESCO . (ang. permanent structured cooperation) która ma umocowanie w Traktacie o Unii Europejskiej z Lizbony. Kto podpisał to porozumienie miał świadomość, że będzie to rdzeń stworzony przez kilka krajów, do którego to porozumienia będą mogli także przystąpić inne zainteresowane państwa, które spełnią przewidziane protokołem warunki. PESCO prezentowane jest, jako wielki sukces UE, ale w rzeczywistości nie ma tu wiele wspólności. Czyli są różne podejścia. Jeżeli natomiast chcemy by były one globalne, to one nie działają. Nie widzę zatem by z punktu widzenia bezpieczeństwa Polska nie mogła  tu współpracować. Mamy wiele wspólnego, mamy duże możliwości przemysłowe, które idą w dobrym kierunku i jestem przekonany, że współpraca jest możliwa bez tej ambicji, aby angażowała ona również inne kraje.

My Włosi mamy niestety taką kulę u nogi, jaką jest euro. Problem jednak nie jest euro, ale nasz dług, który nie pozwala na wykorzystanie możliwości, jakie daje euro innym krajom.       

Artykuł dodano w następujących kategoriach: Konferencje.