Ciągnijmy razem i wspierajmy jeden drugiego

Stosunki słowacko-polskie


— 20 grudnia 2007 r. Komisja Europejska zatwierdziła program operacyjny współpracy transgranicznej między Polską i Słowacją na lata 2007–2013. Program obejmuje wsparcie Wspólnoty w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego (EFRR) dla określonych regionów polskich i słowackich leżących po obu stronach wspólnej granicy: polskich regionów bielsko-bialskiego, nowosądeckiego, krośnieńsko-przemyskiego oraz słowackich krajów żylińskiego i preszowskiego.
Program operacyjny wchodzi w zakres celu „Europejska współpraca terytorialna”, a jego całkowity budżet to ok. 185 mln euro. Wkład wspólnotowy z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego (EFRR) wynosi ok. 157 milionów euro, co stanowi ok. 1,8% wszystkich inwestycji unijnych przewidzianych na potrzeby celu „Europejska współpraca terytorialna” w ramach polityki spójności na lata 2007–2013.
Jakie są perspektywy rozwoju stosunków słowacko-polskich?

— To, o co pan pyta, to jeden z najważniejszych punktów współ- pracy polsko-słowackiej. Przez cały czas mojej pracy w Polsce nie znalazłem żadnych trudnych politycznych problemów, dla rozwiązywania których trzeba by było powoływać specjalne komisje itp. Prezydenci, premierzy i ministrowie, Grupa Wyszehradzka spotykają się regularnie. Tylko na unijnych forach ministrowie spraw zagranicznych mogą się spotkać 14 razy w roku, a zatem na tym poziomie wszystko działa bez zarzutu. Jesteśmy jednak państwami sąsiedzkimi, członkami UE, możemy więc korzystać z instrumentów Unii. O jednym z nich już pan powiedział — tj. o programie operacyjnym. Byłoby największym błędem gdybyśmy tych funduszy nie wykorzystali dla rozwoju naszych przygranicznych regionów, zwłaszcza ich infrastruktury. Starajmy się pokonać administracyjne przeszkody, które mogą nam zablokować korzystanie z tych funduszy.

Drugim obszarem jest infrastruktura na poziomie krajowym. Tutaj nasze stosunki rozwijają się w rytmach sinusoid, przy czym sinusoidy oscylują w rytmach przemiennych. W tej chwili strona polska jest bardziej zaawansowana w rozwoju głównych kierunków komunikacyjnych północ–południe. Rolą moją, jako ambasadora, jest przekazywanie tych informacji i doprowadzanie do spotkań, w wyniku których uda się zakończyć budowę drogi S-69 (z naszej strony D 3), tj. Bielsko Biała–Skaliste–Zwardoń–Żylina i dalej w kierunku Bratysławy, Wiednia i Budapesztu, następnie do tego, by Via Karpatia weszła przy rewizji TEN-T do sieci europejskiej i żeby powstał wspólny projekt i wspólne lobby ośmiu państw: tj. 3 bałtyckich, Polski, Słowacji, Węgier, Rumunii, Bułgarii, mające za cel, by ta droga, która będzie na wiele lat najbardziej wschodnią droga UE, i po której będzie można jeździć bez granic, w ramach strefy Schengen, doczekała się szybkiej realizacji.
Musimy też walczyć o połączenie kolejowe przy wykorzystaniu intermodalnego transportu korzystając na południu, po stronie słowackiej i węgierskiej, z Dunaju, a na północy, z portu w Gdańsku, dzięki czemu skróci się czas transportu poprzez kontynent na tym kierunku.

Trzecią dziedziną jest handel. On się cały czas dynamicznie rozwija, ale wolumen handlu polsko-słowackiego jest taki sam jak wolumen handlu słowacko-węgierskiego, co jest oczywistym paradoksem zważywszy wielkość rynku węgierskiego i polskiego. To, co jest ważne, to połączenie polsko-słowackich inwestycji i możliwość realizowania wspólnych inwestycji słowacko-polskich, albo współpracy słowacko-polskiej poza naszymi granicami, np. na Ukrainie, w Rosji itd.

Następną dziedziną jest współpraca naszych krajów w UE i współpraca Grupy Wyszehradzkiej. Traktat lizboński daje możliwość stworzenia zewnętrznej służby dyplomatycznej. Można długo rozmawiać o tym czy ona będzie odbierać, czy nie, kompetencje krajom członkowskim. Powiem tak — jeżeli chcemy, by odbierała te kompetencje, to je będzie odbierała, jeżeli zaś nie będziemy tego chcieli, to po prostu wykorzystamy ten instrument, zwłaszcza małe służby jak nasze, do tego byśmy mieli swoich ludzi w tych placówkach, i w tych miejscach gdzie obecnie ich nie mamy i nie będziemy mieli z racji ograniczeń budżetowych, podobnie zresztą jak i Polacy, Czesi czy Węgrzy. Są tutaj dwie możliwości. Pierwsza z nich to korzystanie z placówek UE — dzisiaj Unia ma ponad 130 takich miejsc, a my mamy tylko jednego przewodniczącego takiej misji: Węgra w Norwegii. Patrząc na nasz wspólny potencjał to trochę mało. A zatem Grupa Wyszehradzka musi tak współpracować, by nasi unijni przedstawiciele byli liczniejsi, ponieważ nie myślę, byśmy mieli gorszych specjalistów czy ekspertów do pracy w tych placówkach, jak np. nasi koledzy z Francji czy z Hiszpanii.

Niedawno przekazaliśmy stronie polskiej listę naszych placówek zagranicznych. Jeśli Polska wybierze kilka z nich, wskaże miejsca, gdzie chciałaby umieścić swoich przedstawicieli, albo gdzie chciałaby z nami współdziałać, tak jak już współdziałamy z Austriakami, czy Polska współdziała ze Słoweńcami, to my zgodnie z tym modelem będziemy to realizować. Taką samą listę otrzymaliśmy od strony polskiej. Nie musimy zawsze szukać wspólnego przedstawicielstwa Grupy Wyszehradzkiej — to mogą być np. tylko trzy państwa, np. Czechy, Polska, Słowacja, albo Słowacja, Węgry i Polska. Może tam być także Słowenia, albo państwa bałtyckie. To jest kwestia zdrowego rozsądku, możliwości finansowych i świadczonych sobie wzajemności. Celem tak realizowanej polityki zagranicznej UE jest danie szansy obywatelowi UE poznania praktycznego kontekstu jej działalności wszędzie tam, gdzie się znajdzie — zapewnienie mu pomocy, kontaktów, ułatwień itd. Wtedy właśnie obywatel dostrzeże, że UE jest graczem w ramach polityki światowej i zarazem troszczy się o swoich obywateli.

— Dziękuję bardzo za rozmowę

Rozmawiał Ryszard Bobrowski

Artykuł dodano w następujących kategoriach: UE.