Quo vadis UE po coronowirusie-19

Kryzys pandemii

Żaden z dotychczasowych kryzysów EWG, czy UE nie zakwestionował tak bardzo ich roli w reakcji na nagłe wyzwania jak kryzys pandemii spowodowany przeniesiony z Chin coronawirusem- 19. Ani bowiem tzw. kryzys luksemburski wywołany polityką „ pustego krzesła” w czasach Ch. de Gaulla, ani walka o obniżenie wysokości składki brytyjskiej do wspólnego budżetu Unii przez premier M. Thatcher, ani kryzys finansowy roku 2008 i lat następnych, ani wreszcie kryzys imigracyjny roku 2015 nie zakwestionował tak mocno roli i znaczenia instytucji wspólnotowych jak właśnie wydarzenia wywołane trwającą nadal walką z coronawirusem-19. Po raz kolejny okazało się bowiem, że to sytuacja kryzysowa i wynikające z niej konsekwencje dopiero pokazują prawdziwe oblicze i charakter przywództwa politycznego i możliwości, lub ich brak jego struktur.

Skuteczna rola państw narodowych

To, na co mogły liczyć w początkowym okresie rozwoju zarazy państwa członkowskie to nie na pomoc Unii, ale na własne siły i możliwości. Jeśli chodzi o kwestie zdrowotne, to znajdują się one w artykule 6 traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej dającym instytucjom unijnym jedynie prawo do wspomagania i uzupełniania działań państw członkowskich. Ale było właśnie dokładnie odwrotnie – to Bruksela upominała kraje członkowskie za to, iż w obronie swoich obywateli naruszały zasady unijne, czy to np. ganiąc je za pilną sprzedaż maseczek ochronnych krajom ich bardzo potrzebujących, czy za zamykaniu granic dla nie swoich obywateli. Rządy poszczególnych państw walczące z pandemią i jej zatrważającymi skutkami robiły to jednak świadomie i celowo łamiąc unijne zasady w obronie zdrowia i życia lokalnej, a nie unijnej społeczności. Tym samym to rządy poszczególnych państw, tj. państwa narodowe okazały się pomocne i skuteczne podważając tym samym wielokrotnie powtarzaną tezę o schyłku państwa narodowego i jego marginalnej roli w epoce globalizacji oraz powszechnej unifikacji. Ta tak bardzo niechciana konkluzja przez wszystkich federalistów i zwolenników hasła „ Ever Closer Union” zaistniała w świadomości społeczeństw UE i nie wydaje się by miała zniknąć z niej wraz wygaśnięciem pandemii.

To, co jest charakterystyczne to podejmowanie w obliczu kryzysu przez państwa członkowskie tej samej Unii diametralnie różnych decyzji, jak np. Republika Czeska, Węgry czy Polska o szybkim i obligatoryjnym „zamykaniu mieszkańców w domach”, versus Szwecja o dobrowolnym przyjmowaniu przez obywateli ograniczeń, i to w niewielkim tylko zakresie.

W stronę federalnej Unii

Na przeciwległym biegunie znajdują się wszyscy zwolennicy koncepcji „ Ever Closer Union” i to zarówno ci od dawna zadeklarowani federaliści jak liberał, były premier Belgii Guy Verhofstad, zwolennicy uwspólnotowienia długów krajów strefy euro, vide kraje południa Europy, czy E. Macron od kilku lat promujący koncepcję głębszej integracji Unii kosztem pogłębienia jej wewnętrznych podziałów. Koncepcja prezydenta E. Macrona dążąca w gruncie rzeczy do uwspólnotowienia długów państw strefy euro nie znajdowała jednak poparcia tzw. grupy skąpców UE ( Holandia, Finlandia, Austria, Szwecja), tj. płatników netto budżetu do UE, jak i Niemiec obawiających się rozbicia przez ten krok wspólnoty. Zmieniło się to jednak z chwilą wielkiego wyzwania, jakim jest kryzys gospodarczy ( lockdown) spowodowany epidemią coronawirus-19. Tu przełomowa okazała się wspólna propozycja Francji i Niemiec powołania tzw. Funduszu Odbudowy o kapitale założycielskim 500 mld euro przeznaczonym na granty i długoterminowe pożyczki dla państw UE.

Jego rozwinięciem i wzmocnieniem jest wersja zaproponowana przez Komisję UE podnosząca te kwotę do 750 mld euro, ( z czego 500 mld to granty, a 250 –pożyczki). Ostateczne decyzje i zasady korzystania z tego funduszu poszczególnych krajów nie są jeszcze wynegocjowane, nie są też znane kryteria podziału tych pieniędzy, kryteria i daty zwrotu pożyczek , ale już wiadomo, że prowadzić one będą do przekazywania kolejnych uprawnień państw członkowskich do instytucji wspólnotowych, do różnych form kontroli, lub wręcz penalizacji ze strony władz instytucji centralnych jeśli chodzi o przyznawanie środków i korzystania z tego funduszu, czyli do zmierzania krok po kroku w stronę jakiejś wersji federalizmu.

