Polityka UE wobec Białorusi: czas na kolejny reset?

Warszawskie Biuro Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych (ECFR ) we współpracy z portalem Eastbook.eu zorganizowało w dniu 7 września br debatę pod powyższym tytułem, w której udział wzięli Anna Maria Dyner (Analityk, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych) Jörg Forbrig (Transatlantic Fellow, Dyrektor, Fund for Belarus Democracy, German Marshall Fund of the United States, Berlin i Yaraslau Kryvoi (Dyrektor, Ostrogorski Centre; red. nacz. „Belarus Digest”).

Poniżej zamieszczamy fragmenty z tej dyskusji. Wystąpienia panelistów i tłumaczenia nie autoryzowane

Polityka wewnętrzna

Yaraslau Kryvoi

Jakie znaczenie ma polityczna decyzja o uwolnieniu więźniów politycznych dla relacji Białoruś – UE? Z jednej strony możemy powiedzieć tak: to już widzieliśmy, to już było 5 lat temu przed poprzednimi wyborami prezydenckimi. Były przecież takie przejawy liberalizacji, ale zakończyły się one brutalnymi represjami wobec opozycjonistów Łukaszenki. Teraz sytuacja jest nieco inna – z powodów geopolitycznych właściwie wszystko się zmieniło. Przed 2010 rokiem władze białoruskie były przekonane, że będą tak długo rządzić, jak długo wspierać będą ich Rosjanie i nic nie będzie im ze Wschodu grozić. Teraz ta sytuacja się zmieniła, na Białorusi wszyscy już wiedzą, że państwowość białoruska nie jest już taka pewna, instytucje są osłabione, i dlatego miałbym nadzieję, że uwolnienie więźniów politycznych to nie jest ostatni z kroków na drodze w kierunku normalizacji. Mam nadzieję, że jest to pierwszy krok. Jak wiemy UE nie podjęła decyzji o zmianie polityki restrykcji aby nie trzeba było ew. ponowienie ich wprowadzać. A więc kontekst geopolityczny jest inny i mam nadzieję, że przełoży się to na lepsze uwarunkowania wewnętrzne w samym kraju.

Anna Maria Dyner

Trzeba zwrócić uwagę na jeden bardzo istotny czynnik, tzn., kredyt z MFW, o który ubiega się Białoruś. Białoruś potrzebuje zewnętrznego wsparcia finansowego i tak na dobrą sprawę Łukaszenka ma świadomość tego, że Rosja nie jest w stanie pomóc Białorusi tak, jak to miało miejsce dotychczas, a z drugiej strony trzeba dokonywać należnych płatności i trzeba zagwarantować ludziom choćby to minimum socjalne, które pozwala na przeżycie. I z tego też powodu, jak się wydaje, Łukaszenka zwolnił więźniów politycznych. Przypominam, iż UE wyrażała od początku gotowość do podjęcia rozmów z Białorusią pod warunkiem, że zwolnieni zostaną więźniowie polityczni. Łukaszenka wybrał też bardzo dobrą datę dla amnestii, ponieważ dzień wcześniej zakończyła się rejestracja kandydatów, którzy będą się ubiegać o urząd prezydenta w wyborach październikowych. Dlatego też Mykola Statkiewicz, bo tak na prawdę to o niego chodziło, nie ma już możliwości „ namieszania” w tej kampanii wyborczej i zgromadzenia wokół siebie osób, które zagwarantowałyby mu stosowne poparcie.

A zatem to dwa czynniki, a właściwie jeden z nich, tzn. wspomniany kredyt MFW, są naprawdę istotne. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że wybory miały się odbyć w listopadzie, a przeniesiono je na październik, to prawdziwą przyczyną tego przeniesienia były negocjacje międzynarodowe, podczas których zachodni negocjatorzy powiedzieli Białorusinom, że nie ma mowy żadnym wsparciu finansowym przed wyborami prezydenckimi.

