Klimat nam zaszkodzi

Ze zdumieniem obserwuję działania zmierzające do wdrażania kolejnych elementów unijnej polityki klimatycznej. Unia chce pogwałcić większość zasad, na których budowana jest nie tylko kultura europejska i zachodnia, ale przede wszystkim ład gospodarczy, społeczny i instytucje rynkowe.

Dr inż. Bolesław Jankowski jest głównym autorem Raportu 2030 oraz innych analiz zawierających ocenę skutków pakietu energetyczno-klimatycznego dla Polski do roku 2050.

Unijna polityka klimatyczna opiera się na założeniu o wpływie emisji dwutlenku węgla na ocieplanie klimatu. O ile jest to kwestia wciąż dyskutowana w świecie naukowym, to w zasadzie nie budzi kontrowersji stwierdzenie, że obecna unijna polityka klimatyczna nie prowadzi do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych w skali świata. Redukcja emisji w części krajów powoduje przeniesienie produkcji i wzrost emisji w innych. Kluczowym elementem unijnej polityki klimatycznej jest pakiet klimatyczno-energetyczny, określający cele i środki działania do roku 2020. Obecnie realizowane są kolejne działania mające na celu drastyczne zaostrzenie norm redukcji emisji do roku 2050.

Obciążenia polskiej gospodarki z powodu tych działań będą ogromne. Wdrożenie pakietu spowoduje wzrost rocznych kosztów wytwarzania energii o ok. 8–12 mld zł rocznie w latach 2020–2030, wzrost nakładów inwestycyjnych o ok. 60 mld zł do roku 2030 oraz wzrost hurtowych cen energii u wytwórcy o ok. 60 proc. Podwyżka cen energii spowoduje wzrost udziału kosztów energii w budżetach domowych z 11 proc. w roku 2005 do ponad 14 proc. w latach 2020–2030 (ok. 18 proc. w przypadku emerytów i rencistów). Nastąpi spadek produkcji energochłonnych przemysłów o ok. 20 proc. oraz pogorszy się saldo wymiany zagranicznej. Efektem będzie także znacząca utrata miejsc pracy.

Zaburzenie rynku
Wdrażanie polityki klimatycznej związane jest z ogromnym zaburzeniem rynku energetycznego. Do głównych skutków należą drastyczne zmiany konkurencyjności różnych form wytwarzania energii, a tym samym zmiana wartości przedsiębiorstw energetycznych. Firmy energetyczne produkujące energię z węgla tracą na wartości, firmy posiadające elektrownie gazowe lub jądrowe zyskują. Dążenie do zaostrzania wymagań i wprowadzenia dla wszystkich elektrowni obowiązkowego zakupu uprawnień emisyjnych już od roku 2013 oznacza dla producentów energii z węgla niemal konfiskatę mienia. Po tak głębokiej ingerencji rynek przestaje w zasadzie pełnić swoją funkcję.

Bo jeśli raz mogło dojść do całkowitej zmiany zasad gry rynkowej, to znaczy, że może się to stać także za 5 czy 10 lat. Trudno w takiej sytuacji ryzykować własnymi pieniędzmi. Pokazuje to decyzja zagranicznych firm energetycznych w Polsce, które zrezygnowały z projektów inwestycyjnych ze względu na nieznane warunki działania w przyszłości. Od wdrożenia pakietu klimatycznego mamy w istocie do czynienia z energetyką postrynkową, która zmierza do konsolidacji energetyki, tworzenia firm „zbyt dużych, by upaść” oraz do powiązania biznesu energetycznego z polityką. Nie ma tu miejsca dla małych i dynamicznych firm, które były źródłem rewolucji na rynku gazu w USA.

Technologie, których nie ma
Nierealność strategii unijnych jest wielopoziomowa. Po pierwsze, nierealna jest ocena efektów polityki klimatycznej w skali całego świata. Polityka unijna zakładała, że dojdzie do wdrożenia światowego systemu redukcji emisji, jednak negocjacje w Kopenhadze zakończyły się klęską polityki unijnej. Drugi poziom nierealności dotyczy efektów dla gospodarki unijnej. Kreatorzy unijnej polityki liczą, że postawi ona UE w roli światowego lidera niskoemisyjnych technologii energetycznych. Rachuby te jednak rozsypują się na naszych oczach. Firmy francuskie mają opóźnienia w budowie reaktorów jądrowych nowej generacji. Duńskie, hiszpańskie i niemieckie firmy produkujące elektrownie wiatrowe natrafiają na coraz mocniejszą konkurencję z USA i Chin. Również w zakresie produkcji paneli fotowoltaicznych pozycję liderów przejmują firmy chińskie.

