Made in Poland, Czas polskiej marki

Pod takim tytułem została zorganizowana przez ThinkTank i Ministerstwo Gospodarki konferencja w dniu 14 10 2013 w Warszawie

Poniżej zamieszczamy fragmenty panelu: Wyzwania i sukcesy polskich przedsiębiorstw na rynkach zagranicznych. Wypowiedzi nieautoryzowane 

THINKTANK

PR i kampania reklamowa, budowanie polskiej marki, marki polskich firm to jest jedna strona medalu. Pytanie brzmi – co jest jeszcze potrzebne? Jakie jeszcze inne działanie widzielibyście państwo jako konieczne, tak aby polskie produkty, polskie firmy mogły te kampanie prowadzić bardziej skutecznie. Czego wam brakuje w tym systemie, który aktualnie obowiązuje, oczywiście oddając pełny szacunek dotychczasowym działaniom, ponieważ rzeczywiście w ciągu ostatnich lat mamy do czynienia ze znacznym rozszerzenie  wachlarza działań.

Na co zatem zwrócilibyście Państwo największą uwagę, co podpowiedzielibyście Ministerstwu Gospodarki – w którą stronę pójść, albo czego w tym systemie nie ma?
Henryk Orfinger, Prezes dr Irena Eris

Kultura polityczna

Przede wszystkim każdy musi liczyć na swoją pracę, i swój wysiłek, umiejętność poruszania się w różnych obszarach, na różnych rynkach. Jeśli mam odpowiedzieć na pytanie, co mogą zrobić inni to powiem, że samo Ministerstwo Gospodarki może nie tak wiele jeszcze zrobić. Musimy jednak skonstatować, że istnieją także inne resorty, inne obszary zainteresowań i tu powinniśmy działać wspólnie. Ministerstwo Gospodarki może dobrze robić to, co jest do zrobienia w Polsce. Natomiast kiedy jesteśmy poza krajem, to tam mamy placówki, które podlegają MSZ-owi. Ja oczekuje, że te placówki będą tak pracowały, aby były mi w stanie pomóc. Pomóc w prostych sprawach, takich jak  znalezienie tłumacza, załatwienie hotelu, czy dostarczenie informacji, ale także np., w kwestii oceny moich partnerów – tam, na miejscu, tj. znalezienie agencji, która mnie w tym wspomoże, itd. Jest wiele różnych obszarów w których może być na pewno lepiej, tzn. możemy lepiej nauczyć się wydawać te niewielkie pieniądze Ministerstwa Gospodarki, czy innych resortów, na rzecz promocji naszych przedsiębiorstw.

To, co nasz czeka, to są naprawdę dekady, a nie lata pracy. Liczenie na to, że za rok, czy dwa coś się zmieni w wizerunkowym odbiorze Polski za granicą to jest nierealna bajka. Dzisiaj Polska nie ma dobrych notowań tam, gdzie coś wiedzą o Polsce. W Azji Polska ma dobre notowania, ale w Azji nikt nie wie, co to jest Polska. Nie da się w ciągu krótkiego okresu czasu zmienić tego postrzegania. Nie pomagają nam politycy, zresztą dotychczas jakichś specjalnych działań tutaj nie było. Nie da się osiągnąć czegoś takiego, by Ministerstwo Gospodarki dzięki tej akcji zmieniło obraz Polski za granicą. To jest po prostu nierealne. Politycy się kłócą, robią swoje, nie patrząc w ogóle na to jak to wpływa na naszą działalność, na nasze funkcjonowanie na rynkach zagranicznych. I to jest duży problem

Rajmund I Martynik, Wiceprezes Polpharma

 