Yaraslau Kryvoi

Czy kryzys rosyjsko-białoruski wzmacnia Łukaszenke, czy go osłabia? Kryzys ukraiński dobrze przyczynił się władzom białoruskim. Hasło bezpieczeństwo i stabilność jest ważne, gdyż destabilizacja to wojna, a Łukaszenka jest tutaj gwarantem stabilności. Wzmocnił swój wizerunek i zwiększył popularność w kraju, ale też i na Zachodzie. Białoruś stała się teraz ważniejszym punktem na mapie, ludzie wiedzą gdzie jest Mińsk i to nie tylko dlatego, że Białoruś stworzyła przestrzeń do tych negocjacji, ale że pokazała się pozytywnie na Zachodzie. W konsekwencji, i zewnętrznie, i wewnętrznie nastąpiło wzmocnienie jej pozycji. Pokazało to też jak bardzo Białoruś podlega wpływom rosyjskim. Na Białorusi ludzie byli przekonani, iż gdyby coś się tutaj wydarzyło, to Rosjanie zrobiliby to samo, co zrobili na Ukrainie. A zatem wzmocniła się siła władz a opozycja mówi teraz, że nie będzie próbowała radykalizować sytuacji w kraju, bo to może się źle skończyć. Generalnie mówiąc to dla państwowości Białorusi i innych państw regionu ta ukraińska historia była częściowo dobra a częściowo, dla samej Ukrainy, trudna.

Anna Maria Dyner

Mamy do czynienia z pewnym paradoksem. Jeżeli weźmiemy pod uwagę sondaże niezależnych organizacji to wyraźnie widać, że bezpośrednio po wydarzeniach na Krymie i po tym, co się zaczęło dziać w Donbasie, wzrosło poparcie dla Łukaszenki. Łukaszenka jawi się tutaj dla Białorusinów jako gwarant stabilizacji państwa a dla nich paradoksalnie właśnie ta stabilność jest najważniejsza. I prawdopodobnie gdybyśmy usunęli ten czynnik ukraiński sytuacja na Białorusi mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. Myślę, że lekcje ukraińskie odrabiają wszyscy. Tak naprawdę liczą się dwa czynniki – pierwszy to oczywiście polityka Rosja. Ja bym jeszcze zwróciła uwagę na powiązania militarne między Białorusią i Rosją, które są dużo mocniejsze niż te, które były między Rosją a Ukrainą, m. in. istnieje wspólny system obrony powietrznej, w konsekwencji czego niektórzy złośliwi mówią, że nie czegoś takiego jak armia białoruska, jest tylko Białoruski Okręg Wojskowy. I z tego powodu Rosja na pewno zagregowałaby bardzo gwałtownie na jakakolwiek próbę rewolty, czy też zwrot Białorusi na Zachód. Z drugiej strony wydaje mi się, że Białorusini patrzyli na reakcje UE i Zachodu na to, co się dzieje na Ukrainie, a ponieważ tam nie dzieje się najlepiej to ludzie zadają pytanie – czy warto jest ryzykować, czy nie będziemy mieli do czynienia z quasi czy też faktyczną okupacją rosyjską w wyniku czego stracimy tę niewielką, ale jednak niepodległość, i dojdzie do takiej sytuacji jaka ma miejsce w Donbasie.

Yaraslau Kryvoi

W 2010 roku głównym przesłaniem władz była kwitnąca Białoruś, tzn. przesłanie władzy głosiło – my zabezpieczamy dobrobyt kraju. W tej chwili tym przesłaniem, głównym hasłem jest niezależność. Czyli ten kontrakt, czy raczej układ narzucony społeczeństwu się zmienił. Kiedyś był to dobrobyt za kontynuację reżimu politycznego, teraz – niezależność i pokój, byle tylko nie zmieniać niczego we władzach. Patrząc na wyborcze bilbordy przed wyborami prezydenckimi wówczas i dzisiaj to wyraźnie widać tę różnicę.

Niewiele się dzieje natomiast, jeśli chodzi o kształtowanie świadomości białoruskiej. Niewiele jest szkół białoruskich, albo z językiem białoruskim. Cały czas ta liczba jest bowiem niewielka. Podobnie jest, gdy oglądamy białoruską telewizję gdzie właściwie wszystko nadawane jest po rosyjsku. Tak naprawdę pozostajemy na poziomie retoryki, kiedy mówi się, że jest to ważne. Z teoretycznego punktu widzenia jest to ważne, gdyż twierdzi się, że jeśli społeczeństwo będzie miało własny język i zrozumienie historii, to takie państwo, jako takie, będzie bardziej trwałe, mocne, silne. Ale wydaje się, że Białorusini nie rozumieją tego w pełni, i istnieje pewna czerwona linia, której boją się przekroczyć w ich relacjach z Rosja. Starają się nie kłaść wielkiego nacisku na język i tożsamość białoruską w obawie, iż może to spotkać się z wrogą reakcją Rosji.

