Dokąd Polska zmierzać powinna w polityce zagranicznej

dr Krzysztof Szczerki

Były wiceminister spraw zagranicznych RP, poseł PiS

Tekst wygłoszony w czasie Kongresu Polska Wielki Projekt zorganizowanego w Warszawie w dniach 25- 28 04 2013 przez Instytut Sobieskiego i Ośrodek Myśli Politycznej. Wypowiedź nieautoryzowana.

W kontekście projektu, „ Dokąd Polska zmierzać powinna”, który jest bardzo obszerny, chciałem powiedzieć o trzech elementach, które wydają mi się dziś najistotniejsze w kontekście projektowania przyszłości Polski w zakresie jej relacji z otoczeniem zewnętrznym.

Po pierwsze wszyscy wiemy, bo to jest ogólna prawda, że polityka zagraniczna zaczyna się zawsze wewnątrz kraju. Stan państwa pozwala na prowadzenie polityki zagranicznej w tej czy innej formie, tzn. tak naprawdę warunkuje zdolności państwa do prowadzenia polityki zagranicznej. I w tym sensie wydaje mi się, że zadaniem pierwszym, które stanie przed rządem Polski po zmianie władzy, będzie powrót Polski na ścieżkę rozwoju wedle wzorów cywilizacji zachodniej. Inaczej mówiąc powrót Polski na Zachód w sytuacji tej, w której jesteśmy dzisiaj.

Dlaczego mówię, że chodzi o powrót Polski na ścieżkę rozwoju wedle wzorców cywilizacji zachodniej? W książce „ Cywilizacja, Zachód i reszta świata” Neil Ferguson podał sześć elementów, które jego zdaniem spowodowały zwycięstwo Zachodu w konfrontacji z resztą świata. Te sześć elementów, mogą być oczywiście przedmiotem dyskusji, ale ta lista o tyle jest nowatorska, że nie wspomina o tych elementach, które wydają się naturalne, tj. demokracja i kapitalizm. To nie tylko to decydowało o tym, że Zachód jest taki, jaki jest, i że Zachód, w sensie rozwoju potęg, wygrał ten wyścig. Wygrał go właśnie w kategoriach polityki międzynarodowej.

Po pierwsze konkurencja, czyli decentralizacja życia politycznego, gospodarczego, wewnętrzna konkurencja, która stała się podwaliną narodowego państwa i rozwoju gospodarczego. Po drugie nauka, sposób badania i pojmowania zjawisk, ale także pewna refleksja nad samym sobą i nad tym, że Zachód był w stanie zmierzyć się ze światem wokół niego. Po trzecie własność oparta na prawie, czyli rządy prawa rozumiane jako ochrona prywatnej własności, jako pokojowe rozwiązywanie konfliktów, które stały się podstawą do tworzenia wizji państwa i demokracji, także jako demokracji właścicieli państwa, obywateli. Po czwarte opieka zdrowotna i medycyna, które spowodowały zwycięstwo i wykrywalność bardzo dużej ilości chorób, co w efekcie przedłużyło życie ludzi a później ich zdolności do globalnej konkurencji. Po piąte rynek konsumenta, czyli sposób życia, w którym gospodarka i produkcja nastawiona jest na realizację potrzeb ludzi, a zatem to konsumenci decydują o kształcie gospodarki. I po szóste etyka pracy; praca rozumiana jako element powinności, ale szanowana jako element dobrobytu i tego, że wiąże się z nim prawa i obowiązki.

Podkreślam te sześć elementów: konkurencja i decentralizacja, nauka, własność oparta na prawie, opieka zdrowotna i medycyna, rynek konsumenta i etyka pracy. Myślę, że D. Tusk byłby bardzo zdziwiony, że nie ma tu żadnej mowy o stadionach, o turniejach piłkarskich. To nie to jest elementem rozwoju cywilizacyjnego. Takie wydarzenia dzieją się na świecie, ale nie mają żadnego wpływu na markę państwa, ani na długoterminowy sukces kraju, jeśli chodzi o jego wizerunek.

Wszystkie te wymienione sześć elementów są dzisiaj w Polsce w stanie zapaści. Jak patrzymy na nie to mamy do czynienia z katastrofalnym stanem nauki, edukacji, opieki medycznej, poszanowania szacunku dla pracy i etyki pracy, poszanowania prawa, w tym także prawa do własności, utratą także narodowej własności, utratą konkurencyjności gospodarki rozumianej jako innowacyjność, itp., itd. Jak popatrzymy na te sześć elementów, o których mówi Ferguson, to zobaczymy bardzo wyraźnie, że we wszystkich sześciu przewagach Zachodu nad resztą świata Polska jest w stanie regresu, a nie w stanie rozwoju. Dlatego też mówię, że zadaniem pierwszym władzy, która przejmie obowiązki w najbliższym czasie, będzie powrót do kanonu cywilizacji zachodniej w Polsce, do elementów tak rozumianego rozwoju, który kreowany jest poprzez to, co daje przewagę Zachodowi nad całą resztą. A zatem powrót do Zachodu i przestawienie Polski na tory cywilizacji zachodniej.

