XII Kongres Polska Wieki Projekt

11 06 2022, Warszawa

Rosja – problem dla świata?

Fragmenty wystąpień panelistów. Teksty nieautoryzowane

Paneliści: Grzegorz Górny Dziennikarz, publicysta –Wojciech Roszkowski. Ekonomista, profesor nauk humanistycznych, nauczyciel akademicki – Laure Mandeville,, Redaktorka, autorka

Wojciech Roszkowski

Rosja to nie Dostojewski, Rachmaninow czy Bunin. Rosja to hordy gwałcicieli

Zdzisław Krasnodębski

Rosja sama w sobie jest cywilizacją. Jest czymś więcej niż tylko państwo, czymś więcej niż tylko naród

Władymir Putin

To, co powiedział Putin jest bardzo ważne. Rzeczywiście Rosja jest odrębnym rodzajem cywilizacji, czy nawet można zaryzykować twierdzenie – antycywilizacji, i dlatego definicja tego, czym jest Rosja jest bardzo trudna. Bardzo znany poeta i dyplomata rosyjski XIX wieku Titczew powiedział, że Rosji nie da się zrozumieć, w Rosję trzeba wierzyć. Zaproponowałbym dwie interpretacje tego powiedzenia: po pierwsze taką, że jeśli Rosji nie da się zrozumieć to znaczy że Rosja jest jakąś tajemnicą. A w drugim przypadku oznacza to, że Rosja jest oparta na mitach. Wydaje mi się, że te dwa pojęcia są niby do siebie podobne, ale trochę sprzeczne. Jeżeli Rosja jest tajemnicą, to fascynuje, przyciąga i zachęca do tego by do niej się zbliżać, poznawać ją ryzykując życie i zdrowie. Natomiast w drugim rozumieniu Rosja jako zbiór mitów wymaga rozgryzienia tych mitów w sposób racjonalny i pokazania czym naprawdę jest ta Rosja.

Ja bym proponował to drugie podejście a obawiam się, że pierwsze jest bardzo popularne na Zachodzie. Natomiast rozgryzanie tych mitów jest nam bliższe w Polsce, i w ogóle w Europie Wschodniej. Nawiązując do wypowiedzi prof. Krasnodębskiego i wielkich nazwisk – Dostojewskiego, Lermontowa, i innych, myślę, że ta wspaniała kultura rosyjska opiera się na demaskowaniu mitów. Stąd pytanie – czy to jest kultura rosyjska, czy też w jakimś sensie – antyrosyjska? Aleksander Błok, wybitny poeta, na początku I wojny światowej napisał takie zdanie – w ciężki sen zapaść w pierzynie/ w puch uwaliwszy się z lubością/ i taka ponad inne kraje droższa mi jesteś moja Rosja. Ale pod koniec wojny napisał (….) tą azjatycką mordą/. Z tego by wynikało, że ideałem Rosji jest po pierwsze lenistwo, a po drugie – barbarzyństwo. To wynika z twórczości wybitnych rosyjskich pisarzy. Ja w gruncie rzeczy opieram swoją wiedzę, a może jeszcze bardziej intuicje, na temat Rosji, na literaturze rosyjskiej.

Jeżeli ktoś by mówił, że to są polskie uprzedzenia to bardzo proszę zrozumieć literaturę rosyjską, która sama obala te mity, o których możemy dyskutować – co to są za mity? Będzie to długa lista, ale może zacznę od tych podstawowych – Trzeci Rzym. To znaczy, że prawosławie rozumiane jest jako jedyna prawomocna religia dlatego, że jest instrumentem imperium. A przecież prawosławie jest różne –jest Konstantynopol, są autokefaliczne kościoły, ale w rozumieniu Rosji prawosławie jest ich prawosławiem – moskiewskim, żadnym innym. Kolejny mit: raj na ziemi – mit komunistyczny. Ojczyzna światowego proletariatu, która w jakim języku była propagowana – po rosyjsku. A dzisiaj mamy „ruski mir” – przedziwny amalgamat tych wszystkich mitów wcześniejszych. Dlatego też zaproponowałbym rozgryzanie mitów a nie uleganie fascynacjom takiej trochę zwodniczej tajemnicy rosyjskiej.

