Jaka będzie strategia sektorowa Białego Domu podczas administracji Josepha Bidena i przewagi demokratów w Senacie.

Debata w Warsaw Enterprise Institute, Warszawa, 19.01 2021.

Prof. Robert Stavins – ekpert ds. energii i rozwoju gospodarczego, dyrektor Harvard Envinromental Economic Programme, Uniwersytet Harvarda

Prof. Adrew A. Michta – Dziekan College of International and Security Studies w European Center for Security Studies George C. Marshall

Prof. Bart Kaminski – ekonomista, University of Maryland

Dr Bogusław Winid – Były Ambasador RP przy NATO, UZE i ONZ

Tomasz Wróblewski – Prezes Warsaw Enterprise Institute 

Debata była połączona z prezentacją Raportu Warsaw Enterprise Institute, pt. Strategia Białego Domu podczas administracji Joe Bidena. 

Teksty nieautoryzowane, redakcja

  1. Ocena polityki gospodarczej prezydentury D. Trumpa

Prof. Bart Kamiński

Jego polityka była wspaniała, ale tylko do czasu wybuchu epidemii covid – 19, kiedy to sytuacja zaczęła się odwracać. Niektórzy wprawdzie twierdzą, że była to kontynuacja trendów zaczętych za czasów prezydenta Obamy, z czym się nie zgadzam. Jeśli się zgadzam, to w tym sensie, że uzyskanie tego wysokiego tempa wzrostu możliwe było dlatego, że Obama wprowadził masę regulacji, które niesłychanie ograniczyły zdolności prowadzenia działalności gospodarczej, podniosły jej koszt, podniosły ceny, itd. W związku z czym nowa administracja wprowadziła zasadę – jedna nowa regulacja na osiem usuwanych starych regulacji, co nawet zostało przekroczono. A zatem te okowy, którymi, w związku z tą olbrzymią ilością regulacji społecznych, ekologicznych, itd., gospodarka została spętana, zostały usunięte i dlatego nastąpił taki wspaniały krok do przodu.

Ten ruch był interesujący z kilku punktów widzenia. Mianowicie odwrócił tendencje koncentracji dochodów, tj. nierówności dochodów, Po raz pierwszy w ciągu tych trzech lat dochód mediany wzrósł o ponad 6 tys. dolarów, podczas kiedy podczas całej administracji Obamy był wzrost do ok. 1 300 dol. W przeciągu ostatnich 30-tu lat nie ma żadnego przykładu, żeby nastąpił tak szybki wzrost dochodów najniżej zarabiających. Największy wzrost dochodów nastąpił wśród najniżej wykwalifikowanych. Jednocześnie nastąpiła dekoncentracja władzy politycznej, ponieważ były delegacje niżej, na szczebel poszczególnych stanów. Teraz będziemy mieli tutaj kontrowersje, ponieważ administracja Bidena proponuje większe skoncentrowanie dystrybucji szczepionek, tj. przekazanie ich z obecnego poziomu poszczególnych stanów na szczebel federalny, co jest zgodne z postępowaniem Partii Demokratycznej, która zawsze zwiększała biurokracje. Nastąpiła też bardzo wyraźna poprawa wydajności pracy i największy wzrost zatrudnienia, chyba największy w historii Stanów Zjednoczonych. Spadło też dramatycznie bezrobocie wśród Murzynów, wśród hiszpaników, i wśród grup, które uważane są za zmarginalizowane.

Jeśli zatem chodzi o wyniki gospodarcze pierwszych trzech lat administracji Trumpa to można postawić bardzo dobą ocenę, choć niektórzy twierdzą, że ograniczenia handlowe jakie zostały wprowadzone w 2018 r negatywnie wpłynęły na wzrost gospodarczy, ale jest to wśród ekonomistów kwestia dyskusyjna.

