Kraje Europy mają coraz większe problemy ze sprzedażą obligacji. Na horyzoncie pojawia się ratunek. To Chiny, które są gotowe pożyczać pieniądze państwom eurostrefy. Oto, czego Pekin zażąda w zamian za pomoc.
Chiny oprócz bankiera USA coraz chętniej kredytują Europę. A raczej państwa borykające się z nadmiernym zadłużeniem czy złą sytuacją systemu bankowego. Grupa państw PIIGS – Portugalia, Włochy, Irlandia, Grecja i Hiszpania – zyskuje alternatywne wobec MFW i unijnego stabilizacyjnego źródło kapitału. Pekin zyskuje do know-how europejskiego rynku, a co najważniejsze, może pośrednio wpływać na euro. I w ten sposób osłabiać konkurencyjność swojego największego rywala – drugiego eksportera na świecie – Niemcy.
Wicepremier Li Keqiang zapowiedział w trakcie rozpoczętej wizyty w Madrycie, że Pekin będzie skupował hiszpańskie obligacje. Rząd chce sprzedać papiery przynajmniej za 200 mld euro. – Chiny są odpowiedzialnym, długoterminowym inwestorem, który ma zaufanie do hiszpańskiego rynku finansowego – powiedział dla wczorajszego wydania dziennika „El Pais” Keqiang. To właśnie ten polityk ma zostać przyszłym szefem chińskiego rządu.
Chiny już w zeszłym roku przyszły na pomoc innym krajom strefy euro stojącym na skraju bankructwa. W październiku przed wizytą w Lizbonie prezydenta Hu Jintao Pekin ogłosił zakupu na dużą skalę obligacji Portugalii. Zdaniem portugalskich mediów w tym roku ChRL przeznaczy na ten cel 4 – 5 mld euro i kupi połowę wszystkich obligacji, które sprzeda w tym czasie Lizbona.
W czerwcu Chińczycy ogłosili zamiar zakupu greckich papierów skarbowych. Zdaniem eksperta londyńskiej agencji Capital Economics Williamsa od pewnego czasu Chiny kupują każdego miesiąca obligacje krajów strefy euro o wartości 7 – 8 mld euro. Pekin już teraz jest właścicielem około 10 proc. wszystkich hiszpańskich obligacji na rynku.
Zapowiedź Li Keqianga zmniejsza prawdopodobieństwo wystąpienia przez Hiszpanów o pomoc do Brukseli i konieczności podporządkowania się rygorystycznemu oszczędzania, jaki musiały przyjąć Grecja i Irlandia. Jednak Pekin też stawia warunki.
“Chińczykom chodzi przede wszystkim o utrzymanie do europejskiego rynku, który stał się dla nich ważniejszy od rynku amerykańskiego. W tej chwili Bruksela prowadzi około 50 postępowań antydumpingowych przeciwko chińskim produktom i Pekin ma nadzieję, że nie zakończą się one nałożeniem karnych ceł” – mówi „DGP” Yiyi Lu z Królewskiego Instytutu Spraw (Chatham House) w Londynie. Zakup obligacji ma także utrzymać mocny kurs euro i zapewnić opłacalność chińskiego eksportu. Po zapowiedzi zakupu portugalskich obligacji europejska skoczyła o ponad dwa centy i ustabilizowała się na poziomie 1,31 dol. Wczoraj euro też zwyżkowało – tym razem do ponad 1,33 dol. Wczoraj kolejne dwa postulaty Pekinu wobec Brukseli zapowiedział Xu Xianping, wiceprezes Narodowej Komisji ds. Rozwoju i Reformy. Jego zdaniem Unia powinna przyznać Chinom status gospodarki rynkowej (to zmniejsza prawdopodobieństwo postępowań antydumpingowych), a także poluzować warunki transferu
najnowszych technologii.
Zdaniem Yiyi Lu kolejnym postulatem będzie zniesienie przez Unię embarga na dostawę broni wprowadzonego po masakrze na placu Tian’anmen w czerwcu 1989 r. Chińczycy przekonali już do tego szefową unijnej dyplomacji Catherine Ashton.
Chiny masowo kupują obligacje Hiszpanii, Grecji i Portugalii, aby ograniczyć zależność od USA. Pekin ma gigantyczne rezerwy walutowe warte 2,65 bln dol. Zdecydowana ich większość jest ulokowana w dolarach. Osłabienie amerykańskiej oznacza więc potencjalnie gigantyczne straty dla Chińczyków. Pekin chce także ograniczyć od dolara z powodów politycznych. Ostatnio stosunki z Waszyngtonem są coraz bardziej napięte. Do sporu o Tajwan doszedł konflikt o obecność amerykańskiej floty na Morzu Chińskim. Jeśli UE stanie się alternatywnym partnerem finansowym, Pekin będzie mógł zająć bardziej stanowczą postawę w sporze z USA.
Dla Brukseli kryje się w tym jednak pewne niebezpieczeństwo. Chińczycy liczą na otwarcie europejskiego rynku, ale sami ograniczają unijnych firm na swój. Z powodu kryzysu finansowego Unia ma coraz mniejsze możliwości wymuszenia na ChRL zmiany tej polityki.
Jędrzej Bielecki
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna 05 01 11