Wspólna polityka obronna UE: wyzwania, realia i przyszłość



Debata w European Council on Foreign Relation w Warszawie 1 czerwca 2021 r Debata z udziałem:


  • Jana Puglierin, Dyrektorka Biura w Berlinie, European Council on Foreign Relations
  • Radosław Sikorski, Europoseł, były Minister Spraw Zagranicznych RP
  • François Heisbourg, Special Advisor, Foundation for Strategic Research 

Pracując obecnie nad założeniami wspólnej polityki obronnej państwa członkowskie powinny zdecydować, w jakie rodzaje misji i operacji UE chce się angażować. Na początku maja 14 państw zaproponowało utworzenie wspólnych europejskich sił wojskowych, traktowanych jako siły szybkiego reagowania w najpoważniejszych kryzysach militarnych. Pomimo, że koncepcja ta nie oznacza budowy paneuropejskiej armii, to może nadać nową dynamikę do debaty na temat poziomu ambicji wojskowych UE. 

Poniżej zamieszczamy obszerne fragmenty wystąpień panelistów. Teksty nie są autoryzowane – redakcja
 

Utworzenie wspólnych europejskich sił wojskowych

Jana Puglierin

Jako Niemka muszę dać tutaj pozytywną odpowiedź. Ten strategiczny koncept został zaproponowany podczas sprawowania przez Niemcy Prezydencji w Radzie. Niemcy chcieli wyjść tutaj z inicjatywą i zrobić coś pozytywnego podczas swojej prezydencji a to podejście cieszy się dużym poparciem rządu Niemiec. I wydaje mi się, że to jest jedna z przyczyn, z racji której tym razem sprawa nie zakończy się wyłącznie na projekcie tylko będzie miła też wymiar praktyczny. Natomiast nie chodzi o jakiś duży krok naprzód, chodzi o to, że począwszy od brexitu i od prezydentury Trumpa zaczął się nowy moment w Unii Europejskiej. To jest bardzo ważny moment w dziedzinie bezpieczeństwa i obrony. I wszystko to, co się dzieje teraz to jest właśnie wpisywaniem się w ten nowy moment.

Jest potrzeba by Europejczycy stali się bardziej samowystarczalni – powstało PESCO, powstał Europejski Fundusz Obrony i inne tego rodzaju inicjatywy. Mamy zatem taką odpowiednią chwila na zmiany i oczywiście można zadać pytanie czy teraz, kiedy Biden jest prezydentem, czy nie powinniśmy wrócić do tego, co było kiedyś, i porzucić te zamiary? Raczej powinniśmy skupić się na zwiększaniu swoich własnych mocy. Mamy wreszcie w Białym Domu kogoś, kto wspiera nasze europejskie działania i kogoś, kto chce popierać nas w tych staraniach jako partner, chociażby w PESCO, co może przynieść duże korzyści całemu procesowi.

I właśnie ze względu na te wsparcie, ze względu na wewnętrzne potrzeby mamy z jednej strony strategiczny kompas w UE, ale z drugiej strony ten proces strategiczny w NATO. A zatem z obu stron jest presja by te działania posuwać naprzód. I ten kompas może być postrzegany jako jakiś sposób, który może przyczynić się do wniesienia wkładu w Sojusz Transatlantycki i wzmocnienia komplementarności tych struktur.

Po pierwsze wydaje mi się, że Europejczycy mogą zrobić więcej niż zrobili w przeszłości, jeśli nie chcą skończyć tylko na technokratycznych akronimach takich jak PESCO, które tak naprawdę nic nie znaczą – potrzebujemy konkretnego kierunku. Po drugie mamy kogoś, kto nas wspiera. Po trzecie mamy procesy toczące się w ramach NATO. I to wszystko sprawia, że tym razem pójdzie nam lepiej.

