Ciągnijmy razem i wspierajmy jeden drugiego

Rozmowa z Františkiem Ružičką

František Ružička — ambasador Republiki Słowackiej w Polsce.

Grupa Wyszehradzka

— Koalicja premiera Roberta Fico (Smer-SNS-HZDS) pozostaje przy władzy od wyborów 4 lipca 2006 roku. Jak bardzo zmieniła ona politykę poprzedniego rządu?

— Po objęciu władzy przez nową koalicję polityka europejska nie została zmieniona. Pomimo iż w trakcie kampanii wyborczej 2006 r. późniejszy premier Fico bardzo ostrożnie wypowiadał się na temat wprowadzenia na Słowacji waluty europejskiej to po wyborach podtrzymał decyzję ustępującego rządu premiera Mikulasa Dziurindy o wprowadzeniu euro od 1.01.2009 roku. Decyzja ta była istotnym sygnałem przesłanym Komisji Europejskiej i Centralnemu Bankowi Europejskiemu, ponieważ pokazała, iż najważniejsze sprawy, takie jak wejście do UE, ratyfikacja traktatu lizbońskiego czy przyjęcie euro, nie są przedmiotem wewnętrznej rozgrywki politycznej. Tutaj panuje powszechny konsensus. Badania opinii publicznej pokazują, iż na pytanie: czy przyjęcie euro było słuszną decyzją — „tak” bądź „raczej tak” odpowiada ponad 80 proc. ankietowanych.
Polityka nowej koalicji nie dotyczy jednak tylko polityki europejskiej, ona dotyczy oczywiście także innych spraw, ale tutaj reformy wprowadzone w poprzednich latach, zarówno przez dużą koalicję lat 1998–2002, jak i koalicję czterech centroprawicowych partii okresu 2002–2006, np. reforma podatkowa, nie zostały zmienione, co także było pozytywnym sygnałem dla inwestorów. Rząd centrowo-lewicowy i socjaldemokratyczny posiada jednak inne priorytety w sprawach polityki społecznej, polityki opieki i ochrony zdrowia.

— Wejście w życie traktatu lizbońskiego stało się faktem. Jak ten dokument oceniany jest na Słowacji?

— Parlament Słowacji ratyfikował zarówno traktat konstytucyjny UE jak i traktat lizboński. Unia Europejska po dokonanych kolejnych rozszerzeniach i ew. następnych — tj. po przyjęciu państw Zachodnich Bałkanów — potrzebuje zmian. Podejmowanie decyzji w tak licznym gronie państw to już nie jest to samo, co kiedyś w grupie 6 czy 12 członków. W sytuacji, kiedy UE reagować musi na swoje problemy wewnętrzne, i na wyzwania globalnej polityki gospodarczej musi uprościć i usprawnić relacje między swoimi instytucjami i między instytucjami europejskimi, między państwami członkowskimi, oraz między państwami członkowskimi i ich obywatelami. Dlatego też ten traktat jest bardzo potrzebny. Jeśli chodzi o sam traktat to można prowadzić długie dyskusje, czy jest on idealny, czy nie. Oczywiście nie jest. Możemy wskazać kwestie, które nie są jeszcze do końca rozwiązane, które z czasem okażą nie dość progresywne, ale też można wskazać rozwiązania, które są lepsze niż w poprzednich traktatach unijnych. Mamy zatem do czynienia ze znanym pytaniem — czy szklanka jest w połowie pełna, czy w połowie pusta? I tutaj Słowacja odpowiada — szklanka jest do połowy pełna. Słowacja jest małym państwem z bardzo otwartym rynkiem — ponad 80 proc. naszego PKB tworzone jest przez eksport, stąd dla Słowacji nie ma zbyt wielu innych możliwości rozwoju gospodarczego niż poprzez Unię. Do państw UE kierujemy ponad 70 proc. eksportu, z czego ponad 60 proc. do państw strefy euro, co znaczy, że dla nas, w porównaniu np. z gospodarkami Wielkiej Brytanii, Niemiec, a także Polski kierunek naszego rozwoju i jego stabilność jest gwarantowany właśnie poprzez współpracę w UE.
Chcemy wydobyć z traktatu lizbońskiego i z jego nowych rozwiązań traktatowych, to co może chronić nasze interesy i przyczynić się do tego, by nasz głos w UE był słyszalny. A nasz głos będzie słuchany, jeśli funkcjonując w Unii będziemy bardzo dobrze przygotowani korzystając z instrumentów dialogu międzyparlamentarnego, korzystając z frakcji politycznych w PE, korzystając z pracy KE i naszego komisarza, z którego pozycji jesteśmy bardzo zadowoleni. A także korzystając ze współpracy w ramach Grupy Wyszehradzkiej.