Czego możemy się spodziewać w najbliższej przyszłości to regulacji, regulacji i jeszcze raz regulacji, czyli rozszerzenie uprawnień różnych rządowych agencji i wprowadzenie różnych programów jak w tej chwili przygotowywany program restauracji. Tu wyraźnie się mówi, że rozdział środków inwestycyjnych będzie dokonany według kryteriów rasowych, co nie jest rozwiązaniem merytorycznym a społecznym, przekreślającym osiągane wyniki, co spowoduje także, że same korporacje będą kładły na kryteria na kryteria, a nie warunki startu, Tzn. będą musiały zatrudniać tyle a tyle kobiet, ponieważ inaczej korporacje nie będą mogły inwestować. Wydaje mi się, że będziemy mieli wyraźne przesunięcie i powrót do okresu Obamy, tj bardzo niskiego wzrostu gospodarczego, bardzo wolnego wychodzenia z kryzysu spowodowanego pandemią, i rozrostu regulacji wokół prywatnego biznesu.

Jeżeli chodzi o zamkniecie gospodarki z powodu covid-u to trwa debata i pytanie, czy to miało sens czy nie, – w każdym razie było to bardzo kosztowne ekonomicznie, dochód narodowy amerykański spadł o 30 proc. w ciągu jednego kwartału, który teraz zdecydowanie odbił się i podniósł się do najwyższego poziomu w historii Ameryki w skali jednego kwartału, ale nie jest wiadomym czy ten wzrost będzie utrzymany, czy też nie, i czy te nowe regulacje nie zahamują tego wzrostu jakie ta gospodarka jeszcze miała.

Biden sam odcina się od tzw. „new green deal”, co znaczy, że on nie chce osiągania via administracja osiągania obniżania emisji gazów niezdrowych dla człowieka i dla klimatu, tylko chciałby to robić środkami ekonomicznymi. Czy pójdzie tak daleko jak socjalistyczny „corp” w Partii Demokratycznej, który pcha go to tego, by zniszczyć energetykę, by zniszczyć przemysł wydobywczy, to trudno powiedzieć, to będzie zależało od walki politycznej i w ramach Izby, i w ramach Kongresu, sądzę, że w tej sprawie nie ma jedności poglądów jeżeli chodzi o Partie Demokratyczną, która nota bene przez ostanie cztery lata występowała jako jedna siła, przypominając trochę partię komunistyczną ZSRR – jedność, dyscyplina, nigdy żadnego wyłamywania się z szeregów. To już przestanie istnieć, ponieważ jednoczący wróg w postaci Trumpa zniknie z horyzontu.

Ameryka będzie jednak podzielona, polityczne podziały będą bardzo silne, ale trudno jest powiedzieć, w jakim stopniu będzie to wpływało na sytuację gospodarczą. Niemniej Biden nie wykonał żadnego gestu, żeby jakoś przyciągnąć do siebie te 74,5 mln ludzi, którzy głosowali na Trumpa. Wręcz przeciwnie – określa ich jako białych suprematystów a przy tym nie wystąpił przeciwko impeachmentowi Trumpa, co w sumie jest dość humorystyczne. Te podziały będą bardzo mocno występowały, i będą podżegane faktem występowania cenzury, ograniczenia wolności słowa, i daleko idącymi ograniczeniami konstytucji. Czy to będzie miało swoje odbicie w działalności gospodarczej? Pewnie tak, choć trudno jest określić na ile w jakim zakresie.

Tomasz Wróblewski

Często patrzymy na Amerykę jako na państwo wielkich, światowych korporacji co miało miejsce od końca II wojny światowej. Natomiast teraz sam przemysł się trochę zmienił. To już nie są te dawne środkowe stany przemysłowe w USA, jest ich coraz więcej w zachodnich i wschodnich dużych amerykańskich miastach, coraz więcej jest tu wartości intelektualnej, czy świadczeń usług lub świadczeń finansowych przez co zmienia się struktura tych korporacji. Powinniśmy przestać myśleć o tych wielkich korporacjach, które nadal bronią fundamentów wolności rynkowej, wartości konserwatywnych, otwartości, itd., ponieważ tak naprawdę to są firmy, które coraz mniej czują się związane z miejscem, w którym funkcjonują. Są to globalne firmy z interesami na całym świecie, z menagerami wykształconymi w duchu progresywnej ideologii, którzy są bardziej nastawieni na wyrównywanie rozpiętości społecznych niż na troskę u ludzi biednych, co się pojawia także w dyskusji.