Chodzi też o to by te działania nie pozostały abstrakcyjną koncepcją, ale by przełożyły się na konkretne rekomendacje, które powiedzą nam co robić? Jak zmniejszyć tę lukę pomiędzy tym, co Europa mówiła na temat obronności, a tym, co faktycznie robiła. Chodzi o konkretne rekomendacje w tych czterech koszykach, o którym poniżej. Potrzebujemy rekomendacji co musi być zrobione i właśnie dlatego kompas może okazać się sukcesem i przyczynić się do tego, że będziemy mieli większy potencjał.

Francois Heisbourg

Nie jestem przekonany, że będzie wystarczająco dużo energii podczas prezydencji Francji, dlatego też raczej nie liczyłbym tu na jakieś prężne działania. W Niemczech będą wybory, powstanie nowa koalicja, której trochę czasu zajmie by dostosować się do nowej sytuacji. A jeśli coś się wydarzy to raczej oczekuję, że to wydarzy się raczej później, niż wcześniej. Druga kwestią jest lekcja, którą wyciągnęliśmy z przeszłości. Poprzednie próby podejmowane przez Europejczyków nie zakończyły się przecież raczej sukcesem. Z jednym wyjątkiem – te operacje, które były prowadzone przez UE generalnie sprostały oczekiwaniom; czy to były we Wschodnim Kongo, które miały zapobiec ludobójstwu, czy to były misje w Darfurze, czy to były operacje pokojowe, itd. Dobra wiadomość jest taka, że jeśli UE faktycznie ma za zadanie zrobić coś konkretnego, to ona jest w stanie to zrobić z pewną dozą sukcesu.

Kolejna wiadomość jest taka, że wspólna polityka bezpieczeństwa i obrony jest bardzo wąsko ograniczona, jeśli chodzi o cele jakie ma osiągnąć. Bezpieczeństwo i obrona sformułowane przez UE w traktatach unijnych sprowadzają się do rozszerzenia polityki wewnętrznej w UE. Mnie chodzi tutaj o bezpieczeństwo narodowe i obronę narodową, czyli mamy tutaj zawężenie, jeżeli chodzi o politykę bezpieczeństwa i obrony. Mamy wprawdzie tutaj pewne wyjątki w pewnych wąskich kwestiach, ale generalnie to znaczenie jest bardzo wąskie. Jeśli mamy w traktatach zapis, że nie mamy tutaj do czynienia z narodową polityką bezpieczeństwa i obrony, to nie oczekujmy, że coś takiego się wydarzy. Musimy też pamiętać, że powodzenie kompasu strategicznego będzie zależało od tego jak zdefiniujemy jego założenia. Pamiętajmy, że kompas nie pokazuje nam, dokąd mamy się udać, kompas tylko pokazuje nam, gdzie jest która strona świata, ale drogę to my musimy już sami wybrać.

To, co Jana powiedział o administracji Bidena jest prawdą. Oni w moim rozumieniu nie będą podważać tego, co Europa będzie robiła, tak jak było kilkadziesiąt lat temu, kiedy Albright podejmowała takie działania. Wówczas te działania ze strony UE były podważane przez Stany Zjednoczone. One nie pomagały i z pewnością administracja Bidena nie będzie szła w te stronę. Natomiast jak to się potoczy, to tego nie wiemy, ponieważ administracja Bidena nie jest wrogo nastawiona. Oni wręcz oczekują, że EU podejmie tutaj inicjatywę z czym łączy się ogromna odpowiedzialność.

Obecne próby nie są niczym nowym. Poza tym świat się zmienia – mamy Chiny, mamy Kreml, mamy różnego rodzaju kryzysy strategiczne, chociażby Morze Śródziemne, gdzie wiele krajów z UE ma swoje granice – jak Cypr czy Grecja. Z drugiej strony jest Turcja. Tutaj Ameryka nie chcę się już angażować, oni nie chcą już być liderem w tym regionie, tak, jak to miało miejsce kilka czy kilkanaście lat temu. Teraz, w przypadku kryzysu w regionie Morza Śródziemnego jedyna odpowiedź, która przychodzi to odpowiedź ze strony Europy, już nie ze Stanów Zjednoczonych. I dlatego Francja próbuje przekonać Francję, Niemcy i inne kraje Unii, że może warto byłoby w jakimś stopniu zapewnić ochronę w tym obszarze. Takie wydarzenia mają teraz miejsce, tak sprawy się zmieniają, a pytanie czy kompas będzie tutaj użyteczny, to jest bardzo otwarte pytanie. Musimy wziąć pod uwagę okoliczności, musimy brać pod uwagę stałe zmiany. Na świecie dokonują się różne zmiany i dlatego Europa też musi się zmieniać, nie możemy pozostać przy swoim status quo.

