Konferencja „ Złote lata. Przyszłość pieniądza w Polsce” Warsaw Enterprise Institute, 25.03.2025 Warszawa

Czy należy przyjąć euro w Polsce?

Panel dyskusyjny „Szanse i zagrożenia związane z wprowadzeniem euro w Polsce”

  • Boris Vujčić – Prezes Narodowego Banku Chorwacji
  • dr Roman Zytek – ekonomista, doradca rządów, były pracownik MFW
  • Aleksander Pawlak – Prezes TAVEX Sp. z o.o.
  • Robert Gwiazdowski – polski prawnik, komentator gospodarczy i polityczny, ekspert w dziedzinie podatków w Centrum im. Adama Smitha. Ponadto autor książki „(Nie)Praworządność”

Pogląd eurosceptyka – gdyby Polska wprowadziła euro to ceny by wzrosły, ale to nie jest jeszcze największym problemem, bo w przypadku takich gospodarek jak Niemcy czy Francja, które by weszły w fazę spowolnienia, to EBC dostosowywałby swoją politykę pieniężną właśnie do tych gospodarek obniżając stopy procentowe. A gdyby złożyło się tak, że akurat Polska jest w fazie pozytywnej cyklu koniunkturalnego to wówczas gospodarka byłaby przegrzana i wpadłaby w poważny kryzys w wyniku nieoptymalnych inwestycji. Tym samym proces wchodzenia do euro zakończyłby się dla nas, wcześniej czy później, wielkim ryzykiem, czyli katastrofą.

Czy można zgodzić się lub nie z taką wizją, a jeśli nie – to dlaczego?

dr Roman Zytek

Euro to nie jest cud. To, że się jutro przyjmie euro to wcale nie znaczy, że nagle wszystko się zmienia. Rząd straci jeden instrument, którym historycznie w ostatnich trzydziestu latach używał kursu walutowego w 2009 r, kiedy złotówka była bardzo przewartościowana, a następnie, kiedy kryzys się zaczął, to złotówka się osłabiła, można było do tego dopuścić, co pozwoliło uniknąć głębokiego kryzysu. Wszystko zależy czy będąc w tym euro odniesie się sukces. Wszystko zależy od polityki, którą będzie dany kraj prowadził przygotowując się do euro, a następnie – już będąc w euro. Tutaj pierwsze pytanie, które nie zostało jeszcze postawione, a które jest bardzo ważne,  brzmi – a po jakim kursie Polska weszłaby do euro – trzy złote za euro, cztery,  a może pięć? A to jest bardzo duża różnica, gdyż pięć złoty za euro dałoby Polsce bardzo wiele lat niedowartościowanej waluty i potencjalny impuls wzrostowy. Nie wiem, czy państwo są świadomi, że polska złotówka jest chyba na czwartym miejscu, jeśli chodzi o realną efektywna aprecjacje wśród krajów europejskich. 72 procent aprecjacja realna z 1994 czy 1995 roku. Na górze są Bułgarzy, którzy dzisiaj się zastanawiają, czy przyjąć to euro. Potem jest Słowacja, zaraz potem Czechy i potem jest Polska. Taka jest aprecjacja.

Aleksander Pawlak

Powiem szczerze, że mnie do wizji eurosceptyków jest bliżej niż dalej. Mam ten komfort, że teraz już bez służbowych obowiązków,  mogę podtrzymywać takie hipotezy. Przede wszystkim podstawowym zagrożeniem, jakie widzę to jest niedopasowanie polityki monetarnej do tego, co się w naszym kraju dzieje. Przystosowanie tej samej polityki monetarnej do Estonii zagrożonej rosyjską agresją z jej miksem energetycznym i z zupełnie inną sytuacją gospodarczą, i do Portugalii, i Włoch, i Niemiec. Więc wydaje się to być niemożliwe.

