Instytut Wolności Warszawie rozpoczął serię prezentacji poglądów na politykę zagraniczną najważniejszych kandydatów na prezydenta RP. Jako pierwszy w dniu 21 lutego zaprezentował się Andrzej Duda, którego tekst wystąpienia zamieszczamy poniżej.
Zacznę od tego, że konstytucja RP nazywa prezydenta najwyższym przedstawicielem. To stwierdzenie jest rozumiane w ten sposób, że prezydent samą swoją osobą uosabia państwo polskie. To nie tylko charakter symboliczny – prezydent może być kreatorem polskiej polityki zagranicznej, oczywiście przy założeniu wszystkich konstytucyjnych uwarunkowań – w tym współpracy z rządem.
Mieliśmy kilka lat temu w 2009 postanowienie Trybunału Konstytucyjnego – dotyczącego relacji między premierem a prezydentem w kontekście polityki zagranicznej. I tam ta zasada współdziałania została bardzo mocno zaakcentowana – Trybunał powiedział, że nic nie stoi na przeszkodzie, by prezydent brał udział w polityce zagranicznej, ale powinien to robić we współudziale z rządem.
Nie ma żadnych wątpliwości – że konstytucyjnie możliwości i konieczności, obowiązki działania w tym zakresie ma Prezes Rady Ministrów i rząd, ale rola prezydenta ze względu na charakter bardzo silnego mandatu, jaki otrzymuje, daje siłę i legitymację do działania.
Jeżeli mówimy o działalności w tej sferze zagranicznej, możliwości kreacyjnych prezydenta RP, to ja podzieliłbym całość na pięć obszarów: bezpieczeństwo Polski, aktywizacja polskiej dyplomacji, promocja Polski i aktywna polityka historyczna, współpraca z Polakami za granicą i Polonią i wreszcie kwestia pozycji Polski w organizacjach międzynarodowych.
Po pierwsze – bezpieczeństwo – wewnętrzne i zewnętrzne. To przede wszystkim sprofilowanie polskiej armii. Uważam, że kierunkiem, do którego powinniśmy powrócić to obrona terytorialna. Polska potrzebuje bardzo dobrze wyposażonej armii obronnej, która będzie spełniała rolę odstraszającą. By każdy cztery razy się zastanowił, zanim podejmie działania militarne wobec Polski. Armia ma zapewnić obronę przez czas taki, aż otrzymamy obronę ze strony państw sojuszniczych. Druga kwestia – to problem uzbrojenia. Mam głębokie przeświadczenie, że budowa potencjału militarnego polskiej armii, infrastruktury uzbrojeniowej – powinna opierać się na produkcji polskiej. To także element mojej idei – odbudowy gospodarczej kraju. Mieliśmy kiedyś dobrze funkcjonujący przemysł zbrojeniowy i on oczywiście istnieje, ale nie ma porównania między tym, co było dawniej, a co dziś pozostało
— mówił Duda, podkreślając kilka zakładów zbrojeniowych w Polsce, które dziś funkcjonują i działają, a z których pomocy należy korzystać przy budowie polskiej armii.
Chodzi o to, by wdrażanie tych technologii miało miejsce na naszym terenie. To również kwestia dochodu narodowego, miejsc pracy, ale przede wszystkim kwestia polskiego bezpieczeństwa.
W każdym przypadku, gdy Polska decyduje się na nabycie zbrojenia od naszych sojuszników, to powinny być to państwa NATO, a my powinniśmy negocjować za każdym razem zwiększenie obecności Sojuszu w naszym terenie – i to może być swoisty element tej wymiany handlowej. Nabywamy – ale w zamian za to otrzymujemy też dodatkowe wsparcie sojusznicze. Tego typu działania negocjacyjne powinny być przez Polskę podejmowane.
Kwestia zewnętrzna – wobec słabości polskiej armii i problemów polskiej i europejskiej polityki zagranicznej – to problem odrodzonego rosyjskiego imperializmu. Trudno mówić, że nie ma tego niebezpieczeństwa – za naszą granicą mamy do czynienia z rosyjską agresją i potrzebujemy bardzo poważnych gwarancji bezpieczeństwa; nie tylko na papierze, ale w sensie realnym. Potrzebujemy wzmocnienia obecności NATO w Polsce – ale i całej Europie Środkowo-Wschodniej. Powiem więcej – uważam, że powinniśmy się starać o twardą infrastrukturę NATO – dobrze by było, gdyby były to jednostki NATO.
