Powrót barbarzyństwa w XXI wieku

Therese Delpech
Nadir Media Lazar, Warszawa 2008, s. 304

W początkach XX wieku – napisał na skrzydełku książki wydawca – pojawiły się zapowiedzi nastania nowej ery społecznego rozwoju, prawie nieograniczonego postępu technicznego oraz światowego pokoju. Mimo to w ciągu zaledwie kilku lat optymistyczny nastrój ustąpił miejsca przerażeniu i Europa stanęła w ogniu wojny i rewolucji. A potem było jeszcze gorzej: więcej zniszczenia, ofiar i niewyobrażalnej ludzkiej krzywdy. Czy to możliwe, że dzisiaj, w pierwszej dekadzie XXI wieku znajdujemy się o krok od podobnie dramatycznych wydarzeń.

Terese Delpeche, francuska politolog, w błyskotliwym stylu ukazuje symptomy zagrożeń, których świat u zarania ubiegłego wieku nie dostrzegł i dopuścił do największych w dziejach ludzkości zbrodni. Kreśląc paralelę pomiędzy początkami XX i XXI wieku autorka ostrzega, że wszystko to może się powtórzyć, gdy wzrasta poziom przemocy i międzynarodowego bezprawia.

Książka francuskiej pisarki nie jest zapowiedzią nieuniknionej katastrofy. Jest raczej przestrogą i przypomnieniem, że ludzie zawsze mieli wystarczająco dużo sygnałów, aby odwrócić fatalny bieg wydarzeń Niestety, nie potrafili ich zrozumieć.

„ Świat – zauważa Delpeche – jako całość jest wciąż zdezorientowany po wstrząsach XX wieku. Jednym z głównych objawów tego wewnętrznego zamętu jest zwątpienie w zdolność umysłu do przekształcania świata, które pojawiło się po wielkiej epoce historycznych eksperymentów, w faustowskim sensie słowa. Mówi się często o schyłku odwagi we współczesnych społeczeństwach, ale trafniej byłoby powiedzieć, że naszą epokę cechuje zniechęcenie. Źródłem dostrzegalnego wszędzie chaosu intelektualnego i duchowego jest rozgorączkowanie społeczeństw pozbawionych drogowskazów, wynikające z tego znudzenia, upadek nadziei na przyszłość, ale zwłaszcza – zanik wiary w siłę rozumu. Jest to zjawisko w skali światowej, dotykające w równym stopniu dawnych społeczeństw komunistycznych, gdzie nacjonalizmy próbują zająć miejsce marksizmu – leninizmu czy maoizmu, czy społeczeństw zachodnich, gdzie hedonizm przestaje wystarczać. Jedynym jasnym przesłaniem, jakie emanowało z ogromnych i różnobarwnych tłumów, które w kwietniu 2005 roku zgromadziły się w Rzymie na pogrzebie Jana Pawła II, było wygłodzenie duchowe. Ten papież uchwycił wyróżniający się rys ludzkości na progu XXI stulecia, we wszystkich regionach świata, i w ten sposób poruszył w świadomości ludzi strunę, która tylko czekała by się odezwać.

26 października 1932 roku w domu Maksyma Gorkiego, który godził się na udział w niejednej inscenizacji, Stalin oznajmił zebranym przy stole pisarzom: ” Bardziej niż maszyn, czołgów, samolotów, potrzebujemy ludzkich dusz”. Można by zaoponować, iż panowanie nad duszami jest samą istotą zjawiska totalitarnego, w systemach liberalnych zaś, właśnie dlatego, że są liberalne nie może być o tym mowy. Zgoda. Czy to jednak jest powód, by sprowadzać politykę, tak jak to się robi od zakończenia konfrontacji miedzy Wschodem i Zachodem, wyłącznie do rozstrzygania problemów ekonomicznych i socjalnych? Mimo wszystkich przemów o wartościach europejskich, obecnie figurujących nawet w preambule projektu konstytucji europejskiej, kogo widzimy w samolotach szefów państw, kiedy udają się za granice z oficjalna wizytą, jeśli nie reprezentantów wartości giełdowych? Czym mierzy się sukces wizyty, jeśli nie wartością podpisanych kontraktów. To ograniczenie polityki, zamieniające naszych władców w komiwojażerów, mówi wiele o degradacji funkcji, która skądinąd wiąże się z coraz większą odpowiedzialnością. To fakt, że politycy są tylko odbiciem ogólniejszej ewolucji, Aten też okazują się niezdolnymi do wzniesienia się ponad zjawisko masowe, jak przystałoby tym, co liczą się w historii.”

Artykuł dodano w następujących kategoriach: Książki.