Chiński Jedwabny Szlak: polski punkt widzenia.

Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych S.A. i PISM zorganizowały w Warszawie w dniu 5 listopada br seminarium pt pod tytułem Chiński Jedwabny Szlak: polski punkt widzenia. W dyskusji udział wzięli m. in:

· Jacek Dominik, Radca Generalny, Ministerstwo Finansów

· Bogdan Góralczyk, Profesor, Centrum Europejskie, Uniwersytet Warszawski

· Radosław Pyffel, Prezes, Centrum Studiów Polska-Azja

· Justyna Szczudlik-Tatar, Analityk, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych

Poniżej zamieszczamy obszerne fragmenty tej dyskusji. Wystąpienia nie autoryzowane

Prof. Bogdan Góralczyk

Tytułem wyjaśnienia powiem, iż w rzeczywistości mamy dwa Jedwabne Szlaki. Jeden jest lądowy, a – drugi morski. Jeśli chodzi o ten drugi to ma on duże znaczenie, ponieważ Chiny, poza początkiem XVI, w nigdy nie były potęgą morską W tym sensie jest to zupełnie nowe rozdanie i po części wymierzone w potęgę Stanów Zjednoczonych w regionie Azji i Pacyfiku. Jeśli natomiast chodzi o szlak lądowy to jest to perła w koronie obecnego kierownictwa chińskiego, a konkretnie przywódcy państwa Xi Jinpinga, który najpierw ogłaszał, kiedy doszedł do władzy 3 lata temu w listopadzie 2013 r., że będzie to tylko chiński sen, chińskie marzenie, później wypełnił to mniej więcej w półtora roku twierdząc, że to ma być wielki renesans narodu chińskiego. W tym kontekście warto zwrócić uwagę na fakt, iż zawsze w chińskiej cywilizacji ważna była symbolika, i to jest nowa jakość. Natomiast jedwabny szlak, czy raczej dwa jedwabne szlaki, to jest chińska geostrategia i jest odejście od poprzedniej, strategicznej dyrektywy tzw. 28 chińskich znaków mówiącej o tym, że Chiny zbierają i kumulują siły, rosną w potęgę, lecz nie wysuwają się przed szereg, nie zajmują pozycji lidera.

Xi Jinping, w ramach tego pakietu, ponieważ i chiński sen, i renesans i dwa jedwabne szlaki, zerwał z tamtą strategią obowiązującą, przynajmniej do Plenum zakończonego w ubiegłym tygodniu, i 5-ta generacja chińskich przywódców wyszła z nowym geostrategicznym projektem. Polega on na tym, że Chiny, druga gospodarka świata, a według siły nabywczej – pierwsza, i to nie według danych chińskich, które są podważane, tylko amerykańskich MFW, ta gospodarka świata postanowiła wyjść na zewnątrz z ekspansją i lądowy Jedwabny Szlak nawiązuje do starożytnej chińskiej tradycji i idzie w kierunku zachodnim, ale nie kończy się gdzieś w Szin ciangu, czy w Persji, chociaż taka odnoga też jest, tylko prowadzi wprost na zachód Europy i kończy się gdzieś w Berlinie, albo w Rotterdamie. Przechodzi, zatem przez Polskę i Chinom na tej współpracy z Polską na tym lądowym Jedwabnym Szlaku jak najbardziej zależy.

Do tego trzeba dodać dwa ważne elementy – Chiny w 2010 roku przystąpiły do Banku Rozwoju Grupy BRICS z siedzibą w Szanghaju, a tym roku, tu Polska podpisała już stosowne dokumenty, wyszły z koncepcją Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (ABII), który jest niczym innym jak wyzwaniem wobec instytucji finansowej, która do tej pory dominowała na świecie a nazywał się Bretton Woods.

Niepokojące jest to, iż Polska w tak małym stopniu tym się zajmuje; to jest przecież geostrategiczne wyzwania największe od zakończenia zimnej wojny w dużej mierze i od zakończenia II wojny światowej…..