Myślę, że Rosja nie jest tajemnicą. Rosję można doskonale zrozumieć czytając literaturę rosyjską. Myślę, że podwaliną rosyjskiej kultury jest Iwan Kalita, Iwan Groźmy, Piotr Wielki, Lenin i bolszewcy, Stalin i Putin.

Laura Mandewille

Francuska słabość do Rosji, do rosyjskiej kultury

Ten temat wymaga kompleksowej odpowiedzi. Są osoby we Francji, które rozumieją skalę zagrożenia ze strony Rosji i mają świadomość, że sytuacja z jaką mamy do czynienia obecnie, to sytuacja, która nigdy nie opuściła korytarzy komunizmu. Chociaż z tych korytarzy komunizmu wyłania się jakaś istota, która skłania się w stronę neoimperializmu znanego z historii Rosji. Wiele osób ma tego świadomość, a ja jestem jedną z nich, obserwując przez wiele lat Rosję i Europę Wschodnią. W 1982 r byłam w Warszawie ucząc się języka polskiego mam więc od wielu lat świadomość problematyki polskiej, i polsko – rosyjskiej.

Jeśli jednak chcemy zrozumieć to, co dzieje się teraz, trzeba uwzględnić wiele elementów. Historyczna bliskość Francji do Rosji wynika z wielu czynników. Po pierwsze to, że Rosja była sojusznikiem Francji w trudnych momentach historycznych. Rosja była również sojusznikiem przeciwko Niemcom, dlatego też powiedziałabym, że w mentalności francuskiej to co działo się w roku 1914 jest bardzo mocno obecne – Rosjanie zmobilizowali armie by pomóc Francuzom, właściwie by ocalić Francję. Potem Francuzi tego nie zapomnieli a jest wiele tego typu historycznych faktów.

Ale ta fascynacja Rosją wynika również z oddziaływania literatury rosyjskiej, która jest znana – Dostojewski, Tołstoj, itd. Powadziłabym, że mamy do czynienia z pewną ignorancją, niewiedzą, i na pewno brakiem pogłębionej wiedzy pośród szeroko rozumianych elit dotyczącej tego, co kryje się za tą romantyczną wizją Rosji. Rzecz jest paradoksalna, ponieważ z jednej strony mamy we Francji znakomitych ekspertów od spraw rosyjskich, lecz z drugiej strony nie ma związku pomiędzy ich pracą a światem dziennikarskim.

Myślę, że dziennikarze doskonale orientują się w tym co dzieje się w Rosji. przynajmmniej było tak w przeszłości. W ostatnich latach widzimy mniejszą specjalizację w sprawach rosyjskich, po prostu takich dziennikarzy, którzy znaliby język i kulturę rosyjską, jest po prostu o wiele mniej, a zatem te działania są o wiele bardziej powierzchowne i prowadzą do wielu błędów.

Powiedziałbym też, że istnieje zjawisko, które nazwałabym solidarnością imperiów. Francja była imperium a Rosja nadal nim jest, i to bardzo bezwzględnym, i być może podświadomie Francuzi odnoszą się z empatią do imperium rosyjskiego, a właściwie do jego utraty po roku 1991. Jeśli popatrzymy na zaangażowanie francuskich dyplomatów na przestrzeni ostatnich 20-tu, 30-tu lat a dzisiaj słyszymy, że nie powinniśmy poniżać Rosji, to właśnie wynika z tego, że myśli się o Rosji, jako kraju, który utracił swoje imperium, że jest pewna kruchość w Rosji, że Rosja przeszła przez to pewną traumę, itd. W sumie powiedziałbym, że jest to niefortunny zbieg okoliczności, ponieważ dla nas wszystkich jest to trudny i niebezpieczny moment w historii ze względu na tą straszną wojnę, która została rozpętana w Ukrainie.

