PRL wobec Kościoła. Październikowe przemiany 1956 roku.

Koniec złudzeń

Wydarzenia następnych miesięcy świadczyły jednak o tym, że I sekretarz partii nigdy nie traktował praw przywróconych Kościołowi po październiku 1956 jako czegoś należnego mu z samej istoty istnienia. Zawarte wówczas porozumienie było czysto taktycznym rozejmem. W trakcie spotkania z aktywem partyjnym województwa poznańskiego 5 czerwca 1957 roku Gomułka miał wypowiedzieć wielce znamienne słowa „ Jeśli byliśmy zmuszeni pójść na pewien modus vivendi z Kościołem, na ustalenie pewnego porozumienia likwidującego , że tak powiem , stan wojny i różne zadrażnienia , likwidujące stan napięcia , to wypływało ta z naszej sytuacji. Przez fakty nie przeskoczymy. Z faktami trzeba się liczyć. Z faktami liczymy się i daje to nam pewne pozytywne rezultaty„ ( 14).

Własny program przygotowali na wiosnę 1957 roku politycy skupieni wokół „Tygodnika Powszechnego„ .”Pozytywizm”, bo tak nazwano istotę programu rozumiano jako „nakazy współczesnej polskiej racji stanu zwłaszcza„ potrzebę sojuszu z ZSRR, uzasadnione interesem narodowym wynikającym z sytuacji geopolitycznej niezależnie od założeń ideologicznych a nawet wbrew przesłankom ideologicznym .
„ Pozytywizm „ rozumiany jest również jako pewna metoda polityczna, w tym przypadku polityka „ pozytywistyczna „ jest zaprzeczeniem romantyzmu. Zasadą jest umiar, ostrożność, skłonność do kompromisu, a odrzucanie polityki ryzyka i mierzenia siły na zamiary. „Pozytywizmem „ bywa też nazywany krytyczny stosunek do przeszłości historycznej, zwłaszcza zaś do niektórych – użyjmy tego terminu
„ bohaterskich „ epizodów naszej historii (15).

Spory o historię w Polsce bywały niejednokrotnie jednocześnie narzędziem innych sporów o teraźniejszość o przyszłość. Bowiem tradycja historyczna była w Polsce zawsze żywa, nie mieliśmy nigdy obojętnego stosunku do własnych dziejów a wiele wydarzeń z naszej przeszłości nabierało żywego symbolicznego znaczenia. Można oceniać to jako fakt pozytywny. Zainteresowanie przeszłością pozwalało z niej wyciągnąć wnioski dla teraźniejszości i przyszłości życia narodu, kształtować postawy mądrzejsze i bogatsze, czerpiące z doświadczeń minionych czasów i pokoleń . Tylko że stwierdzając iż tradycja historyczna zawsze w Polsce była żywa – równocześnie trzeba przyznać że w tych ożywionych sporach o historię nazbyt często nie o nią nawet chodziło. Przykłady wykorzystywania historii do własnych celów politycznych można podawać wiele. Pozytywiści krytykowali powstania narodowe XIX i XX wieku w imię oczywistych współczesnych celów politycznych . Przedstawiciele innej szkoły historycznej – romantycznej do której można zaliczyć prymasa Wyszyńskiego uznawali powstania narodowe XIX wieku jako drogę prowadzącą do kształtowania się nowoczesnego społeczeństwa polskiego .

Stanowisko najwyższych władz w tym I sekretarza PZPR Władysława Gomułki wobec zmian zapoczątkowanych w październiku 1956 roku są dobrze znane. Nie zamierzał, wbrew oczekiwaniom niektórych tworzyć demokratycznego państwa w rozumieniu zachodnim. Proces demokratyzacji wszystkich dziedzin życia narodu miał prowadzić jego zdaniem do demokracji socjalistycznej czyli państwa autorytarnego. Podobnie miała się rzecz z niezależną prasą, której roli nie doceniał i nie rozumiał. Rola prasy w państwie socjalistycznym miała zostać zredukowana do roli propagandowej.