Data powstania idei tych dwóch Jedwabnych Szlaków to wrzesień 2013 r a ogłoszona została na uniwersytecie Nazarbajewa w Astanie ( Kazachstan). To wszystko ma znaczenie, ponieważ Rosja, niejako w odpowiedzi na to, wyszła z koncepcją Unii Euroazjatyckiej, a to są raczej zderzenia interesów, a nie koncepcje nakładające się na siebie: Rosja zrozumiała, że ekspansja chińska w tej części Azji Środkowej, począwszy od Kazachstanu, a Kazachstan ma znacznie, gdyż prawie połowa ludności to ludność etnicznie rosyjska, wobec czego my Polacy mamy tutaj pole do popisu. Uważam, że z naszego punktu widzenia jest to tym bardziej interesujące, że te dwa kolosy wychodzą z dwoma różnymi koncepcjami geostrategicznymi, a Chińczykom wyraźnie zależy na tym, aby mieć połączenie z Europą.

Trzeba jednak pamiętać, że Chiny są na największym zakręcie od czasu zainicjowania swoich reform w grudniu 1978 r., większym zakręcie niż Plac Tienanmen w roku 1980, gdyż wtedy chodziło jedynie o wizerunek Chin, natomiast, jeśli chodzi o istotę systemu nic się nie działo. Dopiero później Deng Ciao Ping włączył Chiny w globalizację. Natomiast w ostatnich dwóch latach, co potwierdziło to Plenum, jakie miało miejsce w ubiegłym tygodniu ( a do nas dotarło tylko, że Chińczycy odeszli od polityki jednego dziecka), Chińczycy doszli do przekonania, że muszą zakończyć poprzedni model rozwojowy – ekspansywny i ekstensywny- gdyż przyniósł tyle zagrożeń i niebezpieczeństw, że może nie tylko Jedwabny Szlak, ale nawet przywództwo chińskie

„ wysadzić z siodła”.

Jeszcze do połowy tego roku, tj. do krachu na chińskich giełdach, wszędzie Pekinie wisiały hasła o” chińskim marzeniu” i o „ chińskim śnie”. W tej chwili te hasła zdjęto, nie ma ich, natomiast mówi się o powrocie do reform a na tym Plenum trzy hasła były kluczowe – po pierwsze: rozwój, po drugie – zielona gospodarka, a po trzecie – innowacyjność. Czyli Chiny próbują przejść na zupełnie inny model napędzający ten kraj. Zamiast inwestycji i eksportu ma być rynek wewnętrzny, ale on nie odpowiada tak, jak tego chciały władze chińskie. Często powołuje się na znane powiedzenie chińskie, które w wolnym tłumaczeniu znaczy – na górze jest decyzja władz politycznych a na dole – kontrpropozycja wobec tego, co proponują władze. Co znaczy, że społeczeństwo wcale nie chce tak szybko być społeczeństwem konsumpcyjnym, z wyjątkiem tego że 90 mln Chińczyków inwestowało na giełdzie i wielu z nich przegrało tam dorobek całego życia.

Chiny są w tej chwili w bardzo delikatnym momencie i najbliższa pięciolatka, której zarys programowy został teraz sformułowany, będzie skierowana do wewnątrz kraju. Skoro jednak koncepcja Jedwabnego Szlaku została ogłoszona to kierownictwo z niej na pewno nie zrezygnuje, czy tego chcą, czy nie. By tak się stało musiałoby się zmienić kierownictwo, albo zmienić władza. W praktyce oznacza to, że władze bardziej zajęte będą sytuacją wewnątrz, niż na zewnątrz państwa, nie dlatego, że tak chcą, ale dlatego, że tak muszą.

W tej sytuacji, co Polsce jest potrzebne, to Ośrodek Studiów Dalekowschodnich. Albo my rozmawiamy o sprawach istotnych i ktoś poważnie się tym zajmuje i przygotowuje decydentom odpowiednie propozycje, albo będziemy się spotykali co pół roku by porozmawiać: co tam panie dzieje się w Chinach, i czy Chińczycy trzymają się mocno.