Mamy tutaj trzy watki. Pierwszy to ten huragan neoimperialny, który jest oczywisty, i który wczoraj został potwierdzony wystąpieniem Putina, który się porównał do Piotra I, i który wykazał rażącą arogancję mówiąc, że trzeba zebrać „ nasze ziemie”. Drugi, absolutnie istotny, to pojawienie się Ukrainy jako absolutnie fascynującego zjawiska, jako ważnego podmiotu na scenie europejskiej, co właściwie wszystko zmieniło. I po trzecie Europa, która jest dziś podzielona i mimo jedności, która wykazywano na początku, teraz widać podziały, frakcje, nieporozumienia. Wszystko to dzieje się w kontekście głębokiego kryzysu demokracji na Zachodzie. Nie tylko chodzi o Francję, ale także o Stany Zjednoczone. Duża część populacji nie jest w stanie zrozumieć tego, co się dzieje w kontekście wyzwania rosyjskiego – myślą o czymś innym, nie ufają kompletnie elitom rządzącym, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i we Francji. Mam tu na myśli prawicową część spektrum politycznego oraz segment nacjonalistyczny, który jak się wydaje, nie jest w stanie przemyśleć kwestii rosyjskiej. Od dłuższego czasu widzę już we Francji bardzo duży problem. Mamy klasę polityczną, która nie jest w stanie podejść jednocześnie do dwóch wyzwań. Wiele osób myśli o zagrożeniu islamistycznym a ponieważ tym się zajmują, nie są w stanie dostrzec zagrożenia ze strony Rosji. I na odwrót. To olbrzymi problem. Wydaje się, że właśnie to zapobiega sytuacji, w której wiele osób we Francji mogłoby miałoby wolę i możliwość zrozumienia tego, co dzieję się na wschodzie Europy

Sytuacja jest zatem skomplikowana i niejednoznaczna. Kiedy teraz oglądamy francuską telewizję, to widać bardzo dużą świadomość zagrożenia i niebezpieczeństwa związanego z potęgą rosyjską. Jeżeli oglądamy te telewizje codziennie to widać, że ciągle mówi się o tym co się tam dzieje, i to na wiele sposobów. Jest wielu francuskich reporterów w terenie, którzy donoszą z Ukrainy. Bardzo wielu Francuzów opowiada się za przyjmowaniem uchodźców z Ukrainy, ale jednocześnie powiedziałabym, że to głębokie zrozumienie, głębokie przemyślenie tego wśród elit, nie jest kompletne. Inaczej przecież prezydent nie powtarzałby w kółko, że nie powinniśmy poniżać Rosji. Myślę, że jest on pod o wiele głębszym wpływem szerszego poglądu historycznego, który był obecny w elitach, i w kręgach intelektualnych. Teza, że Francja powinna być pewnego rodzaju mediatorem i odegrać pewną rolę, nie oznacza tego, że Macron nie rozumie, że sytuacja jest bardzo poważna, że istnieje niebezpieczeństwo. On to rozumie, i tak naprawdę na wiele sposobów doprowadził do jedności – Francja dostarczała broń, głosuje za ostrymi sankcjami, za silną reakcją, lecz jednocześnie istnieje obawa i w przypadku nie rozwiązania kwestii rosyjskiej cała sytuacja mogłaby pójść w nieodpowiednim kierunku.

To wszystko jest, powtarzam, bardzo skomplikowane. W moich artykułach nie zgadzam się z tym wahaniem, aby przyjąć stanowcze podejście. Do końca nie wiemy co zrobić z Rosją. Powinna być debata, konsultacje, trzeba znaleźć przekonujące argumenty by dobrze zdecydować co trzeba zrobić. Gdybyśmy powiedzieli, że Francuzi są szaleni, są prorosyjscy, że nie możemy na nich polegać, to byłaby, myślę, katastrofa dla Europy. Tak by było gdyby Europa Wschodnia ukuła właśnie takie zrozumienie sytuacji. Sytuacja jest dużo bardziej złożona. Jest rozczarowanie, z którym całkowicie się zgadzam, ale musimy z tym walczyć.

Jednocześnie muszą państwo zrozumieć, że Francja znajduje się w pewnej strefie pourazowej ze względu na inne problemy, które pojawiają się na południu. Polacy powinni być w stanie to zrozumieć. Polska znajduje się blisko Rosji, od wieków znacie dobrze Rosję. Ale muszą państwo zrozumieć, że macie do czynienia ze społeczeństwem,, które znajduje się w sytuacji niezwykle złożonej i niepokojącej.