Przyznał to w wypowiedzi dla „Rzeczpospolitej”( 29 05 2020) dyrektor brukselskiego Centrum Europejskich Analiz Politycznych (CESP) stwierdzając, iż jeśli fundusz przetrwa to będzie to krok ku federalnej Europie „ taki malutki, ale bardzo potrzebny”.

Rozwój UE w tym kierunku sformułował już bardzo wyraźnie szef i organizator corocznego Forum Ekonomicznego w Davos Wolfgang Inschinger ( Politico.com, 19 05 2020 ) stwierdzając jednoznacznie, iż „ francusko- niemiecka propozycja funduszu odbudowy po koronowirusie o wys. 500 mld euro może być pierwszym krokiem w kierunku głębszej integracji, która przekształci UE w globalną siłę w zakresie polityki zagranicznej i bezpieczeństwa”, oczywiście kosztem rezygnacji państw członkowskich z ich własnych polityk w tym zakresie. Wyraził zarazem nadzieję, że koncepcja ta stworzy dodatkowy impuls do dalszych zmian idących w tym kierunku podczas niemieckiej prezydencji w UE rozpaczającej się 1 lipca 2020 r.

Europa regionów

Kryzys związany z koronowirusem- 19 nie jest, jak twierdzą niektórzy krytycy Unii, de facto jej końcem, ale doskonałą okazją do nadania jej nowego impulsu, jak gdyby dokonania nowego startu dla całej wspólnoty. Kryzys bowiem pokazał, utrzymuje A. Tzitzikostas, prezydent Europejskiego Komitetu Regionów, jak liczne i ważne są połączenia, zależności, i konieczności współpracy nie tylko między rządami, ale regionami czy wręcz miastami dla jego pokonania. Jest więc jasne, że UE skupiona na dwóch podmiotach – rządach państw członkowskich i centrali w Brukseli nie jest w stanie sprostać nowym wyzwaniom. Potrzebna jest aktywna rola i udział władz regionów będących zawsze bliżej obywateli i ich potrzeb. Niezbędna jest więc jedność pomiędzy wszystkimi szczeblami władzy – unijnymi, narodowymi, regionalnymi i lokalnymi – w imię interesów obywateli. Dlatego też lokalne władze powinny być nie tylko korzeniem, ale filarem UE, a regionalni i lokalni liderzy powinni wykonywać istotne obowiązki dla ich obywateli. Przyszłość UE i jej odnowa zależy zatem od regionów, miast i miasteczek ( Politico. eu, 07 05 2020).

Europa wielkich metropolii

J. Zielonka, autor książki „ Koniec Unii Europejskiej” wydanej przez PISM jeszcze w 2014 r powiedział w rozmowie z weekend.gazeta.pl/weekend/2015 „ Europa się jednak zmienia, a instytucje europejskie nie potrafią się do tych wszystkich zmian dostosować. Banalne zmiany nie spowodują zwiększenia sympatii do Unii. Nie rozleci się ona jednak z wielkim hukiem, nie będzie żadnych apokaliptycznych wizji. Unia Europejska, podobnie jak niegdyś Unia Zachodnioeuropejska, będzie trwać, a ludzie będą pisać o niej doktoraty. Z tą różnicą, że przeistoczy się w fikcję. Nie będzie w stanie rozwiązywać podstawowych problemów, jakim musimy stawić czoła”. Jakie zatem czeka UE kierunek zmian? Ku czemu zmierzamy?. Ku Europie wielkich metropolii i wielkich korporacji bo to one generują dochody a mają mniejszy wpływ na bieg wydarzeń w Unii niż takie państwa członkowskie UE jak Litwa, czy Cypr. Taka jest przyszłość Unii.

Pandemia niewiele zmieni

R. Legutko, przewodniczący grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w PE uważa, że instytucje europejskie obecnie wykorzystają każdą okazję, także obecną związaną z pandemią, aby podjąć próby zwiększania swoich kompetencji.