Poza tym nie powstały praktycznie żadne nowe technologie. O ile w USA doszło do rozwoju technologii wydobycia gazu łupkowego w oparciu o niewielkie innowacyjne firmy i w efekcie do spadku cen gazu, to sztandarowym projektem UE jest rozwój technologii wychwytu i składowania CO2 (CCS), co prowadzi do podwojenia cen energii. Charakterystyczne jest przy tym, że o ile politycy unijni głośno wyrażają obawy o ekologiczne aspekty produkcji gazu z łupków, to żadnych zagrożeń nie dostrzegają w tłoczeniu ogromnych ilości skroplonego dwutlenku węgla do podziemnych struktur geologicznych. Dostępność technologii CCS jest obecnie podstawą przyszłych bilansów energetycznych UE. To kolejny już poziom braku realności planów unijnych. Trudno bowiem uznać za racjonalne budowanie bezpieczeństwa dostaw, opierając się na technologiach, których nie ma.

Tracimy najwięcej
Choćby pobieżna analiza rozkładu kosztów i korzyści wynikających z wprowadzenia polityki klimatycznej w UE pokazuje, że są kraje, które na niej zyskują, i takie, które tracą. Polska należy do krajów, które tracą najwięcej. Polityka klimatyczna staje się narzędziem w majestacie prawa prowadzącym do gwałtownego osłabienia witalności gospodarki dużego kraju unijnego oraz do przejęcia największych firm energetycznych z Polski i innych krajów regionu przez najsilniejszych graczy rynkowych.

Podstawową zasadą sensownego zarządzania strategicznego jest zdolność do reagowania na zmiany w otoczeniu. Z kolei każdy program opiera się na pewnych założeniach, na których podstawie dokonuje się oceny skutków. W przypadku unijnej polityki klimatycznej zmianie ulegają podstawowe założenia dotyczące m.in. wprowadzenia międzynarodowych zobowiązań redukcji emisji po roku 2012 oraz wprowadzenia w skali świata systemu redukcji emisji gazów cieplarnianych. Dotychczasowe prace nie potwierdzają też postępu w rozwoju technologii CCS. Ponadto na skutek kryzysu finansowego doszło do gwałtownego pogorszenia stabilności finansowej całego Eurolandu. Te okoliczności jednak nie wywołują żadnej krytycznej refleksji i nadal forsowane są propozycje zaostrzania norm redukcji emisji na rok 2020 oraz na okres do roku 2050.

Przedstawiony sposób kreowania i wdrażania polityki klimatycznej jest sprzeczny z podstawowymi wartościami europejskimi. Zaprzecza on poszanowaniu prawdy, poważnemu traktowaniu prawa oraz zasad chrześcijańskich przejawiających się choćby w trosce o wszystkich, szczególnie słabszych członków wspólnoty. Wprowadza natomiast elementy nowej pseudoreligii klimatycznej oraz kult siły, widoczny w forsowaniu interesów najbardziej wpływowych krajów unijnych. W aspekcie praktycznym kluczową kwestią jest pogwałcenie zasad racjonalnego działania w sferze gospodarki i rynku. Decydenci unijni muszą sobie zdać sprawę, że szkody wyrządzone przez ich działania w jednych krajach przenosić się będą na inne. Manipulowanie rynkiem powodować będzie trwałe osłabienie kluczowych instytucji życia gospodarczego. Brak zaufania do racjonalności, bezstronności i solidarności działań na poziomie unijnym prędzej czy później doprowadzi do kryzysu struktur unijnych. Uniknięcie tych skutków wymaga szybkiego odejścia od polityki klimatycznej i zmiany sposobu działania. Im później to nastąpi, tym koszty będą wyższe.

Źródło: Gość Niedzielny, 08 05 2011
Artykuł dodano w następujących kategoriach: Przegląd Publikacji.