Tutaj jest w niedługim czasie – moim zdaniem konieczność podjęcia inicjatywy, którą określam mianem Newportplus. W przyszłym roku w Warszawie jest szczyt NATO i Polska już dziś powinna wychodzić z inicjatywą wzmocnienia obecności Sojuszu na terenie Polski i Europy środkowo-wschodniej. Ten pakiet już trzeba negocjować, by na szczycie NATO został on przyjęty – wówczas można byłoby mówić o sukcesie Polski. Samym sukcesem nie będzie tylko to, że szczyt odbywa się w Warszawie. Dla mnie to kwestia techniczna – sukcesem będzie uzyskanie ze strony państw sojuszniczych konkretnych gwarancji dla Polski, za którymi pójdą konkretne działania. To nie powinno być tylko podsumowanie szczytu w Newport, dyskusja o szpicy, ale szereg dodatkowych gwarancji dot. twardej infrastruktury. Dzisiaj polska dyplomacja, prezydent i właściwi ministrowie powinni w tej sprawie działać.
Drugi element, o którym wspomniałem – to kwestia aktywizacji polskiej dyplomacji.Uważam, że polska polityka zagraniczna w tym ujęciu funkcjonowania polskiej dyplomacji powinna zostać zitensyfikowana w punktowy sposób. Stwórzmy sieć diamentowych ambasad – w tych państwach, które uznamy za szczególnie istotne z perspektywy naszych interesów. Te ambasady powinny mieć charakter nieoficjalny i być wzmocnione pod względem personalnym, infrastrukturalnym i finansowym. Powinny uzyskać pewne specjalne, wyjątkowe możliwości działania – po to, by w tych państwach, które są szczególnie istotne, w sposób najsprawniejszy polska dyplomacja mogła realizować konkretne interesy.
Potrzebujemy młodej kadry w polskiej dyplomacji – mamy dziś tego niedostatek, potrzebne jest dobre szkolenie. Rozważmy utworzenie polskiej szkoły dyplomacji, swoistego instytutu dyplomatycznego, który szkoliłby kadry na polskie – a w przyszłości nie tylko polskie – potrzeby. Moglibyśmy szkolić, tak jak szkolą Rosjanie, Amerykanie. Uważam, że jako 38-milionowy kraj możemy pozwolić sobie na to, by taką szkołę w Polsce stworzyć, ale najistotniejszym punktem tutaj jest to, że potrzebujemy młodej kadry do polskiej dyplomacji. To w moim głębokim przeświadczeniu element niezwykle istotny.
To również element promocji Polski i polskiej polityki historycznej realizowanej za granicą – to bardzo ważne, zwłaszcza w ostatnim czasie sobie to uświadamiamy, gdy widzimy skutki uprawianej od dziesięcioleci polityki historycznej w wykonaniu Niemiec, Rosji i różnych publikacji. To kwestia polityki historycznej realizowanej w wykonaniu wielu krajów – to są dobre wzorce, w jaki sposób tę politykę należy realizować i nie warto tu oszczędzać.
Osobiście jako prawnik wywodzący się z UJ i środowiska uczelnianego, jestem przywiązany do idei kreowania szkół prawa polskiego za granicą. Myślę, że tak jak istnieje szkoła prawa polskiego we Lwowie, tak powinniśmy takich szkół kreować więcej – poprzez polskie uczelnie – które takie instytuty powinny zakładać, przygotowując grunt do polskiej ekspansji gospodarczej. To także kreowanie nici sympatii do nas – co jest niezwykle istotne.
Ale to również pewne programy promujące polską kulturę i historię. Mam takie nazwy techniczne: „Polskie skrzydła” – promujący nasz dorobek i państwo jako kraj dumy z naszej historii i sukcesów, jakie na przestrzeni tej naszej historii miały miejsce. Trzeba przypominać Zachodowi, że to nie kto inny tylko my zatrzymaliśmy nawałę bolszewicką w 1920 roku, a wcześniej nawałę turecką. My o tych elementach dumy powinniśmy mówić – i wiedzę tę upowszechniać także za granicą, w całym świecie. To wielka rola do odegrania dla placówek naukowo-edukacyjnych. Taką rolę można nadać Instytutowi Adama Mickiewicza, który mógłby być czymś na kształt Instytutu Goethego – poszerzajmy wiedzę o Polsce, nauczajmy języka polskiego za granicą. To wielka rola do odegrania przez prezydenta, który przez samą swoją obecność podnosiłby ich rangę, rozpoznawalność i prestiż na świecie – nie mówiąc o bezpośredniej współpracy przy tworzeniu programów.