Radosław Sikorski

Wydaje mi się, że Amerykanie mają tutaj dwojaki stosunek. Im bardziej się boją konkurencji z Chinami, tym bardziej pomagają UE, i nawet będą bardziej zachęcać UE by brała na siebie odpowiedzialność w zakresie obronności. Argument, który dotyczy autonomii, jeżeli chodzi o zdolności obronne UE i mówienie, że wówczas UE będzie mniej zależna od USA, będzie teraz często podnoszony. Jest jednak trochę korporacji amerykańskich, które nie chcą tracić zamówień publicznych w UE, i należy pamiętać o tym czynniku. Jeżeli UE będzie poważnie podchodzić do kwestii bezpieczeństwa to jej wydatki powinny wzrosnąć, potrzebujemy jednak więcej zależności na tym polu, ponieważ europejskie firmy powinny mieć taki sam dostęp do rynku amerykańskiego co amerykańskie do rynku europejskiego.

Jeżeli zaś chodzi o armię europejską to tutaj byłbym bardziej ostrożny w posługiwaniu się tym terminem. To tak jak federalizm – więcej powoduje on napięcia i braku konsensusu niż pożytku. Brzmi to tak jakby ta armia europejska miała zastąpić armie narodowe, co nigdy się nie zdarzy. Np. kiedy Amerykanie walczyli z Brytyjczykami to powołano nową armię kontynentalna, a nie połączono armii poszczególnych stanów.

Czytając gazety wiemy, że USA teraz przejmują się konkurencją z Chinami i być może nie wystarcza już im zasobów by nam pomóc, już nie mają takich zdolności, by jednocześnie toczyć dwie duże wojny. Jest zatem rozsądne, że UE poszukuje jakiejś polityki, która ją tutaj zabezpieczy. Dlatego też w nowej perspektywie budżetowej UE pojawił się też budżet na obronę, choć jest on mniejszy. Miał wynosić 13 mld euro, jest tylko 7, co wynika też z trwającej pandemii. Ale to jest dobry początek.

W przeszłości Grupy Bojowe UE nie zostały wdrożone ponieważ zabrakło odpowiednich do nich zachęt – państwa musiałyby dopłacać do ich misji. Proponowałem powołanie Europejskiej Brygady, takiego Europejskiego Legionu, ale z innym finansowaniem. Tzn., jeżeli ktoś nie uczestniczy w misjach, to przynajmniej płaci za te misje. Takie było założenie, jeśli chodzi o finansowanie. Taka Brygada składałaby się z wolontariuszy poszczególnych państw członkowskich, a wtedy, jak sadzę, byłby mniejszy opór w kwestii wysyłania takich wolontariuszy. Zgłaszałem ten pomysł, podobnie jak kilka innych pomysłów, a wszystkie te propozycje pojawiły się w projekcie wniosku konferencji nt. przyszłości UE. W konsekwencji miałby powstać Komisarz UE ds. Obrony, podobnie jak i Głowna Kwatera d/s Obrony. Ale to jest tylko propozycja Europejskiej Partii Ludowej, która wyrażą podgląd dominujący w jej głównym nurcie. Jest to oczywiście taka polisa ubezpieczeniowa.

