NUKLEARNA ADAPTACJA NATO PRZESŁANKI ZA ZWIĘKSZENIEM SIŁ NUKLEARNYCH W EUROPIE

ARTUR KACPRZYK

WNIOSKI I REKOMENDACJE

Odstraszanie nuklearne NATO spełnia dziś swoją rolę, ale państwa Sojuszu powinny zrobić więcej, niż obecnie zapowiadają, by zwiększyć prawdopodobieństwo, że nie zawiedzie również w przyszłości. Stopniowy i nieobejmujący rozmieszczania w Europie dodatkowych sił nuklearnych proces adaptacji pozwolił na utrzymanie w Sojuszu jedności i konsensu co do wzmacniania nuklearnego odstraszania. Skutkiem ubocznym tej wstrzemięźliwości i wykazywania przez część państw Sojuszu nadmiernej wrażliwości w sprawach nuklearnych było jednak najwyraźniej wytworzenie w Rosji przekonania, że są one podatne na nuklearne groźby. Nie wiadomo jeszcze, czy dalsze wsparcie państw NATO dla Ukrainy zmieni tę percepcję. Nawet jeśli tak, utrudnieniem dla odstraszania Rosji będzie rosnące ryzyko wybuchu wojny z udziałem USA w Indo-Pacyfiku i związane z nim niebezpieczeństwo zachęcenia Rosji do bardziej agresywnych działań wobec NATO. Jeszcze pod koniec lat 20. odstraszanie Sojuszu może zostać poddane jeszcze poważniejsze próbie niż obecnie.

Główne wyzwanie dla nuklearnego odstraszania NATO ma naturę polityczną. Dotyczy bowiem potrzeby silniejszego zademonstrowania determinacji i odporności na nuklearne groźby. Z rosyjskiej strategii nuklearnej i jej implementacji, w tym działań podczas ostatniej inwazji na Ukrainę, wynika, że największym zagrożeniem dla NATO nie jest to, że Rosja z premedytacją zacznie wojnę szybkim użyciem broni jądrowej. Jest nim to, że dokona agresji konwencjonalnej, wierząc, że grożenie bronią jądrową osłabi reakcję państw NATO. I tak jak w przypadku trwającej wojny, taka agresja będzie niosła za sobą ryzyko nuklearnej eskalacji, jeśli Rosja zacznie przegrywać konflikt. Może to być kolejna inwazja na Ukrainę lub – co jest mniej prawdopodobne, ale możliwe – na członka NATO. Możliwy jest też scenariusz, w którym Rosja niezamierzenie sprowokuje kryzys lub starcie zbrojne poprzez za daleko idące próby testowania i zastraszania NATO przy pomocy nuklearnych gróźb.

Także z wojskowego punktu widzenia członkowie Sojuszu mogą i powinni zrobić więcej, by zapewnić, że będą w stanie skutecznie i odpowiednio szybko odpowiedzieć na ograniczony atak nuklearny w Europie, nawet jeśli zmaterializują się największe czynniki ryzyka politycznego i technologicznego. Użycie do tego celu amerykańskich sił strategicznych może okazać się utrudnione w wyniku wojny USA z Chinami lub postępów w rozwoju rosyjskiej obrony przeciwrakietowej. Siły nuklearne krótszego zasięgu NATO w Europie będą niebawem modernizowane, ale ich wielkość, skład i miejsca rozmieszczenia są wynikiem planowania z czasów, gdy wiele państw Sojuszu nie uznawało Rosji za zagrożenie, Chiny miały mniejsze siły nuklearne, a niebezpieczeństwo wybuchu wojny chińsko-amerykańskiej było znacznie bardziej odległe niż dziś.

NATO powinno podjąć dwa zasadnicze kroki na rzecz zwiększenia i wzmocnienia sił nuklearnych w Europie.

W pierwszym kroku należy zwiększyć liczbę państw biorących udział w nuclear sharing, wykorzystując fakt, że niebawem myśliwiec F-35A będzie produkowany w wersji przystosowanej do przenoszenia bomb jądrowych. Zmiana powinna objąć co najmniej zwiększenie liczby samolotów wydzielonych do przenoszenia broni jądrowej, a optymalnie także rozmieszczenie bomb jądrowych w dodatkowych lokalizacjach. Najkorzystniejsze politycznie i wojskowbyłoby włączenie do nuclear sharing kilku państw. Udział Polski jako jednego z członkóNATO najbardziej zagrożonych rosyjską agresją miałoby szczególne znaczenie polityczne. Potencjalne rozmieszczenie w Polsce bomb jądrowych jest najprawdopodobniej postrzegane w Sojuszu jako posunięcie o wiele bardziej kontrowersyjne niż sama certyfikacja polskich samolotów do roli nuklearnej, ale i w większym stopniu wzmacniałoby odstraszanie – zarówno Nuklearna adaptacja NATO. Przesłanki za zwiększeniem sił nuklearnych w Europie 23 symbolicznie, jak i przez zwiększenie odporności sił nuklearnych NATO na atak oraz poszerzenie możliwości ich użycia.