Anna Maria Dyner

Radio Swoboda bardzo złośliwie podsumowało wystąpienie Łukaszenki z 9 maja kiedy on jednocześnie powiedział, „my ruskij mir” i „my, nie ruskij mir”. Tutaj widać balansowanie władz białoruskich – z jednej strony one zdają sobie chyba sprawę z pewnej pułapki, w którą same wpadły, prowadząc taką a nie inną politykę historyczną, a właściwie nie prowadząc jej wcale, albo odwołując się do klasycznych wzorców radzieckich, tzn. bazując na wielkiej wojnie ojczyźnianej, na bohaterskich czynach z tej wojny a potem bazując na Białoruskiej Republice Radzieckiej. Właściwie cała poprzedzająca ten czas historia został odcięta, co można prześledzić nawet słuchając wystąpienia Łukaszenki. Potem pojawiły się jednak inne akcenty, jak choćby zeszłoroczne przemówienie do weteranów, które wygłosił 1 lipca całkowicie w języku białoruskich w wyniku czego zapanowała wielka konsternacja. Widać, więc wyraźnie, że w tym momencie białoruskie władze chciałyby pełnej niepodległości, ale same spowodowały, że Białorusi mają problemy z samoidentyfikacją, że język białoruski ma taki status, jaki ma, że tożsamość historyczna nie jest tam ukształtowana, i de facto tak na dobra sprawę polityka historyczna trochę się miota.

Relacje UE – Białoruś

Yaraslau Kryvoi

Są trzy błędy dotychczasowej polityki UE wobec Białorusi. Po pierwsze fakt, iż Białoruś jest postrzegana jako kraj, który jest porównywany do Litwy, Ukrainy, czy do Polski. Natomiast w rzeczywistości mentalność białoruska i ich poglądy, są kształtowane przez media rosyjskie, które tak naprawdę zdominowały Białoruś, ponieważ są bardziej interesujące, bardziej rozrywkowe dla ludzi. Ameryka pokazywana jest tam jako globalne zagrożenie dla całego świata ze wszystkimi tego konsekwencjami. Białoruś nie ma takiej świadomości narodowej, z jaką mamy do czynienia w przypadku Litwy, czy Ukrainy dlatego też społeczeństwo białoruskie bardzo odbiega od społeczeństwa litewskiego czy polskiego.

Po drugie uważa się, że zmiana reżimu na Białorusi nieuniknienie musi doprowadzić do powstania pro-zachodniego rządu ponieważ Łukaszenka jest rusofilem. Jednakże nawet gdyby zmienił się rezim w Mińsku to w istniejących okolicznościach niekoniecznie ta zmiana doprowadziłaby do powstania pro -zachodniego reżimu zważywszy wpływy rosyjskie w ekonomi, polityce i mediach. Więcej, skoro Rosja interweniowała militarnie w Gruzji i mogła zaanektować część Ukrainy, to nie zawahałaby się także interweniować w wewnętrzną sytuację na Białorusi, łącznie z użyciem sił militarnych, gdyby uznała to za konieczne.

Wreszcie wielu zachodnich polityków padło ofiara przekonania, iż Białoruś jest Korea Północną Europy, jest izolowaną dyktaturą, w której nic nie można zrobić. Tymczasem prawie wszystkie główne organizacje zachodnie, łącznie z UE i USAID realizują różne projekty na Białorusi, nawet, jeśli ograniczone są restrykcjami.

Anna Maria Dyner

Zgadzając się całkowicie z wymienionymi tutaj trzema przesłankami dotyczącymi polityki UE, dodałabym do nich dwa nowe elementy. Trzeba sobie zdawać sprawę z faktu, iż UE po swoim, wielkim rozszerzeniu o pierwsze 10 państw, a następnie o kolejne kraje, przestała mieć dobrą koncepcję polityki wschodniej, czy generalnie rozszerzeniowej polityki . W dużym stopniu, zwłaszcza stolice położone na zachód od Odry, były przekonane, że wszyscy chcą się integrować z UE na unijnych warunkach, co się sprawdzało do 2004 r. a być może jeszcze kilka lat później, ale już nie sprawdza się w przypadku Partnerstwa Wschodniego. W ogóle nie została rozważana myśl, iż być może trzeba wypracować inny standard polityki dla takiego państwa jak Białoruś, które być może niekonieczne – czy to ze względu na sytuację geopolityczną, czy ze względu na podejście władz lub społeczeństwa – będzie zainteresowane pełną formą integracji, lecz będzie zainteresowane jakąś formą kooperacji z UE.

Po drugie Łukaszenka kiedyś powiedział, że on przeżył już niejednego prezydenta i premiera UE i być może to jest kłopot, że zachodni liderzy ciągle dają się łapać na ten haczyk – tak, stabilna Białoruś jest dla nas priorytetem.

