Weimar w zamrażarce

2.Trójkąt Weimarski już od siedmiu lat nie działa. Jego formuła wyczerpała się wraz z rozszerzeniem UE, a jeżeli w nowej sytuacji politycznej Europy kiedykolwiek znów może być przydatny, to klucze do niego leżą… w Paryżu. Ale po kolei.

Trójkąt utworzono 20 lat temu jako dodatkowe polityczne wsparcie dla Polski jako największego kraju Europy Środkowej i Wschodniej w jej procesie politycznego zbliżania do Europy Zachodniej. Było to wsparcie dodatkowe ze strony Francji i Niemiec, ale nie pierwszoplanowe. Zawsze miało na celu pomoc Polsce, więc “Trójkąt” nigdy nie zakładał równego partnerstwa między trzema częściami składowymi. Ta formuła się wyczerpała w 2004 roku wraz z rozszerzeniem.

Polska jest najsłabszym ogniwem trójkąta: ma najmniejszą gospodarkę (ok. jednej trzeciej gospodarki Francji i jednej czwartej gospodarki Niemiec), choć rozwija się o wiele szybciej niż zachodni partnerzy (ok. pięć lat temu wielkość polskiej gospodarki to było ok. 15% niemieckiej). Wciąż jednak Polska jest jednym z najbiedniejszych krajów w UE ze średnim PKB na mieszkańca 62% średniej unijnej (wobec 107% Francji i 117% Niemiec). A nawet gdy będzie tak bogata jak Niemcy czy Francja, to jeszcze jest strukturalnie mniejsza: 38 milionów Polaków wobec 65 milionów Francuzów i 80 milionów Niemców (przy okazji, perspektywy zmian ludności sugerują zrównanie ludności Francji i Niemiec na poziomie ok. 70 milionów w ciągu 20 lat).

Czyli Polska jest słabszym partnerem. Ale również politycznie stosunki francusko-niemieckie są o wiele głębsze niż polsko-niemieckie czy polsko-francuskie. Te specjalne relacje mają miejsce od początków lat pięćdziesiątych i zostały przypieczętowane Traktatem Elizejskim z 1963 roku. Ostatni rozdział bliskich relacji piszą kanclerz Merkel i prezydent Sarkozy, których określa się czasem mianem MERKOZY.

W tej sytuacji nierównowagi Trójkąt Weimarski to ledwie figura geometryczna, a nie geopolityczna. Berlin i Paryż angażują się w relacje z Warszawą tylko wtedy, gdy widzą taką potrzebę. Berlin robi to o wiele częściej na poziomie bilateralnym i jest dużo bardziej otwarty na sygnały z Warszawy. Ale stosunki francusko-polskie nie odznaczają się niczym specjalnym wbrew słownictwu “strategicznego partnerstwa” zawartego kilka lat temu podczas wizyty premiera Tuska w Paryżu. Polska dla Francji to największy kraj w regionie i prawdopodobnie jedyny, z którym od czasu do czasu należy się liczyć; ale najlepiej nie za często. [Plotka niesie, że prezydent Francji nie rozróżnia Słowacji od Słowenii]. I tak Francuzi podkopywali (podkopują) polską prezydencję w Radzie UE (z różnym skutkiem): zablokowali udział ministra Rostowskiego w posiedzeniach Eurogrupy (16 pozostałych ministrów zgodziło się na udział polskiego ministra), jako ostatni ustąpili w sprawie zarządzania gospodarczego (tzw. six-pack), a także ociągali się w 2010 ze wsparciem (niektórzy wręcz uważają, że przez nich sprawa upadła) inicjatywy obronnej proponowanej przez Polaków.

Nie piszę tego, by wzbudzać nastroje anty-francuskie. Każdy kraj broni własnych interesów i Francuzi nie robią niczego z jakichś anty-polskich powodów. Kierują się bowiem czystym przesłaniem realizmu. Obrona? Jasne, że Wielka Brytania jest ważniejsza niż Polska czy Niemcy [vide: Libia]. Eurogrupa? Jeśli ktoś chce w niej być, niech przystąpi go grupy euro, itd. Oczywiście polska perspektywa jest odmienna i na tym polega różnica podejść.

Polacy naturalnie zdają sobie sprawę ze swoich i zewnętrznych ograniczeń. Dlatego swoje ograniczenia próbują nadganiać tworząc regionalne koalicje z Wyszegradem (np. regularne szczyty V4 przed szczytami Rady Europejskiej), z krajami bałtyckimi lub w szerszej koalicji nowszych lub biedniejszych państw UE. To oczywiście poprawia pozycję Warszawy wobec Berlina i Paryża, ale Polska nie ma i nie może mieć mandatu “reprezentującego” inne państwa Europy Środkowej, jak czasem Francuzi by chcieli. O przydatności spotkań V4 niech świadczy uwaga prezydenta Sarkozy’ego, który nie chciał, by się odbywały uznając tym samym ich ważność.

Trójkąt jest w zamrażarce, a klucze do jego obudzenia są w Paryżu. W ciągu ostatnich lat Polacy walili w ścianę domagając się większej roli (może motoru integracji europejskiej?), ale są zawsze ściagani w dół. Czym Trójkąt jest? Inaczej niż chcą Polacy i wielu indywidualnych Niemców czy Francuzów nie jest ugrupowaniem trzech równych partnerów, ale wynikiem francusko-niemieckiej polityki wobec Polski. Dlatego by Trójkąt zyskał na znaczeniu, a może i używalności, to w Paryżu musi dojść do przewartościowania tego, co jest istotne i co jest przydatne. Polska jest ważna w każdej europejskiej sprawie i może być bardzo przydatna; warto w nią (i Trójkąt) inwestować. Póki co, ten temat niestety wydaje się odległy – zarówno Prezydent Sarkozy jak i kandydat socjalistów na prezydenta Hollande chcą budować Europę wokół strefy euro. Błąd. Ale to już temat na inny post.

Piotr Maciej Kaczyński, Paryż, październik 2011

Źródło: salon24.pl 19 10 11
Artykuł dodano w następujących kategoriach: Polska.