Wszystkie krytyczne kwestie dotyczące teorii ras czy płci, które przewijały się w amerykańskich dyskusjach, czy na ulicach w debacie o politycznej poprawności, nie są już obce amerykańskim korporacjom. To oczywiście jest bardzo symboliczne co wydarzyło się w ostatnich tygodniach i sposób w jaki cenzurowano prezydenta Trumpa, ale uderza przede wszystkim skala w jakiej to dokonano, i z jakim przytupem, co odnosi się nie tylko do jego tweetów, ale także jego transakcji finansowych. Dotyczy to także innych republikanów czy postulatów Cortez, by przeznaczyć pieniądze na reedukacje tych 75 mln Amerykanów, którzy głosowali na Trumpa, tak jak w Niemczech po drugiej wojnie światowej przeznaczano na prodemokratyczną edukacje dawnych członków NSDAP. To funkcjonuje w korporacjach i trudno powiedzieć, gdzie jest granica wczesnego koniunkturalizmu? Tzn. instytucje, które jeszcze niedawno temu obawiały się tego, że zostaną poddane działaniom antymonopolowym regulatora amerykańskiego w tej chwili wydają się być wyjątkowo przyjazne nowej Partii Demokratycznej licząc na to, że zostaną ulgowo potraktowane, czy raczej postepowanie to wynika z kwestii ideowych. Myślę, że łączy się to jedno z drugim. W takim neosocjalistycznym modelu jest coś nowego w stosunku do tego, co mieliśmy za prezydentury Obamy, czyli jeszcze silniejsze sprzężenie ideologii amerykańskich uczelni z amerykańskimi korporacjami.

Andrew Michta

Zmienia się prezydent, zmienia się administracja, ale świat się nie zmieni. Tzn. że będziemy operować w tym samym środowisku międzynarodowym jeśli chodzi o zasady bezpieczeństwa międzynarodowego i rozłożenie siły między głównymi graczami.

Jeśli zaś chodzi o amerykańską politykę bezpieczeństwa i amerykańską politykę zagraniczną niewątpliwie zmieni się metoda uprawiania tej polityki. Zespół prezydenta Bidena już sugeruje, że będzie się kierować, zwłaszcza w stosunkach transatlantyckich, bardziej multilateralizmem a mniej bilateralizmem, który wdzieliśmy w administracji Trumpa, współdziałania bardziej z UE, niż z poszczególnymi jej państwami, przy czym już wiadomo, że Niemcy i Francja będą bardziej ważnym partnerem niż inni członkowie w UE. Również chcę wyjścia naprzeciw oczekiwaniom europejskim w kwestiach klimatycznych czy tego irańskiego dealu, mającego ograniczyć zbrojenia nuklearne w Iranie. W jaki sposób to pójdzie do przodu to w tej chwili jest trudno przewidzieć. Natomiast jeśli chodzi o priorytety w polityce bezpieczeństwa to tak jak za administracji prezydenta Trumpa będą to przed wszystkim Chiny. Chiny są w tej chwili państwem, które nie tylko jeśli chodzi o wielkość ich gospodarki – wg ostatnich raportów załamanie się, czy raczej supresja gospodarek amerykańskiej i europejskiej, doprowadziło do bardzo negatywnych skutków – uzyskały w 2020 r wzrost PKB na poziomie, 2.2 proc. i utrzymały radykalną centralizację łańcuchów dostaw. Chińska marynarka wojenna jest w tej chwili – jeśli chodzi o samą liczbę okrętów – numerycznie już większa od marynarki amerykańskiej. Operuje też na swoich naturalnych „przedmieściach” i jej rola jest inna, otrzymuje wsparcie ze swoich sił operujących na lądzie. Jeśli chodzi o nominalną wartość PKB Chiny są prawdopodobnie nadal drugą światową gospodarka, ale w PPP są już większe niż USA.