Polaków za granicą jest coraz więcej. Kierunek polskiej polityki powinien być taki, by stworzyć alternatywę, by poziom życia w Polsce: i dostępności pracy, i możliwości realizowania się biznesowo, i uzyskania wynagrodzeń, zbliżył się do średniego poziomu starej UE. By młody Polak miał alternatywę, a kwestia ekonomiczna nie była decydującym argumentem o wyjeździe za granicę – młodzi wyjeżdżają dziś, bo to inne kraje dają im wędkę, by mogli złapać rybę, a ryba jest do złapania. Dziś młodym Polakom trudno jest zdecydować się na założenie rodziny, bo jest trudno o pracę, a możliwość kupna mieszkania jest czymś niemal nierealnym. Chciałbym, by oni z zagranicy wrócili – ale zanim wrócą trzeba prowadzić za granicą polskie szkoły dla dzieci, które byłyby pod opieką polskich placówek dyplomatycznych – by nasze dzieci mogły się uczyć polskiej historii. Dopóki nie poprawimy polskiej sytuacji gospodarczej, musimy utrzymać młode pokolenie w polskości – i w sensie patriotycznym, i językowym. (…) To również wspieranie polskich placówek za granicą – jest kwestią dyskusyjną, czy podmiotem, który dzieli środki finansowe jest MSZ czy Senat. Osobiście jestem za tym, by ta sprawa wróciła pod skrzydła Senatu – senatorzy mogliby otrzymać te zadania i dodatkowe środki z powrotem, by projekty w stylu „Polskie ognisko”, kreujące polskie postawy patriotyczne i zajmujące się polskością, były pod szczególną opieką polskiego państwa.
Każdy Polak, który znajduje się za granicą, powinien mieć poczucie, że jego państwo jest silne i chroni go nawet za granicą. To intensyfikacja działań pomocowych – nie zawsze dziś jest to odczuwalne. Trzeba stworzyć warunki, by mieli poczucie, że ta pomoc jest. To programy informacyjne. (…) Chodzi o to, by każdy Polak czuł, że ta opieka jest – i działa szybko. To także wielkie organizacje polonijne – one nie wymagają wsparcia, bo kiedy mówimy o organizacjach w USA, to one radzą sobie finansowo, są dosyć bogate, ale trzeba z nimi zacieśniać współpracę. To element niezwykle istotny – a polska polityka zagraniczna, MSZ i prezydent powinien stawiać na tę współpracę. Prezydent powinien dbać o to, by te organizacje czuły się docenione. Prezydent powinien celebrować obecność Polonii w krajach, do których się udaje.
To budowanie więzi, dumy narodowej, a z drugiej strony walka o młodych ludzi, którzy przyznają się do korzeni, a zajmują ważne stanowiska. Utrzymywanie z ludźmi na uczelniach, w biznesie – pokazywanie, że Polska o nich pamięta – jest bardzo ważne.
Wreszcie to kwestia polskiej polityki na arenie międzynarodowej. Powinniśmy prowadzić politykę absolutnie zdecydowaną – trzeba iść do przodu, z poczuciem godności i pozycji – dumy narodowej, naszego ważnego położenia w sercu Europy. Jesteśmy dużym krajem europejskim, powinniśmy to czuć.
Powinniśmy z całej siły dążyć do tego, by znaleźć się w G-20, by znaleźć się w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Powinniśmy zabiegać o to, by był polski kandydat na przewodniczącego ONZ. Dlaczego nie? Powinniśmy podjąć w tym kierunku starania – wystawianie kandydatury jest pokazaniem polskiego potencjału.
To podstawowe ramy, w których chciałbym mówić o polskiej polityce zagranicznej – uwierzmy w hasło, które wypowiedział prof. Lech Kaczyński – warto być Polakiem, warto, by trwała Rzeczpospolita, by Polska odgrywała rolę w Europie.Pan prezydent miał na myśli pewien symbol – nie możemy być spychani i ściągani w kierunku wschodu – a prezydent nie tylko w warstwie symbolicznej, ale i konkretnych działań we współpracy z rządem, powinien być aktywny. I taką aktywną prezydenturę proponuję moim rodakom. Dziękuję bardzo.
wPolityce. pl 21 02 15