Punkt drugi to jest odejście od myślenia o polskich władzach w kategoriach rządu lokalnego, pewnego miejscowego zarządu powierniczego wobec zewnętrznych sił. Niestety, mam takie wrażenia, także coraz częściej to słyszę, że rządzący dzisiaj Polską myślą o sobie, i mówią o sobie w kategoriach rządu lokalnego, instytucji lokalnych; często się powtarza to na posiedzeniach Komisji do Spraw Unii Europejskiej Sejmu. Gdy np. ktoś mówi o Komisji Nadzoru Finansowego mówi o „lokalnym regulatorze”, gdy się mówi o Krajowej Radzie Radia i Telewizji mówi się o „ lokalnej instytucji regulującej”, jeśli mówi się o polskim Sejmie to mówi się o „ lokalnym parlamencie”. Tak, jakby polskie instytucje konstytucyjne miały charakter wyłącznie lokalny. Jakby tak naprawdę ośrodek, który ma realną siłę sprawczą znajdował się poza Polską, a w Polsce istniał wyłącznie warszawski oddział, który ma mniejszą lub większą zdolność do adaptacji, większą lub mniejsza zdolność do realizacji postanowień tego ośrodka i ma ewentualne prawo do zgłaszania uwag, postulatów, wniosków bez gwarancji, że zostaną one wzięte pod uwagę. Tak, jak byśmy tworzyli lokalne warunki do działania na naszym terenie zewnętrznych sił. Tzn., że siła sprawcza, ta, która kreuje fakty polityczne i gospodarcze, znajduje się poza naszym krajem.

Ten zewnętrzny ośrodek sprawczy jest różnie definiowany, ale ta subordynacyjno – suplikacyjna postawa jest trwała, niezależnie od tego, co jest tym ośrodkiem. Jedni będą ten ośrodek definiowali jako mityczną Brukselę, drudzy – jako rynki finansowe i agencje ratingowe, trzeci – jako naszych silnych sąsiadów – Niemcy z jednej strony, a Rosję z drugiej. Tak czy owak problem polega na tym, że jest to najistotniejszy problem polskiej polityki zagranicznej, tj., że władza w Polsce, mam takie wrażenie, zdaje sobie sprawę z tego, że każdy z tych zewnętrznych ośrodków zmieniając warunki swojego wpływu na to, co dzieję się w Polsce może odwołać ten rząd. Że rząd może być wysadzony poprzez zmianę zewnętrznych warunków, na których pozwala mu się funkcjonować. Że zmiana ratingu, zmiana oprocentowania obligacji, stosunki relacji z Rosja pozostające pod wpływem tego wszystkiego co działo się po 10 kwietnia 2010 r. – że w każdej takiej sytuacji ten rząd może być odwołany, czy obalony przez zmianę warunków zewnętrznych.

A zatem drugi ważny warunek to odzyskanie podmiotowości, tak, żeby nie być w sytuacji takiej zależności od zewnętrznych ośrodków, które powodują, że można zmieniać władze w Polsce poprzez zmianę swoich warunków ich działania. To jest możliwe, ale trzeba odzyskać, odbudować w Polsce niezależność.

I trzeci element, który w moim przekonaniu jest istotny, to jest po prostu nowe otwarcie w polityce zagranicznej, a które polegać będzie wg. mnie przynajmniej na sześciu komponentach, które przedstawię w skrócie. Po pierwsze chodzi o powrót do pełnej polityki bilateralnej, która dzisiaj jest w regresie. Coraz częściej zastępuje ją „ polityka w ramach”, np. polityka w ramach UE. Coraz rzadziej polski minister spraw zagranicznych jeździ gdziekolwiek sam, i coraz mniejsza jest agenda dwustronna. W Komisja Spraw Zagranicznych Sejmu mamy możliwość przepytywania ambasadorów wyjeżdżających na placówki dyplomatyczne Polski z jaką agendą polityczną jadą na te placówki, i zwykle są to puste odpowiedzi – mowa o promocji Polski, dbaniu o tworzenie dobrego wizerunku, itp., działanie w ramach UE, czy w jakiejś innej grupie, natomiast bardzo rzadko ambasador dzisiaj wyjeżdżający na placówkę jest w stanie powiedzieć o agendzie bilateralnej tej placówki. Uważam, że należy powrócić do polityki bilateralnej o zasięgu globalnym.