Chiny były i nadal będą priorytetem, jeśli chodzi o zagrożenie istniejącego układu międzynarodowego i pozycji w nim Stanów Zjednoczonych. Stąd pytanie – w jaki sposób administracja Bidena będzie próbowała podejść do tego problemu.?

Nie sądzę, że Chińczycy pójdą w kierunku deeskalacji wojskowej ich konfliktu z USA. Geostrategiczna asertywność Chin jest funkcją ich wzrostu gospodarczego, dramatycznej modernizacji państwa, i tego „off shoring” amerykańskiej bazy przemysłowej do Chin polegającej na tańszej sile roboczej i wielkości całego państwa. To się nie zmieni. W mojej ocenie jesteśmy w tej chwili w punkcie, w którym Chińczycy będą podejmować zamiar stworzenia nowej hegemonii dla siebie w rejonie Pacyfiku. Celem ich będzie wypchnięcie z stamtąd Stanów Zjednoczonych i stworzenie nie tyle wizji post zimnowojennego porządku globalnego, ile jego zastąpienie.

Drugim problemem jest tutaj Rosja. Rosja jest de facto w sojuszu z Chinami, nie na tej zasadzie, że oni dzielą się, jeśli chodzi o cywilizacyjne elementy, ale w myśl zasady: wróg mojego wroga jest moim przyjacielem. Rosja jest państwem rewizjonistycznym, które stara się zrewidować postzimnowojenny status quo, a jak tego zechce – to go wyprzedzić, i zastąpić swoim własnym. Ze strony administracji Bidena będzie przynajmniej podjęta próba rozwiązania problemu chińskiego przez bardziej efektywne powiązanie gospodarek transatlantyckich. Co przez to rozumiem? Stany Zjednoczone, jeśli chodzi o siły operacyjne i nie są – po dwudziestu latach globalnej wojny z terrorem, zrestrukturyzowane na dwie kampanie wojenne i dwa teatry operacyjne. A mają od końca zimniej wojny przeciwników, nie w sensie równowagi, ale przynajmniej siły wojskowej, którą to siłę te państwa starają się stworzyć. Dlatego też po to, aby Stany Zjednoczone były w stanie poradzić sobie z Chinami, przede wszystkim w sensie odstraszania, a potem dalszej konkurencji, potrzebna jest Europa, która ma siłę wojskową, żeby odstraszać Rosje, tzn. dawać ten główny trzon wojskowy. Jest takie powiedzenie o „burden shearing”, ja go nazywam raczej „ burden transfering”, tj. transferowanie kluczowych elementów na siły europejskie. Będzie naciskanie na europejską modernizację wojskową. Administracja Bidena będzie się dopytywać w stolicach europejskich o stworzenie takich sił. Będą one ćwiczone, Tak, by były zdolne do operowania nie tylko w sensie jakichś tam procentów, ale poprzez realne zakupy i planowanie sił operacyjnych Sojuszu.

Do tej pory, mimo całego nalegania sekretarza obrony Gatesa, i ostatnio administracji Trumpa, Europa jest bardzo niechętna do podjęcia tego rodzaju zobowiązań, co znaczy, że w trudnej sytuacji w rejonie Indo_Pacyfiku, jeżeli Europa nie utrzyma swojego odstraszania, to w bardzo trudnej sytuacji znajdzie się nie tylko USA, ale cały Sojusz Północnoatlantycki. Sądzę, że taka prośba ze strony administracji Bidena będzie w sumie podobna, do tego, jeśli chodzi o treść, czego domagała się administracja Trumpa, jak zresztą i poprzednie administracje. Żeby to de facto rozbrojenie wewnątrz Sojuszu odwrócić, i aby te trendy skierować w inną stronę. Będzie to jednak robione inaczej, tzn. w drodze jednoczenia się z aliantami, multilateralizmu. Ale jeśli chodzi o rozdzielenie sił między Europę i Indopacyfik to fakty są takie, jak były za administracji Trampa.