Natomiast, jeżeli chodzi o podtrzymanie sankcji UE wobec Białorusi to ta decyzja jest bardzo mądrą decyzją. Źle by się stało gdyby UE po zdjęciu sankcji musiałaby je, w przypadku pogorszenia się sytuacji na Białorusi, ponownie nakładać – nie wiemy przecież jak będzie przebiegał wieczór wyborczy i jak będą liczone głosy. Te wybory nie będą całkowicie wolne i równe w naszym, europejskim rozumieniu, ze względu chociażby na fakt obecności w mediach jednego białoruskiego polityka, który jakoby nie prowadzi kampanii wyborczej, niemniej to od niego właśnie zależy czy te głosy będą uczciwie, czy też nieuczciwe liczone. Biorąc pod uwagę ogólną sytuację geopolityczną i na Wschodzie, i na Południu, i Państwo Islamskie, i uchodźców oraz całą obecną sytuację w UE, to wiele państw, zwłaszcza tych położonych na Zachód od nas, będzie w stanie za stosunkowo nieduże pieniądze zagwarantować sobie kolejnego, stabilnego sąsiada, tak aby nie było przy naszych granicach rewolucyjnej sytuacji.

Yaraslau Kryvoi

Moim zdaniem UE nie powinna być tak reaktywna, jak to jest obecnie. Unia powinna mieć politykę dwuścieżkową. Tą jedną ścieżką powinien być rozwój kontaktów ze społeczeństwem, nie tylko z uniwersytetami, ale np. z instytucjami, które nie są zaangażowane w łamanie praw człowieka. A druga to relacje na najwyższym poziomie politycznym. Jeżeli chodzi o ten pierwszy element to moim zdaniem to nie powinna być aż tak elastyczna, tak często modyfikowana, jak to ma miejsce obecnie. Powinno być długookresowe zaangażowanie w wyniku czego znacznie więcej możnaby zrobić w np. sferze edukacji, przestrzeni medialnej, natomiast jeśli chodzi o relacje z władzami Białorusi to oczekiwania tutaj nie powinny być rozbuchane. Nie oczekiwałbym czegoś takiego, iż nagle przywódcy Białorusi powiedzą – teraz już nie jesteśmy prorosyjscy, teraz będziemy prozachodni. Nie stanie się tak, ponieważ ich gospodarka jest bardzo uzależniona od Rosji, mogą zachodzić natomiast stopniowe zmiany. Dlatego też powinniśmy skupiać się na wymiarze bardziej ludzkim – wymiana, współpraca na poziomie poszczególnych instytucji, itp.

Anna Maria Dyner

Biorąc pod uwagę to, co się dzieje w regionie wydaje mi się, że wśród państw Unii nie będących bezpośrednimi sąsiadami Białorusi, będzie rosło takie oczekiwanie, że za stosunkowo nieduże pieniądze będziemy mogli mieć stabilnego sąsiada, i że jedynie inwestujmy w relacje handlowe. Dbajmy o to by Białoruś była państwem stabilnym natomiast nie potrzebujemy nic więcej. Wydaje mi się, że takie głosy będą w UE coraz bardziej słyszalne. Przypuszczalnie znajdzie się kilka państw, które powiedzą, że nie możemy przehandlować wyższych wartości, niemniej wydaje mi się, że one będą z góry na przegranej pozycji. W danym momencie historycznym Białorusi trudno byłoby podjąć jednoznaczną decyzję – tak, zwracamy się na Zachód, gdyż nie miałoby to żadnych konsekwencji dla tego państwa i dla jego relacji z Rosją.

Yaraslau Kryvoi

Generalna kwestia sankcji, czy też ich braku, nie jest tak ważna w szerszym kontekście, także dlatego, że te sankcje oznaczają dla kilkunastu osób z przywództwa kraju ograniczenia w ich podróżowaniu do UE, ale oni dają sobie i bez tego radę. Pytanie o te sankcje, czy one będą zdjęte, czy też nie, jest mniej ważne od pytania o to, co można omówić w tych relacjach dwustronnych. Oczywiście każde relacje bilateralne są specyficzne, relacje z Azerbejdżanem też mają swoje tło, dlatego trudno jest oczekiwać, że będzie je można powtórzyć w relacjach Unii ze wszystkimi państwami. Tak jak powiedział były minister spraw zagranicznych Sikorki podczas szczytu wileńskiego UE ma nie tylko podwójne standardy, ale ma tyle standardów ile jest krajów, z którymi współpracuje. Myślę, że współpraca na poziomie technicznym między różnymi instytucjami ma istotne znaczenie, ponieważ pomoże ona Białorusi budować jej własne instytucje, dzięki którym stanie się bardziej trwała i stabilna.

Artykuł dodano w następujących kategoriach: Konferencje.