Dobra legislacja

Chciałoby się powiedzieć, że pierwszy krok, tj. uświadomienie sobie potrzeby promocji polskich firm poza krajem został zrobiony. Drugi krok – jest w trakcie. Primum non nocere- tj. po pierwsze nie szkodzić, to  jest już byłoby dużo. Branża farmaceutyczna to jest branża produktów zaawansowanych technologicznie, produktów, które są niezwykle wrażliwe na jakiekolwiek wahnięcia ich jakości. Dwa tygodnie temu w tym gmachu miało miejsce spotkanie, podczas którego usłyszeliśmy, że branża farmaceutyczna musi być w stanie, by mogła być konkurencyjna, generować zysk, osiągać  go na poziomie 20 proc., gdyż to daje nam możliwość konkurencyjnego inwestowania. Ponieważ ten obszar to jest obszar interdyscyplinarny marzyłoby się więc, aby na szczeblu rządowym doszło do porozumienia co do tego w jaki sposób wspierać polską gospodarkę i eksport naszych farmaceutyków, tak żebyśmy sięgnęli, już nie mówię duńskiego, tj. 6 proc. eksportu płynącego z leków eksportu leków, ale choćby 2 – 2,5,  przy obecnym 1.0. To jest wielkie wyzwanie i takie holistyczne podejście do zarządzania gospodarki gdzie ścierają się interesy, punkty widzenia, strategie i priorytety różnych ministerstw. Chciałoby się widzieć to coraz częściej.

Dodatkowo chciałbym podkreślić, iż branża farmaceutyczna to taka branża, gdzie zwrot w cyklu inwestycji trwa nie mniej niż 7- 8 lat. Jeśli przemysł biotechnologiczny, nowe produkty technologiczne mają z Polski wyjeżdżać za 5 lat i być naszymi własnymi produktami, które z jednej strony stanowią naszą dumę, z drugiej – dają  pieniądze, a z trzeciej – dadzą prace setkom absolwentów biotechnologii i farmacji, którzy w tej chwili  mimo iż wykształceni, nie mogą w Polsce znaleźć pracy, to musimy dać sobie dłuższy czas na inwestowanie, dłuższy czas na rozwój. Tak silni będziemy za granicą, jak silni będziemy w Polsce. Polpharma, nasze warunki pracy, i zespół sprawił, że jesteśmy w tej chwili liderem – zarówno w Polsce, jak i Europie Środkowo – Wschodniej. To nam daje bardzo dobre perspektywy rozwoju. Chciałoby się tylko marzyć o tym, aby te perspektywy nie zostały zaprzepaszczone nieprawidłowymi lub nieprzemyślanymi decyzjami legislacyjnymi.

Adam Bartosiewicz, Wiceprezes WB Electronics

Dobrze wykorzystany offset

Pokazana tu została lista państw, w których będzie prowadzona intensywnie kampania promocyjna polskich firm. Na tej liście brakowało mi jeszcze jednego państwa –  Polski. Dlaczego? Dlatego, że wsparcie polskich firm poprzez naszych obywateli, poprzez ludzi, którzy tak naprawdę są ambasadorami naszego kraju na świecie, jest konieczne. Oni muszą w to wierzyć. Dobrze byłoby by wszystkich włączyć w  ten mechanizm promocji. Jeśli czyta się komentarze na stronach internetowych naszych firm, to tak naprawdę przemawia przez te komentarze niewiara….że nasze sukcesy nie są prawdziwe,…  że to jest bujda, itp. Tę wiarę po prostu musimy zbudować. Mamy przecież wiele autorytetów, do których możemy się odwołać. Mówimy o naszej dwudziestoletniej transformacji, ale myślę, że w promocji nie tylko polskich marek, ale i polskiej myśli technicznej możemy sięgać dalej – wymienić tu można Antoniego Patka, Stefana Kudelskiego, tj. nazwiska, które są znane na całym świecie, a które niekoniecznie kojarzą się z Polską. To też jest, jak myślę, element wart wykorzystania.