Cała strefa cybernetyczna, czyli to, co nazywamy „cross domain competition” i potencjalny tutaj konflikt z UE będzie tutaj jednym z priorytetów, tak jak było w odchodzącej administracji. Faktem jest, że Chińczycy są już w tej chwili siłą w Europie, tzn. nie są siłą europejską, ale siłą w Europie i posiadają nie tylko o asety ekonomiczne i finansowe. To, że zwłaszcza w okresie ostatnich 4 lat, tj. od czasu nowej strategii bezpieczeństwa i strategii obronnej 2017-2018, jest trudniej chińskim korporacjom operować i wyciągać intelektualną własność z firm amerykańskich, gdyż został im ograniczony dostęp do laboratoriów i Stany Zjednoczone zaczęły stopniowo przechodzić do bardzo konkurencyjnej pozycji wobec Chin, to przez to w mojej ocenie Europa stawała się dla nich jeszcze większym ich celem.


Teraz najważniejszym zadaniem, co już widzieliśmy w czasie przygotowywania tzw. „Nato Reflecsion”, będzie zbliżenie tego, w jaki sposób Stany Zjednoczone patrzą na Chiny z tym jak patrzy na nie Europa. Stany Zjednoczone w tej chwili patrzą na Chiny jak na problem ekonomiczny jak i militarny, ale w coraz większym stopniu także, jako problem ideologiczny. My zapominany o tym trzecim aspekcie na własną niekorzyść. Europa nadal tak nie patrzy na Chiny, mimo, iż mówi o nich, jako „strategic challenge”, nie chcąc być częścią tego militarnego kawałka, i nie chce być w ten proces wprowadzona. Jeśli chodzi o sprawy ideologiczne to w mojej ocenie Europa jest bardzo daleko za Stanami Zjednoczonymi.

Jestem bardzo ciekaw jak administracja Bidena będzie postępować, jeśli chodzi o ostatnią umowę między UE a Chinami, która została podpisana w dużym pośpiechu po siedmiu latach negocjacji i w przededniu inauguracji nowej administracji w USA. Przez 4 lata Trumpa była mowa o braku multiliteralizmu a przecież ta decyzja jest w dużym stopniu decyzją , która będzie miała ogromny wpływ na to w jaki sposób Stany Zjednoczone będą mogły współdziałać z Europejczykami. Stąd pytanie, czy ten deal będzie zatwierdzony w Parlamencie Europejskim. Najważniejsze w mojej ocenie w administracji Bidena będzie jak najbliższe zbliżenie, co to tego jak patrzymy się na Chiny, tj. czy tylko, jako problem ekonomiczny i okazja ekonomiczna, jeśli chodzi o dostęp Europejczyków do chińskiego i azjatyckiego rynku, czy też patrzymy na to, jako zagrożenie dla szeroko rozumianego Zachodu, i to właśnie jest przecięte przez ideologiczne i militarne komponenty.

Bogusław Winid

W pierwszych miesiącach prezydentury Joe Bidena polityka zagraniczna nie będzie miała takiego priorytetowego znaczenia. Walka z pandemią wymusi koncentrację na sprawach wewnętrznych, na systemie szczepień, na programie stymulującym gospodarkę o wartości 1, 9 mld dolarów, a w sumie to olbrzymie środki, co spowoduje, że sprawy zagraniczne odejdą trochę na dalszy plan, z dwoma wyjątkami. Pierwszy dotyczy paryskiego porozumienia porozumienia klimatycznego, a drugim bardzo istotnym elementem jest data dotycząca porozumienia o rozbrojeniu w ramach START. W ciągu dwóch tygodni powinna zapaść decyzja o jego przedłużeniu. Tutaj administracja amerykańska ma pulę możliwości wyboru między rokiem a pięciu latami jej przedłużenia. Myślę, że będzie sugerowała rok/ dwa, tj. taki krótki okres, aby dokonać przeglądu polityki nuklearnej i odstraszania, tj. zorientowania się w jakim kierunku pójdą negocjacje. Sprawy chińskie są jednym z elementów tych negocjacji, w których Amerykanie słusznie z punktu widzenia ich polityki bezpieczeństwa, domagają się uwzględnienia Chin. Chińczycy nie chcą wchodzić w żadne rozmowy rozbrojeniowe a Rosjanie wykorzystują to stawiając Amerykę w gorszej sytuacji.

