Czy Polska może być mądra?

prof. Michał Kleiber, prezes PAN

Możemy być innowacyjni w górnictwie i hutnictwie i w zakresie zielonej energetyki. Także w informatyce, elektronice i inżynierii materiałowej

Witold Gadomski: Czy gospodarka może się rozwijać, jeśli nie jest innowacyjna? Polska przez ostatnie 20 lat dobrze się rozwijała, mimo że w rankingach innowacyjności jesteśmy na dalekim miejscu.

– Model rozwoju, który się sprawdzał przez 20 lat, wyczerpuje swoje możliwości. Mało pocieszające jest to, że podobne – choć inaczej uwarunkowane i zapewne łagodniejsze – problemy z konkurencyjnością gospodarki ma cała Unia. Bez konkurencyjności nie da się zrealizować celów rozwojowych w najbliższych dekadach. Składa się na nią wiele czynników, spośród których najważniejsza jest innowacyjność – kreatywność w myśleniu i w praktyce.

Czemu dotychczasowy model rozwoju nie może działać? Mamy coraz więcej elektronicznych gadżetów: telefony komórkowe, i-Phony, i-Pady. W Polsce nikt tego nie wymyśla, ale wszystko to mamy.

– Jestem realistą i nie oczekuję, byśmy stali się liderami światowej innowacyjności we wszystkich obszarach. Ale wyszukiwanie nisz i wchodzenie w nie z naszymi produktami i usługami jest niezwykle opłacalne. Ważne także, byśmy byli postrzegani jako kraj nowoczesny – także ze względu na stosunek do nas zagranicznych instytucji finansowych i pozycję w międzynarodowych negocjacjach. Inaczej traktuje się kraj, który ma silne zaplecze przemysłowe i prowadzi konsekwentną politykę prorozwojową, a inaczej taki, który jest w ogonie międzynarodowych rankingów. Patrząc na telefon komórkowy Nokia, myślimy: Finowie to zdolny naród. A jaki produkt lub usługa kojarzy się z Polską? Kiełbasa i wódka? Innowacyjne osiągnięcia mają dziś dla wizerunku kraju o wiele większe znaczenie niż tradycyjne jego nośniki, jak kultura czy sport.

Przez 20 lat nie dorobiliśmy się innowacyjnego produktu znanego na świecie, ale nasz eksport, zanim się zaczął światowy kryzys, rósł każdego roku w tempie dwucyfrowym. Świat kupuje nasze produkty, których duża część powstaje w firmach z kapitałem zagranicznym.

– Pora uświadomić sobie, że wszystko, co w Polsce robimy, można dziś bez większego kłopotu wyprodukować w Chinach, Indiach czy Brazylii, i to o wiele taniej. Wielu prezesów firm, którym w ostatnich latach nieźle się wiodło, myśli, że ta sytuacja będzie trwała wiecznie. Mylą się. Proste przewagi konkurencyjne, jak tania siła robocza, zmiany w strukturze zatrudnienia czy zapał uruchomiony w nowych warunkach politycznych, wykorzystaliśmy prawie w całości. Młodzi ludzie chcą dzisiaj żyć w normalnym, szybko rozwijającym się kraju, a szczęśliwe przemiany sprzed 20 lat stają się dla nich jedynie historią. A my nie mamy dla nich dostatecznie atrakcyjnej oferty pracy, co szczególnie w przypadku najzdolniejszych jest prawdziwym problemem.

To problem nie tylko Polski. Nagrodę Nobla z fizyki otrzymało w tym roku dwóch naukowców wykształconych jeszcze w ZSRR. Dziś pracują w Anglii i mają brytyjskie obywatelstwo. Bogatsze kraje kupują w krajach biedniejszych najlepsze mózgi.

– To naturalny proces, ale nie akceptuję opinii, że nie możemy z tym nic zrobić. Wyjazd na kilka lat wzbogaca zarówno owych młodych ludzi, jak i nasz kraj. Pod warunkiem że znajdziemy magnesy, które tych ludzi przyciągną do Polski z powrotem. Przede wszystkim ułatwienia dotyczące zakładania, prowadzenia i likwidowania firm. Młodzi nie myślą jeszcze o stabilizacji, chcą działać kreatywnie i system musi to wspierać. Łatwość likwidacji firm jest bardzo ważna, gdyż na świecie jest rzeczą normalną, że sukces osiąga się dopiero za którymś razem. U nas ktoś, komuś nie uda się za pierwszym razem, ma kłopoty z urzędem skarbowym, z bankami, jest źle widziany przez innych przedsiębiorców. Marzę, by mentalność Polaków w tej sprawie szybko się zmieniła.

Artykuł dodano w następujących kategoriach: poglądy.