A teraz dlaczego to wydaje się to być niemożliwe. Brakuje unii fiskalnej, brakuje unii bankowej, brakuje unii rynków kapitałowych. Tak naprawdę poza swobodnym przepływem osób i towarów mamy mało tych wspólnych swobód. Oczywiście UE stara się te regulacje unifikować, ale brakuje tego, i tak długo jak będzie tego brakować, tak długo unii monetarnej ciężko będzie dalej funkcjonować. Kraje członkowskie są zbyt różne i dołączenie do nich kolejnej, bardzo dużej gospodarki, jak my, jest trudne. W przypadku Chorwacji to jej gospodarka była bardzo podobna do tej, do jakiej była dołączana. W przypadku Polski wszystkie te statystyki byłyby zupełnie inne. Tak samo, jeśli mówimy o skumulowanej inflacji za ostatnie lata to bardzo istotny wpływ miałby miks energetyczny tych krajów. Kraje bałtyckie i Polska, mimo, że Polska jest poza strefą euro, miały inflacje na zbliżonym poziomie.

Podsumowując bez dalszej unifikacji, federalizacji – a to są już dyskusje polityczne, a nie ekonomiczne – będę zdecydowanie w obozie eurosceptyków.

Robert Gwiazdowski

W 2004 roku NBP zorganizował konferencję na temat wprowadzenia ero w Polsce. I opublikował wówczas pierwszy Raport. W tym Raporcie było napisane, że powinniśmy szybko przystąpić do strefy euro. Spowoduje to u nas przyspieszenie gospodarcze, stabilizację tego i owego, itp. I na tę konferencję zostało zaproszone Centrum Adama Smitha. Tam byli sami entuzjaście tej akcesji. Trochę popsułem powietrze na sali, bo powiedziałem, że bogactwo narodów nie należy od koloru farby, którym jest zadrukowany papier będący w tym kraju oficjalnym środkiem płatniczym. I ten sceptycyzm mi pozostał. Potem zwolennicy zmienili zdanie, potem jeszcze raz je zmienili i jeszcze raz zmienili. Np. pan prof. Marek Belka ze trzy czy cztery razy zmieniał zdanie w tej kwestii. A ja nadal tkwię w tym samym miejscu, z którego wyszliśmy.

W 2018 r. Związek Pracodawców i Przedsiębiorców wydał moją broszurę na temat tej historycznej analizy, gdzie postawiłem następujące tezy. Po pierwsze strefa euro nie odpowiada warunkom stawianym przez naukę, jeśli chodzi o optymalny obszar walutowy. Po drugie euro zostało wprowadzone z powodów politycznych a czynnikiem decydującym była w latach 90-tych wojna na Bałkanach. O wprowadzeniu euro mówiono wcześniej, ale Niemcy byli ostrożni. Po tym jak zaczęli się zgadzać, to powiedzieli, że tutaj muszą być instrumenty wspólnej polityki fiskalnej. A kiedy wybuchłą wojna to Niemcy się przestraszyli, że Serbia za mocno się wzmocni, urośnie w siłę, więc szybko się zgodzili na uznanie niepodległości Chorwacji i Macedonii, ale zarazem musieli się zgodzić na szybkie wprowadzenie euro. No i się zgodzili.

A w 2010 r. jak słynny Merkozy spotkał się w Paryżu i pierwotnie uzgodnili likwidację euro, ale po kilku kolejnych godzinach postanowili, że euro będzie jednak ratowane. Czyli mamy do czynienia z elementem politycznym. Spójrzmy zatem na sytuację z politycznego punku widzenia. A z ekonomicznego punktu widzenia nie ma moim zdaniem powodów do przyjmowania euro. W tej broszurze z 2018 r. postawiłem tezę, że należało zbadać hipotetyczną, jak się wtedy wydawało,  możliwość, tj. co się stanie, gdyby Rosja napadła na jakiś kraj, który jest w strefie euro, i ten, który nie jest w strefie euro. Tzn. co by było lepsze dla tego napadniętego kraju – być w strefie euro, czy też nie być w strefie euro? Moim zdaniem to jest w tej chwili do rozstrzygnięcia. To jest to, co w 2018 r. było kompletnie hipotetycznie mrzonką, teraz jej mniej hipotetyczną mrzonką.

W 2012 roku jak premier Donald Tusk będąc na Forum Ekonomicznym w Krynicy zapowiedział, że przystępujemy do strefy euro, to w jednym z paneli byłem z prof. Kołodko. I na pytanie po ile to euro powinno być prof., Kołodko powiedział, że po cztery złote. To ja wówczas zapytałem – a po ile to euro będzie jutro w kantorze? On już tego nie wiedział. Bo to nie jest tylko kwestia trzy, cztery, pięć złotych za euro, ale wielu innych czynników.                       