W Europie natomiast jest inna ocena zagrożenia ze strony Chin, tj tego co po angielsku nazywane jest „treat assesment”. W Europie, czy to w jej części południowej, północnej, wschodniej, czy zachodniej trudno jest argumentować i przedstawiać szerokiej opinii publicznej pogląd, że Chiny stanowią jakieś zagrożenie militarne dla Europy. I to jest duże zadanie dla polityków, dziennikarzy i komentatorów ażeby pokazywać wielowarstwowość tych stosunków z Chinami a nie tylko kwestie deficytu handlowego z Chinami, jaki w zasadzie wszyscy mamy z nimi. Nie sadzę, aby administracja Bidena wchodziła w jakiś twardy konflikt z Chinami, raczej będzie miała podejście multilateralne dążące do wypracowania kompromisu. Natomiast takim dużym elementem, który będzie definiował prezydenturę będzie wizyta Bidena w Europie, która obecnie, hipotetycznie planowana jest na maj. I w maju najprawdopodobniej, jeżeli nic się nie zmieni, dojdzie do spotkania zarówno przywódców w NATO jak i w UE. To będą bardzo istotne elementy, które zdefiniują, co będzie dalej, jak i w którym kierunku pójdzie współpraca transatlantycka.

Jak to wygląda z punktu widzenia NATO i Unii? W NATO, podczas tego krótkiego szczytu zostanie najprawdopodobniej uruchomiony proces pisania nowej koncepcji strategicznej Sojuszu. To jest główny dokument, taka konstytucja NATO, i jeżeli w ciągu roku uda się wypracować jej zapisy, to kolejny, już duży szczyt NATO, najprawdopodobniej za rok, ew. za półtora, gdzieś w Europie, najprawdopodobniej przyjmie tę nową koncepcje strategiczną, która powinna wyjaśnić wszystkie te wątpliwości dotyczące Chin, zagrożeń dla Sojuszu, jak definiujemy zagrożenia dla NATO. itp.

Jeżeli chodzi o UE to mówiliśmy o wielu wyzwaniach, Chiny nie są tu jedynym wyzwaniem. Tutaj, moim zdaniem będzie dość wyraźna różnica w stosunku do prezydenta Obamy. Obama i jego administracja starała się je rozwiązać jednym dużym porozumieniem – patrz jego Trans Atlantic Trade and Investment Partnership, który oczywiście nie wszedł w życie. Myślę, że Biden będzie miał bardziej pragmatyczne podejście, tzn. będzie się starał rozwiązywać problemy jeden za drugim małymi kawałkami. Np. kiedy uda się uzyskać porozumienie dotyczące przemysłu, żywności modyfikowanej genetycznie, obrony danych osobowych, współpracy przemysłów obronnych, która cały czas jest możliwa – to będzie bardzo dobrze. I to wtedy pozwoliłoby, razem z lepszą atmosferą, rewitalizować tę współpracę transatlantycką, a o oto nam wszystkim chodzi.

