Michał Boni: na oszczędnościach powinno zależeć nie tylko rządowi

Drugi obszar niepewności dotyczy tego jak będą waloryzowane środki w ZUS-bis. Jakie rozwiązanie zostanie ostatecznie przyjęte?

Wydaje się, że najlepszym narzędziem waloryzacji byłby wskaźnik średniej rentowności obligacji, podawany przez ministra finansów. Być może nawet po kwartale, bo z punktu widzenia przechodzących na emeryturę powinno brać się pod uwagę wyniki kwartalne. Musi to określić minister finansów.

Porozmawiajmy o innych możliwych oszczędnościach. Czy odesłanie przez pana prezydenta do Trybunału Konstytucyjnego ustawy o cięciach zatrudnienia w administracji poważnie zaburza oszczędnościowe rachunki rządu?

Ono nie zaburza rachunków na rok 2011, ale zaburza rachunki na rok 2012, 2013 i 2014. Zakładaliśmy, że w tym roku nie będzie jeszcze pełnych efektów ustawy, bo będą m.in. odprawy dla zwalnianych pracowników. Zakładaliśmy też, ze uwalniane w tym roku środki zostaną w gestii instytucji, które przeprowadzą racjonalizację zatrudnienia. Po to, żeby w warunkach zamrożenia wzrostu wynagrodzeń w tym, a pewnie i w przyszłym roku, pozostały jakieś środki na dodatkowe wynagradzania dla najlepszych osób. Wydawało się to logiczne i promotywacyjne. W latach następnych, – w 2013 i 2014 r. – spodziewaliśmy się uzyskania po 1,4 mld złotych rocznie.

Ale w ocenie prezydenta ustawa może budzić wątpliwości zgodności z konstytucją. Co wobec tego?

W czasie pracy nad ustawą odbyła się dyskusja na temat konstytucyjności nowych przepisów. Nie zgodzę z opinią, a taki zarzut został podniesiony, że ta ustawa dawała możliwość zwalniania z pracy bez kryteriów. To jest fałszywy zarzut. Ustawa wręcz mówi o konieczności przygotowania kryteriów. Dotykamy tu kwestii różnicy w filozofii tworzenia prawa: czy kryteria mają być umieszczane w ustawach, czy mają być w rozporządzeniach, a przede wszystkim w działaniu. Za chwilę dowiemy się, że kryteria zwalniania pracowników w przedsiębiorstwach też muszą być określone ustawowo. Powinien być obowiązek tworzenia kryteriów, korzystania z różnych form, ale nie formalizowania kryteriów w ustawie. Najsmutniejsze w tej sprawie, że nikt nas nie zapytał o intencje i sens tej ustawy.

Nikt z Kancelarii Prezydenta nie zadał pytania w tej sprawie?

Nie było takiej rozmowy. Brak tej ustawy na pewno bardzo nam utrudni realizację planów uzyskania oszczędności.

Jakie są inne możliwości oszczędności? Zaapelował Pan o publiczną dyskusję na temat przyszłości KRUS, świadczeń dla mundurowych, wyższego wieku przechodzenia na emeryturę, wyższej składki rentowej. Co z tego jest realne?

W różnych dziedzinach jest różnie. Liczę na poważną debatę publiczną na temat wieku przechodzenia na emeryturę. Powinni się w tej sprawie wypowiedzieć eksperci, think-tanki, przedstawiciele różnych instytucji. Powinniśmy o tym dyskutować przez najbliższe 1,5 roku, czy 2 lata, i osiągnąć w tym czasie krytyczną masę społecznego zrozumienia dla demograficznych wyzwań kraju. To nie są rozwiązania, które można wdrożyć na siłę, z dnia na dzień.