Justyna Szczudlik – Tatar

Tak naprawdę to nie wiadomo, gdzie ten Jedwabny Szlak się zaczyna, a gdzie kończy. To, co Xi Jinping mówi, to, co widzimy w różnego rodzaju dokumentach, chociażby w tym dokumencie, który był ogłoszony pod koniec marca, a który miał być uszczegółowieniem koncepcji Jedwabnego Szlaku, to pokazuje, że tak naprawdę nie ma tam żadnej mapy, i nie jest powiedziane, przez jakie kraje on ma przebiegać. Jest to koncepcja tak ogólna, że można go swobodnie interpretować – można do niego swobodnie dołączać poszczególne kraje, wyłączać, itd. To jest chyba szczególna cecha Xi Jinpinga, jego poszczególne hasła są tak pojemne, że wszystko jest możliwe, Polska jednak jest od początku na Jedwabnym Szlaku ponieważ w momencie kiedy Xi Jinping ogłosił we wrześniu 2013 roku ten lądowy, ekonomiczny szlak, a potem w październiku morski, to dwa miesiące później odbył się ekonomiczny Szczyt „16 plus jeden” w Bukareszcie i już wówczas zostaliśmy włączeni do tego szlaku. ( W grupie „16+1”, oprócz Chin, znajdują się: Estonia, Łotwa, Litwa, Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, Rumunia, Bułgaria, Słowenia, Chorwacja, Serbia, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, Albania i Macedonia. Spotkania miały miejsce wcześniej w Warszawie, potem w Belgradzie i ostatnio w Suzhou- red.)

Jesteśmy zatem na tym szlaku, ale pytanie brzmi na ile będziemy w stanie wykorzystać te szanse jaka się przed nami otwiera w ramach tego Jedwabnego Szlaku.

Zgadzając się co do dokonującej się zmiany w Chinach i decyzji o przestawieniu na rynek wewnętrzny zauważę jednak, iż jedwabny Szlak jest jednak próbą zachowania tego modelu eksportowego, dlatego też w istocie rzeczy jest to takie trochę granie na dwóch fortepianach, by zapewnić sobie wzrost gospodarczy.

Jacek Dominik

Musimy sobie uświadomić, że ten Szlak będzie powstawał, on się będzie rozwijał, jest bowiem interes po obydwu stronach, a my, Polska, znaleźliśmy się pomiędzy. I to od nas tylko zależy, czy chcemy z niego skorzystać, czy też stać z boku i patrzeć jak to wszystko przechodzi ponad naszymi głowami. Już w tej chwili wiemy, iż jest pewna rywalizacja między naszymi sąsiadami zachodnimi, a nami o to, gdzie powinny być ulokowane wielkie terminale przeładunkowe, zwłaszcza jeżeli chodzi o transport lądowy. Dalsze zwlekanie z decyzją i dyskusja na ten temat może tylko spowodować negatywne konsekwencje.

Natomiast jeżeli chodzi o zaplecze inwestycyjne i finansowe dla tego pomysłu i tej nowej polityki chińskiej to spotkałem się z różnymi opiniami na temat tego nowego banku (ABII) – dominowało przekonanie, że to jest drugi bank światowy. Powiem szczerze, po przeanalizowaniu statutu tego banku, jego struktury czy celów inwestycyjnych, że zakres jego działalności stanowić będzie bardziej o połączeniu banku typu EBOiR z bankiem EBiT, z większym naciskiem na bank EBiT. Natomiast bardzo niewiele jest tutaj z Banku Światowego, bo to nie jest bank rozwojowy. To jest typowy bank inwestycyjny zarządzany w bardzo zbliżony sposób do banku EBiT. Jednocześnie on ma taką specyfikę, że istnieje w nim grupa państw, która z definicji jest wyłączona z głównego celu inwestycyjnego, tzn. państwa spoza regionu, i właśnie to tutaj jesteśmy ulokowani.

Ale w trakcie negocjacji związanych z powołaniem tego banku strona polska podniosła konieczność takich interpretacji i takich zapisów w statucie żeby to sformułowanie, które tam jest zawarte, dopuszczało, że można będzie dokonywać i inwestycji na terenie Azji w innych regionach, tak, aby te inwestycje miały wpływ na rozwój Azji. To znaczy tak, żeby to było interpretowane jak najszerzej. I to zostało potwierdzone, tj. ten zapis nie wyklucza inwestycji na obszarach pozaazjatyckich, czyli równie dobrze można dokonać inwestycji w Polsce.