Boris Vujcic

Zasadnicze pytanie dotyczące polityki monetarnej. W strefie euro ciężko jest odpowiedzieć na różnice w cyklach biznesu. Ale kiedy pomyślimy o tym możemy powiedzieć tak – przez to, że włączyliśmy się do strefy euro potencjalna strefa wzrostu w Polsce wyniesie 3 – 4 proc.,  a w strefie euro 1, 2 – 1,3 proc. Więc Polska będzie rosła szybciej niż reszta strefy euro. Dokładnie tak się teraz dzieje w Chorwacji. My wzrośliśmy w ubiegłym roku o 3,8 proc, a strefa euro była poniżej 0 proc. Inflacja jest trochę wyższa w Chorwacji niż w strefie euro. Ale czy naprawdę to jest duży problem?  Moim zdaniem – nie. Bo jeżeli potencjalna stopa wzrostu PKB jest o tyle wyższa niż w strefie euro, to ważne jest to, że cykle muszą być zsynchronizowane. Jak tu stopy wzrastają to ważne jest, żeby i tam wzrastały. W Chorwacji wygląda to tak, jak zostało pokazane. Patrzę teraz na Polskę i to też jest zsynchronizowane. Jak w Niemczech jest dobrze, to w Polsce jest jeszcze lepiej. Jest różnica w stopie wzrostu, ale cykle idą wspólnie, idą w tym samym kierunku. Więc myślę, że możemy tolerować 3 procentową inflację versus 2 procentową, jeżeli potencjalna stopa wzrostu jest w ogóle wyższa.

Z drugiej strony pozostawanie poza strefa euro pozwala wam na to by mieć autonomiczną politykę monetarną. Dobry przykład to to, co się stało z inflacją po agresji rosyjskiej na Ukrainie. Kiedy inflacja wystrzeliła w górę polski wzrost gospodarczy spadł a stopy poszły w górę. Czyli potrzebowaliście działań, ażeby te stopy spadły. Mieliście niezależną politykę monetarną. Gdybyście byli w strefie euro wasze stopy byłyby niższe niż poza strefą euro dlatego, że presja na złotego byłaby mniejsza.

Chcę przez to powiedzieć, że pozostanie poza strefą euro nie daje wam wymaganego stopnia autonomii w polityce monetarnej, gdyż jesteście sąsiadem drugiego największego banku centralnego, który tworzy dużo więcej płynności niż kiedykolwiek stworzy polski bank centralny ( NBP). Centralny Bank Polski i jego polityka zależy od tego, co się dzieję z globalnymi przepływani finansowymi. My jesteśmy drobniejszym krajem,  Ale jeśli chodzi o politykę monetarną to lubię tutaj moich kolegów z NBP, bo to bardzo mały bank centralny. Wszystkie banki centralne są bardzo małe z wyjątkiem kilku większych, dokładnie dwóch – FED, który dominuje globalne przepływy finansowe, a za nim EBC, który kontroluje europejskie przepływy finansowe. Dlatego też nie macie takiej elastyczności finansowej jakiej potrzebujecie. Jak PKB spada w Polsce to NBP będzie chciał ciąć stopy procentowe, ale teraz nie mógł. Dlaczego? Dlatego, że po prostu nie miał tego stopnia niezawisłości.

Jeśli chodzi o kurs wymiany złotego po jakim Polska przyłączyłaby się do strefy euro i sposób w jaki ten kurs jest wyznaczany, to nie przez jakąś komisję czy komitet trzech osób w Polsce, ale przez Europejski Bank Centralny, który wylicza taki równoważny kurs. Miałem takie dyskusje z moimi kolegami w EBC, my przygotowaliśmy nasz model, oni – ich model. Biorąc pod uwagę, że kurs wymiany był zbliżony, to te szacunki były bardzo precyzyjne. To samo dotyczy każdego kraju, który przyłącza się do strefy euro. Jeżeli Polska podejmie decyzję polityczną o przystąpieniu do strefy euro to proces ten będzie trwał 5 lat.

Artykuł dodano w następujących kategoriach: Analizy.