W innych sprawach można próbować liczyć na szybsze rozwiązania. Rozpoczynamy rozmowy z przedstawicielami służb mundurowych o modyfikacjach w ich systemie zaopatrzeniowym. W innych dziedzinach trwają analizy, przeliczenia. Dotyczy to także KRUS-u. W którymś momencie trzeba będzie podjąć decyzje. Jesteśmy w roku wyborczym, czyli roku małej skuteczności politycznej w parlamencie. Przy trudniejszych rzeczach ciężko uzbierać odpowiednią większość. Czas ten warto wykorzystać na poważną dyskusję.

Profesor Leszek Balcerowicz mówi, że na samych wspólnych zakupach administracja mogłaby zaoszczędzić 10 mld złotych rocznie. Nie ma racji?

Proszę zwrócić uwagę, że to co zaproponowaliśmy, 3 miliardy złotych w perspektywie 3 – 4 letniej, to też niemało. A i tak okazało się, ze nawet dobrze przygotowane rozwiązane, jak ustawa o zmniejszeniu zatrudnienia w administracji, jest nieakceptowane, bo prawnicy mówią, ze w ustawie brakuje kryteriów. Takich problemów mamy więcej. Minister spraw wewnętrznych i administracji, chce żeby obsługa administracyjna, kadrowa, finansowa różnych, działających na poziomie wojewódzkim inspekcji, była wspólna. I bardzo ciężko to przyjąć, bo od razu podniosła się argumentacja, że inspekcje nie będą mogły sprawnie wykonywać swoich zadań, nałożonych nie tylko zwykłymi ustawami, ale nawet przez konstytucję.

Z czego wynika ta instytucjonalna niemoc? Zły sposób tworzenia prawa?

Jesteśmy w niebezpiecznym modelu filozofii prawa, który polega na tym, że chcemy wszystko z góry dookreślić. I to w ustawach. Jest też jakaś zmora nieufności do władzy, że jak będzie podejmowała decyzję, tak jak w przypadku racjonalizacji zatrudnienia, to na pewno na niekorzyść człowieka, a nie z uwzględnieniem wszystkich ludzkich wymiarów, a także wymiarów budżetowych, czy oszczędnościowych.

Zaufania do władz nie buduje zgłaszanie przez ministra takiego pomysłu jak np. skasowanie odpisu składki zdrowotnej z PIT. Kilka godzin później inny minister mówi, że nie ma takiego projektu, ale niepokój pozostaje. Czy na rządzie omawiamy był taki pomysł?

Nie bardzo go rozumiem. Składkę odpisują ci, którzy płacą PIT. Rolnicy nie mogą odpisywać sobie składki, ale oni PIT nie płaca, a leczenie mają finansowane z budżetu. Nie wiem czy jest pełna świadomość konsekwencji takiego myślenia, które prowadzi do przeciwstawiania sobie mieszkańców miast i wsi. Od razu podniosą się głosy wobec mieszkańców wsi – płaćcie normalne podatki, od których będziecie mieli ulgę zdrowotną. Na rządzie takiego pomysłu nikt nie konsultował.

Polska notuje przyzwoity wzrost gospodarczy. Dlaczego wpływy budżetowe nie rosną w takim tempie jak aktywność gospodarcza?

Jest to istotnie problem. Mam spore zastrzeżenia do sposobu planowania budżetu. Dochody są przeszacowywane, żeby budżet się zamknął. Miejmy nadzieję, że w 2011 r. będzie z tym lepiej. Warto też zwrócić uwagę na czynniki, które generują wzrost gospodarczy. U nas ostatni czas to wzrost wywoływany przede wszystkim konsumpcją. Nie rozwijają się wciąż w oczekiwanym tempie inwestycje, a one przyczyniają się do powiększania produkcji, a w konsekwencji do wzrostu wpływów podatkowych. Polsce potrzeba wzrostu na poziomie 5 – 6 procent. Krajom wyżej rozwiniętym wystarcza 2 – 3 proc.

Źródło: Obserwator finansowy.pl 11-01-11
Artykuł dodano w następujących kategoriach: poglądy.