Kto nie poddawał się owej presji musiał liczyć się z represjami. Nie inaczej postrzegał obecność Kościoła katolickiego na scenie politycznej. O dzieleniu się władzą z Episkopatem nie mogło być mowy. Akceptował istnienie Kościoła w Polsce i ten fakt mówiący o tym, że ogromna większość społeczeństwa to katolicy. Rola polityczna, kulturalna i oświatowa Kościoła miała jego zdaniem być zredukowana do minimum.
Nie wszystkie zamierzenia władz wobec Kościoła udało się przeprowadzić w roku 1957. Scenariusz wydarzeń politycznych niejednokrotnie trzeba było pisać od nowa, przyczyną wielu owych kłopotów był prymas Polski kardynał Stefan Wyszyński.

Nie przypadkowo w dniu 11 listopada 1957 roku w 39 rocznicę odzyskania niepodległości Polski, w kościele św. Krzyża w Warszawie wygłosił kazanie prymas Polski.

Wykorzystał rocznicę odzyskania niepodległości aby wypowiedzieć się o skutkach płynących z braku mówienia prawdy w Polsce Ludowej co tym bardziej dodatkowo aktualizowało kazanie kardynała. Przypominał rządzącym o nie zrealizowanych obietnicach wolnej i demokratycznej Rzeczpospolitej. W swym wystąpieniu prymas przypomniał również „ o prawie człowieka do prawdy, do wolności, o prawie do sprawiedliwości, o prawie do miłości. Jest to bowiem powszechne wołanie, że człowiek współczesny gotów jest przynieść i przetrzymać wszystkie głody i męki byleby tylko mógł poczuć, że to jego święte prawo jest uszanowane. I bodajże ten głód człowieka dobrze wyczuwany, bodajże on zmusza do rewizji, wielu najrozmaitszych urządzeń współczesnych, aby człowiekowi przyznał prawo do prawdy, prawo do wolności, prawo do sprawiedliwości i co więcej prawo do miłości.” I dalej przypomina prymas władzom o tym że istnieje nie tylko socjalizm lecz także „ istnieje katolicka nauka społeczna, która walnie wspiera wszystkie wysiłki współczesnych społeczeństw, ażeby miłość zapanowała i w prawie pracy, bo za tę cenę dopiero nastąpi pełny spokój społeczny. Nie można mówić o pokoju społecznym, chociażby istniały góry praw i kodeksy pracy – jeżeli w życie społeczne w życie ekonomiczne nie wejdzie potężna siła jaką jest miłość społeczna. Najmilsi, można by krok uczynić naprzód i pytać, azali na odcinku życia religijno-kościelnego też nie należałoby oczekiwać właśnie tego podejścia do ustaw i przepisów miłością. I wyrazem tego zrozumienia, które zwłaszcza w ostatnich dniach budzi się coraz bardziej i umacnia , jest to iż mogę powiedzieć, że już w tej chwili mogło wrócić do swych stolic biskupich, pięciu biskupów usuniętych, od pracy nasz sufragan gnieźnieński i nasz współpracownik najbliższy w sekretariacie prymasowskim , udręczony wielce w więzieniach ze zniszczonym zdrowiem biskup Antoni Baraniak … biskup Adamski, Bednorz, Bieniek. Te znaki radosne z ostatnich dni dają nam dowód że zrozumienie w naszym społeczeństwie i w kołach kierowniczych, jak doniosły i jak ważny jest dla narodu pokój religijny, do daje nam nadzieje na przyszłość że ta praca Kościoła coraz bardziej uszanowana będzie mogła w pełni owoce swoje wydać dla wewnętrznego zespolenia i zjednoczenia wszystkich w miłości „
Fragmenty kazania prymasa ukazały się na łamach Tygodnika „Kierunki„ zawiązanego z PAX. Prawdopodobnie tą drogą Bolesław Piasecki chciał zyskać przychylność kardynała Wyszyńskiego i złagodzić wymowę zarządzenia prymasa zabraniającego księżom publikowania w wydawnictwach PAX ( 16).

Z drugiej strony kazanie to stało się obiektem krytyki na mającym miejsce 27 grudnia 1957 roku kolejnym posiedzeniu Komisji Wspólnej. Zenon Kliszko określił je jako dążenie do mesjanizmu i zarzucił całemu duchowieństwu niewłaściwe powadzenie programu milenium chrztu Polski (17).

Artykuł dodano w następujących kategoriach: Historia.