Grzegorz Górny

Dzisiejsza duchowość Rosjan

Dzisiejsza duchowość Rosjan jest bardzo spoganizowana, zsekularyzowana, zateizowana. Jej chrystianizacja jest bardzo powierzchowna, co widzimy w statystykach, które pokazują niską frekwencje w prawosławnych obrządkach religijnych, tzn. że tylko od 2 do 4 proc. mieszkańców Rosji regularnie praktykuje. Natomiast cerkiew jest zintrumentalizowana przez państwo od wielu, wielu wieków, a początek tego procesu przypada na czasy Iwana Groźnego, kiedy był spór między władzą duchowa a świecką, który porównywalny jest do sporu o inwestyturę w świecie łacińskim. Ten spór między Iwanem Groźnym a metropolitą Koliczewem skończył się uduszeniem metropolity na rozkaz cara, i cerkiew została całkowicie podporządkowana państwu. Później, za Piotra I patriarchat moskiewski został w ogóle rozwiązany i cerkiew stała się oficjalnie jednym z urzędów państwa rosyjskiego, na czele której stał oberprokurator świętego synodu, który był osobą świecką, często wojskowym, niekiedy nawet niewierzącym, wyrażającym się z pogardą o religii prawosławnej twierdząc np., że musi zarządzać tym ciemnym motłochem.

Wtedy też, na początku XVIII w. zniesiono np. zakaz tajemnicy spowiedzi. Później, w czasach komunistycznych naprzód widzieliśmy okres niszczenia Cerkwii prawosławnej, a potem jej dokooptowanie i całkowite podporzadkowanie państwu sowieckiemu. I to podporzadkowanie właściwie trwa do dziś. Większość hierarchów czynnych w Cerkwii prawosławnej współpracowała w czasach komunistycznych z KGB tak, jak obecny patriarcha Cyryl, czy jego poprzednik Aleksander II, i jego poprzednik Pimen.

Czy można zatem powiedzieć, że prawosławie jest dzisiaj filarem tego systemu? Otóż w konstytucji Federacji Rosyjskiej wymienione są 4, tzw. rdzenne religie, czyli prawosławie, islam, judaizm i buddyzm, a w nazwie głównej ideologii Federacji Rosyjskiej, czyli w ruskim mirze, nie pojawia się nazwa religii. Nie można też powiedzieć, że nacjonalizm jest tą ideową podstawą federacji, dlatego gdyż jeśli Rosja ma ambicje być imperium, to imperium jest czymś więcej niż naród. Imperium wchłania w siebie wiele etnosów, żywiołów – narodowych, religijnych, wobec tego sformatowanie imperium jako państwa narodowego jest zbyt wąskie. Tu musi być ideologia znacznie szersza – imperialna, a nie narodowa, i w związku z tym ona obejmuje te religie, o których mówiłem, ale obejmuje też i inne narody – Baszkirów, Buriatów, Tatarów, Kaumuków, narody kaukaskie, itd., pod warunkiem, że one uznają za swoja tą przestrzeń kulturalną „ ruskawo mira” .

Przy czym ten przymiotnik „ruski” nie odnosi sie do „Rosji”, ile do „Rusi”. I w tym sensie ten „ruski mir” jest przedstawiany jako atrakcyjny dla podbitych przez Rosję narodów. Pytanie, czy on byłby również atrakcyjny dla Polaków, bo przecież w XVIII i XIX wieku wmawiano nam, że on jest atrakcyjny i my powinniśmy się cieszyć, że funkcjonujemy w ramach tego systemu. Jednak w ramach Federacji Rosyjskiej on jest w rzeczywistości narzucamy i Ukraińcy nie chcą go, gdyż nie utożsamiają się z awansem cywilizacyjnym tej wyższej kultury.