Oceniając sam bank na podstawie tego, co został zapisane i uzgodnione, to wygląda to bardzo obiecująco. Jest on stworzony bardzo profesjonalnie i spełnia najwyższe standardy międzynarodowe. Pozycja Polski w banku jest, jak na skalę naszego udziału, dosyć silna, tzn. jesteśmy cały czas obecni w głównym organie decyzyjnym, czyli Radzie Dyrektorów Banku, na szczeblu dyrektora lub zastępcy dyrektora, co daje nam to, na czym Polsce najbardziej zależało – tj. dostęp do dokumentów i możliwość artykułowania naszych potrzeb względem poszczególnych polityk.

Jak my powinniśmy postrzegać powstanie tego banku? Jaka jest szansa Polski? Ja bym przestrzegał przed takim podejściem argumentującym, że skoro jesteśmy członkiem tego banku, to od razu wynegocjujemy ileś kontraktów, i że te kontrakty będą nam dane. Nie, raczej bank jest to pewien instrument dla naszych podmiotów gospodarczych, które chciałby inwestować, i proszę też nie patrzyć na bank tylko poprzez pryzmat firm, ale inwestować na terenie Azji w różne projekty infrastrukturalne, dlatego że, przynajmniej obecnie, jednym z podstawowych problemów dla naszych podmiotów gospodarczych było odnalezienie wiarygodnego partnera po drugiej stronie i dobrego systemu finansowania. Taki bank bardzo znacząco ułatwia ten proces, dlatego że poza dostarczeniem kapitału do inwestycji bank o takich parametrach, jak właśnie ten bank azjatycki dokonuje również oceny pewnej wiarygodności samego projektu i sprawdzenia poszczególnych kontrahentów, jak i sprawdzenie spójności całego przedsięwzięcia. To jest coś, co jest bardzo trudno uzyskać samodzielnie, jeśli nie jest się dużą firmą w skali światowej, która usiłuje wejść na nowy rynek.

Poza wsparciem finansowym polskie firmy uzyskają pewne dodatkowe zapewnienie bezpieczeństwa inwestowania w tym regionie jak również rozpoznawalność.

Ten bank będzie na pewno, w pierwszym okresie jego funkcjonowania, bardzo istotnym graczem przy większości inwestycji infrastrukturalnych w Azji, w związku z tym bardzo wiele państw, które będą próbowały zainicjować nowe projekty będzie automatycznie poszukiwało finansowania w tym banku. Na pewno można oczekiwać takiej sytuacji, że kraje założycielskie będą miały naturalną uprzywilejowaną pozycję w dostępie do tego typu inwestycji i przedsięwzięć choćby przez to, że będzie się z partnerami porozumiewać.

Rząd Polski traktuje stworzenie tego banku jako swego rodzaju zbudowanie i przekazanie nowego instrumentu dla podmiotów gospodarczych w Polsce, z którego będą mogły skorzystać w swojej ekspansji na Wschód.

Do tej pory przy inwestycjach i kontaktach z Chinami finansowanie projektów opierało się na kontaktach dwustronnych, np. na pożyczkach państwowych. Do tej pory brakowało silnego banku inwestycyjnego, który mógłby błyskawicznie przejąć finansowanie dużych inwestycji infrastrukturalnych. W tej chwili to, co jest charakterystyczne dla tego banku to, to, iż tam, nie brakuje pieniędzy, tam jest kilka państw, które są skłonne w dowolnym momencie go dokapitalizować. Po drugie jest to instrument dużo sprawniejszy od dotychczasowych. Parę lat temu wygasł nasz kontakt rządowy dla Chin, który posiadał w swoim wolumenie ponad 200 mld. USD, ale wymagał bardzo długich i czasochłonnych procedur w procesie pozyskiwania pieniędzy. Taki bank daje podmiotom możliwość bardzo szybkiego reagowania. Skoro jest interesujący projekt to od razu jest jeden adres z pominięciem administracji. Ale to nie jest instytucja, do której możemy się zgłosić po kontakty. Ich tam nie ma. A zatem pieniądze tutaj są, ale nie ma pomysłów, albo jest bardzo duża niechęć do podejmowania ryzyka przez przedsiębiorców. Rząd może wspierać przedsiębiorców, wskaże im listy gotowych projektów. Ale już sama koncepcja Szlaku wskazuje jakiego rodzaju firmy i w jakim regionie mogą być potrzebne.

