Kontrowersje 30-lecia? Czy była modernizacyjna alternatywa?

Fundacja im. S. Batorego, Publiczna konferencja 14 czerwca 2019

Polska transformacja uchodzi za wzór radykalizmu i sukcesu. Była ona od początku krytykowana: na lewicy ze względu na koszty społeczne, na prawicy ze względu na jej charakter imitacyjny w stosunku do Zachodu, oraz rolę kapitału obcego w procesie prywatyzacji. Kryzys na Zachodzie, upadek jego autorytetu, spowodował wzmocnienie tych krytyk. Jakie można widzieć alternatywy z ówczesnej i obecnej perspektywy?

W dyskusji udział wzięli:

  • prof. Stanisław Gomułka (główny ekonomista BCC),
  • prof. dr hab. Jerzy Osiatyński (członek Rady Polityki Pieniężnej),
  • prof. dr hab. Andrzej Szahaj (Instytut Filozofii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu),
  • prof. dr hab. Katarzyna Żukrowska(Instytut Studiów Międzynarodowych SGH).

Poniżej zamieszczamy fragmenty debaty. Teksty nieautoryzowane – redakcja

 

prof. dr hab. Andrzej Szahaj

                                     Dziesięć polskich grzechów głównych ostatnich 30-tu lat

Przygotowałem wystąpienie pt. „ Dziesięć polskich grzechów głównych ostatnich 30-tu lat”. Każdy z tych grzechów wymagałby bardzo starannego omówienia, ale tutaj przedstawię je w sposób bardzo skrótowy.

*Grzech numer jeden to w moim przekonaniu wybór złego modelu kapitalizmu. Często się mówi, że nasza modernizacja była imitacyjna. Owszem, być może największy grzech nie polegał na tym, że ona był imitacyjna, tylko na tym, że my opieraliśmy się w moim przekonaniu na złych wzorach. Byłaby to znacznie bardziej udana modernizacja, gdybyśmy orientowali się na kraje skandynawskie, a nie na  kraje anglosaskie. U podstaw tego grzechu, leżała zbyt wielka miłość do neoliberalizmu, który w momencie transformacji wydawał się być dostarczycielem odpowiedzi na wszystkie drepczące ludzi pytania i wszystkie problemy ekonomiczne. Z dzisiejszej perspektywy widać, jakie wielkie braki neoliberalizm pod każdym względem posiadał.

*Grzech numer dwa to była absolutyzacja wolności. Wolność jest niewątpliwie wartością nadrzędną, ale nie jest wartością jedyną. Natomiast my absolutyzowaliśmy wolność kosztem przede wszystkim równości, ale także winnych wartości pewnie niemniej ważnych, jak np. bezpieczeństwo i sprawiedliwość. Uważam, że było to podejście niesłuszne i zbyt często powoływaliśmy się na wolność uważając, że to załatwia nam wszystkie inne problemy.

*Grzech nr trzy to w moim przekonaniu technokratyzm wynikający przede wszystkim z uznania z pewnych celów za bezalternatywne i właściwie próby dostosowywania metod do z góry założonych celów, o których w ogóle się nie dyskutowało. Skutkiem ubocznym tego technokratyzmu było lekceważenie właśnie owych skutków ubocznych, co jak wyraźnie widać z dzisiejszej perspektywy,   miało miejsce. A także pewna krótkowzroczność i brak monitorowania reform, a także brak pewnej wizji docelowej, która mogłaby w pewnym sensie stanowić coś więcej, niż taki wyraz technokratycznej wiary w to, że jeżeli zastosujemy stosowne środki do z góry przyjętych celów, to osiągniemy taki rezultat, który wszystkich zadowoli.

