Prof. Nowak: Kryzys sprzyja Rosji

Unia Europejska boryka się z problemami ekonomicznymi. Kolejnym krajom grozi bankructwo, a UE przyjmuje pakiety ratunkowe. Coraz częściej słychać groźby, że strefa euro i cała Wspólnota może się rozpaść. Portal Stefczyk.info zapytał profesora Andrzeja Nowaka, specjalistę ds. rosyjskich o to, jak na Moskwę wpływają problemy UE:

Kryzys w Europie, który dotyczy głównie kryzysu zaufania narodów europejskich do własnych rządów i możliwości rozwoju wspólnoty europejskiej, sprzyja tym czynnikom zewnętrznym, które chcą wpływać na przyszłość kontynentu i które mają narzędzia do prowadzenia własnych rozgrywek. Najbliższym takim podmiotem jest Rosja. Ona jest bardzo aktywnym podmiotem politycznym obecnie. Konsekwentnie realizuje plany, które już ponad rok temu przedstawił Siergiej Karaganow, były doradca prezydenta Władimira Putina. On zarysował koncepcję nowego politycznego bytu – związku Europy i Rosji. W istocie chodzi o podporządkowanie krajów europejskich interesom rosyjskim.

Obecnie poszczególne kraje europejskie szukają sposobów rozwiązania problemów na własną rękę. Robią to szczególnie mocno Niemcy, którzy od dawna łamią unijną zasadę solidarności. W przypadku tego kryzysu widać to w sposób jaskrawy. Niemcy nie chcą pomagać innym. Wolą realizować swoje interesy w porozumieniu z Rosją. Robią to już od paru lat. To jest również sprzeczne z zasadami obowiązującymi w UE. Współdziałanie energetyczne niemiecko-rosyjskie jest sprzeczne z zasadą solidarności energetycznej, o którą walczyła Polska za rządów PiS. Z tego projektu jednak de facto niewiele wychodzi, czego symbolicznym dowodem jest wspólna inicjatywa Niemiec i Rosji, czyli Gazociąg Północny, oraz Rosji i Włoch, które budują Gazociąg Południowy. Te dwie budowy są szkodliwe dla Europy i zgodne z interesami Moskwy.

Obecny kryzys zwiększa możliwości nacisku Rosji na państwa UE. Ona oferuje krajom europejskim ratunek, składając ofertę współpracy gospodarczej. Cel Kremla zdaje się być jasny – rozbić współpracę wewnątrz Unii Europejskiej i powrócić do koncepcji koncertu mocarstw z XIX wieku. W tej sytuacji główną rolę będzie rozgrywała Rosja.

Ostatnio pojawiają się w Polsce głosy, że Warszawa nie ma innego wyjścia niż przyłączyć się do niemieckiej Unii lub wejść w strefę wpływów rosyjskich. Ten pogląd świadczy bardzo źle o sposobie patrzenia na świat jego autora. Jeśli zakładamy, że mamy jedynie możliwość wyboru między Rosją a Niemcami i podporządkowaniem się któremuś, to należy wziąć pod uwagę, że Moskwa i Berlin mogą się porozumieć między sobą ponad naszymi głowami. One są dużo od nas silniejsze i postępują wedle zasady podziału wpływów. Jednak przecież to nie pionki wybierają królową, ale królowa dobiera służbę. Jeśli przyjmujemy tę logikę, to należy stwierdzić, że silniejsi zdecydują za nas, do której strefy będziemy należeć. Mogą uznać, że podzielą się wpływami w Polsce na pół. Myślenie zaprezentowane przez autora tej tezy jest strasznie naiwne.

Przyjęcie poglądu fatalistycznego dotyczącego możliwości wyboru Polski, nie odzwierciedla dynamiki sytuacji w Unii Europejskiej. To nie jest tak, że wszyscy w UE przypatrują się z zadowoleniem rosnącej roli Niemiec we Wspólnocie. Ich coraz bardziej agresywna postawa i aroganckie zachowanie nie jest dobrze odbierane przez wiele środowisk politycznych w Europie. Mniejsze kraje z naszego regionu, jak Estonia, Litwa i Łotwa, jak również kraje większe, Szwecja, Dania czy Wielka Brytania, których znaczenie ekonomiczne jest spore, nie patrzą na zachowanie Berlina z radością. Podobne odczucia mają Węgry, Czesi, czy Rumunia. Nie jest również tak, by w Niemczech wszystkie środowiska patrzyły przychylnie na współpracę z Rosją na warunkach dyktowanych przez Putina. To jest potencjał i źródło nadziei dla tych ludzi i krajów, które sprzeciwiają się scenariuszowi podziału Europy na wpływy Niemiec i Rosji. To jest również potencjał, po który powinna sięgnąć Polska sprzeciwiając się wasalizacji.

not. saż

Źródło: wPolityce.pl 28 11 11
Artykuł dodano w następujących kategoriach: Rosja.