Przy takiej ilości deklaracji mówiących o tym, jak bardzo ważne Chiny są dla Polski i co Polska chce z Chinami zrealizować wydaje mi się niemożliwe do wytłumaczenia nie przystąpienie Polski do tego banku. Byłby to kontrproduktywny ruch. Jesteśmy państwem założycielskim, zostaliśmy do banku zaproszeni i jedyne, co teraz musimy zrobić, to ratyfikować ten dokument. Musi ona nastąpić jak najszybciej, ponieważ bank zaczyna funkcjonować 1 stycznia 2016 r., i od tej daty zaczną być podejmowane i zatwierdzane strategiczne działania dotyczące funkcjonowania tego banku. Polska będzie miała tam status obserwatora, tzn. strategicznie nie możemy wpływać na te decyzje, natomiast mamy przygotowane tam bardzo wygodne krzesło, ale żeby z niego skorzystać musimy złożyć dokumenty ratyfikacyjne

Radosław Pyffel

W relacjach polsko – chińskich bardzo często jest tak, że ta nietransparentność czy też niejasność, co do tego, jakie te plany są naprawdę, wywołuje pewne obawy. Ale jest to jedna z immanentnych cech cywilizacji chińskiej, że w przypadku projektów to w zasadzie wskazuje się tylko pewien kierunek. Nie mówi się tam o konkrecie tylko wskazuje pewien kierunek, który później wypełniany jest treścią. Jeżeli było sześć czy siedem rad, jakie swego czasu wspomniał Xi Jinping to też nie były one tak do końca konkretne. To stwarza pewną przestrzeń do tego, aby wypełnić ją treścią. Na pewno pojawi się wielu urzędników cesarskich w Chinach, którzy przypuszczalnie zaproponują jakieś kreatywne pomysły wypełnienia tego, o czym mówi Xi Jinping i koncepcja Jedwabnego Szlaku. Na Zachodzie, podobnie jak i w Polsce, pojawiają się głosy mówiące, że my chcielibyśmy usłyszeć jakiś szczegół, jakiś konkret, jak to dokładnie będzie, po stronie chińskiej natomiast często tego nie ma, gdyż tam określa się kierunek, jak to powiedzieli dr Szczudlik- Pawlak i prof. Góralczyk.

Kierunek jest taki, że idziemy na Zachód, idziemy morzem, tą flanką południową, i idziemy także lądem. Po drugie tam jest inne podejście do ryzyka. Jest większa akceptacja dla sytuacji niepewnych, podczas kiedy my usilnie staramy się poznać odpowiedź. A ta odpowiedź prawdopodobnie ukształtuje się w przeciągu trzech dekad, gdyż tyle będzie prawdopodobnie trwała konstrukcja tego Jedwabnego Szlaku, a zatem wszystko jeszcze przed nami.

Tak naprawdę oprócz powodów, o których była już tutaj mowa, dotyczących polityki wewnętrznej, gdzie pewien etap już się zakończył, jak np. polityka jednego dziecka w rodzinie, która ma być implementowana w 2017 r, to coś się w Chinach kończy.