Jeśli zaś chodzi o mechanizmy to oczywiście promocja, bezpośredni marketing polskich marek są istotne, ale są też mechanizmy strukturalne, typu offset. Większość naszych sukcesów międzynarodowych pochodzi również z offsetu, który mnie osobiście nie zachwyca jeśli chodzi o zakupy w branży zbrojeniowej ( jest to temat na odrębną dyskusję), ale tak naprawdę spektakularny sukces jaki odnieśliśmy w sprzedaży technologii zbrojeniowej przez nasza firmę WB Electronics  do Stanów Zjednoczonych wynikał z tego, że firma amerykańska Haris miała zobowiązania offsetowe w Polsce i po prostu poszukiwała sposobu w jaki mogłaby wydać te pieniądze. Skontaktowali się z nami i dzisiaj jest to już trwały związek wykraczający poza zobowiązania offsetowe. Firma ta zamawia u nas kolejne modyfikacje produktu, który produkują u siebie. Pozwoliła nam przy tej okazji przeskoczyć barierę, którą my, jako młoda polska firma, czy jako stosunkowo młoda gospodarka działająca na ogromnym rynku przy słabo rozbudowanym marketingu międzynarodowym musieliśmy pokonać. Poprzez amerykańskiego partnera sprzedajemy swój produkt w wielu państwach świata, tj. tam, gdzie oni mają już dobrze ustabilizowane relacje.

 

Ryszard Florek, Prezes Fakro 

Obrona polskich interesów w UE

Jeśli policzymy udział naszej firmy w obrotach oknami dachowymi, to wynosi on 8 proc, ale udział w zyskach to już jest tylko 1 proc. Jako firma wkładamy dużo trudu w jakość naszego produktu, ale zyski idą gdzie indziej. Mówimy – gospodarka wolnorynkowa, ale to jest pewna iluzja.  Jak już gramy w mistrzostwach świata, jesteśmy numerem dwa a chcemy wygrywać to w tej konkurencji, to musimy mieć świadomość tego  jak znaczną rolę odgrywa tutaj polityka. Polskie firmy są małe w globalnej grze. Jeśli porównamy nasz kapitał z kapitałem konkurenta to wynosi on 1:20. Obroty polskiego LOTu z obrotami Lufthansy mają się jak może 1: 50.  To w obrotach, ale w zyskach te proporcje są jeszcze większe.

 

Często polskie firmy muszą się przebić przez próg cenowy, gdzie zyskowność jest minimalna. Żeby zarabiać na produktach drogich to tutaj przeważnie nie mamy szans. Najbardziej jest to dotkliwe w tych branżach, gdzie działa efekt skali. Tj. tam, gdzie efekt skali ma duże znaczenie. U nas zaprojektowanie jednego okna oznacza koszt wielu milionów. A takich produktów trzeba mieć kilkadziesiąt żeby być konkurencyjnym na rynku światowym. Im droższy produkt tym trudniej jest go stworzyć a później sprzedać.

Nasi konkurenci z Zachodu, oprócz kapitału, mają olbrzymią przewagę z tytułu efektu skali. Co to znaczy? To znaczy, że oni mogą taniej produkować niż my. Im więcej polskich zacznie działać poza krajem tym szybciej natkną się na problem efektu skali,. Być może niektóre nie znają kosztów konkurencji. Dlatego też będzie bardzo ciężko polskim firmom konkurować a reguły, jakie zostały stworzone w Unii Europejskiej nie uwzględniają tego efektu skali, nie dają nam żadnych szans, żadnych dodatkowych profitów, żadnego dostępu do rynku. Wręcz przeciwnie – mówi się o wspólnym europejskim rynku, ale on wspólny jest tylko w Polsce, ale na już nie Zachodzie. I tutaj dużą rolą jest dla rządu jest zorganizowaniu pewnego lobbingu w UE tak, aby zmieniać te regulacje, które zostały wprowadzone. Jeśli popatrzymy na wzrost PKB na osobę to w Polsce,. czy innych krajach Europy Wschodniej wzrósł on na przestrzeni ostatnich 5 lat o 2 proc, a w bogatych krajach – o 8 czy10 proc.

A zatem coś zyskaliśmy, ale inni w tym samym czasie zyskali jeszcze więcej, co znaczy, że my się oddalamy od tych najbogatszych, a nie zbliżamy. Dzieje się tak dlatego, gdyż nie mamy globalnych firm, ale przy takich uregulowaniach  jakie są obecnie ich nie będzie. Problemem jest  zatem nadużywanie dominującej pozycji przez konkurentów. I w tym zakresie polski rząd musi podjąć stosowne działania, gdyż same firmy tutaj sobie nie poradzą.

Artykuł dodano w następujących kategoriach: Biznes.