Wojna w czeskim rządzie

Centroprawicowej koalicji grozi rozpad. Prezydent Vaclav Klaus wzywa jej przywódców na dywanik

Nie będę bezczynnie patrzył, jak rząd traci wiarygodność – oświadczył Vaclav Klaus, wzywając na Hradczany przywódców rządzącej koalicji.

Od kilku dni koalicjanci toczą zaciekłą polityczną walkę. Zaczęło się od oskarżeń o korupcję pod adresem ministra transportu i twórcy najmniejszej partii koalicji Sprawy Publiczne (VV). Vit Barta, który wcześniej był szefem firmy detektywistyczno-ochroniarskiej, został oskarżony o wykorzystywanie swoich wpływów do budowy sieci powiązań polityczno-biznesowych.

Media opublikowały poufną notatkę z 2008 roku, w której Barta apeluje do pracowników swojej firmy, aby ubiegali się o stanowiska w administracji i przejęli kontrolę nad rządowymi kontraktami. Trzech wyrzuconych wiceszefów partii przyznało też, że Barta próbował ich przekupić. Premier Petr Nečas nie wykluczył dymisji kolejnych koalicyjnych ministrów.

– Powiązania z firmą ochroniarską zagrażają bezpieczeństwu państwa – mówił tydzień temu.

VV zagroziła jednak wyjściem z rządu, co oznaczałoby utratę większości w 200-osobowym parlamencie (94 miejsca zamiast obecnych 118). Przywódcy VV sugerują, że za atakiem stoi Obywatelska Partia Demokratyczna (ODS) premiera Nečasa. Tygodnik „Tyden” pisał, że dotarł do podsłuchów, z których wynika, że wyrzucona z VV wiceszefowa partii spiskowała z ODS, planując pucz.

Prezydent Klaus wezwał na Hradczany premiera, szefa MSZ Karela Schwarzenberga, który kieruje partią Tradycja Odpowiedzialność Prosperity 09 (TOP09), i szefa MSW Radka Johna, stojącego na czele VV. Politycy obiecali ograniczyć wzajemne ataki. – Wpływy firmy ochroniarskiej są groźne nie tylko dla bezpieczeństwa państwa, ale także dla ciemnych interesów innych partii. Politycy VV zapowiadali, że doświadczenie detektywistyczne wykorzystają do walki z korupcją.

Atak na tę partię był więc w interesie polityków, którzy poczuli się zagrożeni – mówi „Rz” czeski politolog Jiři Pehe. Część publicystów uważa, że interwencja prezydenta miała odwrócić uwagę od zarzutów o kradzież długopisu podczas konferencji prasowej w Chile. Filmik, na którym prezydent z zainteresowaniem ogląda inkrustowany półszlachetnymi kamieniami długopis, a potem dyskretnie chowa go do kieszeni, robi furorę w sieci.

– Prezydent próbuje na nowo zdefiniować swe kompetencje i wykorzystuje do tego każdą okazję. Nie ma to nic wspólnego z długopisem – uważa Pehe.

Źródło: Rzeczpospolita on line 14 04 11
Artykuł dodano w następujących kategoriach: Czechy.