W ten sposób realizowana jest koncepcja określana po angielsku, jako „Ever Closer Union”, która mówi o tym, że UE nie ma innego wyboru, jak tylko dalszą wewnętrzną integrację. Stoi za nią jeden z ojców założycieli UE, Francuz Jean Monnet i była ona realizowana przez byłego szefa KE Jeana-Claude’a Junckera. Zakłada, że w procesie postępującej integracji należy wykraczać poza traktaty, zwiększając kompetencje instytucji niezgodnie z traktami. To jest cały czas realizowane i jest to ta dzisiejsza nieuczciwość w działaniach Brukseli. (wPolityce.pl 03 06 2020)

Zdaniem europosła Unię mogły zmienić jedynie „poważny kryzys ekonomiczny”, a o takim obecnie nie ma mowy. Tym samym mimo kilkumiesięcznego lockdownu, i mimo mającemu przeciwdziałać jego skutkom Funduszowi Odbudowy pandemia niewiele zmieni.

Unia imperialna versus unia solidarna

Podstawowe pytanie, jakie trzeba zadać myśląc o prawdziwych zmianach w Unii Europejskiej to pytanie o jej charakter, – jaka ona ma być?. Dotychczasowy rozwój tej wspólnoty państw poczynając od powstania EWWiS, poprzez EWG do Unii Europejskiej, to rozwój na zasadzie kooptacji. To do decyzyjnego centrum, zdominowanego przez duet francusko- niemiecki, dołączano w drodze kolejnych rozszerzeń nowe państwa zainteresowane uczestnictwem we wspólnocie. Silna politycznie Francja blokowała taki rozwój wspólnoty poprzez który ta jej rola mogłaby zostać zakwestionowana lub ograniczona ( vide veto wobec przyjęcia Wielkiej Brytanii ( gen, de Gaulle ), niechęć dla jej rozszerzenia na Wschód ( prez. Mitterrand) czy na Bałkany Zachodnie ( prez. Macron). Mocne ekonomicznie Niemcy sprzyjały takiemu rozszerzeniu, które powiększało ich rynek zbytu, i takim inwestycjom, które zapewniały im import surowców( np. gazu), czy komponentów niezbędnych dla ekspansji niemieckiej gospodarki (NordStreem i i NordStreem II.) Tak długo jak ich polityczne i ekonomiczne interesy były realizowane przez wspólnotę to ona miała się ona dobrze, w momencie jednak ich potencjalnego ograniczenia lub zakwestionowania przez innych oba kraje podejmowały inicjatywy by temu zapobiec. I tak prez, Mitterrand zaprezentował koncepcję Conferedation Europeenne, swoisty erzatz członkostwa w EWG dla Europy Środkowej, a kanclerz Kohl wymusił odejście od Traktatu z Nicei wprowadzającego względną równowagę państw w systemie tzw. głosów ważonych w Radzie Unii Europejskiej celem przyjęcia w Lizbonie tzw. systemu podwójnej większości tamże, który wyraźnie faworyzuje państwa duże ( a więc Niemcy) kosztem średnich, nie mówiąc o mniejszych. Inaczej mówiąc wspólnota państw europejskich mogła i nadal może się rozwijać pod warunkiem utrzymania dominujących roli Berlina i Paryża.

Czy zatem, i ewentualnie jeśli, to jak bardzo, kryzys spowodowany koronowirusem zmieni ten układ?. Czy na poziomie decyzji politycznych Unia imperialna zacznie się przekształcać w unię solidarną? Fakt, iż wielkość środków przewidzianych przez Francję i Niemcy na Fundusz Odbudowy ( 500 mld euro) została przez KE zwiększona do 750 mld euo, a także to, że wstępne obliczenia wg. algorytmu podziału tych środków wskazują na to, że największymi jego beneficjentami będą Włochy, Hiszpania i Polska, a więc państwa spoza decyzyjnego centrum UE zdają się sugerować, że zrobiony został jakiś krok w tym kierunku. Jednak czy tak się rzeczywiście stanie zależeć będzie od dalszego biegu wydarzeń, a przede wszystkim od polityki Niemiec i Francji.

Z przeszłości bowiem wiemy, że przywódcy obu krajów publicznie zapewniali, iż np. Polska dołączy do grona większych państw kształtujących politykę wspólnoty ( obok Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Włoch i Hiszpanii – vide wypowiedź ministra i późniejszego prezydenta N. Sarkozy dla Financial Timesa w 2007), co jednak nie miało i ma miejsca. Lub, że Niemcy, w czasie ich prezydencji, sami przez się, doprowadzą do powstania koncepcji bardziej zrównoważonej Unii, a Berlin uważnie pochyli się nad projektem innego podejścia do dalszego funkcjonowania i rozwoju UE, w której to, co prawdziwie europejskie i wspólnotowe przeważy nad tym, co zachodnie, a nie tylko koncentrujące się wokół takiego czy innego „twardego jadra” ( vide dawny projekt z 1994 r deputowanych CDU Schaublego_Lammersa), co też było złudne i nierealne.

Czy teraz to się zmieni? Nie wydaje się by było to możliwe.

dr Ryszard Bobrowski

Artykuł dodano w następujących kategoriach: Polska.