Jeżeli pamiętamy ostatni wyczyn premiera Tuska, czy wycieczkę- ucieczkę do Nigerii, to dlatego że była ona wycieczką – ucieczką, że nie ma żadnego kontekstu polityki afrykańskiej Polski. Gdyby Polska miała politykę w Afryce, prowadziła tam normalną politykę – dwustronną czy wielostronna – to wyjazd polskiego premiera do Afryki nie byłby rzeczą kuriozalną. Jednak poza kontekstem daty wydawał się on dla większości opinii publicznej kuriozalny, dlatego że po prostu był wystrzałem na pustym polu. Nie mamy polityki afrykańskiej, więc nagły wyjazd do Nigerii wydawał się być taką wycieczką – ucieczką, tak jak kiedyś był wyjazd do Ameryki Południowej, gdzie także nie mamy polityki. A nie ma powodu abyśmy jej nie mieli. Polska ma wystarczające zasoby ludzkie a przede wszystkim interesy, kontakty i sieć placówek do tego by prowadzić politykę bilateralną na skalę globalną.

Po drugie naszym zadaniem jest obrona charakteru wspólnotowego Unii, której zagraża dziś egoizm i partykularyzm ze strony strefy euro i jej najsilniejszych państw. To strefa euro żeruje dzisiaj na Unii, niemniej oczekuje, że cała Unia będzie się zajmowała jej problemami. To strefa Unii jest dzisiaj problemem Europy. Jeśli strefa euro oczekuję od reszty Unii, w tym od nas, solidarności z jej problemami, to my także mamy prawo oczekiwać wzajemności w rozeznaniu naszych problemów. To nie jest tak, że to jest awangarda, że to jest pierwsza grupa Europy. Nie – dzisiaj to jest grupa z problemami i nie może oczekiwać tego, że cała Europa będzie się składać na to by rozwiązać jej wewnętrzne problemy. Owszem, możemy to zrobić, ale to jest gest solidarności z naszej strony. A w takim razie mamy prawo oczekiwać wzajemności w solidarności ze strony państw strefy euro.

Po trzecie musimy powrócić do geopolitycznej rozgrywki o region Europy Środkowej i Wschodniej wedle wzorców śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Mówię wyraźnie i jeszcze podkreślę – powrócić do geopolitycznej rozgrywki o tę cześć Europy. To jest także nasze zadanie i nasz obowiązek.

Po czwarte musimy oczywiście wrócić do wielowymiarowej strategii bezpieczeństwa

Po piąte musimy wrócić do strategicznego rozumienia polityki promocyjnej i wizerunkowej Polski na świecie, ale takiej, która realnie buduje przemyślany, zintegrowany wizerunek Polski, polską markę wspomagającą polskie przedsiębiorstwa czy polski biznes, ale także walczącą przede wszystkim o dobre imię Polski. A nie samodegradacja dobrego imienia Polski, jak to często ma miejsce, także za pieniądze publiczne, które Polska wydaje na dzieła sztuki, które samodegradują Polskę.

I po szóste to jest współpraca z Polakami i Polonią jako partnerami w polityce międzynarodowej. Dzisiaj mamy do czynienia z sytuacją, kiedy Polonia i Polacy zostali sprowadzeni do klientów, usiłuje się narzucić klientelizm polityczny wobec ministerstwa, które przejęło pieniądze na pomoc dla Polonii. To nie tak. Polacy i Polonia za granicą to są partnerzy w polityce polskiej, a nie klienci polskiej polityki, którym możemy rozdawać udziały wg. naszej woli.

Te trzy elementy wydają mi się zatem najbardziej istotne. Po pierwsze powrót Polski na Zachód, po drugie uzyskanie podmiotowości, tj. zerwanie z sytuacją uwikłania zewnętrznego tak głębokiego przez czynniki zewnętrzne mogące prowadzić do politycznej zmiany w Polsce, i po trzecie ponowne rozwinięcie wielowymiarowej polityki zagranicznej w tych elementach, o których mówiłem, a przede wszystkim powrót do Polski jako aktora polityki międzynarodowej w rozumieniu bilateralnym, powrót do polskiej polityki o zasięgu globalnym.

Artykuł dodano w następujących kategoriach: Analizy, Konferencje, polityka zagraniczna.