Brygada Europejska


Jana Puglierin

Kompas strategiczny. Dyskusja dotyczy tutaj 4-rech koszyków: zarzadzanie kryzysowe – odporność — zdolności – partnerstwo. I w ramach kompasu my , jako UE, jako państwo członkowskie, definiujemy to, co powinna zrobić UE jeżeli mamy do czynienia z kryzysową sytuacją. Jaki powinien być poziom ambicji, co UE powinna być w stanie osiągnąć, a czego nie? Trzeba też wyznaczyć granice i zdefiniować jakie zdolności są tutaj potrzebne. To jest dobry początek, dobra struktura i w ramach tego zarzadzania kryzysowego, w ramach tego koszyka, pojawił się pomył wspomnianej brygady. Występują tutaj trzy przeszkody, zwłaszcza jeśli chodzi o Europę Środkowo – Wschodnią, gdzie są pewne obawy w sprawie tej brygady. Moje pytanie brzmi – jak możemy zapewnić, że z tych 5 tysięcy osób rzeczywiście powstanie brygada, i jak możemy podjąć odpowiednie wysiłki, żeby powstała taka struktura? I druga obawa – na ile potrzebujemy takich bardziej rozbudowanych struktur dowódczych, gdyż nie wszystkie państwa członkowskie cieszyłyby się z takiego rozwiązania? Jest też pytanie o relacje z innymi, wcześniejszymi inicjatywami na tym polu, a także jak to się wpisuje w NATO, a także pytanie o możliwość szybkiego przesuwania żołnierzy na te terytoria, gdzie o ni będą potrzebni?

Chodzi o to, żeby zarzadzanie kryzysowe miało w UE większe znaczenie ponieważ do tej pory nie było z tym najlepiej. Widzimy, że jest teraz coraz mniej żołnierzy wysyłanych pod flagą UE, i też poziom tych operacji jest coraz niższy w porównaniu np. z operacjami z początku XXI wieku, kiedy te ambicje były dużo większe, podczas kiedy teraz to tylko szkolimy ludzi i ich i wyposażamy. Z czego to wynika? Wynika to z próby takiego ujęcia, by zarzadzanie kryzysowe miało większe znaczenie, ale też by była platforma współpracy w ramach UE, tak by walczyć z trendem koalicji chętnych poza ramami UE. Musimy zatem mieć pomysł jak te brygady będą wykorzystywane i przekonanie, że państwa członkowskie będą miały wolę polityczna by te wojska potem gdzieś wysyłać.

(…) Można krytykować pomysł Niemiec by trzymać Unię ścisłe ze sobą powiązaną, gdyż może taka Unia jest zawsze zbyt wolna, reaguje zbyt późno, itp., ale wydaje mi się, że w czasach, kiedy multilateralne instytucje i mechanizmy są na celowniku naprawdę wszystkich, to wszystko to, co my robimy ma wartość. I powiem, że Niemcy były bardzo konstruktywne. Z pewnością prawdą jest, że dla Niemiec NATO pozostaje najważniejszą osią obrony, a nie UE. Więc Niemcy starają się zrobić tyle, ile mogą w NATO, i tyle, ile mogą w UE, tak, by te dwie struktury się wzajemnie uzupełniały, i sprawić, aby wszystko to, co my robimy w ramach strategicznego kompasu w UE było również korzystne dla NATO.

UE a NATO

Francois Heisbourg

Brygada Europejska. Francuzi i Niemcy od 25 lat mówią już o takiej brygadzie. Nie chodzi o brak zdolności, o brak ludzi, ponieważ musieliśmy znaleźć siły by pojechać do Mali, więc pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie to zrobić. Dlaczego mamy problem z grupami bojowymi? Dlatego, że te grupy nie są użyteczne politycznie i strategicznie, i poza satysfakcją odkreślenia jakiegoś wykonanego zadania, to tak naprawdę one nie maja żadnego sensu. Są marnowaniem energii politycznej i wojskowej. To nie są tak naprawdę żadne grupy.