*Błąd nr. cztery to osłabienie państwa, które się dokonywało zgodnie z doktryną neoliberalną wedle której im słabsze państwo tym lepiej, choć formalnie mówiło się wtedy, że państwo ma być silne, ale ograniczone, co jednak w ostateczności skutkowało osłabieniem państwa. I druga strona tego medalu to mała obserwacja rynku, który miał się stać taką podstawą tego ładu kształtującego się spontanicznie, a ponieważ ten ład kształtujący się spontanicznie, czyli według doktryny neoliberalnej zawsze jest dobry, więc w związku z tym wszystkie wyroki wolnego rynku z góry zakładamy, że są dobre. Skutek oboczny tego wszystkiego, to brak troski o dobro wspólne. Dla mnie szczególnie bolesny był brak troski o przyrodę, czego przykładem jest choćby to, że w ciągu tych 30 lat nie powstał ani jeden park narodowy w Polsce, pomimo tego, że w moim przekonaniu w wielu miejscach takie parki powinny powstać.

*Grzech numer pięć to uznanie państwa socjalnego za przeżytek. To skutkowało pozostawieniem ludzi samym sobie wedle takiej zasady, że każdy powinien troszczyć się o siebie w myśl hasła, że każdy jest kowalem swojego losu. Jest to w moim przekonaniu hasło bardzo zwodnicze. A uboczny skutek tutaj,  to po prostu brak empatii, tj. pozostawienie wielu ludzi w dość rozpaczliwej sytuacji i bez próby zrozumienia ich losu.

*Grzech numer szósty to był arogancki paternalizm w moim przekonaniu od czasu do czasu dochodzący do głosu, ale czy takie przekonanie, że ludzie sprawujący władzę mają zawsze racje, a ci, którzy tej władzy nie mają, nie powinni się specjalnie wtrącać, ponieważ tak na dobą sprawę na to rządzący wiedzą lepiej, na czym polega ich właściwy interes. W moim przekonaniu to była droga prowadząca w pewnym sensie na manowce.

*Błąd numer siedem to patologiczny indywidualizm, przesadny kult konkurencji, gdyż wydawało się, że konkurencja tak pojmowana będzie lekarstwem na wszelkie zło. I taka naiwna merytokracja, która miała legitymizować to, że są zwycięscy i przegrani. Merytokracja, która odwoływała się do zasług zupełnie będąc niewrażliwą na to, że w wielu przypadkach warunki początkowe decydowały o sukcesie, środowisko, łut szczęścia, i wiele innych czynników, i w związku z tym merytokracja, która nie dostrzegała ograniczeń merytokracji.  Tu się pojawiła bardzo nieładna strategia, której szczerzę nie lubię, mianowicie strategia „ wiń ofiarę”, tzn., jeśli ktoś przegrał, to przegrał z własnej winy.

*Grzech numer osiem, i ja nie wiem, czy to jest fundamentalny grzech tych 30 lat, tj. zepsucie pracy, utowarowienie pracy. Nie będę specjalnie oryginalny jeśli powiem, że praca nie jest takim samym towarem jak wszystko inne, podobnie jak mieszkanie nie jest takim samym towarem, jak każdy inny towar. Takie utowarowienie pracy doprowadziło do patologii między pracownikami a pracodawcami, tzn. generalnie w świecie pracy. Dopuszczono do znacznej asymetrii między kapitałem a pracą. Sytuacja pracownika w ciągu tych 30-tu lat była nie pozazdroszczenia. Oczywiście nie każdego, myślę tu o pracownikach, którzy nie dysponowali jakimiś unikalnymi kwalifikacjami. To zaowocowało takim poczuciem samotności człowieka pracy, to znaczy brakiem jakichkolwiek instancji, do których człowiek mógł się zgłosić, jeżeli uważał, że dokonuje się jakaś niesprawiedliwość. U podstaw tego leżała rezygnacja ze zbiorowych układów pracy jako elementu przeżytku starego systemu, itd. Zapomniano o tym, że zbiorowe układy pracy charakteryzują także skandynawską wersję kapitalizmu. I systemowa słabość związków zawodowych. To, co się stało ze związkami zawodowymi w Polsce to trzeba określić mianem katastrofy. Startowaliśmy z poziomu „Solidarności” a doszliśmy do 7-8 proc. uzwiązkowienia, a jest to wynik fatalny. Brak związków zawodowych odbił się fatalnie na sytuacji ludzi pracy, a ten brak związków zawodowych i ich osłabienie to nie przypadek.