Jakie były powody powstania koncepcji Jedwabnego Szlaku? Przede wszystkim chodzi o gospodarcze pobudzenie zachodnich prowincji Chin, dalej – ominiecie Cieśniny Malaka, tj. tego wąskiego przesmyku, przez które przewożone jest dwie trzecie surowców, które płyną do Chin, o czym możnaby długo mówić. Natomiast myślę, iż w kontekście polskim, coś, co może wzmocnić nasze zaufanie do tej instytucji, czy do tego projektu, to jest to, iż tak naprawdę Chiny potrzebują jakiegoś uzasadnienia dla swego wyjścia na zewnątrz. Mamy do czynienia z taką oto sytuacją, że pojawia się zupełnie nowy gracz, jest zupełnie nowa sytuacja i to zawsze budzi swego rodzaju niepokoje. W związku z tym ten Jedwabny Szlak jest potrzebny do tego, aby uzasadniać to pojawienie się Chin choćby w Europie Środkowej – a zatem wszystkie tego typu projekty, jak choćby edukacja kulturalna, czy edukacyjna, wszystko to odbywa się w kontekście Jedwabnego Szlaku.

Uważam, że znacznie większą rolę będzie miało to, jaką rolę przypiszą nam Chiny, niż to, co my sami sobie wyznaczymy. To po pierwsze. A po drugie będąc pełen uznania dla tego, co udało się zrobić Ministerstwu Finansów i wynegocjować finansową infrastrukturę dla polskich przedsiębiorców, uważam, iż to, co mogą zrobić instytucje publiczne, to przygotować dobrą atmosferę. Potem można przygotować doskonałą infrastrukturę, tak, aby polskie firmy mogły brać udział w przetargach, które rozpoczną się w 2016 r. tj. w czasie, kiedy będzie już działał bank i nasze firmy będą mogły te przetargi ew. wygrywać. Ale wydaje mi się, że tak naprawdę głównym wyzwaniem, przed którym stoimy jest brak aktorów, którzy będą w stanie tę infrastrukturę wykorzystać. Dobrą atmosferę możemy stwarzać w nieskończoność, ale ta atmosfera sama nie przełoży się na konkretny biznes. Muszą być aktorzy, którzy będą zdolni to wykorzystać i będą zdolni stanąć do konkurencji. Pamiętajmy, że w szranki o te kontrakty staną firmy z 57 krajów, a zatem polskie firmy będą musiały konkurować z firmami niemieckimi, brytyjskimi, a tutaj sama dobra atmosfera po prostu nie wystarczy.

Trzeba zatem wzmacniać naszych aktorów. Ażeby tak się stało to musi być dobra koordynacja całości działań i obecność aktorów, których odpowiednio wzmocnimy i przygotujemy do konkurencji. Cóż z tego, że podpiszemy 15 strategicznych partnerstw i doskonale wynegocjujemy warunki nasze uczestnictwa w tym banku, kiedy nasze i małe średnie firmy po prostu nie mają szans na tym wielkim chińskim rynku.

Jest siedem asymetrii w relacjach polsko – chińskich. Po pierwsze jest to asymetria czasu – chińska perspektywa jest dłuższa, tam pięć lat to nic nie jest, a u nas – bardzo dużo. Druga asymetria to oczywiście asymetrią rozmiaru – cała Polska to jest populacją ledwie jednej chińskiej prowincji. Asymetria handlu, to oczywiście kwestia oferty, jaką musimy przygotować. Czy Polska wydostanie się z pułapki średniego dochodu i czy będziemy wysyłali do Chin towary wysoko przetworzone? Jeśli to ma być np. żywność czy surowce to pod znakiem zapytania staje pytanie, czy taki towar opłaca się wysyłać tam pociągiem. Te droższe towary opłaca się wysyłać transportem lądowym, a te tańsze, gdzie cena odgrywa istotną rolę – niekoniecznie. Mamy także asymetrię komunikacji, czyli inny sposób komunikowania się, czy też skupienie się na szczególe, czy konkrecie. Mamy asymetrię oczekiwań, tj. tego, co my oczekujemy i tego, co Chińczycy oferują światu i nam. Dalej mamy asymetrię kompetencji, tzn. bardzo dużo chcemy, ale często albo jesteśmy za mali, nieprzygotowani, albo bardzo niewiele możemy – np. władza polityczna w Chinach może o wiele więcej niż w Polsce. I wreszcie ostatnia asymetria: percepcji – inaczej my postrzegamy Chiny, i inaczej Chiny postrzegają nas.

A zatem mamy nad czym pracować.

Artykuł dodano w następujących kategoriach: Konferencje.