Niestety Zachód bardzo często daje się nabrać na ten obraz Rosji, ale to też jest związane ze świetną dzielnością rosyjskiej dyplomacji. Np. we Francji ten obraz był kształtowany od epoki oświecenia, kiedy Katarzyna II skorumpowała czołowych filozofów oświecenia – encyklopedystów. Przecież wiadomo, że zarówno Diderot jak i Wolter byli opłacani przez Katarzynę II i dlatego później Wolter wychwalał rozbiory Polski, twierdząc, że caryca to jest taka Symiranda północy, i w końcu to ona do tej zanarchizowanej Polski przynosi porządek, ład, wyższą kulturę i cywilizację. W drugiej połowie XIX w ukazał się wywiad w prasie z Juliuszem Verne, w którym zwierzał się, że pracuje nad książką o pewnym mścicielu, kapitanie łodzi podwodnej, którą ona sam skonstruował i to jest Polak, który walczył w powstaniu styczniowym 1863 r., a teraz mści się na rosyjskich statkach i okrętach, niszcząc je na morzach świata. I akurat tak się złożyło, że ten wywiad przeczytali przedstawiciele ambasady rosyjskiej, zgłosili się do Juliusza Verne z odpowiednią sumą pieniędzy i ten Polak nagle przestał być Polakiem. I jak dobrze wiemy z jego powieści, kapitan Nemo, przestał być Polakiem, został Hindusem, który mści się na Anglikach, a nie Polakiem, który mści się na Rosjanach. A zatem jest to bardzo sprawna maszyna propagandowa, która działa od lat i to też jest źródło sukcesów w tej PR polityce Rosji na Zachodzie.

Kiedy pan prof. Roszkowski mówił o ideowych fundamentach współczesnej Rosji to wymieniał głównie nazwiska rosyjskie – Iwan Kalita, Iwan Groźny, Lenin, Putin, natomiast ja bym tutaj dodał przede wszystkim dziedzictwo tataro-mongolskie. Jeśli chodzi o podstawowe filary ustrojowe to dzisiejsza Rosja jest dziedzicem Złotej Ordy. Wielkie Księstwo Moskiewskie było przez 240 lat pod panowaniem tataro- mongolskim, i właśnie od Tataro-Mongołów przejęło podstawowe reguły postępowania politycznego, podstawowe normy i zasady ustrojowe. Dość powiedzieć, że system podatkowy, który Orda narzuciła Moskwie, funkcjonował aż do rewolucji bolszewickiej, podobnie urzędy- tzw. czyny. Czynownicy byli w Rosji, a to pochodzi o chińskiego słowa „ czin”, który później, za pośrednictwem Tatarów i Mongołów, został narzucony Rosji. Podobnie jak stosunek do takich filarów cywilizacji jak „władza”, „własność” czy „prawo” jest odziedziczony właśnie z tej dalekiej Azji, i my o tym musimy pamiętać, gdyż to dziedzictwo bardzo ciąży nad współczesną Rosją.

Podam taki przykład – w języku rosyjskim nie ma takich słów jak „ muszę”, „mam”, albo „nazywam się”. Ale są inne słowa – „ mienia zawut”, czyli „mnie nazywają”, „ u mienia jeśt”, czyli ” u mnie coś jest”, „mnie nada”, czyli „ coś jest mi nadane” , co znaczy, że to nie ja jestem podmiotem, ale przedmiotem, i to ktoś inny nadaje mi własność, ktoś inny mówi mi co mam myśleć, i ktoś inny jest dysponentem mojej tożsamości. W języku rosyjskim nie ma słowa „prywatność”, Dlaczego? – bo takiej sfery nie było, nie ma w tamtej rzeczywistości. A to pokazuje, że dziedzictwo Wielkiej Złotej Ordy zostawało już tak zinternalizowane, że weszło do słownictwa, a tym samym – do mentalności. I my, i Ukraińcy, zawsze czuliśmy się obywatelami, a nie poddanymi. A właśnie to dziedzictwo chanów, później carów, pierwszych sekretarzy partii rosyjskiej, pokazuje, że wszystko w państwie, i wszyscy mieszkańcy, to są poddani, to jest własność tego cara, który nie jest związany prawem, gdyż to jego wola stanowi prawo.

I na tym właśnie polega ta odmienność cywilizacyjna, a problem polega na tym, że Wielkie Księstwo Moskiewskie przez 240 lat akceptowało ten stan rzeczy. Ono się na niego zgadzało, przejęło te normy, reguły funkcjonowania i nieprzypadkowo za największego bohatera Rosji w niedawnym plebiscycie został uznany Aleksander Newski. A on z jednej strony walczył ze Szwedami, z rycerzami krzyżowymi, czyli z Zachodem, a z drugiej – to właśnie on dogadał się z Tataro-Mongołami i poddał się ich wpływom. I to właśnie on jest przedstawiany jako ten idealny władca, ten, który walczy z Zachodem i porozumiewał się z żywiołem azjatyckim.

Artykuł dodano w następujących kategoriach: Analizy.