  1. Polityka polska w kontekście tych zmian

Bogusław Winid

Współpraca Polski jest na bardzo dobrym poziomie i w zasadzie powinniśmy ją tylko kontynuować. Główne projekty modernizacyjne są wdrożone i oczywiście można mówić, że coś można zrobić lepiej, ale generalnie to jest dobry kierunek, i to będzie dalej kontynuowane. Co więcej – w najbliższych latach, czy nawet miesiącach, będziemy już widzieli pierwsze tego efekty. Pojawią się pierwsze systemy obrony rakietowej, pojawi się sprzęt modernizujący wojska lądowe, a w przyszłości samoloty F-35, czyli to zostanie utrzymane. Również współpraca w NATO przebiega bardzo dobrze i nie oczekuje tutaj żadnych problemów, co nie znaczy, że w NATO ich nie ma. Takim problemem jest np. polityka turecka, gdyż problemy występują nie tylko w relacjach USA a Turcja, ale także między Francją a Turcją, które potem znajdują swoje odbicie w całym Sojuszu. Z naszego, polskiego punktu widzenia im mniej tych problemów tym oczywiście lepiej. Dlatego też musimy kibicować nowym władzom w Waszyngtonie, jak i władzom w Ankarze, aby wypracowały taki model współpracy, który nie będzie blokował współpracy sojuszniczej.

Moim zdanie, odnosząc się do Rosji, ekipa, która przyszła z Joe Bidenem do NSI, do State Department, jest bardzo doświadczona w sprawach rosyjskich; to nie są osoby, które żyją jakimiś iluzjami, to są osoby realnie oceniające zagrożenia. Ale z drugiej strony demokraci będą kontynuować to co jest określane jako „dual track approach”, czyli będziemy starali się porozumieć tam, gdzie mamy ewidentny konflikt interesów i będziemy bronili naszej linii. Rokowania rozbrojeniowe są jednym z takich przykładów, innym – polityka irańska i cały kompleks bliskowschodni, gdzie sytuacja tak się ułożyła, że ani problemów Syrii, ani Iranu nie rozwiąże się bez współdziałania Rosjan ze Stanami Zjednoczonymi. A z drugiej strony wydaje się, że nie będzie żadnych złudzeń w Waszyngtonie, jeśli chodzi o Gruzję, Mołdawię. Wiadomo, co tam się dzieje, że musi być dobra współpraca transatlantycka w oparciu o obronę naszych podstawowych interesów. Jest dużo niewiadomych, ale dzięki temu najbliższe miesiące będą bardzo ciekawe.

Bart Kamiński

Wielki biznes, który tradycyjnie popierał konkurencję w biznesie itd., w ciągu ostatnich 10 lat wyraźnie się przesunął w kierunku poparcia dla rządu i dla likwidacji tej konkurencji. To już miało miejsce prezydentury. Obamy; wystarczy chociażby popatrzeć na dotacje na kampanię wyborczą Clinton i Trumpa, które znacznie wyższe były dla tej pierwszej. To samo powtórzyło się, ale w sposób masowy, w czasie obecnej kampanii. Przekaz dla Polski jest bardzo wyraźny – nie powtarzajcie tego modelu, zróbcie wszystko, żeby gospodarka była konkurencyjna, nawet w tych wąskich ramach, jakie narzuca nam Bruksela. Myślę, że jeżeli chodzi o sprawy gospodarcze to w relacjach polsko- amerykańskich nie będzie istotnych zmian. Korporacje będą się kierowały tym samym, co poprzednio, jeśli chodzi o inwestowanie w Polsce, czy przeznaczanie technologii dla Polski, Na pewno jednak trzeba zrobić coś, jeśli chodzi o platformy internetowe. One są chronione prawem, ale nie funkcjonują jako wydawcy, ale jako platformy wymiany poglądów, a jednocześnie wprowadzają własną cenzurę.Niektórzy proponują aby traktować takie firmy jak FaceBook itp. jako przedsiębiorstwa użyteczności publicznej, tj, podobnie, jak traktuje się przedsiębiorstwa dostarczające np. energię elektryczną. A zatem nie można doprowadzić do sytuacji żeby takie firmy zniekształcały procesy polityczne w Polsce czy gdzie indziej.

Andrew Michta.