— Grupa Wyszehradzka miała swoje lepsze i gorsze okresy. Funkcjonuje, choć nadal ma swoich krytyków, jak choćby prezydenta Czech V. Klausa postulującego jej likwidację. Jak Pan Ambasador ocenia stan aktualny i perspektywy tej organizacji?

— W UE mamy obecnie 27 członków, 27 premierów i potrzebę wypracowania wspólnego stanowiska. Rozwiązaniem jest współ- praca regionalna w oparciu nie o euroregiony, ale o współpracę w ramach np. państw bałtyckich, krajów Beneluxu, Grupy Wyszehradzkiej, Nordic Council czy współpracę państw południa Europy. Każda z tych grup ma oczywiście swoje interesy, ale jeżeli te grupy będą działały, to będą skuteczne.
Porównajmy ilu łącznie europosłów ma w PE Grupa Wyszehradzka, ile głosów w Radzie Europejskiej, ilu komisarzy w KE, jaka jest waga naszych głosów na mocy traktatu lizbońskiego — na równi z największymi państwami — i to jest naszym największym atutem, który powinniśmy wykorzystać.
Na przykład: UE liczona jaka całość reprezentuje powiedzmy 50 proc. wspólnych interesów wszystkich członków Unii. Grupa Wyszehradzka może dodatkowo doliczyć do tego — 30 proc. interesów grupowych. A pozostałe 20 proc. to pula, gdzie państwa Grupy Wyszehradzkiej mogą wygrywać swoje indywidualne interesy, np. Polska politykę rolną. Współpraca Grupy Wyszehradzkiej, która wg mnie ma sens, ma perspektywy i ma dalsze możliwości rozwoju, polega na tym, że jesteśmy w stanie określić, w czym się różnimy, i uznać, że nie będziemy uważać tej różności za koniec współpracy Grupy. Kiedy zapadła polityczna decyzja o interwencji wojskowej w Iraku to państwa członkowskie Beneluksu zachowywały się krańcowo odrębnie — Holandia od razu zgłosiła swój do niej akces podczas kiedy Belgia w ogóle jej nie poparła. Nigdzie jednak nie przeczytałem, że to jest koniec współpracy państw Beneluksu. To jest po prostu rozsądne zachowanie.
Za dwa lata rozpoczniemy rozmowy na temat nowej perspektywie finansowej w UE. Byłoby z naszej strony nierozsądnie gdybyśmy od początku tutaj nie współpracowali mając świadomość, iż z pewnością będzie jakiś punkt, w którym nasze pozycje mogą być rozbieżne, ale dopóki możemy — ciągnijmy razem i wspierajmy jeden drugiego. Będzie prezydencja węgierska, będzie prezydencja polska. Po prezydencji czeskiej nie ma innego wyjścia jak tylko solidarność i współpraca, i wsparcie nie tylko ze strony Słowacji, ale przez wszystkie państwa Grupy, i dla prezydencji węgierskiej, i prezydencji polskiej. Rozmawiamy o pakiecie energetyczno-klimatycznym. Jeżeliby nie było inicjatyw, które powstały np. w rządzie premiera D. Tuska, ale też w wyniku kroków podjętych przez przedstawicieli innych państw Grupy Wyszehradzkiej, Bałtów, Rumunii i Bułgarii, to finalny wynik byłby trochę inny. Ta współpraca funkcjonuje. Największym atutem Polski prowadzącej rozmowy w Paryżu jest wsparcie Grupy Wyszehradzkiej.

Artykuł dodano w następujących kategoriach: UE.