*Grzech numer dziewięć to dopuszczenie do powstania zbyt wielkich nierówności, w zbyt wielu miejscach. Pojawił się raport zespołu Pikieltego na temat nierówności w Polsce. Przedtem też wiele publikacji na ten temat. Z tym też wiązała się, w moim przekonaniu rażąca niesprawiedliwość,  szczególnie widoczna w sferze podatkowej. Podatki w Polsce są skrajnie niesprawiedliwe i właściwie powinnyśmy się wspólne zastanowić jak mogło do tego dojść, ze skonstruowaliśmy tak skrajnie niesprawiedliwy system podatkowy.

*I wreszcie grzech numer dziesięć, ostatni, to jest złe uregulowanie stosunków na linii państwo- Kościół, ze szkodą dla państwa, i ze szkodą dla Kościoła. Uboczny skutek, to była kwestia edukacji, modernizacja światopoglądowa właściwie nigdy się nie odbyła i jak się popatrzy na treść podręczników szkolnych to ona jest szalenie konserwatywna. Bez względu na to, kto by nie rządził, to te treści były konserwatywne, i nie mogło dość, zatem do zmian w sferze światopoglądowej.

I wniosek – stworzyliśmy system, gdzie był konserwatym od góry, mocno marksowski w nadbudowie, i ultraliberalizm od dołu. W moim przekonaniu potrzeba było więcej liberalizmu od góry i znacznie mniej liberalizmu od dołu.

 

prof. Stanisław Gomułka

Czy była modernizacyjna alternatywa?     

Ażeby odpowiedzieć na to pytanie trzeba najpierw przypomnieć kilka ważnych faktów. Wybrałem 4 takie fakty. W roku 1989 w Polsce miał miejsce, wyjątkowo głęboki, najsilniejszy wśród wszystkich krajów realnego socjalizmu kryzys gospodarczo – finansowy. Pomimo tego kryzysu, nieunikniona w reakcji na liberalizację cen i rozpad RWPG, tzw. recesja transformacyjna była w Polsce najmniejsza i najkrótsza, a wzrost PKB na mieszkańca w relacji do poziomu w krajach eurozony i USA był w omawianym trzydziestoleciu, licząc wg. siły nabywczej, historycznie wyjątkowo duży, bo z poziomu 30 do 40 proc. w roku 1989 do 50 do 60 proc. teraz. Ten wzrost jest teraz najwyraźniej zauważalny przez polskie społeczeństwo sądząc na podstawie tych wyników badań. Po trzecie ważnym powodem tego historycznego sukcesu trzydziestolecia był fakt, że tylko w Polsce ekspansja nowego, rodzimego sektora prywatnego, była wyjątkowo szybka dzięki reformom w kilku pierwszych latach transformacji i polityce ekonomicznej realizowanej przez kolejne rządy i kolejne kierownictwa NBP. Po czwarte o tej polityce kolejnych rządów i NBP świadczy dobrze wyjątkowy w skali światowej fakt, że do roku 1992 nie było w Polsce ani recesji w skali całej gospodarki, ani kryzysu bankowego.