Uważam, że Polska powinna pozostać kluczowym partnerem USA jeżeli chodzi o bezpieczeństwo na flance Sojuszu. A tutaj modernizacja wojska, współpraca obronna ze Stanami Zjednoczonymi, która dobrze się rozwija, będzie zasadnicza. Pamiętajmy o dwóch sprawach. Nie było ani słowa o brexicie, a po wyjściu Brytów z UE znacznie się przekształciła. Unia jest w tej chwili jeszcze bardziej kontynentalna, jeszcze bardziej zdominowana przez wielkość gospodarki niemieckiej. W związku z tym rola jaką odgrywali Brytyjczycy, którzy reprezentowali wizję bardziej atlantycką jest w tej chwili mniej pokazywana. Podejrzewam, że zmieni się do pewnego stopnia tenor w stosunkach polsko – amerykańskich w porównaniu do tego, co było za administracji Trumpa, ale nie będzie to zmiana zasadnicza. Jeśli Europejczycy nadal będą postępować w taki sposób, że nie ma mięzy zgody, co do zagrożeń, a nie mówię tylko o Chinach, to nie będzie to dobrym znakiem. Jeśli jestem w Tallinie, Warszawie czy Bukareszcie, rozmowa jest tylko o Rosji, ale jak zaczynam podróżować na zachód to zaczyna się to zmieniać. Jeżeli jestem w Paryżu jest to spojrzenie skierowane na południe, głównie na Morze Śródziemne, ponieważ Francuzi uważają że granica Europy nie jest na pomoście śródziemnomorskim, ale tak naprawdę na Sahelu wewnątrz Afryki. A jak dojeżdżam do Portugali to już nie wiem o czym, mówiąc żartem, mam rozmawiać.

Ta regionalizacja polityki bezpieczeństwa będzie ogromnym problemem dla każdego przyszłego rządu, ponieważ jak sądzę priorytety rządów będę dryfować w kierunku federalizacji, która będzie robiona głównie przez Unie Europejską, a nie przez parlamenty państw członkowskich. Jeżeli Polska utrzyma swoją pozycję jako wiodące państwo w sensie wojskowym, to na flance wschodniej będzie odgrywała istotną rolę w sprawach bezpieczeństwa, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że zdolności wojskowe innych państw w Europie, z małymi wyjątkami, są marginalne, oraz to, że większość sił, które Europa ma w tej chwili do dyspozycji są w takim stanie, że właściwie nie mogą operować w miarę efektywnie poza terytorium własnego kraju. W związku z powyższym modernizacja armii, tworzenie rezerw (WOT sa bardzo dobrym pomysłem) i utrzymywanie dobrych relacji wewnątrz UE będą kluczowe.

Tomasz Wróblewski

Zmiany następują na świecie bardzo szybko a my czasem intelektualnie w Polsce ich nie doganiamy. Obserwujemy to, co się dzieje w UE, to co się dzieje w Stanach Zjednoczonych natomiast zabrakło nam debaty politycznej czym my w tych wszystkich procesach chcemy być. Ja oczywiście nie wymagam w tej chwili od naszych polityków znalezienia sposobu na porozumienie się w tej sprawie lewicy z prawicą, ale tej debaty brakuje po to byśmy mogli wiedzieć jak się ustawić w kwestii federalizacji co jest, tak mi się wydaje, nieuchronnym procesem. Może jest jakiś pomysł na to by to nie nastąpiło, czy żeby zostało w czasie odwleczone. Trzeba by mieć pomysł, gdzie w tym procesie Polska ma się znaleźć, zamiast powtarzać, że tam nie będziemy, albo że nie ma tematu. To samo dotyczy procesów społecznych w Stanach Zjednoczonych, bez względu na to jak je ocenia my, które są nieuniknione i powinniśmy zdać sobie sprawę, tak byśmy mogli się do nich przygotować. To jest chyba najważniejsze dla nas, ta praca, której nie zdołaliśmy wykonać. Mamy więcej analityków do oceny tego, co się dzieje w Brukseli, czy w Stanach Zjednoczonych, niż tych którzy potrafią ogarnąć to i powiedzieć gdzie w tym wszystkim jest Polska.

Artykuł dodano w następujących kategoriach: Analizy.