Drugim krokiem, który będzie bardziej czasochłonny, powinno być rozmieszczenie przez NATO systemów przenoszenia broni jądrowej o zasięgu regionalnym o większych zdolnościach wojskowych, w tym mniejszej podatności na atak. Pociski SLCM-N na amerykańskich okrętach podwodnych wypełniłyby tę rolę, o ile USA będą kontynuować ich rozwój. Oba te kroki uzupełniałyby się. Pociski SLCM-N dysponowałby większymi zdolnościami wojskowymi, zaś rozszerzenie nuclear sharing z wykorzystaniem F-35 byłoby możliwe szybciej i służyłoby lepszemu zademonstrowaniu determinacji nie tylko USA, ale i reszty Sojuszu. Obecność obu systemów w Europie komplikowałaby rosyjskie kalkulacje i planowanie w obliczu zróżnicowanych środków i możliwych wektorów kontrataku NATO. Zdolne do przenoszenia broni jądrowej pociski wystrzeliwane z lądu mogłyby stanowić alternatywę dla SLCM-N, a także zostać pozyskane przez państwa NATO biorące udział w nuclear sharing jako dodatek lub następca dla F-35 z bombami nuklearnymi. Nawet jeśli USA rozmieszczą SLCM-N, wcześniej czy później uczestnicy nuclear sharing będą musieli bowiem podjąć dodatkowe działania na rzecz utrzymania wiarygodności wojskowej ich wkładu w misję jądrową NATO.

Wystrzeliwane z ziemi pociski nuklearne byłyby opcją optymalną pod względem zdolności wojskowych i sygnalizacji politycznej, ale prawdopodobnie także najbardziej kontrowersyjną w Sojuszu. Nabycie przez jego członków pocisków lotniczych podobnych do francuskich ASMPA lub bardziej dalekosiężnych amerykańskich LRSO nie wzmocniłoby odporności F-35 na ataki w ich bazach, ale stanowiłoby naturalny sposób na przedłużenie efektywności tych samolotów jako nośnika broni jądrowej wobec ewolucji systemów obrony powietrznej. Im wcześniej NATO rozpocznie dyskusje nad takimi systemami nowej generacji, tym lepiej, biorąc pod uwagę czas, jaki może być potrzebny na ich opracowanie, a także ryzyko dalszego pogorszenia się środowiska bezpieczeństwa.

Siły nuklearne są częścią szerszego wachlarza uzupełniających się zdolności wojskowych Sojuszu i usprawnienie pozostałych również pomoże w odstraszaniu ataków nuklearnych. Posłużyłoby temu wzmocnienie wojsk konwencjonalnych państw NATO do tego stopnia, by mogły jak najwcześniej zatrzymać i pokonać rosyjską inwazję na państwa członkowskie. Dzięki temu Rosja nie byłaby w stanie zająć części terytorium Sojuszu, a następnie próbować jej utrzymać z pomocą nuklearnych gróźb lub ataków. Dlatego kluczowa jest realizacja postanowień ostatnich szczytów w Madrycie i Wilnie o zwiększeniu puli sił szybkiego reagowania, dalsze zwiększanie inwestycji obronnych państw członkowskich, a optymalnie także obecności wojsk sojuszniczych na wschodniej flance. Jednocześnie należy pamiętać, że w interesie Sojuszu jest posiadanie jak najbardziej wiarygodnych zdolności i wysyłanie jak najbardziej klarownych sygnałów odstraszających w każdym wymiarze. Wiarygodne odstraszanie konwencjonalne wymaga, by Rosja wierzyła, że sojusznicy będą gotowi użyć swych wojsk pomimo rosyjskich gróźb nuklearnych, a nawet mimo użycia broni jądrowej. NATO powinno odpowiednio rozbudować siły nuklearne w Europie nie dlatego, że w przeciwnym razie z pewnością dojdzie do wojny z Rosją, ale by zminimalizować takie ryzyko.

PISM

WARSZAWA, LISTOPAD 2023
Pełny tekst:

https://www.pism.pl/webroot/upload/files/Raport/Nuklearna%20adaptacja%20NATO%20-%20Raport%20PISM.pdf
Artykuł dodano w następujących kategoriach: Analizy.