To są fakty, które krytycy, a szczególne totalni krytycy jak mój przedmówca, powinni brać pod uwagę.  W krytycznych opiniach o polskiej transformacji zadziwiające dla mnie jest podtrzymywanie ocen sprzecznych z faktami. Chciałbym zwrócić uwagę na kilka takich sytuacji. Po pierwsze błędny jest pogląd jakoby w roku 1990 miał miejsce niesłychanie „ duży” spadek realnej płacy. Ten pogląd pomija fakt nadmiernie statystycznych realnych świadczeń w dwóch poprzednich latach. W roku 1988 o 13, 6 proc. , a roku 1987 – nawet więcej. W każdym razie w stosunku do roku 1989 realne płace w roku 1990 spadły istotnie o blisko 30 proc., ale w stosunku do roku 1987 tylko 0 7, 7 proc. Właśnie ten bardzo wysoki wzrost płac w latach 1987, i 1988 był m. in. powodem dużej inflacji zanim pojawił się rząd Mazowieckiego. Po drugie błędny jest też pogląd jakoby w początkowym procesie transformacji ucierpieli mocno emeryci i renciści. Otóż w roku 1990 przeprowadzano co kwartał rewaloryzacje tych świadczeń. Rewaloryzacja w styczniu 1991 o prawie 31 proc. spowodowała, że relacja emerytur do płac wzrosła z poziomu 64 proc. w roku 1990, do 75,6 średnio w roku 1991 tj. najwyższej relacji w okresie trzydziestolecia. Ten fakt jest często pomijany i niezauważany. Po trzecie kolejny mit dotyczy jakoby nadmiernej koncentracji reformatorów na obniżaniu inflacji. Tymczasem obniżanie inflacji było stopniowe, a zejście z inflacji 250 proc. w trakcie roku 1990 do poniżej 10 proc. zajęło 12 lat. Po czwarte inny mit dotyczy prywatyzacji jakoby zbyt szybki, i z niedostateczna dbałością o interes publiczny. Tymczasem w Polsce prywatyzacja państwowych przedsiębiorstw była w porównaniu z innymi europejskimi krajami realnego socjalizmu wyjątkowo powolna. Reformatorzy, już w tym pierwszym okresie odrzucili projekt tzw. masowej prywatyzacji. W Polsce prywatyzacja została ograniczona do czterystu średnich wielkości przedsiębiorstw zatrudniających w sumie 200 tys. osób. Miała miejsce dość szybka prywatyzacja gospodarki, gdyż trzeba rozróżnić między prywatyzacją przedsiębiorstw, która była powolna, i szybką prywatyzacją gospodarczą. Ale w politycznych i publicystycznych ocenach tego pomija się przyczyny tego stanu rzeczy – szybki wzrost nowego, rodzimego sektora prywatnego oraz duży napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych oraz silny spadek produkcji w większości państwowych i spółdzielczych przedsiębiorstw. Czyli nie było masowych upadków, bankructw tych przedsiębiorstw, ale jedynie ograniczanie produkcji i zatrudnienia. Nawet teraz udział sektora państwowego w PKB należy do najwyższych w krajach UE. Po piąte i ostatnie czasem mówi się o nadmiernej roli Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Tymczasem ta rola w polityce reform była w zasadzie doradcza, a w uzyskaniu obniżenia o połowę olbrzymiego zadłużenia wobec krajów i banków zachodnich, bardzo pomocna.

Kończąc wracam do postawionego pytania – czy była alternatywa? Nie dziwiłem się, że w świetle tych postawionych faktów historyk i współzałożyciel III RP prof. Karol Modzelewski początkowo ostry krytyk realizowanej polityki gospodarczej w końcu uznał, że takiej alternatywy ani w roku 1989, ani później nie było. Podzielam ten pogląd. Były działania spóźnione, lub nawet błędne, ale główny trzon reform i decyzji szczegółowych w polskich warunkach politycznych i materialnych był poprawny. Do tego trzonu w szczególności należą fundamentalne reformy pierwszych czterech lat, reforma administracyjna Buzka, oraz zmiany instytucjonalne i ustawowe umożliwiające wejście Polski do UE.

 

Artykuł dodano w następujących kategoriach: Konferencje.