To samo z brygadą. Francusko- niemiecka brygada może wykazała się jakąś odpowiedzialnością w Macedonii, w Kosowie jakieś 20, lat temu, ale tak naprawdę nie do końca wyobrażam sobie teraz taką sytuację. Nie wydaje mi się by Niemcy były na to gotowe i nie wydaje mi się żeby inne kraje członkowskie na coś takiego były gotowe. Więc jest to fajny pomysł, który ze strony Francuzów jest nawet uwielbiamy. My mamy doświadczenie z brygadami, to my wyznaczaliśmy te pola w kontekście grup bojowych, np. grupa francusko – polska grupa w Mali. Ale nie została ona wykorzystana z powodu bardzo szybko zmieniającej się sytuacji militarnej. Ta sytuacja była zbyt skomplikowana i okazało się, że nie udałoby się powstrzymać tego, co działo się wówczas w Mali, gdyby taka grupa została użyta.

To są niezwykle poważne sprawy, niezwykle poważne problemy. UE nie jest federalnym krajem, nie jest Stanami Zjednoczonymi, tak wygląda rzeczywistość. Taka sytuacja nie ma miejsca i ona też się nie wydarzy.

W 2011 r mieliśmy wojnę w Libii. Wydawało się, że UE powinna mieć tam swoją strukturę; to był pomysł Francji, uzyskał on poparcie, i wydawało się ze to ma sens. I co się wydarzyło? Przejęliśmy strukturę natowską. Po około tygodniu działań okazało, że NATO nie będzie już przeznaczać aktywów na froncie i Amerykanie powiedzieli nam – musicie działać na własną rękę, ew. możemy współdziałać w ramach NATO. Brytyjczycy i Francuzi zdecydowali się wykorzystać NATO w taki sposób, jakby to było PESCO. W rezultacie przekształciliśmy strukturę natowską w coś, co nawiązywało swoją strukturą do UE, i jednocześnie do NATO, w ramach tej operacji w Libii. I okazało się ze nie jest to problemem.

Możemy rozmawiać bardzo długo o tym, czy ta operacja zakończyła się sukcesem, czy nie, ale była to wojna i temu nie możemy zaprzeczyć. Przez ten aparat NATO mieliśmy strukturę zarządzaną przez kraje europejskie. Czy to wiązało się z dużymi problemami po stronie Amerykanów? Nie, oni nie mieli z tym problemów. Czy oni nas w jakiś sposób ukarali, że to zrobiliśmy? Nie, oczywiście, że nie. Biden i jego administracja nie będą karać Europy za to, że Europa będzie uskuteczniać coś, co Francja nazywa autonomią strategiczną. Ten koncept wiąże się również z różnymi problemami, i z różnym niezrozumieniem, natomiast fakt polega na tym, że w autonomii strategicznej chodzi o zdolność wyboru poprzez własne, suwerenne środki, i ram w zakresie których będziemy prowadzić operacje wojskowe. To jest właśnie autonomia – że możemy wybrać czy będziemy prowadzić działania pod sztandarami UE, czy będzie operacja ad hoc, czy to będzie operacja pod flagami NATO, czy to będzie coś pomiędzy, tak, jak miało to miejsce w Libii?. To jest właśnie autonomia strategiczna.

Autonomia strategiczna nie jest i nie powinna być narzędziem używanym przeciwko USA. Jeśli takie postrzeganie autonomii jest przeważające w państwach członkowskich UE, to jest to katastrofa. Autonomia strategiczna jest bardzo użyteczną koncepcją tak długo, jak długo oznacza, że mamy ramy, w zakresie których ma się prowadzić strategiczne, polityczne, wojskowe operacje, które są najbardziej odpowiednie w danej sytuacji, i możemy podejmować w danym momencie najlepsze decyzje. I oczywiście musimy pamiętać, że siły militarne w krajach europejskich, większość z nich, są tym, czym są. Wojska NATO to są wojska narodowe, które zostały wysłane w jakimś celu, by działać w ramach NATO, dlatego ze Rada Bezpieczeństwa złożona z państw suwerennych podjęła taką decyzję. NATO składa się z państw federalnych i nigdy nie będzie niczego takiego jak armia federalna UE, bo Unia Europejska nigdy nie będzie Stanami Zjednoczonymi, które są państwem federalnym.

Artykuł dodano w następujących kategoriach: Analizy.